Kod Biblii

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Biblia, Kod Biblii, Poprawiony

Kto czyta Biblię? Czym właściwie jest Biblia?

  • Pismo Święte To dzieje ludu Starego Przymierza, aż do momentu, w którym pojawia się obiecany mu Mesjasz w osobie Jezusa z Nazaretu. On poszerza tę wspólnotę, otwiera ją na pogan.
  • W tej wspólnocie dokonuje się Boże wkraczanie w dzieje ludzi. Bóg niewidzialny staje się doświadczalny, rozpoznawalny jako Ten, który prowadzi, który zjawia się ze swoją potęgą i mądrością, poprzez wodzów czy mędrców – z oceną sytuacji ludu, przez proroków.
  • To objawianie się Boga zachodzi zawsze w dziejach konkretnych ludzi. To oni, doświadczając interwencji Boga, przekazują świadectwo o tym w kręgu swojej rodziny, szczepu i całego ludu. Ujmują je w formie narracyjnej lub krótkich modlitw czy wyznań wiary.
  • Pismo Święte to historia zbawienia, doświadczania Boga, poznawania Jego woli, mądrości i wszechmocy. To historia określonych ludzi, nigdy jednak nie rozumianych jako jednostki, ale zawsze w odniesieniu do ludu.
  • Początkowo jest słowem mówionym, następnie spisywanym i utrwalonym w formie ksiąg. To przejście od historii do tekstu dokonuje się za sprawą działania Ducha Bożego.
  • Żadna księga biblijna nie została jednak – jak to wielu sobie wyobraża – podyktowana natchnionemu autorowi na ucho.
  • Duch działa zarówno w tych pierwszych „autorach”, którzy są adresatami działania Boga, i w tych, którzy to doświadczenie przekazują następnym pokoleniom, jak też wtedy, gdy opowiadanie staje się tekstem pisanym.
  • Krótko mówiąc, Pismo święte to historia interwencji Boga w życie ludzi, która stała się tekstem.
  • Warto przedstawić to na przykładzie: w Eucharystii chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. I to, i tamto przemienienie dokonuje się tak mocą słów ludzi, jak mocą jednego Ducha Świętego.
  • To porównanie, zastosowane w dyskusji na Soborze Watykańskim II nad Konstytucją o Objawieniu Bożym „Dei Verbum”, sytuuje Pismo św. na równi z Eucharystią i odsłania jego najważniejszy, chrystologiczny wymiar.

Po co po nią sięgamy w kościele, w domu, prywatnie? Czego w niej szukamy? Czy daje nam odpowiedzi, których poszukujemy?

  • Czy można odczytywać Pismo św. w kontekście własnego życia?
  • Oczywiście – wręcz trzeba. Teksty natchnione są historią interwencji Boga w życie określonych ludzi, przemienioną w tekst, po to, aby objaśniać teraźniejsze i przyszłe życie ludu Bożego i każdego człowieka. Ukazują, według jakich reguł Bóg działał i jak chce działać dzisiaj i w przyszłości ? na końcu czasów.
  • Ewangelie opowiadają wręcz modelowe historie spotkań różnych ludzi z Jezusem. Określonej postawie i słowom człowieka odpowiada taka, a nie inna postawa i słowa Chrystusa.
  • To tzw. „paradygmaty”, czyli wydarzenia i sytuacje typowe, aktualne zawsze.
  • Weźmy np. scenę, kiedy Chrystus jest na obiedzie u faryzeusza Szymona. Podchodzi do Niego kobieta znana publicznie z grzesznego życia. Dla ówczesnej wrażliwości było szokujące, że Jezus pozwolił jej przybliżyć się, dotknąć.
  • Łukasz ukazał to wydarzenie jako paradygmat określający relację: Jezus –  grzesznik(-ca). Każdy czytelnik w każdym czasie znajdzie w tej scenie wzór i zachętę dla własnego wychodzenia z grzechu.
  • Jezus wypowiada bardzo ważne zdanie, które w języku greckim jest tak zbudowane, że wyraża dwie prawdy „odpuszczone jej są liczne grzechy dlatego, ponieważ bardzo umiłowała” oraz: „ponieważ odpuszczone jej zostały liczne grzechy, dlatego też bardzo umiłowała”. Te prawdy są ponadczasowe, ich sens nie wyczerpuje się tylko w tej jednej, pierwotnej sytuacji.
  • Rzecz ogromnie ważna: poprzez zmartwychwstanie Jezusa nie tylko Jego ciało, ale i życie opowiedziane w Ewangeliach doznały przemienienia i uzyskały chwalebny, czyli boski, nieprzemijający, ponadczasowy charakter. Pismo Św. to Chrystus historyczny, który dzisiaj żyje z nami i dla nas.
  • Zrozumienie jakiegoś tekstu zawsze oznacza jego aplikację.
  • Każdy czyta z własnym horyzontem hermeneutycznym, który nieustannie się poszerza i pozwala odkrywać nowe sygnały, które zawarte są nawet w dobrze już znanym tekście.
  • Dany fragment inaczej brzmi w dzieciństwie, inaczej w wieku dojrzałym czy na łożu śmierci. Dlaczego filmuje się albo inscenizuje wielkie dzieła literatury? Ponieważ w nowej sytuacji historycznej odkrywa się w nich nowe treści, które tłumaczą współczesną rzeczywistość.
  • Czytać Pismo w kontekście własnego życia trzeba też z racji ewangelizacyjnych – aby głosić Ewangelię, trzeba mieć własne doświadczenie jej działania w życiu.

Czy starożytne teksty są dla nas zrozumiałe? Czy można wierzyć Biblii? W końcu jej tekst ma kilka tysięcy lat?

  • Skoro przez bardzo długi czas te opowieści były tradycją ustną, czy możemy ufać, że ich treść nie zmieniała się w czasie, że dysponujemy przekazem bliskim pierwotnemu, nieskażonym dodatkami?
  • Dlaczego opowiadamy bliskim o pewnych doświadczeniach?
  • Aby w podobnych sytuacjach stały się dla nich modelem zachowania. Mówimy im prawdę poznaną we własnych dziejach, nie tworzymy mitu czy jakiejś fikcji.
  • Bardzo istotna jest wierność pierwotnemu doświadczeniu, ale z drugiej strony chodzi o to, żeby nowe generacje mogły przeżyć coś podobnego i do nasze-go pierwotnego przekazu dołączyć swoje pogłębiające przeżycia.
  • Coś jakby aktualizacja?
  • Np. w wielu miejscach Starego Testamentu napotykamy odwołania do Exodusu ? działania mocy Bożej w czasie wychodzenia Izraelitów z Egiptu.
  • Jest to bowiem doświadczenie najbardziej źródłowe, ewidentne, ale w następnych wiekach ten lud przeżywał jeszcze inne, podobne exodusy.
  • W Księdze Izajasza prorok, będący wraz z ludem w Babilonii, zwiastuje rychłą interwencję Boga, która zakończy okres wygnania (Iz 40-55). Posługuje się przy tym kategoriami ?nowego wyjścia? ? przejścia przez pustynię itd.
  • Mechanizm wygląda więc tak: źródłowe doświadczenie wyjaśnia późniejsze przypadki dziejów ludu, a kolejne pokolenia je pogłębiają. Nie mamy do czynienia z falsyfikacją czy dodawaniem, czego kto chce.

OPOWIADANIE

  • Dla współczesnego człowieka sztuka opowiadania jest trudna. Znacznie mniej myślimy w kategoriach patrzenia na swoje życie w kontekście doświadczeń bohaterów książkowych. Nie mówiąc o tym, że z trudem przychodzi nam opowiadanie własnych przeżyć.
  • Tymczasem kultura starożytna nie byłą kulturą obrazu, ale słowa. Analizowanie doświadczenia życiowego stanowiło największy skarb każdego narodu.
  • Tradycja rodowa, widoczna w Starym Testamencie, polegała na snuciu takich opowieści np. w okresie świąt ? aby wyjaśnić ich znaczenie. W czasie Paschy trzeba przypomnieć historię Izraelitów w Egipcie. W czasie sprawowania Wieczerzy Pańskiej trzeba przywołać Ostatnią Wieczerzę, krzyż i zmartwychwstanie Jezusa. Inaczej święto Paschy czy Eucharystii byłoby jedynie zawieszonym w próżni sentymentalnym rytem. Narracja uobecniająca historię (oczywiście ryt także) pomaga przeżywać je na nowo.
  • Poza tym trzeba pamiętać, że istniały szkoły kompozycji opowiadania. Tworzyli je np. młodzi ludzie skupieni wokół proroków. Zdobywali umiejętności wsłuchiwania się w Słowo, zapamiętywania, powtarzania. Istniały techniki komponowania tekstu ułatwiającego jego zapamiętywanie: korzystano ze struktur paralelnych czy koncentrycznych, konstruowano narrację z kilku segmentów o logice wewnętrznej.
  • Trzeba pamiętać, że historie w tradycji ustnej nie były długie. Układano je tak, żeby nie sposób było przeoczyć jakiegoś elementu ? bo wtedy cała historia nie miała sensu. To trochę  tak jak ze współczesnymi dowcipami: każdy z nas zna kogoś, kto opowiadając je, zapomina o szczególe decydującym o komizmie.

Mamy jakieś klucze, aby je zrozumieć? Jakieś kody lub klucze do kodów? Mówi się czasami, że Biblia ma kod. Na czym by to polegało?

  • Podstawy teorii kodu Biblii są dość proste. Jeśli weźmiemy hebrajski tekst Tory (Pięcioksięgu), którym posługiwał się Drosnin, możemy go znaleźć na przykład w Edycji Korena, i usuniemy wszystkie przerwy między wyrazami i liniami oraz znaki hebrajskiej interpunkcji, otrzymamy ciąg znaków zawierający 304805 liter.
  • Następny krok to poszukiwanie w tym ciągu znaków ukrytych wiadomości. Można to zrobić przeskakując pewną ustaloną i równą liczbę liter, tak by odnaleźć poszukiwany przez siebie wyraz.
  • Drosnin używał ?skoków? różnej wielkości. Jako punkt wyjścia brał jakieś imię, nazwisko czy nazwę miejscowości, a następnie z pomocą programu komputerowego przeszukiwał tekst Pięcioksięgu.
  • Gdy udało mu się odnaleźć poszukiwane słowo, badał, czy wokół niego znajdują się jakieś ciągi liter układające się w sensowne słowa. Litery mogą się układać od lewej do prawej, od prawej do lewej, z góry na dół, z dołu do góry oraz po skosie.
  • W przypadku „zapowiedzi” zamordowania premiera Rabina, Drosnin „przeskakiwał” po cztery tysiące siedemset siedemdziesiąt dwie litery. Odkrył wtedy, że słowa „Icchak Rabin” krzyżują się z ciągiem liter składających się na zdanie „morderca zamorduje”.
  • Już w tym momencie widać, że zwolennicy „kodu Biblii” uważają święty tekst jedynie za bezkształtny zbiór liter. Mogą one dawać właściwie olbrzymią liczbę kombinacji, które czasami są ze sobą sprzeczne.
  • Jeden z amerykańskich biblistów, Richard A. Taylor, postanowił zbadać, co „kod Biblii” mówi o nim. Odnalazł swoje nazwisko w tekście hebrajskim, przeskakując po dziewięćdziesiąt siedem liter.
  • Czasami słowo „Taylor” występowało w pobliżu przesłania pozytywnego, jak na przykład: „Jahwe jest moim Bogiem”. Jednakże nieco dalej nazwisko profesora było połączone ze słowami: „Ten, który jest Zły”.
  • Idea mówiąca, że tekst biblijny zawiera w sobie jakieś tajemnicze i ukryte przesłanie, które można odkryć używając obliczeń matematycznych, nie jest nowa. Nie jest też pozbawiona podstaw.
  • W języku hebrajskim dla zapisania cyfr i liczb używa się liter: alef to 1, bet – 2, gimel – 3 itd., dlatego każde słowo w języku hebrajskim posiadał swoją wartość liczbową. Liczby mogą więc służyć do ?zakodowania? jakiejś wiadomości.
  • Wydaje się, że jedyny przypadek celowego użycia gematrii – tak bowiem nazywa się ta sztuka – w Biblii znajduje się w Apokalipsie św. Jana (13, 18): Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.
  • Kiedy zapisze się literami hebrajskimi słowa: ?Neron Cesarz?, suma ich wartości liczbowych wyniesie właśnie 666. W tym wypadku nie ma jednak mowy o „kodzie Biblii” w rozumieniu Drosnina.
  • Zabieg gematryczny jest zamierzony i wyraźnie zasygnalizowany przez autora księgi.
  • W średniowieczu badania gematryczne rozwinęły się w tradycji żydowskiej w naukę zwaną kabałą.
  • Kabaliści skupiali się na badaniu numerycznych wartości słów użytych w Biblii, poszukiwali słów wyrażających tę samą liczbę. Następnie na podstawie swoich badań wyciągali wnioski teologiczne. Kabała wywierała duży wpływ także na uczonych chrześcijańskich. Dość wspomnieć, że piętnastowieczny pisarz z Italii, Pico della Mirandola, napisał wręcz: „Żadna inna nauka nie może nas przekonać o boskości Jezusa Chrystusa, jak magia i kabała”.

Dlaczego to nie działa?

  • Wróćmy jednak do założeń „Kodu Biblii” Drosnina.
  • Twierdzi on: „Wszystkie Biblie w oryginalnym języku hebrajskim, jakie obecnie istnieją, są dokładnie takie same co do litery”.
  • Jest to oczywiście nieprawda – wystarczy wziąć do ręki dwa różne wydania hebrajskiej Biblii i porównać je. Drosnin dodaje: „Dlatego nie podlega dyskusji, że informacja o dzisiejszym świecie jest zakodowana w księdze, która istniała (…) najpewniej i dwa tysiące lat temu w dokładnie takiej samej formie, jak istnieje obecnie”.
  • Takie stwierdzenia zdradzają zupełną niewiedzę Drosnina, zarówno jeśli chodzi o historię przekazu tekstu biblijnego, jak i o powszechnie przyjętą opinię współczesnych badaczy na ten temat.
  • Nie posiadamy autografu żadnej z ksiąg biblijnych. Najstarsze dostępne nam do niedawna manuskrypty Starego Testamentu w języku hebrajskim pochodzą z X (kodeks z Aleppo) lub XI w. (kodeks leningradzki) po Chrystusie.
  • Tekst Biblii przez wieki ulegał mniejszym lub większym modyfikacjom. Pięcioksiąg tworzył się jako zwarte dzieło literackie przez co najmniej czterysta lat. Księga Izajasza w dzisiejszej formie składa się z trzech części ? pierwszą datuje się na VIII w. przed Chr., dwie pozostałe na czasy niewoli babilońskiej i powrotu do Judei (VI w. przed Chr.).
  • Greckie tłumaczenie Starego Testamentu, które powstawało w północnym Egipcie od III w. przed Chr., w wielu wypadkach opierało się na innej wersji tekstu hebrajskiego niż ta, którą przekazują nam znane dziś manuskrypty. Rękopisy odkryte nad Morzem Martwym w latach 40. i 50. XX w. pozwoliły zobaczyć, że przez pewien czas były w obiegu i współistniały różne wersje tych samych tekstów.
  • Nawet jeśli przyjmiemy jako podstawę dla poszukiwania kodu tekst masorecki, czyli ustalony przez żydowskich badaczy w połowie pierwszego tysiąclecia po Chrystusie, trudności będą się pojawiały nadal. Poszczególne rękopisy, przekazujące tekst masorecki, różnią się między sobą.
  • Występują w nich różne warianty ortograficzne – niektóre idą za pisownią starszą, inne – za nowszą.
  • Występuje zjawisko zwane qere (to, co należy przeczytać) / ketib (to, co napisane): skrybowie zachowywali w kopiowanym tekście słowo zapisane z błędem ortograicznym (ketib), ale na marginesie umieszczali notę, jak powinno ono brzmieć w prawidłowej formie (qere).
  • I to właśnie poprawiona wersja z marginesu była odczytywana na przykład podczas liturgii w synagodze.W zgodzie z żydowską tradycją i sposobem rozumienia tekstu pojawiły się także tzw. tiqqu-ne i itture sopherim (poprawki i opuszczenia skrybów).
  • Ze względów teologicznych tak poprawiano tekst hebrajski, by nie mógł stać się przypadkiem źródłem niewłaściwego myślenia o Bogu.
  • Jedną z najbardziej znanych poprawek można odnaleźć w Księdze Rodzaju (18, 22b): ?Abraham stał dalej przed Bogiem?. W krytycznym, naukowym wydaniu Biblii Hebrajskiej (Biblia Hebraica Stuttgartensia) znajdziemy w tym miejscu przypis: ?Poprawka skrybów, tekst pierwotnie brzmiał: Pan stał przed Abrahamem?.
  • Dla żydowskich pisarzy nie do przyjęcia była sytuacja, w której Najwyższy miał stanąć przed obliczem człowieka, prezentując się tym samym jako ktoś niższy, poddany. Dlatego też poprawili oryginalny tekst, by był „religijnie poprawny”.
  • Taka poprawka ma oczywiste konsekwencje dla teorii ?kodu Biblii?. Co się stanie, jeśli przeskakując stałą liczbę liter w tekście Pięcioksięgu, w pewnym momencie tracimy na sekwencję wyrazów, które zostały „przemieszane”? Tracimy wtedy na przykład na literę nun zamiast alef. „Rozkodowane” przesłanie będzie więc albo nieprawdziwe albo niezrozumiałe.
  • Długo można by wymieniać kolejne trudności, jakie się pojawiają przy próbie naukowego spojrzenia na ?kod Biblii?.
  • Badacze literatury twierdzą, że na tej samej zasadzie można odczytać ?kod Hemingwaya? czy ?kod Sienkiewicza? ? kiedy będzie się odczytywać co dwudziestą czy co osiemdziesiątą siódmą literę ich powieści.
  • Bibliści z kolei podkreślają, że teoria Drosnina opiera się na fundamentalistycznym podejściu do tekstu i przyjęciu, że jest to jedynie zbiór liter.
  • Amerykański autor ignoruje też zupełnie historyczny proces rozwoju tekstu i zmiany, jakie w nim zachodziły.
  • Choć więc lektura „Kodu Biblii” może wywołać dreszczyk emocji, po zamknięciu książki można zupełnie spokojnie wstawić ją tam, gdzie jest jej miejsce ? na półkę z literaturą sensacyjną.

Notatki z 2016 roku, spotkania nastawione na dyskusję, bez metod aktywizujących. Spotkanie w odpowiedzi na propozycję uczennicy (lista jej propozycji tematycznych na końcu tekstu). Treść notatek jest chyba jakimś tekstem skopiowanym z sieci?