Ubodzy w duchu

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Błogosławieństwa, Ubodzy w duchu

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie

1. Wielbłąd i ucho igielne

WSTĘP

Mt 19,16-24: A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? Odpowiedział mu: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania. Zapytał Go: Które? Jezus odpowiedział: Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego! Odrzekł Mu młodzieniec: Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego.

„Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19,24). Czy to powód, aby zrezygnować z bogactwa? Aby wyznaczyć sobie tylko pewien pułap posiadania? Ktoś zapytał w materiałach przygotowujących nasze spotkania: czy ubodzy w duchu, to prostaki, którzy nie lubią sztuki, literatury, muzyki? Jedzą tylko chleb, bo jedzenie to jedzenie? Nie starają się upiększać domu, bo to strata czasu itp. Gdzie jest granica ubóstwa duchowego? 

AKTYWIZACJA

Praca w rodzinach. Formularz – grosik.[1] Zadanie jest następujące: odpowiadamy na pytanie: dlaczego Jezus sądzi, że trudno wejść człowiekowi bogatemu do królestwa niebieskiego? Jakie może mieć za tym argumenty i przesłanki? Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Czy te słowa nie są zachętą do życia w biedzie? W końcu i będąc biednym nie ma się gwarancji wejścia do królestwa niebieskiego…
  2. Bogactwo to gwarancja lepszego startu w młodości, większe szanse np. na specjalistę w sytuacji choroby czy nagłych wydatków innego typu. Czy to coś złego?
  3. Czym właściwie jest ubóstwo? Jezus z uczniami także korzystał z dóbr innych ludzi, uczniowie także mieli sakiewkę i skarbnika…
  4. Czy ubóstwo zniknie kiedykolwiek ze świata, w którym żyjemy?
  5. Konsumpcja – kupowanie nowych rzeczy czy wyszukiwanie dobrych staroci?
  6. O co chodzi w ubóstwie w duchu?
  7. Czy ubóstwo w duchu ma jakiś związek z ubóstwem materialnym?

PUENTA

Pierwsze skojarzenie ze słowem „ubogi” przywodzi na myśl nędzarzy, żebraków — kojarzy się z materialną biedą. Czy jednak błogosławieństwo ubogich w duchu oznacza to samo, co „idź, sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim”?

Oczywiście, czytając to błogosławieństwo w kontekście przypowieści o bogaczu i Łazarzu, musimy stwierdzić, że sukces i pomyślność na tym świecie są niezwykle trudne do pogodzenia z pomyślnością w świecie przyszłym. Pan Jezus wyraźnie mówi, że „łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19,24).

Nie wolno więc treści tego błogosławieństwa zbytnio „przeduchowić”, ale też nie wszystko sprowadza się do ubóstwa materialnego; rozdanie całego swego majątku nie sprawia automatycznie, że staję się ubogi w duchu. Można bowiem posiadać dużo i być wolnym, a można też mieć bardzo niewiele i być ogarniętym żądzą posiadania.[2]

Wydaje się, iż w tym nowym kształcie świata, o który chodzi, sprawa ubóstwa jawi się w trzech podstawowych formach.

Po pierwsze – jest to wezwanie ze strony Trzeciego Świata – świata tragicznie ubogiego i głodującego. Jeżeli bogata część ludzkości ma wyjść serio naprzeciw potrzebom głodującej części ludzkości, to musi obniżyć własną stopę życiową, a więc podjąć wezwanie do dobrowolnego ubóstwa w wyniku dzielenia się z braćmi.

Po drugie, jeżeli mamy ocalić środowisko naturalne człowieka,to niezbędne jest ograniczenie potrzeb luksusowych, ograniczanie produkcji rzeczy, na rzecz większej troski o przyrodę.

Po trzecie, jeżeli ma być ocalona ludzka kultura duchowa, to niezbędne jest przeciwstawienie się trendowi konsumpcyjnemu w naszej cywilizacji. Człowiek nie może zostać zredukowany do roli kółka w maszynie produkującej oraz do roli konsumenta wytworzonych przez siebie produktów.

Cały zabójczy dla ducha mechanizm społeczeństwa konsumpcyjnego jest ilustracją tego, co się staje z człowiekiem, gdy serce swe umieści w gromadzeniu i produkowaniu rzeczy.[3]

2. Posiadanie

WSTĘP

Na początku Biblii jest pewna opowieść o grzechu pierworodnym. Przyzwyczailiśmy się już do niej. Właściwie znamy ją od dawna na pamieć. Może jednak warto jeszcze raz się nad nią zastanowić…

Rdz 3,1-7: A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.

AKTYWIZACJA

Praca na forum ogólnym. Praca nad tekstem i dyskusja. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: dlaczego właściwie człowiek dał się skusić na propozycje szatana? Czego mu jeszcze tak naprawdę brakowało? Czas na przeczytanie tekstu, czas na refleksję i dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Na czym polega pokusa posiadania? Tylko na tym, aby więcej mieć?
  2. Masz takie poczucie, że Bóg coś przed tobą ukrywa?
  3. Zło jest w zasięgu ręki. Powinno być trudniej dostępne?
  4. Jaki obraz Boga mają ludzie zamożni, jaki ludzie ubodzy?

PUENTA

Cóż zatem znaczy posiadać?

Szukając odpowiedzi na to pytanie, dobrze jest cofnąć się do Adama i Ewy. Szatan zwiódł pierwszych rodziców, wsączając w ich serca podejrzliwość wobec Pana Boga: „będziecie tacy jak Bóg; On ukrył przed wami tajemnicę, którą wy na własną rękę musicie poznać”.

Dali sobie wmówić, że muszą „zdobyć” podobieństwo do Boga; jakby nie pamiętali, że noszą je w sobie, że zostali stworzeni na Jego obraz, że są dziećmi Króla. Człowiek zapragnął osiągnąć podobieństwo do Boga — chciał przywłaszczyć je sobie jako wartość samą dla siebie, a zapomniał, że nie musi nic robić, by je mieć, bo otrzymał je w darze.

Pragnął panować jak Bóg; uwierzył diabłu, gdy ten sugerował, że Stwórca nie chce jego szczęścia. Nie wiedział jeszcze wtedy, że to doprowadzi do dramatu potraktowania Boga jako przeciwnika.

Grzech pierworodny był początkiem nie kończącej się gonitwy za wielkością, za potęgą i władzą, za niezależnością. Szatan zdeformował człowiekowi pojęcie posiadania; wmówił, że posiadać można tylko to, co zdobyte własnymi rękami, co sobie zagarnę — że można mieć coś naprawdę tylko wtedy, gdy jest się panem, całkowicie niezależnym od źródła życia, od miłości — od Boga.

Taka całkowita niezawisłość od Stwórcy nazywa się pychą. A ta z kolei jest przeciwieństwem pokory, określanej często jako stawanie w prawdzie — uznanie, że nie jestem panem życia, ale otrzymałem je w darze.

Jest więc pycha ucieczką od prawdy o Bogu i człowieku. Jest dezercją z rzeczywistości.[4]

„TYGODNIK POWSZECHNY” PRZED PIELGRZYMKĄ, Osiem sposobów na szczęście

Z JANINĄ OCHOJSKĄ, szefową Polskiej Akcji Humanitarnej, rozmawia Wojciech Bonowicz.

– Człowiek bez domu może nadal być człowiekiem. Człowiek bez wiary w człowieka jest — kim właściwie? Jego wnętrze jest „wydrążone”. Zabrano mu coś najbardziej własnego, istotnego, decydującego o jego człowieczeństwie.

— Kiedy o tym mówisz, przypominają mi się różne „słodkie teorie” na temat nieposiadania niczego. Istnieje niebezpieczeństwo idealizowania ubóstwa. Ale jest też inne niebezpieczeństwo, może nawet poważniejsze: że skupiając uwagę na nędzy materialnej nie dostrzeże się czegoś znacznie gorszego, o wiele bardziej człowieka poniżającego — tego „ubogiego”, „opustoszałego” wnętrza.

— Bo co właściwie jest istotą „ubóstwa w duchu”? Nie chodzi o samo nieposiadanie (lub posiadanie) czegoś, ale o to, czy to nieposiadanie (lub posiadanie) ogranicza mnie, zamyka na innych, tłumi owo pragnienie dobra, o którym mówiliśmy, czy przeciwnie, otwiera na cudze problemy i rodzi gotowość do służby. Można „posiadać ubogo” i można „nie posiadać bogato”, a mówiąc jeszcze inaczej: „ubóstwo w duchu” to wolność w stosunku do rzeczy, niezależnie od tego, czy je mam, czy ich nie mam. Także — wolność w stosunku do samego siebie, do własnych ograniczeń. Można być przykutym do wózka i długie lata przepłakać i przemodlić, prosząc o cud, i ten cud nie nastąpi. Ale można też przyjrzeć się sobie z dystansu i zapytać: co mogę zrobić ze swoim życiem? I kiedy człowiek zacznie coś robić, to nagle okaże się, że ta prośba o cud spełni się, tylko inaczej niż to sobie wyobrażał. Bóg da mu to, o co prosił, ale w innej formie.

Dlatego ja nie proszę Boga o to, żebym potrafiła samodzielnie chodzić. Źle bym się czuła, gdybym Go o to prosiła. Proszę Go raczej o to, żebym zachowała zdolność dziękowania za wszystko, co mi się przydarza, i żebym nadal mogła służyć ludziom. I wierzę, że On znajdzie jakiś sposób, żebym mogła to robić nawet wtedy, gdy już w ogóle nie będę chodzić — nawet o kulach.

Źródło: http://www.mateusz.pl/jp99/tp/jp99-ochojska.htm

3. Konserwator i warstwy

WSTĘP

Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Stworzył tak pierwszych ludzi i tak do końca świata każdy człowiek jest i będzie tak właśnie stwarzany. Ale gdy człowiek, czy cała kultura wręcz odwraca się od Boga, to powstaje pytanie, co dzieje się z tym podobieństwem? Człowiek w takiej sytuacji o Bogu zapomina. Zapomina też o swoim podobieństwie do Niego.

A może także Bóg zrezygnował z tego, aby człowiekowi tego podobieństwa udzielać? Może wtedy człowiek żyje już naprawdę na własny rachunek? Może jest podobny już tylko do siebie samego?

AKTYWIZACJA

Praca w rodzinie. Formularz – owieczki.[5] Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na w/w pytania. Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Czym jest szczęście?
  2. Jak zmienia się jego rozumienie w naszym życiu?
  3. Co je kształtuje? Czym jest samo w sobie?
  4. Szczęście zależne od Boga – uwolnieniem czy ograniczeniem?

PUENTA

Jakże pięknie o doświadczeniu ubóstwa, które staje się błogosławieństwem, ponieważ uczy prawdziwego bogactwa — Boga, mówi w jednym ze swoich wierszy Emily Dickinson:

Wody — uczy pragnienie.
Brzegu — morskie przestrzenie.
Ekstazy — ból tępy jak ćwiek —
Pokoju — o Bitwach pamięć —
Miłości — nagrobny Kamień —
Ptaków — Śnieg.

Czym zatem jest to szczęście, określane przez poetkę słowami: woda, brzeg, ekstaza, pokój, miłość, ptaki?

Na określenie szczęścia, które jest udziałem błogosławionych, zwykło się używać łacińskiego słowa beatitudo. Wskazuje ono na spełnienie siebie i jest czymś więcej niż felicitas — satysfakcjonującym doznaniem.

Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Wzorem i źródłem szczęścia jest sam Bóg. Dlatego człowiek zraniony przez grzech może być szczęśliwy tylko przez upodobnienie się do Boga; przez pokorę, czyli uznanie zależności od dawcy życia. Prawdziwym szczęściem jest więc odkrycie, że nie muszę zdobywać podobieństwa do Boga, bo noszę je w sobie. Jestem powołany do pracy — a raczej współpracy z łaską Bożą — nad przywróceniem pełni podobieństwa do Boga.

Jak dobry konserwator przywracający wiekowemu obrazowi piękno oryginału przez zdejmowanie warstw nałożonych przez pokolenia poprawiaczy oraz brudu naniesionego przez upływ czasu. Taki jest też cel życia według Ewangelii.

Jak odnaleźć w sobie ten obraz Boży i odnowić podobieństwo? W Ewangelii Jezus stawia nam dzieci jako wzór do naśladowania. Dlaczego? Nie dlatego, że są czyste i niewinne (bo i często takie nie są).

Dzieci są najczęściej bezradne i niezaradne; są całkowicie zależne od rodziców i w naturalny sposób potrafią przyjmować dary. Prawdziwe ubóstwo polega na uznaniu, że obraz i podobieństwo Boże — jedynie godna posiadania rzeczywistość jest poza moim zasięgiem — mogę tylko przyjąć.

Takiej postawy nie umieli zająć znani z Ewangelii faryzeusze. Ten, który przyszedł do świątyni, aby się modlić, wyliczał Panu Bogu swoje zasługi, czyli to, co — jak mu się wydawało — posiadał i uważał, że za to należy mu się nagroda. Był więc bogaty — uważał, że niczego mu nie brak i dlatego nie umiał przyjmować.

Natomiast na przyjęcie daru gotowy był celnik — ubogi w duchu, który respektował rzeczywistość, uznawał swą grzeszność i — wiedząc, że nic mu się nie należy (oprócz kary za grzechy) — zwracał się do Boga z prośbą o przebaczenie. Celnik stał się naprawdę pokornym — błogosławionym.

Ubogi w duchu żyje słowami Ewangelii: „Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je” (Łk 17,33). Człowiek, pragnący żyć, musi być przygotowany na to, że może mu zostać odebrane wszystko, co dla niego oznacza życie, wszystko, co posiada. Być ubogim w duchu, to zgodzić się na całkowitą zależność. Korzystam z czasu, dobrego samopoczucia, planów, wyobrażeń na temat siebie, innych, Boga, ale za chwilę Pan może zaprosić mnie do pozostawienia mojego świata.[6]

4. …Należy królestwo niebieskie!

WSTĘP

W języku religijnym posługujemy się pojęciem „królestwa niebieskiego”. Jezus je zapowiada, wszyscy go oczekujemy. Ale nie bardzo nawet wiadomo – w potocznym rozumieniu – co to w ogóle jest? Obawiam się, że nawet można go nie zauważyć, a jednocześnie już w nim uczestniczyć… Zupełnie jak z tym słoniem i mrówką…

AKTYWIZACJA

Praca w rodzinach. Formularz – słoń i mrówka.[7] Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na następujące pytania: czym właściwie jest królestwo niebieskie? Czy trudno je zauważyć, czy raczej nie ma z tym problemów? Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Monarchizm jest dzisiaj w społeczeństwie w znikomej formie – w duchowej?
  2. Jak rozumieć obiecane przez Jezusa królestwo niebieskie?
  3. Czy ono już nadeszło? Jak można je spotkać?
  4. Po czy można poznać króla tego królestwa ubogich w duchu?

PUENTA

Ono bowiem jest światem łaski, Bożym środowiskiem. Serce otwarte na łaskę należy do tego Bożego świata. Jezus nie mówi: królestwo niebieskie będzie należało do ubogich, lecz mówi w czasie teraźniejszym o istniejącym już fakcie: należy do ludzi ubogich duchem.[8]

5. Bogaci w duchu…

WSTĘP

W pytaniach przygotowujących nasze spotkania są też i takie:

  • jak zmierzyć poziom „bogactwa ducha”? czy to ma znaczenie?
  • a co z tymi „mniej ubogimi w duchu” – gdzie oni?
  • co z „bogatymi w duchu”? czy nie będą zbawieni?

AKTYWIZACJA

Praca w rodzinach. Formularz – typ zwycięzcy.[9] Zadanie jest następujące: czy są za tym argumenty, że bogactwo duchowe to dość kuriozalna forma życiowej przegranej? Na dodatek usankcjonowana przez Pana Jezusa… Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Bogactwo duchowe to powód do dumy czy kula u nogi?
  2. Na czym polega przegrana życiowa?
  3. Bogactwo rozumiemy jako osobisty skarb, czy myślimy szerzej – wspólnocie Kościoła?

PUENTA

ks. Mirosław Cholewa, POZNAĆ DUCHOWE BOGACTWO KOŚCIOŁA

Umiłować Kościół – to także poznać Kościół. Im ludzie bardziej się poznają, tym bardziej się kochają. Ich miłość staje się głębsza, bardziej dojrzała. Jeżeli chcemy coraz bardziej kochać Kościół, powinniśmy poznawać wielkie duchowe bogactwo Kościoła, które jest Bożym darem.

Dzięki doświadczeniu Odnowy w Duchu Świętym odkrywamy prawdziwe oblicze Boga w obliczu Jezusa Chrystusa; trzeba jednak, abyśmy odkryli pełniej prawdziwe oblicze Kościoła. Pragnę w tym miejscu podzielić się tym, jak ja sam je odkrywałem. Postaram się sięgnąć pamięcią szesnaście lat wstecz.

Pokarm słowa Bożego i modlitwy

Gdy spotkałem się z Odnową po raz pierwszy, Bóg zaczął bardziej otwierać mi oczy nie tylko na Siebie samego, ale także na bogactwo rzeczywistości Kościoła, na egzegezę biblijną, na Pismo Święte. Byłem już wówczas na piątym roku seminarium duchownego i miałem za sobą kilka lat studiów teologicznych, dzięki którym dysponowałem sporą wiedzą na ten temat. Jednak nowość w moim życiu stanowiło to, że teraz zacząłem bardziej te treści przeżywać, pełniej ich doświadczać. Punkt ciężkości przesunął się jakby „z głowy do serca”. Czułem się jak pudło rezonansowe gitary, gdzie znane wcześniej dźwięki zabrzmiały z nową siłą i w nowy sposób. Tak właśnie słowo Boże zaczęło wówczas do mnie przemawiać – bardzo konkretnie, z nową świeżością, z całą mocą, budząc moją wiarę i ożywiając moją modlitwę. Nie znaczy to, iż wcześniej się nie modliłem. Starałem się wiernie trzymać modlitw przepisanych regulaminem seminaryjnym. Jednak po doświadczeniu chrztu w Duchu Świętym (zwłaszcza w pierwszym okresie) zyskałem nowy smak modlitwy osobistej i ożywiły się moje pragnienia duchowe.

Wspólnota

Jednym z tych pragnień było między innymi pragnienie wspólnoty. Choć miałem kilku przyjaciół, choć żyłem już piąty rok w społeczności seminaryjnej, przestało mi to wystarczać. Zacząłem pragnąć nieformalych spotkań i wspólnej modlitwy na gruncie pozaregulaminowym, gdzie mógłbym dzielić się życiem i wiarą z innymi. Byłem na kilku spotkaniach modlitewnych grupy Odnowy, jednak wówczas nie potrafiłem się na nich odnaleźć, gdyż zbytnia spontaniczność i wylewność uczestników raziła mnie, a modlitwa językami wydawała mi się sztuczna. Jednak pragnienie, które opisałem wcześniej, nadal mi towarzyszyło. Kiedy więc jako diakoni zostaliśmy przeniesieni do innego budynku poza całą społeczność seminarium (był to dom rekolekcyjny w Magdalence) i jeden z kolegów zaproponował cotygodniowe spotkania, by dzielić się słowem Bożym, chętnie przystałem na tę propozycję. Skład uczestników spotkań zmieniał się, byłem chyba jedynym, który uczestniczył we wszystkich. To pragnienie w niedalekiej przyszłości, już po święceniach kapłańskich, doprowadziło mnie do współtworzenia wspólnoty „Przymierze kapłańskie”, z którą jestem związany do dzisiaj.

Bogactwo duchowości

Od początku pobytu w seminarium zacząłem odkrywać wielkie bogactwo duchowości Kościoła. Szczególnie dwie inspiracje były – i są dla mnie do tej pory – bardzo ważne. Jedną z nich było zachwycenie się postacią św. Franciszka z Asyżu, jego prostotą, ubóstwem oraz radością, może zwłaszcza jego „radością doskonałą” w trudach i przeciwnościach, w cierpieniu i niedostatku, w samotności i niezrozumieniu. Drugą osobą, której wpływ na mą drogę duchową okazał się istotny, jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus ze swoją „małą drogą”, która polega na ufnym powierzeniu się Bogu. Nie dawał mi spokoju przede wszyskim jeden aspekt tej drogi, ten mianowicie, ażeby nie tłumaczyć się przed ludźmi także wtedy, gdy jesteśmy niesprawiedliwie oskarżani. Tak więc początkowe inspiracje dotyczyły duchowości franciszkańskiej i karmelitańskiej.

Po przeżyciu Odnowy dołączyły się kolejne dwie: benedyktyńska i ignacjańska, wraz z otwarciem się na dary, które Pan Bóg złożył w zakonie benedyktynów i jezuitów. Miałem wielkie szczęście zakosztowania, jako tzw. stażysta, odrobiny życia mniszego wśród benedyktynów z Tyńca. Instytucja stażu polega na tym, że przez kilka tygodni (lub kilka miesięcy) można zostać włączonym do danej wspólnoty benedyktyńskiej, uczestnicząc w jej pracach, modlitwach, rekreacjach, jednym słowem: w jej życiu. Dzięki temu osobiście doświadczyłem znaczenia pochodzącej od św. Benedykta zasady życiowej „ora et labora” („módl się i pracuj”), czyli tego, jak łączyć kontemplacyjny i czynny wymiar życia.

Natomiast św. Ignacy Loyola przez Ćwiczenia Duchowne, w których uczestniczyłem już jako ksiądz, stał się dla mnie mistrzem życia duchowego, ucząc mnie medytacji i kontemplacji chrześcijańskiej, rachunku sumienia, rozeznawania, czyli dając mi warsztat ascetyczny, a także wprowadzając mnie w sztukę kierownictwa duchowego. Wiele mu zawdzięczam, także z osobistego ukierukowania na poszczególne etapy drogi wiary. Kolejne tzw. tygodnie Ćwiczeń Duchownych przypadały na kolejne przełomy duchowe mojego życia. Jedną z wielu zasad duchowych, które okazały się dla mnie ważne, jest „ad maiorem Dei gloriam” („na większą chwałę Bożą”). Inną jest zasada „magis” (tzn. „więcej”), która pomaga przechodzić od „muszę” do „chcę”, od tego, co „dobre”, do tego, co „lepsze”, od tego, co „poprawne”, do tego, co „święte”. Jest to droga ku wolności w Chrystusie.

Sakramenty święte

Po święceniach Bóg zaczął mi bardziej otwierać oczy na sakramenty święte. Ukazywał, jak działa przez posługę kapłana (nowo wyświęconego „żółtodzioba”), jak dociera do ludzi przez posługę sakramentalną, jak wielkim skarbem jest sakrament pojednania. Spowiadając innych, budowałem się w wierze, gdy byłem świadkiem autentycznych nawróceń i wielkości Bożego miłosierdzia. Widziałem, jak Jezus daje rzeczywiście nowe życie, przywraca nadzieję oraz sens życia tak wielu ludzi. Byłem w konfesjonale świadkiem wypełnienia słów Pisma: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się ewangelię” (Łk 7,22). Wiedziałem, że mądrość, którą się dzielę z ludźmi, nie pochodzi ode mnie, ale jest prawdziwie z Ducha Bożego, a słowo Boże jest pełne mocy stwórczej i zbawczej.

Doświadczałem działania Pana Boga w posłudze słowa Bożego także poza konfesjonałem, choćby na ambonie i w czasie różnego rodzaju rekolekcji. Wspomnę tylko o wielu seriach tzw. rekolekcji zamkniętych, związanych z domem rekolekcyjnym Odnowy w Duchu Świętym w Magdalence oraz rekolekcjach ignacjańskich. Zwłaszcza w czasie tych wydarzeń najbardziej namacalnie doświadczałem obecności Boga oraz Jego działania we mnie i poprzez mnie, dlatego dzisiaj mogę powiedzieć za św. Janem: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życia wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione” (1 J 1,1-2).

Dar kapłaństwa, dar Tradycji Kościoła, dar sakramentów świętych i ich życiodajnej mocy, liturgia Kościoła – to wielkie dary. Na przełomie czwartego i piątego roku mojej posługi kapłańskiej uczestniczyłem w Krajowym Kongresie Eucharystycznym. Pan Bóg zaczął mi wówczas pełniej otwierać oczy na to, czym jest Eucharystia, przez którą działa On jako Bóg bliski i żywy. Odegrały w tym wielką rolę wykłady w Instytucie Ekumenicznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, poświęcone temu zagadnieniu oraz udział w konwiwencji założycielskiej jednej ze wspólnot neokatechumenalnych, poświęconej wprowadzeniu w teologię Eucharystii. Ważną rolę odegrały także rekolekcje eucharystyczne przygotowane w Centrum Formacyjnym Odnowy w Duchu Świętym w Magdalence, dzięki którym mogłem nie tylko pogłębić rozumienie Eucharystii, ale też bardziej Jej doświadczyć, między innymi adoracji Najświętszego Sakramentu i Jezusa przemawiającego w ciszy Hostii. Tam usłyszałem wyraźnie jakby skargę Jezusa: „Miłość nie jest kochana”. Dopełnieniem mojego przeżywania Eucharystii było w ostatnich latach uczestnictwo w odprawianych coraz częściej w różnych miejscach Mszach świętych z modlitwą o uzdrowienie, dzięki czemu bardziej mogłem doświadczyć Eucharystii jako sakramentu chrześcijańskiego uzdrowienia.

Nie mogę też pominąć namaszczenia chorych, które jest formą modlitwy o uzdrowienie podniesioną w Kościele do rangi sakramentu. Wielokrotnie byłem świadkiem mocy tego sakramentu: chorzy odzyskiwali zdrowie fizyczne, byli pocieszeni przez Ducha Świętego i umocnieni do znoszenia cierpienia, przeżywali głębokie nawrócenia dzięki mocy Bożej.

Rekolekcje

W ostatnich latach mam radość i zaszczyt prowadzić wraz z innymi rekolekcje dla sióstr zakonnych, kleryków i księży. Muszę przyznać, że wówczas Boże działanie jakby się dodatkowo wzmaga, co odczytuję jako szczególne umiłowanie przez Jezusa osób powołanych do życia konsekrowanego. Niezwykłe dla mnie jest doświadczenie Kościoła w ramach ekipy prowadzącej ewangelizację w seminariach duchownych. W skład tej ekipy wchodzą księża diecezjalni i zakonni, małżeństwa, małżonkowie i świeckie osoby niezamężne. Pan Bóg pozwala nam doświadczać głębokiej wspólnoty ze sobą i wielkiej harmonii we wzajemnej współpracy, podobnie jak w pierwszej gminie w Jerozolimie: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie” (Dz 2,42). Nawet jeśli pojawiają się w naszym zespole jakieś napięcia, udaje się je dzięki łasce Bożej szybko przezwyciężyć.

Ludzie i środowiska

Kontynuując ten wątek odkrywania Kościoła przez spotkania z konkretnymi jego członkami, widzę ich niezwykłe bogactwo duchowe. Pan Bóg obdarował mnie spotkaniami z wieloma ludźmi Kościoła (zwłaszcza w ostatnich sześciu latach, gdy posługuję w seminarium jako ojciec duchowny) – świeckimi i duchownymi. Miałem możliwość z niektórymi przebywać dłuższy czas, z niektórymi współpracowałem w różnych dziełach, z innymi były to krótkie pojedyncze spotkania, ale też niektóre z nich pozostawiły we mnie głęboki ślad. Poznałem wielu wspaniałych księży, oddanych całym sercem Jezusowi i posłudze w Kościele, poznałem małżeństwa i rodziny, w których jest wiele miłości Bożej, przez co stanowią żywe świadectwo Kościoła domowego, spotkałem niezwykłych biskupów, pełnych prostoty i zatroskanych o Kościół, spotkałem osoby konsekrowane, żyjące głębią życia duchowego, spotkałem świeckich katolików, mężczyzn i kobiety, radykalnie idących za Jezusem. Myślę, że dzięki tym ludziom objawia się całe piękno Kościoła – Ciała Chrystusa.

Także wspaniałymi owocami na drzewie Kościoła są liczne ruchy kościelne, wspólnoty, stowarzyszenia, podejmujące w Kościele wiele posług: modlitewnych, formacyjnych, edukacyjnych, charytatywnych itd. Świadczą one o twórczości Ducha Świętego, wielości charyzmatów w Kościele i dynamizmie życia duchowego. Z niektórymi miałem możność spotkać się bardziej osobiście: poza Odnową w Duchu Świętym, z ruchem Wiara i Światło, Światło – Życie i drogą neokatechumenalną. Spotkania z nimi były również dla mnie odkrywaniem jakiegoś aspektu życia Kościoła: liturgii, wspólnoty, ubóstwa.

Maryja

Z odkrywaniem bogactwa duchowego Kościoła było także związane odkrywanie bliskości Najświętszej Maryi Panny. Z domu nie wyniosłem jakiejś wielkiej pobożności maryjnej, nie nabyłem jej także w seminarium, choć dzięki regulaminowi poznałem nabożeństwa maryjne oraz codzienny różaniec, co przygotowało mnie do przyjęcia Maryi w moim życiu. Gdy spotkałem Jezusa osobiście, również Maryja bardzo dyskretnie weszła w moje życie. Po kilku latach kapłaństwa przebudziłem się nagle i zuważyłem, że Ona stała mi się bardzo bliska. Modlitwa różańcowa także.

Bardzo dziękuję Panu Bogu za to, że pozwala mi poznawać (co dzieje się ciągle i myślę, że do końca życia będzie się to działo) prawdziwe oblicze Kościoła i w tym obliczu pozwala mi rozpoznawać oblicze Jezusa, który jest Głową Kościoła. Dziękuję również za miłość do Kościoła, jaką wlewa w moje serce. Dziękuję, że mogę w tym Kościele służyć jako kapłan.

ks. Mirosław Cholewa, opoka.org.pl

6. Bóg ubogi

WSTĘP

Bóg błogosławi ludzi ubogich. Ludzie są wpatrzeni w Boga, aby w nim znaleźć wzór i przykład błogosławionego ubóstwa. Czy Bóg także jest ubogi?

AKTYWIZACJA

Dyskusja na forum. Poszukujemy odpowiedzi na w/w pytanie. A także na pytanie: na czym polega to ubóstwo Boga?

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Co błogosławieństwo mówią o działaniu Boga?
  2. Do czego prowadzi odkrycie ubóstwa Boga?
  3. Gdzie w Biblii pokazane jest ubóstwo Boga?

PUENTA

Dariusz Kowalczyk SJ, On nas swoim ubóstwem ubogacił, Życie duchowe, jesień 32/2002, s.18-25.

[1] Wykorzystałem tu ilustrację monety 1 groszowej, wykorzystaną w reklamie SUN MICROSYSTEMS, źródło WPROST, któryś z numerów z roku 2002. Można wykorzystać rysunek wykonany własnoręcznie lub inną ilustrację.

[2] Przemysław Ciesielski OP, Błogosławieni ubodzy w duchu…, W drodze 5/1999, źródło w internecie: http://www.mateusz.pl/goscie/wdrodze/nr309/309-02-Ciesielski.htm

[3] Stanisława Grabska, Pacierz w Biblii zakorzeniony, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 1983, s. 214-215.

[4] Przemysław Ciesielski OP, dz. cyt.

[5] Wykorzystałem tutaj reklamę OFE PZU. Źródło: WPROST, 16 września 2001, s.109.

[6] http://www.mateusz.pl/goscie/wdrodze/nr309/309-02-Ciesielski.htm

[7] Wykorzystałemtutaj rysunek J. Wiejackiego, źródło: WPROST 9 września 2001, s.110.

[8] Staniek, Kazanie na górze, Rafael, Kraków 2003, s.14-15

[9] Wykorzystałem tutaj reklamę firmy KOEMMERLING. Źródło: WPROST, rocznik 2002.