Chrystus – tak, Kościół – ???

Grupa docelowa: Studenci Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Browary wiary, Wierzę w Kościół

1A. Konkurs piękności

WSTĘP

Człowiek jest tak pomyślany przez Pana Boga, że pociąga go piękno. Na przykład piękno człowieka. Urządza się konkursy piękności, aby docenić piękno ciała, urodę, inteligencję, wdzięk… Najpiękniejsze kobiety kraju, kontynentu i świata otrzymują różne nagrody, prezenty. Wśród nich najcenniejsze są – korona i szarfa najpiękniejszej kobiety wybranej spośród wielu rywalek. Piękno możemy odnaleźć nie tylko w człowieku. Pełno jest go w przyrodzie, poezji, kosmosie, sztuce… Piękno jest także w Kościele! Poszukajmy go dzisiaj i zastanówmy się, na czym właściwie ono polega?

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna. Metoda – szarfa. Zadanie jest następujące: zastanawiamy się, na czym polega piękno Boskiego i ludzkiego wymiaru Kościoła. Następnie wykonujemy szarfę w nagrodę dla Kościoła za pielęgnowanie tych dwóch wymiarów piękna. Szarfę wykonujemy z pasków papieru, ozdabiamy wg uznania, wyraźnie zaznaczamy dwie strony piękna – Boskie i ludzkie.

Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

1B. Dwa wymiary

WSTĘP

W chwilach szczególnych dla ludzkich osiągnięć w sporcie, zasługach dla społeczeństwa, poświęceniu lub twórczości, wręczamy medale, ordery, puchary… Krążek stalowy czy puchar sam w sobie niewiele ma w sobie wartości, ale przecież nie o nią tutaj chodzi. Chodzi oczywiście o motyw wręczenia, a ten najczęściej jest wyjątkowo szczytny.

Medale wręcza się nie tylko za osiągnięcia sportowe. Order może być nagrodą za piękno dzieła sztuki, przedmiotu użytkowego, za zasługi dla drugiego człowieka (np. Order Uśmiechu). Puchar jest wyjątkowo uroczystym trofeum. Może być także piękna patera (nagroda za wygranie turnieju w Wimbledonie). Może to także być szarfa i korona (konkurs piękności). Medal, order, puchar – jako nagroda – jest podkreśleniem jakiejś pełni lub piękna wyrażonego w materialnym dziele lub ludzkim czynie. Pełni wysiłku sportowca, artysty lub zwykłego człowieka, który zachował się po bohatersku w jakiejś sytuacji.

Dzisiaj spróbujmy zastanowić się nad pucharem dla… Kościoła! Lecz równocześnie trzeba zastanowić się nad pytaniem – na czym polega jego piękno, piękno Kościoła?

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna. Metoda – puchar. Zadanie jest następujące: zastanawiamy się, na czym polega piękno Boskiego i ludzkiego wymiaru Kościoła. Następnie wykonujemy puchar w nagrodę dla Kościoła za pielęgnowanie tych dwóch wymiarów. Z jednej strony puchar będzie przypominał o Boskim wymiarze, z drugiej – o ludzkim. Puchar ma być wykonany z kartonu za pomocą przyborów do kolorowania. Wielkość, kształt i pomysł na jego wygląd – wg uznania wykonawcy.

Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Czy któryś z wymiarów Kościoła sprawił kłopot?
  2. Czy zastanawiacie się czasami nad pięknem Kościoła?
  3. Może nietypowe jest wręczanie za to piękno „pucharów”… jak więc docenić może w sposób inny to piękno? Jak je zauważyć na co dzień?
  4. Czy to, że sami tworzymy Kościół przeszkadza nam, czy pomaga dostrzegać piękno Kościoła?
  5. Czy któryś z tych wymiarów może sprawić kłopot na co dzień? Na przykład Boski wymiar może wydawać się zbyt wzniosły, a ludzki – zbyt banalny i przyziemny…

PUENTA

Wyjaśniliśmy już, że prawda o Kościele wyznawana w Credo ma charakter nieco odrębny od pozostałych, jako że Kościół jest tu nie tylko przedmiotem wiary, ale równocześnie jej podmiotem: wyznając wiarę w Kościół, sami jesteśmy Kościołem; wierzymy w Kościół i zarazem jesteśmy Kościołem wierzącym i modlącym się.

Jesteśmy Kościołem widzianym, który wyznaje wiarę we własną rzeczywistość jako Kościoła, rzeczywistość boską i ludzką: te dwa wymiary są tak nierozerwalnie ze sobą związane, że gdyby jednego z nich zabrakło, zostałaby zniweczona cała rzeczywistość Kościoła, ukształtowana zgodnie z zamysłem Założyciela, Jezusa Chrystusa. [katecheza JP2]

2. Krzew

WSTĘP

Ta bosko-ludzka rzeczywistość Kościoła jest organicznie związana z bosko-ludzką rzeczywistością samego Chrystusa.

Kościół jest poniekąd kontynuacją tajemnicy Wcielenia. Św. Paweł naucza w istocie, że Kościół jest ciałem Chrystusa (por. l Kor 12,27; Ef 1,23; Koi 1,24), Jezus zaś porównywał tę „całość”, Chrystusa i Kościół, do jedności krzewu winnego i latorośli (por. J 15,1-5).

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – krzew winny. Zadanie jest następujące poszukujemy odpowiedzi na pytania: Jak można ukazać tę kontynuację, o której mówi JP 2, za pomocą owoców krzewu winnego? Rysujemy Kościół pod postacią krzewu winnego. Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Czujesz się żywą częścią krzewu winnego – Kościoła? Chcesz nią być?
  2. Kiedy najłatwiej odrzucić wiarę w sens Kościoła?
  3. Czy łatwej jest wytrwać w wierze człowiekowi posiadającemu teologiczną podbudowę?
  4. Jaki jest sens powiedzenia TAK Kościołowi?

PUENTA

Ta bosko-ludzka rzeczywistość Kościoła jest organicznie związana z bosko-ludzka rzeczywistością samego Chrystusa. Kościół jest poniekąd kontynuacją tajemnicy Wcielenia. Św. Paweł naucza w istocie, że Kościół jest ciałem Chrystusa (por. l Kor 12,27; Ef 1,23; Koi 1,24), Jezus zaś porównywał tę „całość”, Chrystusa i Kościół, do jedności krzewu winnego i latorośli (por. J 15,1-5).

Z przesłanki tej wynika, że wiara w Kościół, wypowiedzenie z wiarą akceptującego „tak” w stosunku do niego jest logiczną konsekwencją całego Credo, w szczególności wyznania wiary w Chrystusa, Boga-Człowieka.

O nakazach tej wewnętrznej logiki Credo musimy pamiętać zwłaszcza dzisiaj, gdy spotykamy się często z rozdzieleniem czy wręcz przeciwstawieniem Kościoła Chrystusowi, gdy na przykład słyszymy słowa: „Chrystus — tak, Kościół — nie”.

Przeciwstawienie nie całkiem nowe, a jednak w niektórych kręgach naszej współczesności na nowo lansowane. Spróbujmy zatem w dzisiejszej katechezie zastanowić się spokojnie i głęboko nad sensem naszego „tak” powiedzianego Kościołowi, także w kontekście wspomnianego przed chwilą przeciwstawienia. [katecheza JP2]

3. Skała

WSTĘP

Przeciwstawienie „Chrystus — tak, Kościół — nie” rodzi się poniekąd na gruncie tej szczególnej złożoności naszego aktu wiary, który każe nam mówić Credo Ecclesiam.

Można zapytać, czy pośród boskich prawd wiary mamy prawo umieszczać także rzeczywistość ludzką, historyczną, widzialną, taką jak Kościół; rzeczywistość, która niesie w sobie wszystkie ludzkie ograniczenia, niedoskonałości, grzeszność osób tworzących wszystkie szczeble jej instytucjonalnej struktury: osób świeckich i duchownych, a nawet nas samych, pasterzy Kościoła, na wszystkich bowiem ciąży to smutne dziedzictwo Adama.

Musimy jednak stwierdzić, że sam Chrystus chciał, aby nasza wiara w Kościół zmierzyła się z tą trudnością i pokonała ją, gdy wybrał Piotra jako „Skałę, na której zbuduje swój Kościół” (por. Mt 16,18). [katecheza JP2]

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – dyskusja 2 – 4 – 8. Zadanie jest następujące: najpierw zapoznajemy się z podstawowymi danymi na temat skał. Następnie poszukujemy odpowiedzi na pytanie: z jakiej skały „składał się” święty Piotr? Inaczej mówiąc – skoro skała skale nierówna, to jak sądzisz – na jakiej skale – Piotrze, Jezus zbudował swój Kościół? Czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Czego nasze „konstrukcje Piotrowe” oczekują od św. Piotra? Jakie są nasze oczekiwania odnośnie tej postaci?
  2. Czym kierowaliśmy się dobierając materiały? Czy jego wadami, czy zaletami?
  3. Dlaczego Jezus właśnie na takim człowieku oparł swój Kościół?
  4. Czy wiara św. Piotra jest konsekwencją jego struktury skalnej? Czy właściwie budowaliśmy jego osobowość, czy wiarę? Czy jedno do drugiego próbowaliśmy dopasować?
  5. Z jakiego materiału byłby „wykonany” Piotr w naszych czasach?
  6. Z jakiego materiału zbudowalibyśmy Benedykta XVI? Z jakiego materiału zbudowalibyśmy może Jana Pawła II?

PUENTA

Musimy jednak stwierdzić, że sam Chrystus chciał, aby nasza wiara w Kościół zmierzyła się z tą trudnością i pokonała ją, gdy wybrał Piotra jako „Skałę, na której zbuduje swój Kościół” (por. Mt 16,18).

Wiemy z Ewangelii, która przytacza słowa Jezusa, że ta wybrana opoka okazała się po ludzku niedoskonała i krucha w momencie wielkiej próby. Niemniej sama Ewangelia zaświadcza, że trzykrotne zaparcie się Piotra wbrew zapewnieniom, które przedtem dawał Mistrzowi, nie przekreśliło jego wybrania ze strony Chrystusa (por. Łk 22,32; J 21,15-17).

Możemy natomiast zauważyć, że Piotr na nowo dojrzał poprzez swój wielki grzech, tak że po zmartwychwstaniu Chrystusa mógł swe trzykrotne zaparcie zrównoważyć trzykrotnym wyznaniem: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,15). I otrzymać od zmartwychwstałego Chrystusa trzykrotne potwierdzenie swej misji pasterza Kościoła: „Paś baranki moje!” (J 21,15-17).

Piotr dal później dowód, że miłuje Chrystusa „bardziej niż inni” (por. J 21,15), służąc Mu w Kościele zgonie ze swym mandatem apostoła i rządcy aż do męczeńskiej śmierci, która była jego ostatecznym świadectwem ku zbudowaniu Kościoła.

Wpatrując się w życie i śmierć Szymona Piotra możemy łatwiej przejść od przeciwstawienia „Chrystus — tak. Kościół — nie” do przeświadczenia, „Chrystus — tak, a Kościół dlatego tak, że Chrystus”. Logika tajemnicy Wcielenia — zawarta w owym „tak dla Chrystusa” — wyraża się w przyjęciu wszystkiego, co ludzkie w Kościele, dlatego że Syn Boży przyjmując ludzką naturę okazał solidarność z naturą skażoną grzechem w rodzie Adama. Będąc sam absolutnie bezgrzesznym, wziął na siebie cały grzech ludzkości: Agnus Dei, qui tollit peccata mundi. Ojciec „uczynił Go grzechem dla nas”, napisał apostoł Paweł w Drugim Liście do Koryntian (5,21).

Dlatego grzeszność chrześcijan (o których mówi się, czasem nie bez racji, że „nie są lepsi od innych”), nawet grzeszność samych duchownych — nie powinna skłaniać do przyjęcia faryzejskiej postawy dystansu i odrzucenia, ale raczej do bardziej wielkodusznej i ufnej akceptacji Kościoła, do powiedzenia mu „tak” z głębszym przekonaniem, które tym bardziej zasługuje na uznanie: wiemy przecież, że w Kościele właśnie i przez Kościół grzeszność ta jest ogarnięta Bożą mocą odkupienia, ową miłością, która czyni możliwym, i realnym nawrócenie człowieka, usprawiedliwienie grzesznika, odmianę życia i postęp w dobru aż do heroizmu, czyli świętości. Trudno nie stwierdzić, że dzieje Kościoła pełne są grzeszników nawróconych i skruszonych, którzy powróciwszy do Chrystusa szli za Nim wiernie aż do końca. Jedno jest pewne: droga, jaką Chrystus, a za Nim Kościół  — wskazuje, stawia człowiekowi wymagania natury moralna które kierują go ku dobru i na szczyty heroizmu. Trzeba więc bardzo uważać, czy wypowiadając owo „nie” dla Kościoła, w gruncie rzeczy nie chcemy uwolnić się od tych wymagań. W takim przypadku, bardziej niż w jakimkolwiek innym, „nie” dla Kościoła byłoby równoznaczne z „nie” dla Chrystusa. Wiemy niestety z doświadczenia, że często tak właśnie jest.

Z drugiej strony trzeba zauważyć, że jeśli Kościół — mimo wszystkich ludzkich słabości i grzechów swoich członków — w swojej całości pozostaje wierny Chrystusowi i przyprowadza doń na powrót wielu swoich synów, którzy sprzeniewierzyli się zobowiązaniom chrztu, to czyni to dzięki „mocy z wysoka” (por. Łk 24,49). Dzięki Duchowi Świętemu, który go ożywia i prowadzi przez dzieje pośród wielu niebezpieczeństw. Musimy tu jednak dodać, że podstawą owego „nie” dla Kościoła jest często nie sam sprzeciw wobec ludzkich ułomności jego członków, ale raczej ogólna zasada odrzucenia pośrednictwa. Niektórzy bowiem, przyjmując istnienie Boga, chcą z Nim nawiązywać kontakty wyłącznie osobiste i nie akceptują żadnego pośrednictwa między własnym sumieniem a Bogiem, a tym samym odrzucają przede wszystkim Kościół. [katecheza JP2]

4. Autonomia

WSTĘP

Zważmy jednak, że również Kościół troszczy się o dowartościowanie sumienia, ponieważ zarówno w porządku moralnym, jak i na płaszczyźnie ściśle religijnej uważa się za Bożego rzecznika, który działa dla dobra ludzi, a więc oświeca sumienia, kształtuje je i im służy. Jego zadaniem jest ułatwianie umysłom i sumieniom dostępu do prawdy Bożej objawionej w Chrystusie, który powierzył apostołom i Kościołowi tę właśnie posługę, tę diakonię prawdy w miłości.

Każde sumienie, ożywiane szczerą miłością prawdy, z pewnością odczuwa pragnienie poznania, a zatem przynajmniej wysłuchania tego, co Ewangelia głoszona przez Kościół mówi człowiekowi dla jego dobra.

Często jednak problem „tak” lub „nie” dla Kościoła komplikuje się właśnie w tym punkcie, ponieważ odrzucone zostaje samo pośrednictwo Chrystusa i Jego Ewangelii, tak że owo „nie” skierowane jest przeciw Chrystusowi bardziej jeszcze niż przeciw Kościołowi. [katecheza JP2]

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Dyskusja, zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: na czym polega urok autonomii sumienia, która kusi człowieka? Czas na dyskusję.

PYTANIA POMOCNICZE

  1. Czy w Kościele jest możliwa jakakolwiek autonomia sumienia?
  2. Czy Kościół boi się takiej autonomii?
  3. Co człowiek zyskuje, a co traci idąc za ideą takiej autonomii lub poddając się pokornie nauczaniu Kościoła?

PUENTA

Fakt ten powinni głęboko rozważyć wszyscy, którzy uważają się za chrześcijan i pragną nimi być. Chrześcijanin nie może zignorować tajemnicy Wcielenia, w której sam Bóg dał człowiekowi możność nawiązania z Nim kontaktu wyłącznie za pośrednictwem Chrystusa, Słowa Wcielonego. O Nim to mówi św. Paweł: „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus” (1 Tm 2,5). Nie może też zapominać, że od początku dziejów Kościoła apostołowie głosili, iż „nie ma [poza Chrystusem] w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12), i że Chrystus ustanowił Kościół jako wspólnotę zbawienia, w której trwa do końca wieków Jego zbawcze pośrednictwo w mocy posłanego przezeń Ducha Świętego.

Chrześcijanin wie, że zgodnie z wolą Bożą człowiek — który jako osoba jest istotą społeczną — ma nawiązywać łączność z Bogiem właśnie we wspólnocie Kościoła.

Nie można oddzielać pośrednictwa od Kościoła, który uczestniczy w misji Chrystusa — pośrednika między Bogiem i ludźmi. Musimy wreszcie pamiętać, że korzenie postawy „nie” dla Kościoła sięgają nieraz jeszcze głębiej, i to zarówno u pojedynczych osób, jak i w grupach ludzkich i środowiskach, zwłaszcza w pewnych sferach autentycznej lub rzekomej kultury, gdzie równie często jak w przeszłości — a może nawet częściej — Kościół spotyka się dziś z odrzuceniem lub wręcz z wrogością.

Głębokim źródłem tych postaw jest psychika zdominowana przez wolę całkowitej autonomii, płynącą z poczucia samowystarczalności osobistej lub zbiorowej.

To poczucie pozwala człowiekowi uważać się za niezależnego od ponadludzkiej Istoty, która jest przedstawiana lub też wewnętrzne odkrywana jako twórca i pan życia, fundamentalnego prawa i porządku moralnego, a zatem jako źródło rozróżnienia między dobrem i ziem. Niektórzy roszczą sobie prawo do ustanawiania na własną rękę, co jest dobrem, a co złem, i tym samym nie zgadzają się być „kierowani z zewnątrz” ani przez transcendentnego Boga, ani przez Kościół, który reprezentuje Go na ziemi.

Taka postawa rodzi się zazwyczaj z głębokiej nieznajomości prawdy. Bóg postrzegany jest jako nieprzyjaciel ludzkiej wolności, jako władca i tyran, podczas gdy to On właśnie stworzył wolność i jest jej najszczerszym przyjacielem.

Jego przykazania mają tylko jeden cel: pomagać ludziom w unikaniu najgorszej i najbardziej haniebnej niewoli, jaką jest niewola niemoralności, i sprzyjać szerzeniu się wolności. Bez więzi z Bogiem opartej na zaufaniu niemożliwy jest pełny rozwój duchowy człowieka.

Nie powinniśmy się zatem dziwić, gdy zauważamy, że postawa radykalnego autonomizmu prowadzi często do zniewolenia znacznie gorszego niż budząca tak wielki lęk „heteronomia”: a mianowicie do zależności od opinii innych ludzi, do skrępowania więzami ideologii i polityki, do uległości wobec presji społecznych lub własnych skłonności i namiętności.

Jakże często człowiek, który szczyci się tym, że jest niezależny i nie służy nikomu, okazuje się potem bez reszty podporządkowany opinii publicznej i innym, starym i nowym formom panowania nad duchem ludzkim! Łatwo się przekonać, że bardzo drogo wypada zapłacić za próbę obycia się bez Boga lub pominięcia pośrednictwa Chrystusa i Kościoła. Ten problem należało poruszyć, aby doprowadzić do końca nasze wprowadzenie do cyklu katechez eklezjologicznych, który teraz rozpoczniemy. Dziś powtórzymy raz jeszcze: „tak dla Kościoła” właśnie dlatego, że „tak dla Chrystusa”.

Katecheza Jana Pawła II z  1991 r., Wydawnictwo M, Kraków 1999.