Natchnienie biblijne

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Biblia, Natchnienie biblijne

Biblia to księga bosko-ludzka; zawiera w sobie słowo Boże wypowiedziane przez człowieka. Dzięki temu jest to słowo całkowicie Boże i całkowicie ludzkie, to znaczy całkowicie pochodzi od człowieka, jako przyczyny narzędnej (causa instrumentalis), obdarzonej jednak wolną wolą, i całkowicie od Boga, jako przyczyny głównej (causa principalis). Biblia jest wiec orędziem Boga przekazanym nam w języku ludzkim. W pełnym i prawdziwym określeniu Biblii muszą być w sposób właściwy pojęte te dwa elementy: Bóg jako autor główny i człowiek jako autor narzędny. Nie wolno pominąć żadnego z tych elementów integralnych oraz należy właściwie pojąc zachodzące miedzy nimi relacje. Synteza katolickiej nauki o natchnieniu zawarta jest w Konstytucji o Objawieniu Bożym.

Czytamy w niej: ,,Prawdy przez Boga objawione, które są zawarte i wyrażone w Piśmie świętym, spisane zostały pod natchnieniem Ducha Świętego. Albowiem święta Matka – Kościół uważa na podstawie wiary apostolskiej Księgi tak Starego, jak Nowego Testamentu w całości, ze wszystkimi ich częściami, za święte i kanoniczne dlatego, że spisane pod natchnieniem Ducha Świętego (por. J 20,31; 2 Tm 3,16; 2 P 1, 19-21; 3,15-16) Boga mają za autora i jako takie zostały Kościołowi przekazane. Do sporządzenia Ksiąg świętych wybrał Bóg ludzi, którymi jako używającymi własnych zdolności i sił posłużył się, aby przy Jego działaniu w nich i przez nich, jako prawdziwi autorzy przekazali na piśmie to wszystko i tylko to, co On chciał” (KO. 11).

Z oświadczenia wynika, że fakt natchnienia biblijnego jest prawdą wiary chrześcijańskiej, która opiera się na wierze samych Apostołów. Konstytucja wskazuje na niektóre teksty poświadczające tę wiarę apostolska. Od czasów apostolskich aż do naszych dni Kościół zawsze wierzył i wierzy w natchnienie Biblii. Pojęcia natchnienie nie należy rozumieć w znaczeniu stosowanym do dzieł sztuki: np. natchniony poemat, natchnione dzieło, natchniona mowa. Definicja: Przez natchnienie teologia katolicka rozumie bezpośredni, pozytywny i nadprzyrodzony wpływ Boga na umysł i wolę piszącego, dzięki czemu powstała pod tym wpływem Księga jest dziełem dwóch autorów: Boga i człowieka. Natchniona jest cała Biblia (Stary i Nowy Testament) i wszystkie jej części. Kościół wszystkie Księgi biblijne traktuje z jednakową czcią. Bezpośrednio natchniony jest tekst oryginalny, który wyszedł spod ręki pisarza biblijnego. Tłumaczenia natomiast na inne języki o tyle są natchnione, o ile wiernie oddają tekst oryginalny.

Przy pomocy jakiego kryterium Kościół odróżnia Księgi natchnione? Z wypowiedzi soborowej wynika, że tym kryterium jest tradycja apostolska.
Dzięki faktowi natchnienia Biblia ma dwóch autorów: Boga i człowieka. Bóg był przyczyno główną, pisarz natchniony przyczyno instrumentalną (narzędną). Jest to wyraźna aluzja do nauki św. Tomasza z Akwinu o naturze natchnienia. Dla wyjaśnienia natury natchnienia posłużył się on filozoficzno zasadą przyczynowości głównej (causa principalis) i instrumentalnej (causa instrumentalis).

Wychodząc z koncepcji św. Tomasza natchnienie biblijne możemy podzielić na czynne, bierne i terminatywne:
a) C z y n n e – jest to charyzmatyczny wpływ Boga na człowieka (ludzi) piszącego, który trwał aż do ukończenia Księgi. Konstytucja o Objawieniu Bożym mówi o „Bożym działaniu w nich i przez nich” (KO 11). Jest to działanie charyzmatyczne (dar łaski), ponieważ jego celem nie było uświęcenie autora, lecz dobro wspólnoty.
b) B i e r n e – oznacza przyjęcie działania Bożego przez człowieka. Ponieważ w powstaniu Księgi współpracują trzy rodzaje władz (rozum, wola, władze wykonawcze), dlatego na każdą z nich rozciąga się wpływ Bożego działania. Wpływ na rozum polega na oświeceniu, dzięki któremu pisarz mógł wszystko należycie pojąć. Pod wpływem Bożego światła pisarz wypowiada swój sąd o prawdzie rzeczy, które chce przekazać na piśmie, a które poznał bądź przez Objawienie, bądź to drogą naturalną. Wpływ natchnienia na wolę jest impulsem, poruszeniem, mającym na celu skłonienie woli do pisania. To działanie na wolę jest konieczne, aby Bóg mógł być autorem napisanej Księgi. Poruszenie Boże jest skuteczne, nie znosi jednak wolności autora natchnionego. Bóg bowiem działa na stworzenia zgodnie z ich naturą. Jeżeli są wolne, nie 'niszczy ich wolności. Wpływ wreszcie na władze wykonawcze nazywamy asystencja Bożą, Strzegła ona pisarza przed błędami.
c) Przez natchnienie t e r m i n a t y w n e (skuteczne, celowe) rozumiemy rezultat współpracy Boga z człowiekiem, czyli konkretną Księga natchniona. Ponieważ Księga ta jest wynikiem współpracy dwóch autorów (Boga i człowieka), dlatego posiada właściwości wspólne obydwu autorom, jak również cechy każdego z nich z osobna.

Cechy autora boskiego. Ponieważ jednak – zgodnie z nauką o natchnieniu – pierwszorzędnym, głównym autorem Pisma jest Bóg, dlatego Księgę ta zawiera cechy autora Bożego. Do tych szczególnych, wynikających z Bożego autorstwa cech Pisma należą prawda i świętość. Bowiem główny autor Biblii Bóg – Jest Prawdą i Świętością. Pismo św. Ma charakter zbawczy – zawiera naukę o zbawieniu człowieka.
– podał treść zawartą w Biblii
– powołał ludzi, którzy wiernie pojęli i utrwalili słowo Boże.

Cechy autora ludzkiego. W każdej Księdze biblijnej widoczna jest osobowość pisarza ze wszystkimi jej właściwościami, jego walory i braki. Z wykluczeniem tego, co się sprzeciwia prawdzie i świętości Bożej, Pisarz był narzędziem Bożym, lecz żywym, korzystającym w pełni ze swych władz. W
Księdze możemy łatwo rozpoznać jego własne cechy, jego psychologię i kulturę. Każda Księga przekazuje język i styl autora ludzkiego. Jakość języka i stylu u autorów biblijnych jest rozmaita, Biblia osiąga nieraz szczyty literatury światowej, ale są w niej też części nie wybijające się ponad przeciętność.
W przeszłości w badaniach teologicznych akcentowano w sposób szczególny Boże właściwości Biblii. Współcześnie w pracach egzegetycznych szczególną uwagę zwraca się na stronę ludzką Biblii, wyciągając z tego konsekwencje hermeneutyczne.

Ludzki wymiar Biblii. Człowiek wchodząc we współpracę z Bogiem nie zatracił swej wolności i osobowości. Dlatego w Księdze, która powstała z tej współpracy, ujawnią się cechy obydwu autorów: boskiego i ludzkiego. Do cech autora drugorzędnego należą wszystkie właściwości ludzkie: wartości i
ograniczenia, wyobraźnia, wrażliwość, wykształcenie i sposób myślenia. Widać to na każdej stronicy Biblii. Trzeba pamiętać, że człowiek współpracujący z Bogiem nie był wyizolowany ze środowiska, w którym żył.

Dlatego właśnie księgi biblijne pisane przez konkretnych i uwarunkowanych historycznie ludzi „odzwierciedlają wiedzę, obraz świata i sposób przeżywania ludzi, którzy je pisali, i ludzi, dla których były pisane” (J. Levie). Właśnie dlatego mamy w Biblii tyle elementów typowo wschodnich: przede wszystkim jej język obrazowy, a nie pojęciowy. „Autorzy biblijni są osadzeni w starożytnym obrazie świata… i przyjmują go bezkrytycznie, jak coś oczywistego. Nie mają pojęcia o nowożytnym przyrodoznawstwie i nowożytnej wiedzy. Tutaj właśnie doświadczamy szczególnie mocno tego, że słowo Boga ma charakter ludzki, a więc uwarunkowany historycznie. Słowo to spotyka nas w słowie ludzi, w których świecie słońce całkiem na pewno przebiegało co dzień sklepienie niebios, którzy nie słyszeli nigdy nic o ewolucji gatunków i o epoce kamiennej. którym nigdy nie przyszło do głowy pojęcie prawa natury i których polityczne ugrupowania były tak  nieskomplikowane, a broń tak mało groźna, że mogli jeszcze uważać wojnę za normalny środek obrony i prowadzenia polityki” (J. Levie).

Bosko-ludzki charakter Biblii. Na Biblię trzeba zawsze patrzeć w dwóch aspektach: w aspekcie głębi i złożoności nadprzyrodzonego działania Bożego będącego odbiciem orędzia Bożego, słowa Bożego; oraz w aspekcie najzupełniej ludzkiego charakteru owego orędzia jako słowa Bożego, wyrażającego w sposób ludzki, zgodnie z pojęciami danej epoki, prawdę Bożą. Ten teandryczny, czyli bosko-ludzki charakter Biblii teologia katolicka już od pierwszych wieków wyrażała przy pomocy dwóch porównań. Pierwsze zawdzięczamy Janowi Chryzostomowi. Jest to tak zwana teoria zniżenia się (synkatabasis – condescensio) Boga do człowieka.

Do teorii tej nawiązała Konstytucja o Objawieniu Bożym Soboru Watykańskiego (KO 11): „W Piśmie św. więc objawia się przy stałym zachowaniu Bożej prawdy i świętości – przedziwne «zniżanie się» wiecznej Mądrości, byśmy uczyli się o niewysłowionej dobroci Boga i o tym, jak bardzo dostosował się On do nas w mowie, okazując przezorność i troskliwość względem naszej natury” (KO, 13). Bóg jako prawdziwy pedagog zniżył się do poziomu człowieka – ucznia i partnera dialogu Objawienia. Dlatego właśnie księgi biblijne „pokazują prawdziwą pedagogię Bożą” (KO, 15). Bóg podobny tu jest do ojca, który dostosowuje się do poziomu, pojętności niedoskonałej wymowy swego małego dziecka.

Drugie porównanie jest jeszcze bardziej znane i płodne w doniosłe konsekwencje hermeneutyczne. Chodzi tu mianowicie o zestawienie i porównanie natchnienia biblijnego z wcieleniem Słowa, to jest Syna Bożego. W ten sposób wcielenie – centralna tajemnica historii zbawienia – rzuca światło na tajemnicę natchnienia, która jest jej podporządkowana. Porównanie to nie jest arbitralne. Naprowadza na nie bowiem sama Biblia, a konkretnie prolog listu do Hebrajczyków: „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1, 1n).

Bardzo wyraźnie z porównaniem tym spotykamy się w wiekach średnich. Rupert z Deutz w traktacie o Duchu Świętym stawia sobie następujące pytanie: ,,Czyż nie wierzymy, że Pismo św. jest słowem Boga? Odpowiada: ,,Całość Pisma św. (universitas Scripturarum) jest jedynym słowem Boga. Kiedy więc czytamy Pismo św. dotykamy słowa Bożego, mamy przed oczyma Syna Bożego jakby w zwierciadle i niejasno (in aenigmate)”. Autor używa tu zamiennie określeń słowo Boże natchnione i Słowo Boże wcielone. Do tej długiej tradycji teologicznej nawiązał Pius XII w encyklice „Divino affiante Spiritu”, wyciągając równocześnie z tego porównania konkluzje hermeneutyczne: „Już św. Tomasz trafnie jak zwykle pisze: «W Piśmie św. to, co Boże, jest nam podane na sposób ludzki. Bo jak współistotne Stówo Boże stało się podobne ludziom we wszystkim «prócz grzechu» (Hbr 4,15), tak i Słowa Boże wyrażone są ludzkim językiem, podobne we wszystkim do ludzkiej mowy, z wyjątkiem błędu”.

Wreszcie Konstytucja o Objawieniu rekapituluje tę naukę w jednym wymownym zdaniu: ,,Bo słowa Boże, językami ludzkimi wyrażone, upodobniły się do mowy ludzkiej, jak niegdyś Słowo Ojca Przedwiecznego przyjąwszy słabe ciało ludzkie upodobniło się do ludzi” (KO, 13). Z tekstów tych wynika, że natchnienie Pisma podporządkowane jest wcieleniu: zapowiadało wcielenie, kontynuuje je i wyjaśnia. Natchnienie podobnie jak wcielenie należy do centralnych prawd chrześcijańskich, do depozytu wiary. Analogia między tymi dwiema prawdami sprawia, że wyjaśniają się one wzajemnie. W świetle tego porównania widać wyraźnie podwójną naturę natchnionego słowa: Boska i ludzką.

Można jeszcze zrobić krok dalej i powiedzieć, że Bóg, objawiający się nam przez wcielenie Słowa, które stało się ciałem, według tej samej zasady daje nam słowo Pisma, wyrażone przez człowieka w sposób ludzki. Podobnie jak we wcieleniu Słowo Boże przyjęło ciało ludzkie, biorąc udział w sposób konkretny we wszystkim, co należy do natury człowieka, tak samo słowa Boże utrwalone w Piśmie przyjęły właściwości ludzkiego słowa, stały się myślą i słowem ludzkim.

Skutki i zakres natchnienia biblijnego (prawda zbawcza)
Nauka katolicka ujmowała pierwszy skutek natchnienia w sposób negatywny, mówiąc o nieomylności lub bezbłędności Biblii. Biblia jest bez błędu. Takie ujęcie nie wskazywało na to, co jest pozytywnie zawarte w Piśmie św. Nastręczało ono wiele trudności w jego praktycznym zastosowaniu do konkretnych tekstów. Te trudności powstały szczególnie w XIX w. wraz z rozwojem nauk ścisłych. Stawiano pytania: Jak pogodzić z absolutną bezbłędnością Biblii system geocentryczny, który jest powszechnie akceptowany przez Biblię? Na te i tym podobne pytania starano się znaleźć odpowiedź.

Od końca XIX w. aż do naszych dni ciągle podejmowano nowe wysiłki w celu wyjaśnienia bezbłędności Biblii, Tradycyjna nauka Kościoła w swym sformułowaniu ogólnym i teoretycznym była bardzo jasna: „Bóg jest autorem głównym Pisma św., dlatego też nie może ono zawierać żadnego błędu”. Nauka ta znalazła swoje klasyczne sformułowanie w pierwszej redakcji schematu soborowego Konstytucji o Objawieniu Bożym: z natchnienia Bożego „wprost i koniecznie wynika absolutna wolność od błędu całego Pisma św. (…) w jakiejkolwiek dziedzinie religijnej albo świeckiej”. Było to sformułowanie typowo szkolne i podręcznikowe.

Zasada teoretyczna nastręczała niemało trudności w praktycznym zastosowaniu, szczególnie w czasach nowożytnych wraz z rozwojem nauk ścisłych. Dlatego w końcu XIX w. szukali niektórzy egzegeci katoliccy nowych rozwiązań w praktycznym zastosowaniu wspomnianej zasady teoretycznej. Cecha
charakterystyczną tych rozwiązań było ograniczenie natchnienia, a konsekwentnie i bezbłędności, tylko do pewnych twierdzeń biblijnych. Zacieśniając bezbłędność tylko do prawd religijnych suponowało się równocześnie, że w Biblii są również prawdy niereligijne. Przy takim założeniu Pismo św. nie byłoby już prawdziwym słowem Bożym, lecz stanowiłoby pewnego rodzaju magmę, zawierającą w sobie słowo Boże.

Prawda Pisma według Soboru Watykańskiego II
W takim kontekście dokonywało się formowanie katolickiej nauki o bezbłędności Biblii. W pierwszej wersji nauka została przedstawiona tradycyjnie, podręcznikowe, bez uwzględnienia nowych rozwiązań. Taka koncepcja została przezwyciężona przez Konstytucję o Objawieniu. Paweł VI listem do Sekretarza Stanu z dn. 17 XI 965 r. wezwał Komisję do nowego i gruntownego przebadania tekstu. I wtedy właśnie powstała formuła końcowa: „Prawdę, jaką Bóg dla naszego zbawienia (nostrae salutis causa) zechciał w Piśmie św. złożyć”.

Najważniejszym sformułowaniem jest tu wyrażenie; „nostrae salutis causa”. Frazę tę należy przetłumaczyć: „Bóg dla naszego zbawienia”. Zdanie to nie wprowadza materialnego ograniczenia prawdy i bezbłędności biblijnej. Nie można więc powiedzieć, że tylko sprawy zbawcze są wolne od błędu, prawdziwe, natomiast inne sprawy nie cieszą się tym przywilejem. Konstytucja wyraźnie stwierdza, że „święta Matka-Kościół uważa na podstawie wiary apostolskiej księgi tak Starego jak i Nowego Testamentu w ich całości ze wszystkimi częściami za święte i kanoniczne dlatego, że spisane pod natchnieniem Ducha Świętego Boga mają za autora” (KO, 11). Całe więc Pismo święte i wszystkie jego części, jakakolwiek byłaby ich treść, są kanoniczne i natchnione.

Sensu i znaczenia formuły soborowej należy szukać badając teksty, na które powołuje się Konstytucja. Dokument soborowy odwołuje się tu do dwu encyklik biblijnych: Providentissimus Deus i Divino affiante Spiritu, i to do tych miejsc, które mówią wyraźnie o absolutnej bezbłędności Biblii. Wynika z tego, że Konstytucja przypomina naukę tradycyjną, dając jej tylko nowe, głębsze i pozytywne sformułowania. Odnośniki do św. Augustyna i św. Tomasza dokładniej uściślają sens formuły.

Doktor z Hippony wspomina o tych, którzy dyskutują o formie i budowie nieba w ujęciu biblijnym, gdy tymczasem autorzy biblijni kierowani roztropnością pominęli te rzeczy, które nie mają znaczenia dla ,,błogosławionego życia”. „Należy powiedzieć krotko – pisze Augustyn – że Duch Boży, który przez nich mówił, nie chciał pouczać ludzi o tych rzeczach, które nie są nikomu pożyteczne do zbawienia.” Wyraźniej jeszcze tę samą myśl wypowiedział św. Tomasz, powołując się zresztą na wspomniany tekst Augustyna. Pyta on, co może być przedmiotem proroctwo, i odpowiada, że to wszystko, czego poznanie może być pożyteczne lub konieczne do zbawienia. Sprawy zaś, które nie są potrzebne do zbawienia, nie wchodzą w treść proroctwa.

Akwinata podaje nam również zasadę ogólną; ,,in omnibus quae sunt propter finem, materia determinatur propter exigentiam finis” – ,,we wszystkim, co odnosi się do celu, materię określają wymogi celu”. Ta zasada Tomaszowa ułatwia zrozumienie formuły soborowej i jest najlepszą regułą hermeneutyczna. Nie można dzielić Biblii na poszczególne, samodzielne zdania i szukać w każdym z nich adekwatnych pouczeń z dziedziny historii
nauk ścisłych czy nawet religii. To całość daje ostateczny sens i znaczenie poszczególnym częściom. Na Biblię trzeba patrzeć całościowo, jak na obraz.

W ten sposób zasada św. Tomasza zbiega się ze współczesnymi postulatami hermeneutycznymi, domagającymi się traktowania Biblii jako organicznej całości. Myśl ta nie jest obca Konstytucji: ,,Lecz ponieważ Pismo św. powinno być czytane i interpretowane w tym samym ciuchu, w jakim zostało napisane, należy, celem wydobycia właściwego sensu świętych tekstów, nie mniej uważnie także uwzględnić treść i jedność całej Biblii, mając na oku żywa Tradycję całego Kościoła oraz analogię wiary” (KO 12). Biblia ma swój szczególny cel: pokazać plan zbawienia i drogę do jego osiągnięcia, Duch Święty – autor główny, pisarce święci – autorzy drugorzędni, nie chcieli uczyć o rzeczach nie związanych ze zbawieniem. Mówiąc zaś pozytywnie trzeba stwierdzić, że hagiografowie’ uczą o sprawach potrzebnych i koniecznych do zbawienia.

Nauka wielkich Doktorów Kościoła była oczywiście znana, lecz dotąd wykorzystywana tylko wtedy, gdy rozważano stosunek Biblii do nauk ścisłych i przyrodniczych. W Konstytucji o Objawieniu mamy jednak coś nowego; Ojcowie powołują się na naukę Augustyna i Tomasza przy omawianiu w ogóle prawdy Pisma, jako bezpośredniego skutku natchnienia. Formuła więc soborowa nie tylko wyraźnie łączy prawdę Biblii ze zbawieniem, ale również, idąc za myślą zawarta u omawianych autorów, uczy, że celem hagiografów było pouczenie ludzi o prawdzie zbawienia. Prawdą wreszcie Pisma – według Konstytucji – jest to, co ,,hagiografowie w rzeczywistości chcieli wyrazić i co Bogu spodobało się ich słowami ujawnić” (KO, 12).

Według przyjętej przez Ojców nauki św. Augustyna i św. Tomasza, Duch Święty i hagiografowie chcieli nas pouczyć o sprawach pożytecznych do zbawienia, dlatego właśnie prawda Biblii jest prawdą zbawienia.

Wypowiedzi Biblii w dziedzinie fizyczno-przyrodniczej
Do najbardziej znanych zarzutów przeciw prawdomówności Biblii należy jej geocentryzm. Nowe ujęcie bezbłędności biblijnej ułatwia właściwe zrozumienie tekstów biblijnych mówiących o budowie tego świata, o prawach przyrody. W świetle tego nowego ujęcia można spokojnie spojrzeć na problem geocentryzmu czy heliocentryzmu w Biblii.

W XIX wieku w związku z rozwojem nauk przyrodniczych, niektóre dane biblijne, dotyczące nauk ścisłych, zaczęły wydawać się sprzeczne z wynikami badań naukowych. Np. Biblia mówi o ,,kolumnach nieba”, o ,,kataraktach niebieskich”; ziemia według Biblii – ma formę dysku pływającego po wodzie: ,,stanęło słońce i księżyc, aż zemścił się naród nad wrogiem”, ,,stanęło słońce pośrodku nieba (…) nie było nigdy przedtem tak długiego dnia” (Joz 10,12-14). Podobnych przykładów można by przytoczyć więcej.

Przeciwnicy bezbłędności Pisma św. wyciągnęli te fakty twierdząc, że Biblia zawiera rzeczywiste błędy dotyczące faktów przyrodniczych czy astronomicznych. Teologia katolicka podaje dwie grupy zasad, przy których pomocy rozwiązujemy problem prawdy Biblii w materii przyrodniczo-fizycznej. Pierwszą grupę stanowią zasady ogólne; które normują stosunek Pisma św. do nauki w ogóle. Drugą grupę zaś – zasady szczegółowe, które normują stosunek Pisma św. do zjawisk przyrody.

W świetle teologii katolickiej nie może być sprzeczności między całkiem pewnymi i prawdziwymi wnioskami nauk ścisłych a właściwie i poprawnie rozumianymi twierdzeniami Biblii. Należy tu z naciskiem podkreślić, ze chodzi o absolutnie pewne wnioski naukowe, a nie o hipotezy czy opinie, i o właściwie zrozumiane sądy Biblii. Wszelka prawda bowiem, tak naukowa jak i biblijna, źródło swe ma w Bogu, który jest Prawdą. Jeżeli zatem okazałoby się sprzeczność między twierdzeniem Biblii a twierdzeniami nauki, wtedy należy powiedzieć: albo słowa Biblii nie zostały należycie zrozumiane, albo dane twierdzenie naukowe nie jest pewne, lecz stanowi czysta hipotezę. Istnieje bowiem nie tylko rozwój nauki, w ciągu którego niektóre hipotezy weryfikują się, inne upadają, cię również istnieje rozwój hermeneutyki biblijnej, rozwój interpretacji Biblii. W toku tego rozwoju odpadają niedoskonałe wyjaśnienia Biblii a wypracowuje się głębsze, bardziej uzasadnione.

Konstytucja o Objawieniu Bożym uczy: ,,Wzrasta bowiem zrozumienie tak rzeczy, jak słów przekazanych, już to dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w sercu swoim (por, Łk 2,19, 51), już też dzięki głębokiemu, doświadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych, już znowu dzięki nauczaniu tych którzy wraz z sukcesjo biskupia, otrzymali niezawodny charyzmat prawdy. Albowiem Kościół z biegiem wieków dąży do rozwoju poznania, niekiedy zmiany do i korektury dawniejszych, niedoskonałych interpretacji. Nie jest to zmianą dogmatów; wiemy bowiem, ze istnieje zaledwie kilka tekstów biblijnych, których sens został dogmatycznie przez Kościół określony.

Doskonalenie metod interpretacji Biblii, nowe odkrycia archeologiczne również domagają się korektury czy pogłębienia dawnych wyjaśnień niektórych tekstów biblijnych. Rozwój nauk ścisłych był okazją do nowego przemyślenia i przebadania dawnych ujęć interpretacyjnych. To nowe przemyślenie dawnych ujęć i interpretacji dokonywało się również pod nadzorem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Wynika z tego w sposób oczywisty bardzo ważna zasada metodologiczna: porównywać można ze sobą tylko wnioski absolutnie pewne w obu dziedzinach – biblijnej i naukowej.

Zapoznanie tej zasady prowadziło bardzo często do nieporozumień i pozornych sprzeczności, O zasadzie tej musza pamiętać tok teologowie jak i naukowcy, i jedni, i drudzy w toku historii popełnili w tej materii niejeden grzech. Omawiając wypowiedzi biblijne dotyczące nauk i ścisłych trzeba uwzględnić zasady szczegółowe.

Istnieją dwie takie zasady: negatywna i pozytywna.
a) Zasada negatywna. Pismo św. nie ma na celu dawać nam pouczeń w materii nauk ścisłych. Celem bowiem, dla którego Bóg dał nam Pismo, jest pouczenie o drodze prowadzącej do zbawienia; nie należy więc Pisma św. uważać za tekst nauk naturalnych, ani też za podręcznik przyrodoznawstwa. Czyli inaczej, pisarze biblijni nie mieli intencji wydawania sadów w tej dziedzinie. Ich celem – jak mówi Sobór Watykański II – było podanie prawdy dotyczącej zbawienia. Oczywiście nikt nie neguje, że Bóg, znając tajemnice natury, mógł autorów natchnionych w sposób nadprzyrodzony oświecić i objawić im istotę rzeczy. Lecz powstaje pytanie, czy Bóg faktycznie podał hagiografom taką wiedzę o istocie rzeczy fizycznych, która całkowicie przewyższałaby niedoskonałe ówczesne pojęcia? Porównując wypowiedzi Biblii z wynikami nauk ścisłych należy stwierdzić, że nie. Chociaż w Piśmie św. nie można wprowadzać rozróżnienia między częściami natchnionymi a nie natchnionymi, można jednak wprowadzić rozróżnienie między prawdami religijnymi dotyczącymi zbawienia, a rzeczami należącymi do nauk ścisłych.

Ponieważ zaś pouczenie religijne jest celem pierwszorzędnym Pisma św., sprawy dotyczące zbawienia są bezpośrednio przez Boga zamierzone i w sposób nieomylny według samej natury rzeczy wyrażone. Z drugiej zaś strony Pismo św. nie traktuje wprost o kwestiach nauk ścisłych, dlatego też tworzą one element drugorzędny i akcesoryjny Pisma i to tym bardziej, im mniejszy mają związek z prawdami zbawienia. Stąd wynika, że nie było rzeczą konieczna w specjalny Boży sposób pouczać hagiografów o rzeczach fizycznych, o których wspominają w swych Księgach.

Gdyby oświeceni przez Ducha Św. o kwestiach fizycznych mówili w sposób naukowy, pierwsi czytelnicy, dla których przeznaczone były Księgi, nic by z tego nie zrozumieli. Prawdę tę wyraźnie podkreśla św. Augustyn, zaznaczając, że celem Ducha Św. nie było pouczanie w dziedzinach nauk ścisłych, lecz w sprawach dotyczących zbawienia: „Nie czytamy w ewangelii, by Pan powiedział posyłam wam Pocieszyciela, który by was pouczał o biegu słońca i księżyca. Chrześcijan bowiem chciał wykształcić, nie matematyków”. Zasadę tę wyraźnie i autorytatywnie do Pisma św. zastosował Leon XIII w
encyklice „Providentissimus Deus”.

b) Zasada pozytywna. Pismo św. opisuje zjawiska przyrodnicze tak, jak podpadają, one pod zmysły, czyli przy pomocy sadów wrażeniowych, to jest opartych na wrażeniach zmysłów; niekiedy, szczególnie w Księgach poetyckich, w opisie zjawisk przyrody posługuje się językiem przenośnym, metaforycznym, lub stosuje się do opartych na zmysłowych wrażeniach poglądów ludzi sobie współczesnych, ponieważ inaczej pisarze biblijni nie byliby zrozumiani. Zasada ta o bardzo wielkim znaczeniu dla interpretacji Pisma św. została również przedstawiona przez Leona XIII. Opiera się ona na tradycji katolickiej przekazanej nam szczególnie przez św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu.

Ten ostatni pisze: ,,Mojżesz mówił do prostych ludzi, dostosowując się do ich poziomu, to tylko im podał, co wyraźnie podpadało pod zmysły. Mojżesz schodząc do poziomu prostego ludu, opisywał to, co podpadało pod zmysły.” Dodaje również, że Pismo św. opisuje wiele rzeczy metaforycznie i w takim wypadku nie wolno tego tłumaczyć w sensie ścisłym. Pismo św. nie opisuje zjawisk przyrodniczych według wewnętrznej istoty rzeczy. Czyli inaczej. Pismo św. wypowiada sady wrażeniowe, to jest oparte na wrażeniach zmysłów. Autor pisał tak, jak widział i odczuwał. Gdy więc mówi, że słońce posuwa się po nieboskłonie, że wschodzi i zachodzi, to choć sad ten nie odpowiada istocie rzeczy, jest jednak zgodny z tym, co on widział, zgodny z jego wrażeniami zmysłowymi. Tak to właśnie podpadało pod zmysły według zjawiska zewnętrznego.

Ten sposób mówienia odpowiada całkowicie charakterowi mowy potocznej i popularnej, jakiej używają wszyscy do dziś, nawet ludzie uczeni, gdy mówią, w sposób potoczny, codzienny, a nie naukowy. Wszyscy, prości i uczeni mówią, że słońce wschodzi lub zachodzi, choć wiedza, że to ziemia się porusza, a nie słońce. Identycznie mówił o tych sprawach autor natchniony. W biblijnym opisie zjawisk naukowych, według tego jak podpadają one pod zmysły, nie ma błędu logicznego (czyli niezgodności między sadem a rzeczywistością), ponieważ przedmiotem sadu hagiografa nie jest wewnętrzna natura zjawiska (rzeczywistość wewnętrzna), lecz samo zjawisko tak, jak zostało uchwycone przez zmysły (rzeczywistość zewnętrzna lub zjawiskowa, fenomenologiczna), abstrahując od jej rzeczywistości wewnętrznej.

Twierdzenie hagiografa jest prawdziwe ze względu na zjawiska, natomiast ze względu na samą istotę rzeczy nie jest ani prawdziwe, ani fałszywe, ponieważ sąd autora nie dotyczył istoty rzeczy. Dla ilustracji weźmy przykład z dziedziny astronomii (Rdz 1,16): Słońce i księżyc nazwane są światłami wielkimi, wynika więc z tego, ze gwiazdy „a światłami małymi”. Byłoby wielkim nieporozumieniem i błędem metodologicznym interpretowanie metafor poetyckich w znaczeniu literalnym i przyjmowanie, że mówią one o istocie zjawisk. Poezja to nie podręcznik naukowy.

Podobne Autor natchniony mógł się wreszcie stosować do przekonań ogólnie przyjętych, ponieważ inaczej nie byłby zrozumiany. Tak właśnie tłumaczy  ię zawarte w 1 rozdziale Księgi Rodzaju poglądy na światło (niezależne od słońca), wody nad firmamentem, sam firmament jako wielką stałą misę przykrywającą ziemię. Wiedza bowiem popularna i potoczna opiera się powszechnie na zewnętrznych zjawiskach rzeczy (na tym, co podpada pod zmysły). Z punktu widzenia zjawiska zmysłowego, wiedza popularna może być całkowicie prawdziwa, dlatego też autor biblijny, byle tylko nie zamierzał podać w sposób naukowy istoty rzeczy, nie popełnia błędu, dostosowując je do ówczesnego sposobu mówienia.

Autor tekstu: ks. Kudasiewicz źródło: Internet.