Dziesiąte przykazanie Boże

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Dekalog, Dekalog dla dorosłych

Treść przykazania

 Chciwość i zachłanność. Łączy mi się to z 1 przykazaniem. Jak być zachłannym na Boga? Jak rozpoznawać, co jest chciwością, a co nie? Jak pomóc komuś w ograniczeniu tych cech?

Zazdrość. Zazdrość o małżonka – czy jej odrobina nie jest czymś pozytywnym? Czy zazdrość może być pozytywna? Zazdrość o powodzenie u innych, rodziny, znajomych… Jak się tego wyzbyć? Co jest przyczyna takiej zazdrości? Jest na nią jakieś lekarstwo? „Bez zazdrości nie ma miłości” – co z tym powiedzeniem? Czy jest „dobra zazdrość?”

Ubóstwo serca. Praca nad swoim JA. Chcieć niewiele, cieszyć się z tego, co się ma. Otwartość. Proszę o głębsze wyjaśnienie tego terminu: „błogosławieni ubodzy duchem…” Zaufanie do Boga. Co to znaczy – mężczyzna ubogi w sercu?

Widzenie = posiadanie Boga. Czy mogę być pewny, że już posiadłem Boga na zawsze? Chyba poznawanie… Czy mogę posiadać Boga, czy raczej być z Nim, być w Nim?

1. Zazdrość

WSTĘP

Mówi się czasami: „bez zazdrości nie ma miłości”… zobaczmy zatem, jak wygląda taka właśnie sytuacja.

AKTYWIZACJA

Praca w rodzinach. Praca z formularzem – tekstem listu pewnej osoby. Tekst jest następujący:

Gnębi mnie chorobliwa niemal zazdrość o kochanego chłopaka. Jesteśmy z sobą już dwa lata i planujemy w najbliższym czasie małżeństwo. Ja jednak zastanawiam się, jak przez kolejne lata będę walczyć z ową zazdrością. Nie mam powodów, aby oskarżać go o niewierność lub nawet inklinacje w tym kierunku, a jednak czasami aż mnie „porywa”. Nie chcę sobie przy tym zdawać sprawy z tego, że ja czasami również rozmawiam z innymi młodymi ludźmi i nie wiążę tego z jakimiś nadziejami i planami na przyszłość. Moje cierpienie łączę z własnym niedowartościowaniem i niewiarą w siebie, ale znać przyczyny to mało. Trzeba umieć temu zaradzić.[1]

            Zadanie jest następujące: znaleźć odpowiedź na ten list, na postawiony w nim problem. Prezentacja na forum.

PUENTA

W tej zazdrości o ukochaną osobę jest jednak coś pozytywnego. Trzeba to poznać, bo zazdrość chorobliwa żeruje przecież na tym, co pozytywne, tyle tylko, że tego nie rozumie i nie potrafi tego mądrze wykorzystać.

Otóż wydaje mi się, że czymś pozytywnym w przeżywanej przez Panią zazdrości jest zwyczajne pragnienie bycia kochaną. Ten wymiar miłości jest nie doceniany przez moralistów. Oni pouczają nas zazwyczaj, że to my mamy kochać, myśleć o dobru i szczęściu tych, których kochamy, a w razie potrzeby poświęcać się dla nich. I całe szczęście, że ktoś nam o tym wszystkim przypomina, bo dopóki ja nie zacznę naprawdę kochać, nie będę nawet wiedział, co to jest miłość.

Ale nikt z nas zdolności do kochania nie ma sam z siebie. Potrafimy kochać, bo najpierw sami byliśmy kochani. I to nie jest tak, że człowiek dojrzały, który sam potrafi obdarzać miłością, sam już nie potrzebuje być kochanym. Byłaby to zwyczajna pycha i przypisywanie sobie cech boskich. Jeden tylko Bóg ma nieskończoną moc obdarzania sobą innych i nie potrzebuje swojej zdolności do miłowania odnawiać ani uzupełniać. Dojrzałość człowieka, owszem, mierzy się zdolnością do bezinteresownej i ofiarnej miłości, ale kto prawdziwie kocha, temu też zależy na tym, aby samemu być kochanym. Otrzymywanie miłości w sposób istotny odnawia naszą zdolność do obdarzania miłością.

Pyta Pani, co robić. Otóż spontanicznie nasuwają mi się aż trzy rady. Po pierwsze, myślę, że warto głębiej poznać przyczyny, skąd się to wszystko w Pani wzięło. Obecnie zna je Pani tylko powierzchownie. Nie jest to mało, bo właśnie dzięki temu potrafi się Pani mądrze niepokoić swoim stanem ducha. Jest to jednak za mało, żeby ten stan ducha praktycznie przezwyciężyć.

Wielu już ludzi zwierzało mi się z nieuzasadnionych zazdrości o ukochaną osobę. I prawie zawsze okazywało się, że ludzie ci w dzieciństwie przeżyli albo rozwód swoich rodziców, albo mieli ojca alkoholika, albo też rodzice (wyjeżdżając na przykład za granicę) lub samotna matka podrzucali ich na całe miesiące dziadkom lub jakiejś ciotce. Wielkie szczęście mają te dzieci, które w takich sytuacjach przeżywają po prostu żal do swoich rodziców. Znacznie gorzej, jeśli w biednej główce dziecka ukształtuje się przekonanie, że to z jego winy tatuś opuszcza mamusię lub się upija. Albo jeśli opanuje je lęk, iż jest ono tak wielkim ciężarem dla swojej mamusi, że kiedyś już ona nie wytrzyma i porzuci je na zawsze.

Druga moja rada jest następująca: Niezależnie od tego, czy i w jakim stopniu uda się Pani tę ranę w sobie rozpoznać i coś mądrego z nią zrobić, musi sobie Pani jasno uświadomić swoją wartość. Z pewnością ma Pani sto różnych powodów do tego, żeby cenić samą siebie i dziękować Stwórcy za dary, jakimi Panią obdarzył. Ja tu zwrócę uwagę tylko na powód najważniejszy. Otóż nie jest Pani byle kim. Sam Bóg Panią kocha, a On nie kocha byle kogo. I z pewnością ma dobry gust. Im więcej będzie to Pani rozumiała i im więcej będzie Pani również swoim życiem starała się o to, żeby podobać się Bogu, tym więcej uwolni się Pani od tego poczucia swojej rzekomo małej wartości.

I wreszcie rada trzecia: Gdyby przypadkiem tak się zdarzyło, że mimo zastosowania się do dwóch pierwszych rad nadal będą dokuczały Pani pokusy irracjonalnej zazdrości, trzeba się nauczyć za bardzo się nimi nie przejmować, a wówczas łatwiej Panią opuszczą. Zbyt mocne pragnienie całkowitego uwolnienia się od takich nieprzyjemnych myśli i odczuć może je tylko wzmacniać i przemieniać niemal w obsesję. Między uleganiem takim pokusom (na to Pani stanowczo nie wolno sobie pozwolić) a wolnością od nich (co nie zawsze da się osiągnąć) istnieje jeszcze możliwość ustawienia się wobec nich na dystans. Kiedy człowiek sam w sobie się przekona, że te pokusy wprawdzie mnie nawiedzają, ale nie wyrażają, niepokój z ich powodu samorzutnie zacznie się we mnie zmniejszać.

2. Chciwość i Pompeje

WSTĘP

W tygodniku NEWSWEEK z dnia 7 lipca 2002 r. ukazał się artykuł ostrzegający przed możliwością wielkiego wybuchu Wezuwiusza. Wspomina się w nim także o zagładzie Pompei i Herkulanum z 79 r. n.e., których tragedię świat poznał w 1961 r. w wyniku prac archeologicznych. Zabawmy się i my przez chwilę w archeologów, którzy natrafili na niezwykle interesujące odkrycie…

AKTYWIZACJA

Praca w rodzinach. Formularz – posadzka.[2] Zadanie jest następujące: wchodzimy w rolę archeologów, którzy natrafili w czasie prac wykopaliskowych na dom ludzi słynących z chciwości. Mieli nawet w kuchni na podłodze specjalną mozaikę ułożoną właśnie z takim wyrazem… – CUPIENTES! – czyli CHCIWCY!

Zadanie jest następujące: wymyślić opis tego domu, różne znaki mówiące o chciwości… odkryliśmy w nich postacie ludzi zaskoczonych przez wybuch wulkanu, przedmioty, może jacyś goście… co będzie świadczyło o tym, że napis na ścianie rzeczywiście jest trafiony? Prezentacja na forum.

PUENTA

            Skutki niewłaściwego odniesienia się do dóbr materialnych:[3]

  • nieczułe serce – spokojnie można przejść wobec człowieka naprawdę potrzebującego pomocy, skamieniałość serca,
  • niepokój i poczucie, że ciągle jest mało… strach o zabezpieczenie tego, co już mam…
  • niezadowolenie – brak umiejętności przeżywania posiadania, zastanawianie się nad tym, jak zgromadzić jeszcze więcej…
  • sknerstwo niszczy więzi między ludźmi – uciążliwość dla otoczenia,
  • wchodzenie na drogę nieuczciwości – aby pomnożyć swoje posiadanie, człowiek jest gotów zdecydować się na kradzież i kłamstwo.

Jak leczyć tę groźną chorobę ducha:

  • umiejętność stawiania człowieka ponad bogactwem,
  • kontrolowanie wydatków,
  • ocenianie ludzi według bogactwa ich serca, a nie według zawartości ich kieszeni, strzeżenie się przed ludźmi, którzy mają pełne kieszenie i puste serca…
  • poszukiwanie ludzi, którzy nie są niewolnikami dóbr materialnych,
  • umieć ze spokojem przyjąć utratę dóbr doczesnych – zniszczenie, zgubienie, kradzież…
  • cieszyć się tym, co posiadam i mieć cierpliwość przy zdobywaniu rzeczy niezbędnie koniecznych.

3. Nic się już nie liczy…

WSTĘP

Są takie sytuacje, kiedy w zestawieniu z większymi wartościami dobra tego świata, dobra materialne przestają się liczyć. Dzieje się tak nawet, gdy człowiek jest oddany tylko i wyłącznie robieniu pieniędzy, nawet gdyby mu się serce zamieniło w… złotówkę!

AKTYWIZACJA

Praca w rodzinie. Metoda – serce ze złotówki.[4] Zadanie jest następujące: wymienić sytuacje, w których zapatrzony w kasę człowiek może odkryć, że jest coś większego od mamony. Odpowiedzieć też, dzięki czemu można coś takiego odkryć? Prezentacja na forum.

PUENTA

Do tych powodów można dodać jeszcze jeden, o którym mówi nam Katechizm.

KKK 2548 Pragnienie prawdziwego szczęścia wyzwala człowieka od nadmiernego przywiązania do dóbr tego świata i znajduje swoje spełnienie w widzeniu i szczęściu Boga. „Obietnica widzenia Boga przekracza wszelkie szczęście.

W języku Pisma świętego <<widzieć>> znaczy tyle samo, co <<posiadać>>… Kto zatem widzi Boga, przez to samo, że widzi Boga, otrzymał wszystkie dobra, jakie można sobie wyobrazić”.

KKK 2549 Lud święty ma za zadanie walczyć za pomocą łaski z wysoka, aby otrzymać dobra obiecane przez Boga. Aby posiadać i kontemplować Boga, chrześcijanie powinni umartwiać swoje pożądania i za pomocą łaski Bożej odnosić zwycięstwo nad pokusami używania i panowania.

KKK 2550 Na tej drodze doskonałości Duch i Oblubienica wzywają tych, którzy ich słuchają, do doskonałej jedności z Bogiem:

Będzie tam prawdziwa chwała: nikt nie będzie chwalony przez błąd albo dla pochlebstwa. Prawdziwe zaszczyty nie będą odmawiane tym, co na nie zasłużyli, ani przyznawane osobom niegodnym. Zresztą, nie będzie o nie zabiegał nikt niegodny, skoro zostanie tam dopuszczony tylko godny. Zapanuje tam również prawdziwy pokój, w którym nikt nie dozna żadnej przeciwności ani od siebie, ani od kogoś drugiego. Odpłatą za cnotę będzie Ten, kto cnotę dał i kto siebie samego przyrzekł jej w nagrodę; nagrodę, od której nie może być nic lepszego, nic większego… „Będę… ich Bogiem, a… oni będą moim ludem” (Kpł 26,12)… Takie samo jest też znaczenie słów Apostoła: „Aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15, 28). On będzie celem wszystkich naszych pragnień; On, którego bez końca będziemy oglądali, bez nasycenia miłowali, bez utrudzenia uwielbiali. A ten dar, to uczucie i ten stan będą niewątpliwie wspólne wszystkim tak samo, jak życie wieczne (św. Augustyn, De civitate Dei, 22,30).

4. Błogosławieni ubodzy duchem… sakiewka!

WSTĘP

Można dzielić się z innymi swoim bogactwem – nie pieniędzmi, ale swoim życiem i tym kim jestem.

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna. Pomoce – sakiewka z materiału, papierki i długopis. Zadanie jest następujące: każdy indywidualnie w ciągu dnia na małych karteczkach w formie wydzieranych pieniążków wypisuje to, czym może się podzielić z innymi ludźmi, coc mógłby im ofiarować, gdyby chcieli. Idziemy na ilość. Prezentacja na forum.

PUENTA

Jan Paweł II, fragment homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w Ełku 8 VI 1999 r.[5]

«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie» (Mt 5, 3).

Już u początku swojej działalności mesjańskiej, przemawiając w synagodze w Nazarecie, Jezus powiedział: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę» (Łk 4, 18). Ubogich też uznał za uprzywilejowanych dziedziców królestwa. Oznacza to, że tylko «ubodzy duchem» są w stanie przyjąć królestwo Boże całym sercem.

Spotkanie Zacheusza z Jezusem ukazuje, że również człowiek bogaty może stać się uczestnikiem Chrystusowego błogosławieństwa dla ubogich duchem.

Ten jest ubogi duchem, kto gotów ze swego bogactwa szczodrze świadczyć potrzebującym.

Widać wówczas, że nie jest przywiązany do tych bogactw. Widać, że dobrze rozumie ich zasadniczą celowość. Dobra materialne są bowiem po to, ażeby służyć drugim, zwłaszcza będącym w potrzebie. Kościół godzi się na osobiste posiadanie tych dóbr, o ile są używane dla takiego celu.

Wspominamy dzisiaj świętą Jadwigę Królową. Znana jest hojność tej świętej świadczona ubogim. Chociaż była bogata, nie zapomniała o biednych. Jest dla nas wzorem i przykładem, jak trzeba żyć i realizować Chrystusową naukę o miłości i miłosierdziu i upodabniać się do Tego, «który – jak mówi święty Paweł – będąc bogaty, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić» (por. 2 Kor 8, 9).

«Błogosławieni ubodzy w duchu». Jest to wołanie Chrystusa, które dzisiaj winien usłyszeć każdy chrześcijanin, każdy człowiek wierzący. Bardzo potrzeba ludzi ubogich duchem, czyli otwartych na przyjęcie prawdy i łaski, na wielkie sprawy Boże; ludzi o wielkim sercu, którzy nie zachwycili się blaskami bogactw tego świata i nie pozwalają, aby one zawładnęły ich sercami. Oni są prawdziwie mocni, bo napełnieni bogactwem łaski Bożej. Żyją w świadomości, że są obdarowywani przez Boga nieustannie i bez końca. «Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» (por. Dz 3, 6) – tymi słowy odpowiadają Apostołowie Piotr i Jan na prośbę człowieka chromego od urodzenia. Obdarzyli go największym dobrem, jakiego mógł pragnąć. Ubodzy przekazali ubogiemu największe bogactwo: w imię Chrystusa przywrócili mu zdrowie. Wyznali przez to prawdę, która poprzez pokolenia jest udziałem wyznawców Chrystusa.

Oto ludzie ubodzy w duchu, sami nie posiadając srebra ani złota, dzięki Chrystusowi mają moc większą niż ta, którą mogą dać wszystkie bogactwa świata.

Zaprawdę, szczęśliwi są ci ludzie i błogosławieni, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Amen.

 

[1] Treść listu oraz puenta jest zaczerpnięta z: Jacek Salij OP, Nadzieja poddawana próbom. Nieuzasadniona zazdrość o ukochaną osobę, W drodze, Poznań 1995, s.142nn.

[2] Wykorzystałem tu jakieś zdjęcie z katalogu z wykładzinami kuchennymi, na którym nakleiłem napis z wyciętych liter CUPIENTES. Ale sam motyw posadzki kamiennej w starożytnym domu może być dużo bardziej inspirujący…

[3] Ks. Edward Staniek, Wady – cnoty i modlitwa, Kraków 1996, s.24nn.

[4] Źródło: WPROST, 9 września 2001 r., s. 78, autor ilustracji: D. Krupa

[5] http://www.pielgrzymka.opoka.org.pl/elk/przemowienie1.html