Eucharystia

Grupa docelowa: Studenci Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Browary wiary, Eucharystia, Sakramenty

1. Medal jedności

WSTĘP

Niedawno Komitet Noblowski przyznawał swoje doroczne nagrody. Prasa spekulowała, czy taką nagrodę otrzyma również Jan Paweł II za swój wkład w dzieło pokoju na świecie. Pokój oznacza min. jedność między ludźmi, symbolizuje brak nienawiści, podziałów, wrogości. Oznacza rozwój i dobro. Poczucie jedności z drugim człowiekiem i wszystkimi ludźmi wokół. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy komitetem, który przyznaje nagrody za wkład w rozwój jedności między ludźmi. Nagrodami tymi są piękne medale.

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna. Metoda – projektowanie medalu. Zadanie: wymyślamy wygląd medalu za wkład i wysiłki w dzieło propagowania jedności między ludźmi. Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PUENTA

Może taki medal mógłby mieć kształt bochenka chleba? Albo białej hostii?

Dziś trudno zauważyć ryt łamania chleba. Kiedy w celebracji używano niewielkich bochenków przynoszonych przez wiernych, łamanie hostii bezpośrednio przed komunią było oczywistą potrzebą. Obecnie, gdy już od stuleci celebrujemy na przaśnikach i chleb, ze względu na troskę, by nie uronić nawet najmniejszej partykuły Ciała Pańskiego przez częste przełamywanie, przygotowany jest w formie małych hostii, tylko kapłan przełamuje „swoją” dużą hostię na pół.

Starożytny Kościół przywiązywał do tego zwyczaju większą wagę. Był on symbolem tego, że spożywając Eucharystię jednoczymy się w Ciele Chrystusa. Tak o tym rycie mówi św. Paweł: „Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10, 16n).

Łamanie chleba było w jego czasach tak charakterystycznym wymiarem celebracji eucharystycznej, że całą Mszę nazywano od tego właśnie rytu: Dzieje Apostolskie mówią, że uczniowie „trwali we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (2, 42). Obrzęd ten, poza jego funkcjonalną koniecznością, przypominał, że pożywając z jednego chleba życia, któ­rym jest Chrystus, stajemy się jedno z Nim i między sobą.

Trzeba to powiedzieć mocniej: ponieważ stajemy się jedno z Nim, jesteśmy jedno między sobą. Jedność z Chrystusem i z Kościołem to są dwa oblicza jednej i tej samej komunii.

Św. Jan Da­masceński (zm. 760) mówił o tym tak: „Mówimy o komunii – i jest ona tu rzeczywiście – ponieważ wchodzimy we wspólnotę z Chrystusem i uczestniczymy w Jego Ciele i Bóstwie, a przez to wchodzimy również we wspólnotę i wzajemne zjednoczenie pomiędzy sobą, gdyż biorąc z jednego Chleba stajemy się wszyscy jednym Ciałem Chrystusa i jedną Krwią, a dla się siebie nawzajem – członkami, ponieważ razem z Chrystusem stanowimy wspólne ciało” („O wierze prawdziwej”).

Dobrze jest więc, jeśli ksiądz podzieli się „swoją” hostią jeszcze z kimś. Gdy celebrujemy eucharystię w mniejszych grupach, dobrze jest użyć jednej, dużej hostii, z której wszyscy otrzymają. Jednak nawet wtedy, kiedy nie mamy jednego chleba, Komunia święta oznacza i dokonuje zjednoczenia wiernych w Chrystusie.

2. Połączenie Świętych Postaci

KOMENTARZ

Następny gest również trudno zauważyć z nawy kościoła. Połamawszy Chleb, kapłan bierze maleńką partykułę Ciała Pańskiego i łączy ją z Krwią Pańską w kielichu, wypowiadając słowa: „Ciało i Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa, które łączymy i będziemy przyjmować, niech nam pomogą osiągnąć życie wieczne”.

Żeby docenić ten zwyczaj, zwany zmieszaniem Postaci eucharystycznych, musimy odbyć podróż w czasie. Najpierw w V wiek, do Rzymu. Historia ta jest wielowątkowa.

Pierwszy wątek związany jest z rytuałem Mszy celebrowanej przez papieża i nazywa się Sancta, czyli dosłownie rzeczy święte. Kiedy biskup celebrował Mszę, przed komunią umieszczał w kielichu „de sancta”, czyli kawałek Ciała Pańskiego, ale ten, który został przechowany po poprzedniej odprawianej przez niego Eucharystii.

Nie ma do końca pewności, jaki był sens tego gestu, starożytne teksty nie przekazały nam jego znaczenia, ale wydaje się, że był to znak ciągłej jedności ofiary eucharystycznej. Ta sama msza spra­wu­je się wczoraj i dziś, i jutro, i każda z tych celebracji odnosi się do jedynej ofiary Chrystusa na krzyżu, którą msza uobecnia dla wierzących czasu obecnego.

Wątek drugi tej samej historii nazywa się z łacińska fermentum, czyli zakwas, drożdże. Kiedy liczba wiernych w Rzymie gwałtownie wzrosła, wszyscy chrześcijanie nie mieścili się już w bazylice na Lateranie. Powstały bazyliki w różnych dzielnicach miasta zwane „tituli” i tam odprawiali niedzielną Mszę księża odpowiedzialni za duszpasterstwo na danym terenie. Zaraz po Mszy papieskiej, specjalnie przeznaczeni do tego wierni, zwani akolitami, przynosili do tych filialnych kościołów cząstkę Ciała Pańskiego konsekrowanego tego dnia przez biskupa na Lateranie. Tę cząstkę kapłan umieszczał w kielichu Krwi Pańskiej przed komunią.

Ten zwyczaj tłumaczy współczesny mu papież Innocenty I w jednym ze swych listów: dzieje się tak, by w ten szczególny dzień, jakim jest niedziela, chrześcijanie nie czuli się odłączeni od swego biskupa (List 25, do Decencjusza z Gubbio, rok 416). Chodziło więc o podkreślenie jedność Kościoła ze swoim biskupem, szczególnie wyrażającą się poprzez sprawowanie Mszy św.

Bez względu na ilość mszy świętych sprawowanych tego dnia, zawsze mamy jedną Eucharystię, jednoczącą cały Kościół wokół swego biskupa. W V wieku zwyczaj ten był traktowany tak poważnie, że księdzu nie wolno było rozpoczynać mszy, dopóki nie dotarł do niego akolita z fermentum.

Wyżej wymienione zwyczaje należą do dalekiej przeszłości i ograniczone były tylko do terytorium miasta Rzymu. Warto o nich wiedzieć ze względu na to, co mówią o jedności Eucharystii w czasie i przestrzeni. Zmieszanie postaci odbywało się jednak niemal wszędzie w antycznym Kościele.

Trzeci wątek historii rytu jest bardziej uniwersalny, choć również zakorzeniony w percepcji świata innej niż nasza. Opowiadając o symbolice ciała i krwi, zwracałem uwagę, że dla starożytnych Semitów krew była miejscem przebywania pierwiastka życiowego. Odłączenie krwi od ciała oznaczało dla nich śmierć. Oddzielone wydanie swego Ciała i Krwi w Wieczerniku przez Jezusa oznaczało więc udział w Jego śmierci. Aby przedstawić, że Zbawiciel żyje, Kościół łączył przed Komunią Ciało i Krew Pana. Był to znak, że poprzez Komunię otrzymujemy udział w Jego zmartwychwstaniu.

Znak połączenia postaci, z całą jego historią przypomina ważne prawdy o Eucharystii. Jest to zawsze ta sama eucharystia, niezależnie od czasu i miejsca celebracji, jednocząca uczestników z całym Kościołem poprzez osobę biskupa, który jest widzialnym znakiem jedności Kościoła, mamy przez nią udział w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym. (…)

Zazwyczaj celebransowi udaje się połamać Hostię i pomodlić się samemu w czasie, gdy zgromadzenie śpiewa “Baranku Boży”.

Wstęp do mszału przewiduje jednak przygotowanie do komunii jako osobny moment. Po „Baranku Boży”, zarówno celebrans, jak i pozostali uczestnicy li­turgii modlą się w sercu o godne uczestnictwo w komunii z Jezusem. Wierni modlą się tak, jak chcą, celebrans ma do wyboru dwie formuły.

Pierwsza z nich brzmi: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, Ty z woli Ojca, za współdziałaniem Ducha Świę­te­go, przez swoją śmierć dałeś życie światu. Wybaw mnie przez Najświętsze Ciało i Krew Two­ją od wszelkich nieprawości moich i od wszelkiego zła. Spraw także, abym zawsze za­cho­wy­wał twoje przykazania i nie pozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie”. “Nie pozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie”, to największe nieszczęście, jakie by mnie mogło spotkać.

Druga jest taka: „Niech przyjęcie Ciała i Krwi Twojej, Panie Jezu Chryste, nie ściągnie na mnie wyroku potępienia, lecz dzięki Twemu miłosierdziu niech mnie chroni oraz skutecznie leczy moją duszę i ciało”.

Eucharystia bowiem, jeśli spożywana niegodnie, może być dla mnie niebezpieczna, jednak gdy przyjmuję ją właściwie, to jest lekarstwem dla mnie, grzesznika, dla mojej duszy i ciała. Są to modlitwy należące do rodzaju apologii, o których była już mowa przy okazji przygotowania darów.

3. Oto Baranek Boży

WSTĘP

W czasie Mszy św. przychodzi moment, w którym kapłan ukazuje Ciało Chrystusa i mówi zadziwiające słowa: „Oto Baranek Boży”. Dobrze, tylko gdzie ten BARANEK!?

Łamaniu chleba towarzyszy śpiew wezwania „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami – obdarz nas pokojem”. Zwyczaj ten wprowadził do liturgii rzymskiej papież Sergiusz I, w końcu VII wieku.

Tradycja mówi, że ten biskup pochodzący z Syrii, a więc wychowany w innej niż rzymska tradycji liturgicznej, źle znosił milczenie zgromadzenia podczas przedłużającego się łamania Chleba Pańskiego i wprowadził śpiew towarzyszący obrzędowi. Gdy mamy większą ilość Hostii do przełamania, można śpiewać „Baranku Boży” dowolnie długo, więcej niż trzy razy.

Śpiew ten jest wezwaniem Chrystusa – Baranka Bożego. Nazwanie Pana Barankiem jest charakterystyczne dla starożytnej tradycji chrześcijańskiego Wschodu.

AKTYWIZACJA

Praca z tekstem w grupach. Pomoce – teksty biblijne oraz grafika baranka, małe kartki z bloczku i klej. Zadanie: czytamy w grupach tekst biblijny oraz na kartkach notujemy to, co w nich odnosi się do Jezusa Chrystusa jako Baranka Bożego. Następnie kartki przyklejamy w polu postaci baranka.

Rdz 22,1-14: (1) A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: Abrahamie! A gdy on odpowiedział: Oto jestem – (2) powiedział: weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę. (3) Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. (4) Na trzeci dzień Abraham, spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. (5) I wtedy rzekł do swych sług: Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was. (6) Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili. (7) Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: Ojcze mój! A gdy ten rzekł: Oto jestem, mój synu – zapytał: Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie? (8) Abraham odpowiedział: Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój. I szli obydwaj dalej. (9) A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. (10) Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna. (11) Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: Abrahamie, Abrahamie! A on rzekł: Oto jestem. (12) Anioł powiedział mu: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna. (13) Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. (14) I dał Abraham miejscu temu nazwę „Pan widzi”. Stąd to mówi się dzisiaj: Na wzgórzu Pan się ukazuje.

Wj12, 1-14: Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: (2) Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku! (3) Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak: Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. (4) Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć. (5) Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. (6) Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. (7) I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. (8) I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami. (9) Nie będziecie spożywać z niego nic surowego ani ugotowanego w wodzie, lecz upieczone na ogniu, z głową, nogami i wnętrznościami. (10) Nie może nic pozostać z niego na dzień następny. Cokolwiek zostanie z niego na następny dzień, w ogniu spalicie. (11) Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana. (12) Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Pan. (13) Krew będzie wam służyła do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską. (14) Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu świętować będziecie.

Kpł 9,1-24: Ósmego dnia zawołał Mojżesz Aarona, jego synów i starszych Izraela. (2) Potem powiedział do Aarona: Weź sobie młodego cielcana ofiarę przebłagalną i barana na ofiarę całopalną, oba bez skazy, i przyprowadź przed Pana. (3) A do Izraelitów tak powiedz: Weźcie koziołka na ofiarę przebłagalną, cielca rocznego i baranka rocznego, obydwa bez skazy na ofiarę całopalną, (4) cielca i barana na ofiarę biesiadną, aby je ofiarować przed Panem, a także ofiarę pokarmową zaprawioną oliwą, bo dzisiaj Pan wam się ukaże. (5) Przyprowadzili więc to, co im nakazał Mojżesz, przed Namiot Spotkania. Potem cała społeczność zbliżyła się i stanęła przed Panem. (6) Wtedy Mojżesz powiedział: Oto co Pan nakazał uczynić, aby chwała Pana wam się ukazała! (7) Do Aarona zaś Mojżesz powiedział: Zbliż się do ołtarza, złóż ofiarę przebłagalną i ofiarę całopalną, dokonaj przebłagania za siebie i za lud, złóż dar za lud i dokonaj przebłagania za nich, tak jak Pan rozkazał. (8) Wtedy Aaron zbliżył się do ołtarza i zabił cielca na ofiarę przebłagalną za siebie samego. (9) Synowie Aarona podali mu krew, a on umoczył palec we krwi, pomazał nią rogi ołtarza i wylał krew na podstawę ołtarza. (10) Tłuszcz, nerki i płat tłuszczu, który okrywa wątrobę ofiary przebłagalnej, zamienił w dym na ołtarzu, tak jak Pan nakazał Mojżeszowi. (11) Mięso zaś i skórę spalił w ogniu poza obozem. (12) Potem zabił [żertwę] ofiary całopalnej. Synowie Aarona podali mu krew, i wylał ją dokoła ołtarza. (13) Podali mu też podzieloną na części ofiarą całopalną, razem z głową, a on zamienił to w dym na ołtarzu. (14) Następnie obmył wnętrzności i nogi i zamienił je w dym nad całopaleniem na ołtarzu. (15) Potem złożył dar za lud. Wziął kozła, który był przeznaczony na ofiarę przebłagalną za lud, zabił go i złożył go jako ofiarę przebłagalną, tak jak poprzednio. (16) Następnie złożył ofiarę całopalną i postąpił z nią według zwyczaju. (17) Dalej złożył ofiarę pokarmową, wziął z niej jedną pełną garść i zamienił ją w dym na ołtarzu poza ofiarą poranną. (18) Potem zabił cielca i barana jako ofiarę biesiadną dla ludu. Synowie Aarona podali mu krew, a on wylał ją dokoła ołtarza. (19) Tłuste części cielca i barana – ogon, tłuszcz, który okrywa wnętrzności, nerki i płat tłuszczu, który jest na wątrobie, (20) te części tłuste położyli na mostkach, a on zamienił te części tłuste w dym na ołtarzu. (21) Mostkami i prawymi łopatkami Aaron wykonał gest kołysania przed Panem, tak jak nakazał Pan. (22) Następnie Aaron podniósł ręce w stronę ludu i pobłogosławił go. I zszedł po ukończeniu ofiary przebłagalnej, ofiary całopalnej i ofiar biesiadnych. (23) Mojżesz i Aaron weszli do Namiotu Spotkania, potem wyszli stamtąd i pobłogosławili lud. Wtedy chwała Pana ukazała się całemu ludowi. (24) Ogień wyszedł od Pana i strawił ofiarę całopalną razem z częściami tłustymi na ołtarzu. Widząc to cały lud krzyknął z radości i upadł na twarz.

J 1,19-36: Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: Kto ty jesteś?, (20) on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: Ja nie jestem Mesjaszem. (21) Zapytali go: Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem? Odrzekł: Nie jestem. Czy ty jesteś prorokiem? Odparł: Nie! (22) Powiedzieli mu więc: Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie? (23) Odpowiedział: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz. (24) A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. (25) I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem? (26) Jan im tak odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, (27) który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. (28) Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu. (29) Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. (30) To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. (31) Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi. (32) Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. (33) Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. (34) Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym. (35) Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami (36) i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.

Iz 53,1-12: Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? na kimże się ramię Pańskie objawiło? (2) On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. (3) Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. (4) Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. (5) Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. (6) Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. (7) Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. (8) Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. (9) Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało. (10) Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. (11) Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. (12) Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami.

Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PUENTA

Śpiew ten jest wezwaniem Chrystusa – Baranka Bożego. Nazwanie Pana Barankiem jest charakterystyczne dla starożytnej tradycji chrześcijańskiego Wschodu.

Ten tytuł odnosi nas do wydarzeń opisanych w Starym Testamencie:

  • do baranka uwikłanego w za­roś­lach, którego patriar­cha Abraham złożył w ofierze zamiast swego syna Izaaka (por. Rdz 22, 13);
  • do baranka paschalnego, którego krwią Izraelici pokropili odrzwia domu, by nie wszedł Anioł niszczyciel (por. Wj 12, 1-14);
  • do baranka spo­ży­wa­ne­go corocznie w żydowskich domach co rok na pamiątkę tego wydarzenia;
  • do baranków przez wieki składanych w ofierze w świątyni jerozolimskiej jako ofiara biesiadna w Yom Kippur, dzień prze­bła­gania za grzechy (por. Kpł 9, 18).
  • Przypomina nam proroctwo Izajasza, że Mesjasz, sługa Jahwe, będzie „jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca wobec strzygących ją” (53,7).

Gdy Jan Chrzciciel ujrzał Jezusa, wskazał Go uczniom: “Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29), Baranek dany przez Oj­ca, aby dokonał prawdziwego Przebłagania, jedynej, wystarczającej raz na zawsze i zawsze skutecznej Ofiary. Tego Baranka spożywamy w Eucharystii, z Jego Ofiarą się jednoczymy.

4. Setnik idzie do Komunii świętej

WSTĘP

Na słowa „Oto Baranek Boży…” odpowiadamy w przybliżeniu słowami, które już ktoś przed nami powiedział…

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Dyskusja. Pytania są następujące: dlaczego setnik sprzeciwia się Jezusowi? Dlaczego proponuje coś zupełnie innego w tej sytuacji? Jakiego sensu nabierają te słowa w naszych ustach?

Mt 8,5-10: Gdy wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, (6) mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. (7) Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go . (8) Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. (9) Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie; drugiemu: Chodź tu! – a przychodzi; a słudze: Zrób to! – a robi. (10) Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary.

PUENTA

Następnie kapłan ukazuje Ciało Pańskie klęczącemu zgromadzeniu i wypowiada słowa wzięte z Pisma Świętego: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata (J 1,29), błogosławieni wezwani na ucztę Baranka (Ap 19,9). Dalej mówią wszyscy razem: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja” (por. Mt 8,8).

To nawiązanie do słów setnika z Kafarnaum, który prosił Jezusa o uzdrowienie sługi. Ten żołnierz widział w Jezusie więcej niż tylko znachora leczącego rękami – wystarczy Jego słowo wypowiedziane na odległość, a to atrybut Tego, który rzekł i świat stał się, i widział, że wszystko, co uczynił było dobre (por. Rdz 1). My słowami setnika wyznajemy, że Komunia z Jezusem jest naszym lekarstwem i że otrzymu­jemy o wiele więcej, niż wystarczyłoby do naszego uz­dro­wie­nia. Wyznajemy świętą rozrzutność Pana: wystarczyłoby słowo, a On i tak daje wszystko! Wie, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego przyjąć, ale i tak cały się nam daje!

5. Komunia święta

WSTĘP

Co mamy na myśli, kiedy mówimy „idę do komunii”? Chyba najczęściej komunia to dla nas „święta rzecz”, konsekrowany opłatek. Tymczasem łacińskie słowo „communio” oznacza „zjednoczenie”. Iść do komunii oznacza więc zjednoczenie się z Chrystusem w Jego Ciele.

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna. Metoda – poradnik dla przystępujących do Komunii św. Zadanie jest następujące: na małych karteczkach wpisujemy dobre rady dla osób chcących często przystępować do Komunii świętej. Poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jakie rady im przekażemy? Wypisujemy je na małych karteczkach i składamy z nich małą książeczkę, czyli ten właśnie poradnik. Jego wygląd zależy od fantazji i pomysłowości twórców i uczestników spotkania.

PUENTA

Słowa, które padają podczas przyjmowania komunii, „Ciało Chrystusa – Amen”, należą do starej tradycji wspólnej dla Wschodu i Zachodu.

Mówi nam o nich św. Ambroży i wyjaśnia je tak: „Nie mówisz daremnie „Amen”, wyznając już w duchu, że przyjmujesz Ciało Chrystusa. Gdy więc podchodzisz, kapłan mówi do ciebie: „Ciało Chrystusa”, a ty odpowiadasz: „Amen”, to znaczy: „Zaprawdę”. Co język wyznaje, niech serce zachowa!” („Sakramenty” V,25).

Z tłumaczeniem św. Augustyna już się spotkaliśmy, ale warto raz jeszcze zacytować: „To, co jest umieszczone na stole jest sakramentem tego, czym sami jesteście i przyjmujecie sakrament tego, czym jesteście. To właśnie temu, czym sami jesteście mówicie AMEN, i ta odpowiedź jest waszym znakiem rozpoznawczym. Bądźcie członkami Ciała Chrystusa, aby wasze AMEN było autentyczne (Kazanie 272).

Co robić, kiedy już przyjąłem Ciało Pańskie? Jeden z moich znajomych opowiadał mi o tym, jak przeżył swoją Pierwszą Komunię. Kiedy wrócił do ławki, spróbował modlitw z książeczki, ale szybko ją zamknął. Własnymi słowami też mu nie szło. Duchowa szamotanina doprowadziła go w końcu do słów „Panie Jezu, no to co ja mam teraz zrobić?!” Święta bezradność człowieka wobec tajemnicy. Przede wszystkim trzeba przyjąć, że komunii się nie przeżywa, ale się w niej uczestniczy.

Nie oczekujmy, że będziemy coś czuli, bo bardzo często tylko siebie czujemy. Komunia to nie cukierek za dobre sprawowanie.

Dlaczego jednak nic nie czuję? Po pierwsze dlatego, że gdybym naprawdę poczuł, to zginąłbym z nadmiaru. Zdarzyło się kilku świętym naprawdę poczuć obecność Pana w Eucharystii – nie pożyli długo potem, odeszli do pełni zjednoczenia. Mamy w naszej dominikańskiej rodzinie bł. Imeldę, która przyjęła Komunię świętą i z nadmiaru szczęścia odeszła do Pana, żeby z Nim przebywać już bez zasłony sakramentalnego znaku. Było trzech braci, którzy podobnie odeszli do Pana po przyjęciu Jego Ciała.

Kiedy Pan daje łaskę zrozumienia czym naprawdę jest komunia, to – musimy zdawać sobie z tego sprawę – człowiek żyjący w ciele grzesznym nie jest w stanie tego ogarnąć. Dlatego nic nie czuję, bo nie jestem jeszcze wystarczająco święty, żebym umiał poczuć. Gdybym był wystarczająco święty, żeby poczuć, to by już na tej ziemi nie było dla mnie miejsca. Wszystko byłoby dokonane. Nie musiałbym już nic więcej działać, wystarczyłoby tego, co zrozumiałem, żeby Pan przeniósł mnie do siebie i natychmiast, bez czyśćca, wprowadził prosto do nieba.

Nic nie czuję, bo jestem człowiekiem grzesznym i Bóg w swoim miłosierdziu ogranicza mi pole widzenia i odczuwania, tak samo jak w Starym Testamencie „zakrywał się” obłokiem i słupem ognia, żeby ludzie nie zginęli patrząc. Kiedy przystępuję do Świętego Świętych, muszę zdawać sobie sprawę, że ogień pożywam, ogień palący, który nie daje mi odczuć swojego płomienia tylko dlatego, że jestem grzeszny. Gdyby nie ukrył się przed nami, zginęlibyśmy porażeni. Święci Ojcowie to wiedzieli. Mówili, że diabeł ucieka, kiedy człowiek ma jeszcze wargi czerwone od Krwi Chrystusowej. Diabeł ucieka i boi się, bo nie może zdzierżyć widoku człowieka karmionego Chrystusem.

Po drugie, często chciałbym odczuwać mniej niż to, co jest mi dane – chciałbym odczuwać zaledwie przyjemność. To niebezpieczne, bo Eucharystia ma mnie uczyć miłości, a takie oczekiwanie przeszkadza w nauce.

Jest bardzo piękna tradycja cysterska o tym, jak mnich doświadcza Eucharystii. Mnich idzie do chóru, śpiewa psalmy – i Pana nie ma. Mnich idzie do ołtarza i sprawuje Eucharystię – i Pana też nie widać. Mnich idzie do pracy z motyką żeby uprawiać ziemię, idzie do lasu z siekierą, żeby rąbać drzewo – i oto Pan jest, pokazuje się, daje się doświadczyć.

Zapytamy: dlaczego mnich nie odczuwa obecności Pana w chórze ani przy ołtarzu? Dlatego, że owoców modlitwy, owoców Eucharystii doświadcza się po modlitwie i po Eucharystii, a nie podczas ich sprawowania. Żeby obecność Chrystusa zmartwychwstałego w moim życiu była prawdziwa, mam zgodzić się na nie-odczuwanie, na to, że nie widzę, nie doświadczam, nic nie czuję. Zgodzić się, że suchy jestem, kiedy Pana przyjmuję, i suchość czuję, kiedy odchodzę od ołtarza. On działa w sposób bardzo dyskretny, cichy i przemienia nas w taki sposób, że nie jesteśmy w stanie skontrolować Jego działania. Widzimy je dopiero po fakcie.

Jak więc rozumieć komunię, która nam daje uczestnictwo w życiu i śmierci Pana? Podpowiada nam genialny tekst umieszczony w „Wyznaniach” – autobiografii świętego Augustyna: „Gdy po raz pierwszy Cię poznałem, Tyś mnie do siebie przygarnął, żebym zobaczył, iż powinienem coś ujrzeć, a także – iż nie jestem jeszcze zdolny do ujrzenia tego. Schłostałeś słabość mojego wzroku, przemożnym uderzywszy we mnie blaskiem, aż zadrżałem z miłości i zgrozy. Zrozumiałem, że jestem daleko od Ciebie – w krainie, gdzie wszystko jest inaczej. I zdało mi się, że słyszę Twój głos z wyżyny: »Jam pokarm dorosłych, dorośnij, a będziesz mnie pożywał; i nie wchłoniesz mnie w siebie, ale ty się we mnie przemienisz«” (księga VII, 10).

Eucharystia jest pokarmem innym niż wszystkie, bo nie przyjmuję jej w siebie, ale ona przyjmuje mnie w Chrystusa; nie ja wchłaniam Pana, tylko jestem przez Niego wchłonięty. Kiedy myślimy o Komunii świętej – zwłaszcza gdy jest nam dane komunikować pod obiema postaciami – to najprościej byłoby wyobrazić sobie komunię Ciała jako transplantację, a komunię Krwi jako transfuzję. Ona daje mi nowe życie, życie Chrystusa we mnie samym, to ja w Niego się przemieniam, a nie On we mnie.

Cała Eucharystia jest dziękczynieniem. Jednak potrzeba nam momentu zatrzymania się po przyjęciu komunii i ożywienia naszego serca modlitwą, którą w nas wypowiada Duch Pana. Takim zatrzymaniem się może być chwila milczenia, albo też śpiew pieśni. Nie starajmy się tej modlitwy w nas tworzyć. Raczej otwórzmy się na to, co jest. Jeżeli śpiewana jest pieśń, nie milczmy, ale śpiewajmy. Nieraz widziałem, jak wspólny śpiew na komunię (zwłaszcza w małych grupach) za­mie­rał, bo wszyscy szli do komunii i po jej przyjęciu już nie otwierali ust, aby się lepiej “skupić”.

Przyjmujmy całą Eucharystię, także w wymiarze jedności między nami. Jeśli śpiewamy w scholi, to nie mil­knij­my po przyjęciu Komunii, ale módlmy się śpie­wem. Jeżeli zwykliśmy modlić się na ko­la­nach, a w kościele jest ścisk, to klękajmy tak, by inni mogli łatwo przejść, a jeśli to nie­moż­liwe, to zrezygnujmy z naszej ulubionej postawy i – trudno – módlmy się na stojąco.

Owocnie przyjmowana Eucharystia ma się już teraz wy­ra­zić w na­szej go­to­woś­ci do ży­cia nią. Nie musi nam wcale dostarczać przyjemnych odczuć. Ma nas za to nawra­cać. Nawrócenie zaś będzie się weryfikowało w naszej relacji do bliź­nich. Ryty komunii wołają, że jedność z Panem i jedność Kościoła to są dwie strony tej samej rzeczywistości. “Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1J 4, 20). I dlatego ważniejsze jest zrezygnować w tym momencie z własnych przyz­wy­cza­jeń mo­d­li­tewnych na rzecz tego, by innym było łatwiej się modlić. Wyrzeczenie się oso­bis­tego przyzwyczajenia nie będzie rezygnacją z modlitwy. Przeciwnie, będzie jeszcze peł­niej­szym ot­war­ciem serca na dar nowego życia w Chrystusie. Jeśli sprawia nam to trud­ność, powiedzmy: “Panie, trudno mi się modlić w sposób, jaki mi narzuca sytuacja, ale chcę zrezygnować z siebie dla innych. Pomóż mi modlić się dobrze”.

Po komunii kapłan dokonuje puryfikacji (może to zrobić również po mszy świętej), czyli dokładnie oczyszcza kielich i patenę, i spożywa pozostałe partykuły, aby nawet najmniejsza cząstka Eucharystii nie została porzucona. Puryfikacja jest przejawem wiary w to, że przemiana eucharystyczna jest trwała. Raz konsekrowane elementy pozostają Ciałem i Krwią Pana także po zakończeniu liturgii i winniśmy im oddawać cześć. Dlatego klękamy przechodząc przed tabernakulum, gdzie przechowywany jest Najświętszy Sakrament poza Mszą, by można było go udzielać chorym i adorować.

Ryty zakończenia są proste. Celebrans zamyka dziękczynienie zgromadzenia odmawiając głośno modlitwę po komunii. Zazwyczaj prosimy w niej, by udział w celebracji był dla nas owocny, by przemieniła nas i uczyniła świadkami Chrystusa.

Co taka prośba ma wspólnego z dziękczynieniem? Otóż najlepsze dziękczynienie to dobre użycie darów Bożych. Najlepiej będziemy dziękować za komunię z Jezusem, jeśli podejmiemy wysiłek nawrócenia. Na nic piękne słowa i pieśni, jeśli nie będzie przełożenia na moją zwyczajność. A jako że i nawrócenie jest darem, prosimy, byśmy potrafili go dobrze użyć – dopiero co otrzymaliśmy ten dar wraz z Ciałem Chrystusa i słowem Bożym.

Błogosławieństwo i rozesłanie zgromadzenia stanowi pomost od celebracji do co­dzienności. To zapewnienie o wierności Boga, który nas nie porzuca, jest z nami „po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 26) i posyła nas, byśmy byli jego świadkami. Byśmy celebrowali mszę życia tam, gdzie nas postawił.