Historia żółtej karteczki

Grupa docelowa: Katecheci Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Metody aktywizujące

Katechizuję od 11 lat. Oj, nagadałem się w tym czasie… I doskonale wiem, czym jest ból gardła. Od gadania, kurzu, krzyku. Pewnego wiosennego piątku, po lekcjach, poszedłem do lekarza – alergologa, aby przepisał mi tabletki przeciw kichaniu. Uparł się, że musi mi przynajmniej zajrzeć w gardło. Zajrzał. I dostałem tydzień zwolnienia. Zrobił wielki oczy, gdy powiedziałem, że tak „zjechane” gardło mam co tydzień.

Na szczęście to już przeszłość. Od kilku lat nie narzekam już na gardło. Używam go zdecydowanie mniej. Posługuję się bowiem różnymi metodami, za pomocą których zachęcam uczniów do pracy, wypowiadania się i dyskusji. Mam wtedy czas, aby pomilczeć lub spokojnie i po cichu wyjaśnić uczniom sens zadania. Mogę też skupić się na puencie lub poświęcić więcej siły na wyjaśnienia.

Metodą najbardziej ulubioną przeze mnie jest formularz. Jest to po prostu kartka papieru, którą daję uczniom, aby wypisali na niej odpowiedź na postawione pytanie. Z formularzem pracują indywidualnie lub w kilkuosobowej grupie. Chcę opowiedzieć w tym tekście o mojej przygodzie z formularzem.

Uruchomić wyobraźnię

Zaczęło się od zupełnie niepozornej, małej, żółtej karteczki z bloczku. Przeżyłem olśnienie! Przecież zamiast zapisywać coś na tablicy, albo gromadzić wypowiedzi uczniów w pamięci, można poprosić, aby wypisali je po prostu na karteczce. Od tego się właściwie zaczęło.

Zauważyłem po pewnym czasie, że pytanie, na które uczniowie mieli odpowiedzieć, muszę powtarzać kilkakrotnie. Ponieważ ktoś nie dosłyszał, ktoś nie zrozumiał. Czasami uczniowie odpowiadali na zupełnie inne pytanie… Pomyślałem wtedy, że pytanie mogę umieścić na karteczce – już wtedy nie z bloczku, ale z drukarki komputerowej. Zatem na kartce formaty A4 obróconej dłuższym bokiem do dołu wstawiałem 3 kolumny, dzieliłem liniami i wpisywałem treść pytania. Po wydrukowaniu wystarczyło zrobić kserokopie i pociąć wzdłuż linii.

Wtedy sprawy potoczyły się już dużo szybciej. Do treści pytania dodałem pierwszy symbol graficzny. Najpierw na zasadzie towarzyszenia czy z funkcją ilustrowania pytania. W tym momencie bardziej zależało mi na miejscu na wpis odpowiedzi niż na zaznaczeniu roli pytania czy ilustracji.

Co na tym zyskałem? Cieszyłem się po prostu, że mogę mniej mówić. Że wypowiedzi na kartkach mogą być bardziej przemyślane przez uczniów. Mieli oni świadomość, że współtworzą spotkanie, chcieli czuć się słuchani przez innych. Pisali rzeczy ważne dla siebie. Systematycznie kartki te zbierałem i zachowywałem, ponieważ w ten sposób rozbudowywał się sam scenariusz, odkrywałem nowe wątki, które nie przyszły mi wcześniej do głowy, a które uczniowie poruszyli. Wypowiedziom towarzyszyło bardzo często poczucie humoru. Zresztą na początku roku zachęcałem do tego i promowałem wypowiedzi, które w dowcipny sposób odpowiadały na pytanie. Często zostawiałem takie na sam koniec wśród relacji, ponieważ refleksja, po której następowała salwa śmiechu była doskonałym podsumowaniem pracy w grupach. Po uciszeniu wrzawy można było spokojnie przejść do puenty.

Napięcie: tekst a ilustracja

Pierwsze ilustracje do pytań na karteczce brały się ze zbiorów rysunków i zdjęć na płytach CD. Łatwo z nich korzystać, do wielu jest dodany katalog tematyczny, są starannie wydane i w sumie niedrogie. Czasami rysowałem coś pisakiem lub grafikę ściągałem z internetu. Tak właśnie było w formularzu nawiązującym do bajki. Bajka była o tym, jak ludzie zabili deskami studnię i pobudowali sobie wodociąg. Studnia wyschła, ponieważ nie wybierano z niej wody. Była pewnym symbolem. Więc na formularzu narysowałem cienkopisem zwykłą studnię z tradycyjnym żurawiem i poniżej umieściłem pytanie oparte na analogii do postępowania człowieka: Dlaczego ludzie „budują sobie wodociągi”, zamiast korzystać ze studni?

W tym momencie funkcja znaku graficznego była drugorzędna. Ale pojawiło się pytanie: dlaczego nie spróbować innej roli znaku? Oto co z tego wyszło.

Pewnego dnia w czasopiśmie znalazłem opis gry komputerowej. Do opisu dołączone było zdjęcie twarzy. Mina na tej twarzy wyrażała esencję zła i grzechu. Wyciąłem ilustrację i schowałem do teczki. Wykorzystałem ją min. w formularzu katechezy o świętości. Pod zdjęciem uczniowie wpisywali wyrazy bliskoznaczne do słowa „nie – święty”. Od razu zwrócili uwagę na emocje płynące ze zdjęcia. Niektórzy się nimi zasugerowali i w późniejszej dyskusji odwoływali się do nich. Oczywiście mogłem dać karteczkę z samym poleceniem. Zauważyłem, że udało się wprowadzenie nowej funkcji ilustracji – już nie była to informacja, ale także inspiracja.

Podobnie było z formularzem do katechezy o 3 przykazaniu Bożym. Wykorzystałem w nim zdjęcie chłopca na tle ruin miasteczka. Chłopiec siedzi na gruzach i tłucze kamieniem o kamień. Głowę ma podpartą na ramieniu. Ze zdjęcia tchnie pustka, nuda i beznadzieja. Poniżej umieściłem pytanie: Czy lepiej nudzić się przez cała niedzielę i nic nie robić, mimo że mamy do wykonania coś ważnego?

W innym scenariuszu wykorzystałem zdjęcie chłopca siedzącego na brzegu przyczepy stojące samotnie gdzieś na łące. Chłopiec ewidentnie się nudzi, czeka na coś. Zdjęcie mówi o płynącym czasie, pustce, jest w nim jakaś cisza. A napięcie podkreśla kosa umieszczona po przeciwnej niż siedzący chłopiec stronie przyczepy. Doskonale sprawia wrażenie atrybutu śmierci. Jakby mówiła: ona tu jest, nawet jeśli jej nie widać. Pod zdjęciem umieściłem pytanie: Jakich sposobów chwytamy się, aby poradzić sobie ze smutkiem, jesienną depresją, beznadzieją?

Podobnego skojarzenia użyłem w formularzu do katechezy o sakramencie małżeństwa. Pytaniu: Jakich łask i owoców można spodziewać się po tym sakramencie? Towarzyszyło zdjęcie kobiety – kulturystki zaczerpnięte z prasowej reklamy. Sugestia zawarta w tym zdjęciu, to zdecydowana moc, korzyść, skuteczność, wdzięk i ogólnie twórcze przesłanie.

Poczucie humoru

Uwielbiam uśmiech i pogodę ducha na katechezie. Uwielbiam zdrowy i głośny śmiech. Czasami buduję więc formularze także w tym celu, aby moi ludzie właśnie uśmiechnęli się biorąc je do ręki. Teraz kilka pomysłów w związku z tym.

Wiele razy wykorzystywałem rysunki Andrzeja Mleczki. Pełne humoru i inteligentne. Komentują życie i ludzkie przywary. Doskonale nadają się do formularza. Można je znaleźć w galerii rysunków portalu Onet.pl. Polecenie dla uczniów może nawiązywać do sytuacji na rysunku lub w inny sposób z nim współgrać.

Wyjątkowo smacznym kąskiem są historyjki umieszczane codziennie w lokalnych dodatkach „Gazety Wyborczej”. Zwłaszcza dzieje nieustraszonego wojownika Hagara mogą służyć w dyskusji na różne tematy. W pewnym momencie zacząłem zbierać pogodne pocztówki z serii „TYLKOWSKI”. Proste, niemal naiwne ilustracje mają w sobie niezwykłe ciepło i ujmują swoim widzeniem świata.

Generalnie można powiedzieć, że w budowaniu formularzy warto korzystać z humoru, wesołych ilustracji, komiksów, czy zdjęć z komedii filmowych. Na jednym z nich mam zdjęcie z Charlie Chaplinem. Występuje tu w roli mechanika, jest w roboczym stroju i w filmowej scenie drapie się po głowie z zastanowieniem. Poniżej widnieje pytanie: Co ksiądz powinien umieć w dzisiejszych czasach?

Hasło

Poszedłem do apteki po lekarstwa. Stojąc w kolejce rozglądałem się po pomieszczeniu. Dostrzegłem rozłożone na stoliku ulotki reklamowe. Zaintrygowały mnie. Przed wyjściem postanowiłem je obejrzeć. Zachwyciły mnie starannością wydania, kolorystyką, kształtami i innymi niespodziankami. Zgarnałęm ich całą garść nawet nie zwracając uwagi na leki, które reklamują. W domu z przyjemnością zuważyłem, że świetnie nadają się do budowania formularzy. Między innymi dlatego, że posiadają hasła, do których można nawiązać.

W prasie znalazłem reklamę wysokiej klasy samochodu z klasycznym zdaniem Carpe diem. Tuż obok zapytałem uczniów: Czego nie daje człowiekowi zycie chwilą i wyciskanie z niego wszystkiego, co się da?

Świetnie sprawdziła się także reklama pewnego tygodnika, która rzuca się w oczy hasłem: Gramy czysto. Do tego ilustracja z małą dziewczynką grającą „w klasy”. W sąsiedztwie tej reklamy postawiłem uczniom pytanie: Żeby grać czysto, trzeba przestrzegać pewnych zasad i nie wolno ich lekceważyć. Jedną z nich są obowiązki do wykonania. Jakie obowiązki posiada obywatel względem Ojczyzny?

W katechezie o 8 przykazaniu wykorzystałem ulotkę z pytaniem: Czy wiesz, że Twoje włosy zawierają 10% wody? Pytanie dla uczniów nawiązuje do niego i brzmi: Co musi zawierać w sobie prawda, którą wyrażamy słowami, aby nie sprawiała przykrości drugiemu człowiekowi?

Gdy myślę o przygotowaniu formularza, to wykorzystuję hasło z gazety. Co na tym korzystam? Otóż to, że jest dobre i ma w sobie przekaz na poziomie współczesnego człowieka. Już specjaliści od reklamy nad tym się napracowali. Korzystam z owoców ich ciężkiej pracy. Chcę dodać w ten sposób satysfakcji, że wysiłek copywrightera nie skończył się na wymyśleniu sloganu lub reklamy, którą następnie wydrukowano w gazetowym dziale reklam, a ten po prostu z zasady luźno się przegląda lub – gdy są nudne – po prostu się omija. Te same reklamy oglądają moi uczniowie. Hasłom nadaję nowe znaczenie, które odezwie się, gdy ktoś z nich będzie przeglądał gazetę, skojarzy hasło z katechezą i powróci myślami do tego, co pisał w trakcie zajęć.

Symbol

W reklamach i ulotkach można znaleźć interesujące symbole. Także z nich warto korzystać w budowaniu formularzy. Zaintrygowało mnie kiedyś zdjęcie na ulotce medycznej reklamującej lek zwalczający cellulit. Była na nim skóra spięta trzema klamerkami. Doskonały symbol sugerujące np. wymienienie trzech ważnych rzeczy w jakiejś dziedzinie.

Z prasy turystycznej wyciąłem kiedyś zdjęcie plecaka. Jest symbolem wędrowania, wyprawy, turystyki. Ale także bagażu, wysiłku i ciężaru do dźwigania. Postawiłem więc pod nim pytanie: Jaki bagaż doświadczeń daje człowiekowi przeżycie choroby?

No i oczywiście symbol ciała. Zdjęcia pięknych kobiet znaleźć można nie tylko w eleganckiej prasie, ale także w aptecznych ulotkach. Do takiego zdjęcia dodałem kiedyś po prostu pytanie: Po co odsłania się ciało? Co można wyrazić tym gestem?

Mówi się, że żyjemy w czasach kultury obrazkowej. Zamiast narzekać – może lepiej wykorzystać tę cechę? Na tym właśnie polega korzystanie z symboli. Oraz nadawanie im innych, pożądanych przez znaczeń i skojarzeń. Czasami lubię odnaleźć jakiś tekst nawiązujący tematyką do treści katechezy i mający coś wspólnego z używanym w jej trakcie symbolem. Robię kilka kserokopii i rozdaję uczniom, aby przeczytali w domu. W ten sposób przez symbol zachęcam do pochylenia się nad tekstem. Nie zdarzyło mi się jeszcze, że nie rozdałem wszystkich kopii.

Kształt

Kartka papieru, którą trzymam w ręce proponuje mi pewien standardowy format. Ta z bloczku mieści mi się w dłoni. Dużo informacji można umieścić na pasku, który powstanie ze złożenia i pocięcia kartki formatu A4 na trzy równe części. Format ten doskonale nadaje się do prac plastycznych, że o większych arkuszach nie wspomnę.

Zaczynałem od tych prostych i popularnych formatów. Lecz w pewnym momencie pomyślałem, że formularz dla ucznia nie musi mieć prostych jak linia brzegów. Kupiłem więc małe nożyczki o fantazyjnym kształcie ostrzy. To było zaskoczenie dla uczestników zajęć. Niby dlaczego kartki mają mieć proste brzegi?

Potem zacząłem eksperymentować z kształtem samych formularzy. Przesunięcie rysunku względem miejsca na wpisy, odejście od kształtu prostokąta czy kwadratu, wykorzystywanie linii i brył proponowanych przez ilustracje. Może to być na przykład: kształt pojemnika na olej, postać człowieka, linia horyzontu na zdjęciu, kulisty kształt szkła powiększającego, okienko wyświetlacza telefonu komórkowego, buteleczki z perfumami, pudełeczka do składania, czy zwykłej recepty. Doskonale spisuje się symbol czerwonego, żółtego i zielonego światła sygnalizatora drogowego, zwykłej koperty, t-shirta, czapeczki z daszkiem. Ostatnio modne są wśród młodzieży tzw. „smycze” – dlaczego nie poprosić młodzieży, aby wpisała coś interesującego na papierowym pasku?

Jeszcze kilka uwag w związku z różnorodnością kształtów. Pierwsza to dostęp do papieru. Nie każdy ma możliwość przeznaczenia większej ilości pieniędzy na papier. Ryza w formacie A4, papier w arkuszach, czasami kolorowe kartki. Wiem, że to wszystko kosztuje. Myślę, że warto jednak poprosić o pomoc szkołę, czy proboszcza, aby sfinansowali zakupy. Także dostęp do kserokopiarki jest istotny. A za korzystanie z niej też się po prostu płaci.

Inną sprawą jest praca i czas, które trzeba włożyć w przygotowanie formularzy. Już nie wystarczą dwa cięcia nożyczkami czy gilotyną do papieru. Nad bardziej fantazyjnymi kształtami trzeba chwilę posiedzieć. Takie wycinanki można robić tylko wtedy, gdy człowiekowi sprawiają przyjemność. W innej sytuacji może zrobić się przykro, że się napracowaliśmy, a uczniowie np. pozaginali kartki po swojemu, zrobili z nich rurki, samoloty czy inne smoki.

Wymyślając kształty warto sugerować się tematyką zdjęcia, treścią katechezy. Wtedy formularz np. w kształcie mitry św. Mikołaja lub anielskich skrzydeł nikogo nie zadziwi, a może także pobudzać wyobraźnię i twórczość naszych uczniów.

Na początku martwiłem się, że padną ofiarą mojej wyobraźni, że nie dadzą rady wpisać swoich odpowiedzi, że nie podejmą zabawy. Ale szybko obawy te okazały się płonne – różnorodność kształtów doskonale wpływa na ożywienie zajęć. Aluzje do kształtów, linii działają twórczo na wyobraźnię. Zauważyłem także, że uczestnicy potrafią zauważyć i docenić wkład pracy prowadzącego.

Tekst

Nigdy nie czytałem gazet grzecznie od początku do końca. Albo zaczynam od końcowego felietonu, albo do rysunkowych humorów, czasami sięgam do cover story pisma i zapominam wtedy o całym świecie. Lubię także dział kontaków z czytelnikami i ich listy do redakcji. Często wycinam je i gromadzę w teczce, aby potem korzystać z nich na zajęciach.

Myślę, że niewiele rzeczy przemawia tak mocno do młodzieży, jak treść listu osoby w jej wieku, która opowiada o swoich przeżyciach i szuka rady lub zrozumienia. Problemy nie muszą wprost dotyczyć życia religijnego, zawsze jednak przygotowując zajęcia szukam powiązań z wiarą, nadzieją czy miłością. Albo uczniowie sami wpadają na te związki, wtedy pozostaje mi ich tylko pochwalić i docenić inteligencję.

Komunikatory

Wykorzystywanie wyświetlacza telefonu komórkowego dzisiaj to już klasyka. Wydaje mi się, że nadal niedoceniane jest korzystanie z możliwości ramki sieciowych komunikatorów takich, jak np. Gadu – Gadu. Korzysta się już z nich dość powszechnie, podobnie jest z okienkiem e-mail oraz strony www. Marzy mi się, aby w przyszłości korzystanie z sieci było ściśle związane z katechizacją (np. zadanie domowe – przygotowanie strony www na zadany temat). I wierzę, że takich czasów dożyję.

Źródła materiałów

Apteka. Zazwyczaj ulotki są tam utrapieniem. Nie ma ich gdzie eksponować, mało kto po nie sięga, ponieważ najłatwiej zapytać farmaceutę o lek i jego działanie. Można zabrać dowolną ilość, są niezwykle starannie przygotowane. Znajdziesz dużo pogodnych zdjęć, zaskakujące kształty, okienka, skladanki.

Biuro podróży. Do zabrania są katalogi, gdzie na zdjęciach znajdziesz sporo ciekawych miejsc, czasami rysunki, grafiki. Wydawnictwom towarzyszy bardzo rodzinny klimat. To się bardzo przydaje.

Handel. Leżą w sklepach, na korytarzach, wciskane do ręki… Zwróćmy chociaż raz na nie uwagę. Ktoś nad nimi popracował, mogą się przydać.

Bank. Materiałami reklamowymi rządzi przede wszystkim informacja, kompetencja. Stąd brakuje im fantazji i kolorystyki. Ale zdarzają się wyjątki ze zdjęciami w miłym klimacie. Rewelacją jest natomiast informator o planach finansowych dla klienta w formie zbliżonej do origami. Miód na serce!

Prasa. Przesycona jest reklamami. Omijałem je skutecznie. Ale od pewnego momentu skrupulatnie zbieram najlepsze. W teczkach mam wiele stron wydartych ze starej prasy, gdy szukam inspiracji lub pomocy w temacie, wystarczy przejrzeć kilkadziesiąt kartek. Na pewno znajdę coś stosownego.

Firmy telekomunikacyjne. Przy okazji płacenia za telefon dobrze jest zabrać trochę materiałów. Pomysłowe, intrygujące, posiadają ciekawe symbole graficzne i kształty pól nadających się do wpisywania odpowiedzi.

Uwagi dodatkowe

Im więcej pracy w domu – tym mniej w szkole. Nic nowego. Ale przypominam, ponieważ pojawia się czasami we mnie jeszcze taka myśl: „Daj spokój, po prostu zaproponuj rozmowę, na pewno się uda, a jak nie, to coś im opowiesz”. Straszna to pokusa…

Formularz ma się podobać uczniowi, niekoniecznie nauczycielowi. Dlatego warto przełamać swoja niechęć do omijanych z daleka reklam, hip-hopowych klimatów, gadżetów, prasy i innych elementów codzienności naszych uczniów.

Nie martw się, gdy po lekcji znajdziesz swój starannie przygotowany formularz w koszu, pognieciony i leżący pod ławką. Takie jest życie. Takich mamy uczniów. Co innego mogą zrobić z nim uczniowie? Niektórzy zbierają je do kolekcji, inni robią z nich samoloty, piszą informacje zwrotne, malują i domalowywują różne elementy, dziurawią długopisami. Dając im kartkę do ręki musisz się pogodzić z tym, że staje się ona ich własnością. Chyba, że zastrzeżesz sobie wcześniej zwrot. Mam sporo takich kartek. Czynią moje scenariusze zdecydowanie bardziej bogatymi w treści. Na uczniach może zrobić wrażenie, gdy przeczytasz coś, co napisali ich starsi uczniowie rok temu.

Drukarka za chwilę wydrukuje ten tekst na ładnych karteczkach formatu A4. Aż mnie kusi, żeby było trochę inaczej.