Ja, Judasz     

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Apokryfy, Grzech, J 17, Judasz, Metanoia, Męka w apokryfach, Mt 27, Zdrada, Zmartwychwstanie w apokryfach

MĘKA I ZMARTWYCHWSTANIE CHRYSTUSA W ŚWIETLE LITERATURY APOKRYFICZNEJ

Watykan rozpoczął kampanię na rzecz rehabilitacji Judasza z Kariotu, apostoła, który zdradził Jezusa – obwieściły w styczniu dzienniki „La Stampa” i „Times”. I choć cytowany przez „Times’a” mózg rzekomej kampanii, przewodniczący Papieskiego Komitetu ds. Nauk Historycznych, ks. Walter Brandmüller szybko zdementował te rewelacje, sprawa Judasza wciąż niepokoi i intryguje.

W ciągu wieków chrześcijanie najczęściej z całą surowością oceniali postępowanie apostoła, widząc w nim „esencję zła”, za które jedyną karą mogą być wieczne płomienie piekła. Geniusz Dantego umieścił go w „sercu piekła”, w samej paszczy Lucyfera: „Zbrodzień najsrożej męczony, / Dowiedz się, Judasz jest Iskariota; / Wewnątrz ma głowę, na zewnątrz nóg trzony”. Podobnie jego wieczny los widzi prawosławna ikona Sądu Ostatecznego, ukazując Judasza w jeziorze ognia na łonie szatana. A jednak dziś coraz częściej mówi się, że to zbyt uproszczona, a nawet fałszywa interpretacja Nowego Testamentu. Niektórzy wręcz szukają w Piśmie Świętym podstaw nadziei na zbawienia dla Judasza.

Jan Paweł II w „Przekroczyć próg nadziei” stwierdził: „Jeżeli nawet Chrystus mówi o zdradzie Judasza: »lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził (Mt 26, 24), to również i to sformułowanie nie musi być rozumiane w sensie wiecznego potępienia”.

I dodał: „Na ten temat (którzy ludzie będą potępieni?) Kościół się nigdy nie wypowiadał. Jest to niezgłębiona tajemnica pomiędzy świętością Boga a ludzkim sumieniem. Milczenie Kościoła jest więc w tym miejscu jedynym właściwym stanowiskiem”.

Duchowe doświadczenia Judasza

Głośno o Judaszu zrobiło się za sprawą informacji, że niedługo zostanie opublikowany przekład odkrytego kilka lat temu manuskryptu apokryficznej „Ewangelii Judasza”, napisanej po koptyjsku i przypisywanej sekcie gnostyckiej kainitów z II w. Dzieło to, o którego istnieniu wspominają niektóre starożytne źródła, ma traktować Judasza z szacunkiem, dostrzegając w jego zdradzieckim postępku pozytywny wkład w dzieło zbawienia.

Według „Times’a” ks. Walter Brandmüller miał powiedzieć, że nadszedł czas na nową interpretację historii Judasza. W podobnym duchu wypowiedział się Vittorio Messori na łamach „La Stampy”, podkreślając, że rehabilitacja Judasza „rozwiązałaby problem pozornego braku miłosierdzia ze strony Jezusa w odniesieniu do jednego ze swoich najbliższych współpracowników”. Współautor „Przekroczyć próg nadziei” przypomniał, że w historii Kościoła istniała tradycja, iż Jezus wybaczył Judaszowi i nakazał mu iść na pustynię, by się oczyścić poprzez „duchowe doświadczenia”. Z kolei angielski teolog ks. Allen Morris pytał na łamach „Times’a”: „Jeśli Chrystus umarł za wszystkich, to czy jest możliwe, aby i Judasz był odkupiony przez Mistrza, którego zdradził?” – i skłonił się ku odpowiedzi pozytywnej, dodając, że rehabilitacja męża z Kariotu mogłaby przyczynić się do polepszenia relacji chrześcijańsko-żydowskich. W końcu przez wieki ukazywano Judasza jako „kwintesencję” zdradliwego judaizmu…

Tydzień po publikacji „Times’a” zareagował – na łamach biuletynu bliskiej Watykanowi agencji „Zenit” – sam ks. Brandmüller. Oświadczył, że nic nie wie o żadnej watykańskiej kampanii, a nawiązując do bliskiej publikacji „Ewangelii Judasza” dodał, że apokryfy są rodzajem powieści, których nie można traktować jako dokumentacyjnego źródła o historycznej postaci. Tym bardziej że „gnostycka sekta kainitów przypisywała pozytywną wartość wszystkim negatywnym bohaterom żydowskiego i chrześcijańskiego Pisma Świętego, takim jak wąż kusiciel, Kain (stąd ich nazwa), Ezaw czy Judasz”.

Ofiarna miłość?

Historia opowiedziana w „Ewangelii Judasza” rzeczywiście nie musi mieć wiele wspólnego z prawdą historyczną, a jednak świadczy ona, że bardzo wcześnie narodziła się tradycja szukania w Judaszu czegoś pozytywnego.

Według wybitnego znawcy gnostycyzmu Gillesa Quispela, który starał się zrekonstruować pogląd kainitów na męża z Kariotu, sekta ta – a i sam Judasz – widziała w Jezusie boską emanację Sophii/Mądrości, dobrego Boga Nowego Testamentu, Odkupiciela, który miał dokonać zbawienia poprzez cierpienie. Kainici opierali swoje poglądy na dualizmie Jahwe (zły bóg Starego Testamentu) i Sophii. Jahwe, czyli moce tego świata, robił wszystko, aby Chrystus nie dokonał zbawienia przez swoją śmierć. „Judasz – pisał Quispel – chcąc zbawienia ludzkości zdradził Chrystusa, aby zbawienie, któremu przeszkadzały (te) moce, nie mogło doznać przeszkody”. Pomijając dualistyczny fundament gnostyckich poglądów, nie do przyjęcia dla chrześcijanina, w interpretacji tej nie bardzo wiadomo, dlaczego Judasz oddaje – i to zdjęty żalem (por. Mt 27, 3) – pieniądze arcykapłanom. Jeżeli wszystko szczęśliwie się udało, czego tu żałować?

W XX w. jedną z najciekawszych interpretacji tajemnicy Judasza przedstawił prawosławny teolog, o. Sergiusz Bułhakow. Jego zdaniem apostoł ten widział Jezusa jako mesjasza politycznego, który wyzwoli Żydów spod jarzma Rzymu. Niepokoiło go jednak, że Jezus nie kwapi się do działania i zaczyna coraz częściej mówić uczniom o czekającym go cierpieniu i śmierci.

W uszach męża z Kariotu brzmiało to niezrozumiale, wręcz przerażająco, wszak śmierć Mistrza byłaby jednoznaczna z klęską nadziei Izraela.

W sercu Iskarioty rodzi się więc pomysł sprowokowania Jezusa do działania. Zresztą wydaje mu się, że sam Mistrz popycha go do zrobienia czegoś, co poruszy lawinę wydarzeń: podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus mówi do niego: „Co chcesz czynić, czyń prędzej!” (J 13, 27). Noc, w którą wchodzi Judasz, ma się okazać początkiem objawienia mesjańskiej mocy Jezusa. Apostoł ma świadomość, że jego czyn nie tyle jest zdradą, ile okazaniem Nauczycielowi posłuszeństwa i miłości.

Kolejne wydarzenia (Jezus daje się pojmać, znieważać, nie objawia światu swojej cudownej mocy) uzmysławiają jednak Judaszowi, że nie rozumiał Jezusa. Jego Mistrz jest Mesjaszem nie potężnych cudów i siły, która zmiata wrogów, ale Mesjaszem cierpienia. Judasz dostrzega swój błąd. Jego widzenie Mistrza doznaje oczyszczenia, pozwalając mu odkryć w Nim prawdziwego Syna Bożego.

Wizja o. Bułhakowa poraża szerokością, czy jednak oddaje sprawiedliwość samym tekstom biblijnym? Wątpię. Mimo głębi, za dużo w niej psychologizowania, a za mało egzegezy.

Nadzieja dla Judasza?

Historię męża z Kariotu właściwie znamy w strzępach. Więcej: informacje wchodzą ze sobą w napięcia, wręcz sprzeczności. Wystarczy przyjrzeć się dwóm opisom śmierci apostoła – u Mateusza i w Dziejach Apostolskich. Wszystko to skłania niektórych do twierdzenia – niedorzecznego z egzegetycznego punktu widzenia – że Judasz jest postacią wymyśloną i że zdrada nigdy nie miała miejsca. To jednak nazbyt łatwe rozwiązanie trudnych kwestii biblijnych.

W Piśmie Świętym znajdziemy o Judaszu straszne słowa. Szczególnie drastycznie obchodzi się z nim Jan. Jezus w jego Ewangelii nie pozostawia złudzeń: „Dopóki z nimi byłem – modli się do Ojca – zachowywałem ich w Twoim imieniu, które mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo” (17, 12). Wydaje się, że wieczny los Judasza został tu przesądzony. Nieco inaczej u Mateusza – i to w perykopie, która na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego z Judaszem, w przypowieści o dwóch synach, których ojciec prosi, by poszli pracować (21, 28-32): „Zwrócił się do pierwszego i rzekł: »Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy«. Ten odpowiedział: »Idę, panie«, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: »Nie chcę«. Później jednak opamiętał się (metameletheis) i poszedł. Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: »Ten drugi«. Wtedy Jezus rzekł do nich: »Zaprawdę, powiadam wam: celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego«”.

Wymowa przypowieści jest jasna: na nawrócenie nigdy nie jest za późno, nawet najwięksi grzesznicy mają szansę na zbawienie. Czy jednak apostoł z Kariotu „się opamiętał”? Czytamy u Mateusza: „Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się (metameletheis), zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: »Zgrzeszyłem«” (27, 3-4). Grecki czasownik, od którego pochodzi pojawiający się tekście imiesłów metameletheis, może oznaczać „zmienić decyzję” i nie musi mieć konotacji religijnych. Niemniej może takie konotacje kryć, na co wskazuje fakt, że Septuaginta, grecki tekst Starego Testamentu, niekiedy synonimicznie traktuje metamelomai i metanoeo (wewnętrzne nawrócenie – metanoia). Tak też jest w przypowieści o dwóch synach – chodzi w niej o religijny żal, skruchę i nawrócenie, bo tylko taka postawa otwiera bramy królestwa niebieskiego. Podobnie, jak sądzę, jest w przypadku Judasza. Do myślenia daje fakt, że czasownik metamelomai spośród czterech Ewangelii pojawia się tylko u Mateusza – i to jedynie w dwóch przytoczonych fragmentach. Więcej: w obu tekstach występuje w tej samej formie gramatycznej. Ta misterna gra wydaje się zamierzona. Mateusz do końca nie stracił nadziei na nawrócenie apostoła, który odwrócił się od Jezusa.

Nasza tajemnica

Gilles Quispel pisze, że w „Ewangelii Judasza” dzieło apostoła z Kariotu zostało określone jako mysterion prodosias, „tajemnica zdrady”. I w istocie – zdrada Judasza jest bez wątpienia tajemnicą. Niektórzy uważają wręcz, że autorzy Nowego Testamentu świadomie wybrali taki sposób relacjonowania wydarzeń, aby tę tajemniczość podkreślić. Trudno się zgodzić z takim stawianiem sprawy – sposób ten wskazuje raczej na szczupłość i historyczną niepewność przekazów o Judaszu, które mieli do dyspozycji autorzy, oraz na fakt, że w gruncie rzeczy w ich opisach mamy do czynienia nie tyle z relacją historyczną, ile z próbami literacko-teologicznego wytłumaczenia i moralnego ocenienia dzieła zdrady.

Bułhakow miał rację pisząc, że „jeszcze nie został posłany na świat twórca, któremu dano by wyrazić tajemnicę Ewangelii o Judaszu”. Czy taki twórca kiedykolwiek się pojawi? Jest coś w tajemnicy apostoła z Kariotu, co stoi temu na przeszkodzie. To jakaś przedziwna moc, która wciąga czytelnika w wir opisywanych scen, sprawiając, że nie potrafimy w żaden sposób się do nich zdystansować. Czujemy się bezpośrednimi uczestnikami wydarzeń. Być może doświadczamy, że mroczna sprawa apostoła z Kariotu jest naszą osobistą sprawą. Nie tylko dlatego, że w końcu chodzi tu o życie, cierpienie i śmierć naszego Zbawiciela, którego staramy się miłować. Dzieło Judasza jest naszą sprawą przede wszystkim dlatego, że do żywego dotyka naszego wnętrza, odkrywając w nim jakąś przepastnie mroczną przestrzeń pytań, która nas przeraża, ale zarazem fascynuje.

Dzieło Judasza – innymi słowy – odsłania w nas możliwość naszej własnej zdrady, wywołuje z uśpienia wszystkie te chwile, w których na różne sposoby dopuszczaliśmy się i dopuszczamy naszych osobistych zdrad Jezusa. Hiszpański teolog Antonio Salas, jeden z najbardziej wnikliwych egzegetów tajemnicy męża z Kariotu, uważa, że ewangeliści świadomie przedstawiają Judasza jako symbol każdego chrześcijanina, który dopuszcza się zdrady Jezusa Chrystusa. Pytanie o sprawę Judasza staje się pytaniem o naszą sprawę.

Źródło tekstu: tygodnik.onet.pl, autor: Józef Majewski