Jaka jest szkolna katecheza?

Grupa docelowa: Katecheci Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Katecheza

Czym się różni pesymista od optymisty?[1] Optymista twierdzi, że życie jest piękne – co prawda zdarzają się ciemne noce, ale każda noc otoczona jest z dwóch stron jasnymi dniami. Pesymista zaś powie, że potoczne doświadczenie przekonuje nas o tym, że każdy dzień ma towarzystwo dwóch nocy, z których jedna go poprzedza a druga po nim następuje.

Wybranie wycinka rzeczywistości jaki nam odpowiada, by polepszyć swój nastrój jest obecny także w polskim Kościele. Można przeżyć zawrót głowy od sukcesów, gdy spojrzy się na dane statystyczne mówiące o masowej deklaracji chęci uczestniczenia w katechezie. Umilkły też w zasadzie wszelkie głosy straszące, że obecność religii w szkole przyczyni się do wzrostu nietolerancji i wywoła liczne konflikty. Życie jest piękne.

Jest to niewątpliwy powód do zadowolenia, ale na sprawę należy spojrzeć trzeźwo i przyjąć do wiadomości także informacje trudne. Należy przyjrzeć się nie tylko ilości, ale także codzienności – jakości i skuteczności szkolnej katechezy w Polsce.

W tym kontekście chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami dotyczącymi kształtu katechezy i zaproponować pewną porządkującą typologię. Nie jest to wynik badań, ale intuicji, osobistego doświadczenia oraz rozmów przeprowadzonych z wieloma katechetami całej Polski. Postaram się, by intuicyjnemu charakterowi tej refleksji towarzyszył jednak porządek myślowy.

Typologia

Przejdźmy zatem do rzeczy. Najpierw omówimy trzy fenomeny katechezy tworzące jej bezdroża: „katecheza jako walka”, „katecheza jako Golgota”, „katecheza jako zawieszenie broni”. Jest to porządek nieprzypadkowy – od zapału, przez męczeństwo do układów. Później przedstawimy kolejne trzy fenomeny, także stanowiące trzy stopnie. Będzie to: „katecheza jako spotkanie”, „katecheza jako ewangelizacja” oraz „katecheza jako katecheza”.

Katecheza jako walka

Katecheta w poczuciu własnej misji, świadomy posiadania prawdy, za wszelką cenę chce „nawrócić” swoich uczniów. Jest przerażony ogromem ignorancji, zaniedbaniem praktyk religijnych, postawami obcymi chrześcijaństwu, obecnymi wśród większej czy mniejszej części młodzieży. Katecheza jest konfrontacją – starciem idei – wojną, którą się wygrywa lub przegrywa. W takiej katechezie uczniowie (przynajmniej w jakiejś swojej części) są przeciwnikami katechety. Przeciwnika zaś można niekiedy pokonać, ale bardzo rzadko się zdarza, że zostanie nawrócony. Częstym owocem walk są zranienia, zarówno uczniów jak i katechety. Innym owocem „katechezy jako walki” jest, trudne do naprawienia, zerwanie komunikacji, co niweczy wszelkie wysiłki katechetyczne: „katecheta sobie, uczniowie sobie”. Częstą kontynuacją „katechezy jako walki” jest „katecheza jako zawieszenie broni” lub „katecheza jako Golgota”.

Katecheza jako Golgota

Katecheta stracił inicjatywę na katechezie, nie radzi sobie, „wyrwano mu ster”. Został ubezwłasnowolniony. Katecheza jest źródłem cierpień, jest krzyżem, trudnym doświadczeniem. Uczniowie w różny sposób dokuczają katechecie – najczęściej są to psychiczne upokorzenia, ale zdarza się także fizyczna agresja. Niekiedy katechetę stać na interpretowanie tej sytuacji w kategoriach ofiary składanej za uczniów. Częściej katecheta ma poczucie bezsensowności tej ofiary. Kapitulacją katechety jest wynegocjowanie „zawieszenia broni”. Mogą się zdarzyć sytuacje, w których katecheta, pociągnięty jakimś impulsem, nagłym przypływem energii „wyrusza na wojnę”.

Katecheza jako zawieszenie broni

Katecheza jest tu umową społeczną typu: „wy będziecie żyli ze mną w zgodzie to ja będę z wami żył w zgodzie”. Jest kompromisem, w którym strony rezygnują z walki, konfrontacji, wzajemnych dokuczliwości i wyznaczają sobie ścieżki po których każda ze stron może się poruszać. Stwarza to niekiedy pozory normalności, katecheta i uczniowie potrafią być dla siebie mili. Pozorny spokój może natychmiast przeistoczyć się w potyczkę, czy otwartą wojnę w sytuacji naruszenia „status quo” – najczęściej postawienia i egzekwowania jakiś wymagań. Motywem zawieszenia broni jest konformizm – taka sytuacja wymaga najmniej wysiłku. Innym motywem jest niepowodzenie w „walce” lub niemożność dłuższego znoszenia cierpień Golgoty.

Katecheza jako międzyludzkie spotkanie

Katecheza jest w tym przypadku polem spotkania osób, które traktują się w sposób pokojowy, często nawet bardzo życzliwy. Dominuje chęć wzajemnego poznania się, szukania płaszczyzn kontaktu. Katecheta i uczniowie są dla siebie partnerami, traktują się w sposób podmiotowy. Wydaje się, że przeżywane są fantastyczne katechezy – pełne rzeczowych dyskusji, dialogu, zaangażowania. Dokładnie się temu przypatrując można jednak zauważyć, że pomniejsza się wtedy różnice a akcentuje się to, co łączy – wypacza to prawdziwy obraz świata, religii i wzajemnych relacji między katechetą a uczniami. Często redukuje się treści religijne na rzecz szeroko rozumianej kultury i humanizmu. Płaszczyzna wspólnego kontaktu jest często bardzo wąska, krępująca katechetę. Ten rodzaj katechezy można rozwinąć w katechezę ewangelizacyjną lub zdegenerować ją w „zawieszenie broni”. Możliwość przejścia tej formy katechezy w katechezę ewangelizacyjną, dla której stanowi ona fundament, jest motywem umieszczenia jej we właściwych „drogach katechezy”.

Katecheza jako ewangelizacja

Katecheza tego rodzaju, jest okazją do głoszenia podstawowego kerygmatu o Bogu, człowieku, grzechu i zbawieniu. W obliczu „budowania fundamentów” mało ważny staje się integralny przekaz depozytu wiary. Katecheta swoje pomysły, wysiłki i czas poświęca sprawie podstawowej – budowania osobistej, świadomej i odpowiedzialnej więzi ucznia z Jezusem Chrystusem. Wierzy, że wszystko inne będzie potem w sposób naturalny i bezbolesny dopełnione: „Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane.” (Łk 12,31) Katecheza taka, prowadzona w sposób umiejętny, podbudowana dobrą „katechezą spotkaniową” może kończyć się sukcesem – pozyskaniem ucznia dla Chrystusa. Prowadzona w sposób dyletancki grozi „wojną”.

Katecheza jako katecheza

Nie jest to masło maślane. Katecheza (rozumiana po prostu jako 45 minut katechety z uczniami) staje się tu miejscem budowania wiary – integralnego jej przekazywania, interioryzowania, zrozumienia. Katecheza tak pojęta prowadzi do budowania świadomego, zaangażowanego i odpowiedzialnego chrześcijaństwa. Jest to możliwe, bo oparte na fundamencie osobistego opowiedzenia się ucznia za Chrystusem.

Sonda

W czasie spotkania z 21-osobową grupą młodych księży omówiłem przedstawiony podział. Każdy otrzymał go także w formie pisemnej – do osobistego przemyślenia i refleksji. Następnie każdy z nich dostał 10 kartek-głosów, które należało podzielić między poszczególne kategorie, tak, by zilustrować swoją własną katechezę. Podobną sondę zrobiłem wśród katechetów-internautów. Na wysłany im tekst typologii odpowiedziało 10 osób. Oto wyniki sondażu w formie tabeli:

katecheza: neoprezbiterzy internauci
głosy (Σ=210) procenty głosy (Σ=100) procenty
jako walka 23 10,95% 8 8%
jako Golgota 26 12,38% 5 5%
jako zawieszenie broni 12 5,71% 5,5 5,5 %
jako spotkanie 54 25,71% 29,5 29,5%
jako ewangelizacja 34 16,19% 23 23%
jako katecheza 61 29,04% 29 29%

 

Oczywiście nie jest to grupa reprezentatywna – niemniej jednak wyniki te pokazują jak bardzo potrafi być zróżnicowana szkolna katecheza i w jak zaskakująco małym procencie jest ona rzeczywiście katechezą.

Pytania

Warto na zakończenie postawić kilka pytań. Na ile zaproponowany podział jest klarowny i wyczerpujący – jaka jest trafność tego opisu? Wymaga to dalszej refleksji i dyskusji. Jakie procenty przyporządkować poszczególnym fenomenom katechezy? Wymaga do rzetelnych badań socjologicznych. Jakiej chcemy katechezy w szkole za 10 i 20 lat i co należy zrobić, by te zamierzenia nie były jedynie pobożnym życzeniem? Wymaga to poważnej refleksji pastoralnej.

Tekst niniejszy jest przepracowanym fragmentem przygotowywanego do druku artykułu „Ewangelizacja w szkolnej katechezie”. Tekst całości można znaleźć na stronie: http://www.forum.plock.opoka.org.pl