Mojżesz

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Biblia, Mojżesz

Nazwa Księgi Wyjścia pochodzi od greckiego tłumaczenia LXX. Ale historia wyjścia narodu wybranego zawarta jest tylko w pierwszej i drugiej części Księgi (1,1 – 15,21). Druga część opowiada o wędrówce do góry Synaj (15,22 – 18,27). W części trzeciej i czwartej mieści się opis zawarcia przymierza na Synaju (19,1 – 24,18) i różnych prac dotyczących kultu, wreszcie opis odstępstwa Izraela i odnowienie Przymierza (25,1 – 40,38).

Ród Jakuba – Izraela umacnia się w Egipcie. Dobrze mu się powodzi pod okiem Józefa. Lecz zmienia się dynastia – poprzednią obalono, pochodziła zresztą z najezdniczych Hyksosów. Skończyły się wpływy, ustała protekcja. Rozpoczyna się prześladowanie (rozdz. 1).

W pokoleniu Lewiego przychodzi na świat chłopczyk. Znajduje go w sitowiu córka faraona, zabiera na dwór. Skoro faraona pozwolił zatrzymać chłopca, to najprawdopodobniej łączył z nim jakieś rachuby polityczne. Może widział go jako ogniwo między władzami a kłopotliwym plemieniem hebrajskim.

Wolno sądzić w takiej sytuacji, że Mojżesz przeszedł przez szkołę kancelarii królewskiej, co znaczyło: poznanie języków, praw i obyczajów sąsiednich narodów, literatury egipskiej i mądrości z nią związanej. Szykowała mu się kariera urzędnicza, może nawet więcej – miał w końcu wysoką protekcję córki faraona: „był dla niej jak syn”.

Wszystkie piękne perspektywy skończyły się, gdy trzeba było wybrać między lojalnością dla państwa a przywiązaniem do własnego narodu, a także najprostszej doraźnej sprawiedliwości – Mojżesz wybrał to drugie. A na dodatek zrobił to w sposób porywczy i drastyczny (Wj 2,13). Musi uciekać z kraju. Dociera do kraju Madianitów, pojmuje za żonę córkę kapłana i pędzi spokojny żywot pasterza. To jest czas dojrzewania – ród, do którego wszedł zapewne w żywszym stopniu zachował wiarę ojców.

Krzak gorejący Wj 3,1n:

  • ogień dla ludów pierwotnych jest zawsze czymś, co nie pochodzi z ziemi… dla hebrajczyków miał przede wszystkim wymiar sakralny i religijny; był czymś wysoce niematerialnym, nieuchwytnym i tajemniczym;
  • ogień był czymś szczególnym, bowiem nigdy nie pozostawiał w stanie niezmiennym tego, co dotykał; był groźny i niósł w sobie możliwość unicestwienia; przez ogień dokonywała się próba i oczyszczenie; wierzono, że są sprawy dobre i wielkie, piękne i cenne, które żaden ogień nie strawi, lecz oczyszcza je, przemienia, dodaje blasku, jak złotu, które w ogniu wyzbywa się domieszek i zanieczyszczeń…
  • ogień oznaczał chwałę i świętość straszną równocześnie i fascynującą, był znakiem Obecności i nawiedzenia… dlatego na ołtarzach płonął wieczny ogień nie wzniecony ręką ludzką… i biada człowiekowi, który śmiałby rozniecać ogień na ołtarzu…
  • ogień i płomienie ofiarnych stosów miały moc przenoszenia w ręce Boga człowieczej intencji daru i ofiary…
  • ogień podobny jest do Mocy Bożej – kiedy Bóg przychodzi i uniża się, objawia swą moc w jego płomieniu…
  • Mojżesz wykazuje dużą dojrzałość w momencie zaskoczenia – widzi, że krzak płonie, ale się nie spala… podchodzi, nie ucieka i nie kryje sie… już wie, co oznacza ten szczególny ogień…
  • słysząc swoje imię, odpowiada: „Oto jestem”, co znaczy: „co mam uczynić?”
  • zakrywa twarz, „bał się bowiem ujrzeć Boga”; Hebrajczycy wierzyli, że nie można bowiem ujrzeć Boga i pozostać przy życiu;
  • Bóg posyła Mojżesza do faraona, aby wyprowadzić lud hebrajski z niewoli;

Imię:

  • imię… Hebrajczycy wierzyli w słowo: w jego wartość i wagę, w jego godność i sakralność od samego korzenia; biblijny Bóg jest Bogiem stwórczego i porządkującego słowa; na początku wszechrzeczy stoi słowo…
  • nazwanie rzeczy nie jest czymś przypadkowym i umownym, nazwanie jest podobne do aktu stworzenia, jest odkryciem istoty nazwanej, jest nawiązaniem przyjaźni, w nazwaniu było coś z dobrowolnie udzielonej władzy nad nazwanym istnieniem…
  • imię było czymś własnym i nie do odstąpienia, czymś, co można odkryć, ale czego nie można wymyślić, imię było dokryciem istoty… nadać nowe imię znaczyło – obdarzyć człowieka nowym istnieniem…
  • Mojżesz pyta Boga o imię… nie znaczy to: „jak się nazywasz?”, ale: „kim jesteś?”… dobija się o istotę Boga, o Jego poznanie… o Jego przyjaźń…
  • Hebrajczycy mówili o Bogu: El, Elohim – bóstwo, Bóg; El-Szddaj – Bóg Wszechmocny; El-Elion – Bóg Najwyższy; ;El-Roj – Bóg Widzący; El-Quadosz – Święty; El-Olam – Bóg Odwieczny; Adonai – Pan.

Mojżesz rozmawia z Bogiem; wymawia się od misji, Bóg daje mu moc czynienia znaków, posyła także razem z nim Aarona – jego brata, który umiał wykorzystać umiejętność przemawiania. Aaron wychodzi naprzeciw Mojżesza wędrującego z ziemi Madian, wita się z nim. Zbierają starszyznę, przekazują wezwanie od Boga, okazują znaki i przekonują starszych. „I uwierzył lud, gdy usłyszał, że Pan nawiedził Izraelitów i wejrzał na ich ucisk”.

O co chodziło Bogu? Lud chyba nie chciał pamiętać, że Egipt uratował ich od śmierci głodowej. Pamiętał uprzywilejowanie, wygodne lata za czasów Józefa. Nie bardzo chyba chcieli pamiętać, że przywileje (np. Darmowe rozdawanie zboża ze spichrzów) były dla nich nie na zasadzie sprawiedliwości, ale wyłącznie wg kwestii faraonowego faworyta – Józefa.

Ich obecność w granicach Egiptu była niewątpliwie kłopotliwa. Byli ludem etnicznie obcym, opornym na asymilację, darzonym wrogością. Byli jednocześnie darmową siłą roboczą. Ale nie tylko gospodarcze były przyczyny zatrzymywania Izraelitów w Egipcie – lepiej było ich trzymać pod kontrolą, nawet jeśliby sprawiali kłopoty, niż mieliby chodzić sobie woli poza granicami kraju. Bo nie wiadomo, co mogliby jeszcze zrobić.

Ale w tym wypadku przeciwnikiem faraona nie jest Mojżesz i Aaron, lecz sam Jahwe, Bóg Jedyny. Jemu chodziło o to, aby naród nie ugrzązł w domu niewoli, aby nie przywykł, abysię nie poddał, aby nie zastygł w tym przygięciu do ziemi. Biblijna droga do zimie obiecanej będzie drogą przykrą i twardą, ale jest ona lepsza od niewoli. To chciał pokazać Pan swojemu ludowi.

Pierwsze spotkanie Mojżesza i Aarona z faraonem (Wj 5). Faraon wkurza się, karze jeszcze bardziej uciskać lud, wymagać, aby uciemiężeni nie mieli już siły myśleć o niczym innym, jak tylko o pracy. Poza tym starsi ludu zaczynają widzieć, że to przez tych dwóch sprawa się zaostrzyła i przeklinają ich. Dwaj tracą grunt pod nogami – czyżby Bóg ich wykołował?…

Drugi opis powołania Mojżesza (Wj 6-7).

Plagi egipskie (Wj 10)

Plagi niepokoją cudownością towarzyszącą zjawiskom bardzo naturalnym; niepokoją przenikaniem obu tych płaszczyzn. Woda w Nilu wiele razy zmienia kolor, zwłaszcza w okresie wylewów, bywała także czerwona jak krew. Jednak normalnie wody zawsze pozostawały zdatne do picia, niezależnie od koloru. Teraz zaś wyzdychały wszystkie ryby, wody zaśmierdły, być może z powodu nich pojawiła się później plaga pomoru bydła. Żaby nie były niczym nowym, dla zachowania równowago biologicznej pojawiało się tedy mnóstwo ptactwa wodnego. Teraz ta równowaga prysła. Trapiła ziemię też plaga much, komarów, gdy wyrajała się w stepie szarańcza. Ale dlaczego była od niej wolna ziemia Izraelitów – Gessen?… Przyszła zaraza na bydło – oszczędzono Gessen. Przyszła choroba wrzodowa na ludzi i zwierzęta. Przyszedł wielki grad w czas burzy. Nie w Gessen. Z pustyni powstawał khamsin – gorący wicher, który podnosił w powietrze ogromne masy pyłu i lotnego piasku. Faraon nie wierzył a Jahwe, nie wierzył w Jego interwencje. Jednak był człowiekiem odpowiedzialnym  musiał liczyć się z faktami, także gdy nie zgadzały się one z jego wiarą lub niewiarą. Poszczególne plagi nie były z osobna niczym nadzwyczajnym, ale w takiej serii?…

Napięcie w kraju wzrastało, kapłani pierwsi zorientowali się, że coś tu nie gra, ostrzegli faraona. Wzrastał w nim niepokój. Zaczyna dążyć do kompromisu, ale Mojżesz jest nieugięty. Chce wszystkiego. Na dworze pojawia się opozycja – „Rzekli słudzy faraona do niego…” Faraon wymięka, chce jeszcze zapanować nad stadami Izraelitów (nie wiadomo, ile bydła pozostało Egipcjanom). Wreszcie faraon wypędza Mojżesza ze złością. Był taki czas, kiedy zabijano dzieci hebrajskie. I nie stało się nic. Nikt nie upomniał się o krew niewinnych. A przecież były wołania, krzyki niewinnych, czyjeś łzy, wyciągnięte ręce… Krzywda. Bóg milczał. Teraz zaś nierychliwy Bóg przychodzi upomnieć się o krew. To jest sprawiedliwe. Ale i straszne.

Pascha. Rozdział 12 i część 13 to nie opowiadania o wyjściu z Egiptu, lecz zbiór tekstów liturgicznych, które pouczają, jak obchodzić „pamiątkę” tego wydarzenia. Przy tym owa „pamiątka” nie jest tylko jakimś „przypomnieniem”, ale ma tę przeszłość uobecnić w taki sposób, aby każdy mógł ją przeżywać jak własne dzisiaj, jakby „sam wychodził z Egiptu”.

Zwyczaje i święta Przaśników są starsze od Mojżesza. Pascha była pradawnym zwyczajem koczowniczych pasterzy. W porze, gdy przychodzą na świat nowe jagnięta i koźlęta, składano ofiarę, po czym spożywano jedno zwierzę z ubiegłorocznego miotu. Udział w tej uczcie stanowił wyraz więzi, jaka łączyła wszystkich uczestników z bóstwem i między sobą. Ze względu na sakralny charakter posiłku wszystkie odpadki były starannie zbierane. Aby odstraszyć grożące zawsze złe moce, krwią zabitego zwierzęcia pomazywano paliki namiotów.

Zwyczaj spożywania chlebów przaśnych (niekwaszonych) ma również długą historię, dotyczy ludności osiadłej. Wraz z początkiem żniw wieśniacy obchodzili święto Nowego Roku. Należało wtedy wyrzucić cały stary zakwas pochodzący z ciasta kończącego się już roku, aby można było zaczynać całkiem od nowa wraz z nowym ciastem – przaśnym, bo nie zdążyło się ono jeszcze zakwasić.

Izrael nadał tym zwyczajom całkiem nowe znaczenie, przemieniając je w „pamiątkę” wydarzenia historycznego, swego wyjścia z Egiptu, które przeżył jako objawienie swego Zbawcy. Świętuje już wtedy nie stare zwyczaje, ale wkroczenie Boga w dzieje Izraele, a tym samym w dzieje ludzkości. Słowo „pascha” wyprowadza się od hebrajskiego słowa pasah – przeskoczyć, przejść ponad lub obok, ale także – oszczędzić.

Przejście przez Morze Czerwone (Wj 13,17)

Izraelscy uciekinierzy byli ścigani aż nad brzeg jakiejś wielkiej wody i niewiele tylko brakowało, a wszyscy by zginęli. Ocaleli w sposób tak nieoczekiwany i cudowny, że nie mogli rozpoznać w tym wydarzeniu rzeczywistej interwencji Boga. Objawił się więc On jako Zbawca – i była to pierwsza wielka prawda, jaką pojęli. Objawił się im też jako Bóg żywy, zwrócony do człowieka i troszczący się o jego losy. Zbawił swój lud od niewoli, by stworzyć go na nowo jako lud wybrany.

Wydaje się, że Hebrajczycy nie wychodzili jedną zwartą ekipą. Miejsca postojów trudno dziś ustalić, a niektóre pokazują sprzeczne ze sobą drogi wędrowania. Nie da się również ustalić, przez jakie to „morze” przechodzili synowie izraela. Hebr. słowo jam (morze) służyło do określenia każdej nieco większej przestrzeni wodnej, także większego jeziora. W tekście Wj 13,18 mowa jest o jam suph – „morzu sitowia” lub „morzu trzcin”. Później nazywano tak Morze czerwone, ale morza tego trzeba szukać, gdzieś między lagunami i niezbyt głębokimi jeziorkami, które ciągnęły się w starożytności mniej więcej na przestrzeni dzisiejszego Kanału Sueskiego.

Joz 3,14-17 opowiada w niezwykłym wydarzeniu. Być może na wzór niego została zredagowana opowieść o przejściu przez Morze. Autorzy opowieści nie pisali kroniki historii w naszym dzisiejszym rozumieniu. Wykorzystywali wspomnienia różnych dawnych klęsk i kataklizmów, by przedstawić tym świetniej uroczyste wkraczanie Boga w historię ludzi.