Niedźwiedzia przysługa fundamentalistów

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Nauka a teologia, Teoria Darwina

Dla chrześcijan ewolucja jest realizacją Bożego planu stworzenia – mówi metropolita lubelski Abp Józef Życiński

KAI: Przez ponad sto lat Kościół zwalczał teorię ewolucji sformułowaną przez Charlesa Darwina. Dopiero w 1996 roku Jan Paweł II stwierdził, że nie ma sprzeczności między wiarą a tą teorią. Dlaczego Kościół zmienił zdanie?

Abp Józef Życiński: Kościół zdania nie zmieniał i Kościół teorii ewolucji nie zwalczał. Darwin miał pogrzeb chrześcijański w katedrze westminsterskiej, a do jednego z witraży wprowadzono nawet jego postać jako człowieka, który przyczynił się do wielkiego postępu nauki. Rodzina młodego Darwina marzyła zresztą o tym, żeby został księdzem [pastorem anglikańskim – „Gazeta”], ale kiedy podczas studiów odkrył on, że chrabąszcze interesują go bardziej niż teologia, zmienił swoje zainteresowania – co wyszło nauce na dobre.

Konflikt z darwinizmem w środowiskach chrześcijańskich zaczął się w łagodniejszej formie pod koniec XIX wieku, kiedy zaczęto dyskutować, czy darwinizm obowiązuje także w sferze ducha, czy tylko w sferze biologii. Sam Darwin na ten temat milczał. Był to więc spór zewnętrzny w stosunku do jego teorii.

Natomiast w wieku XX prawdziwy konflikt rozpętali w Stanach Zjednoczonych fundamentaliści, którzy obawiali się, że po przyjęciu teorii ewolucji nie pozostanie w świecie nic stałego. Zaczęli więc bronić dosłownej interpretacji Pisma Świętego, choć od czasów Galileusza dobrze wiemy, że nie można tego robić. Dziś fundamentaliści wywodzą się głównie z kręgów Południowej Konwencji Baptystów. Ich radykalizm wyraża się choćby w tym, że proponują, by do szkoły zamiast teorii ewolucji wprowadzać wykład teorii kreacji, w którym to wykładzie uczą dosłownej interpretacji Pisma Świętego. Następstwo tego jest takie, że dzieci ze szkół baptystów w południowych rejonach Stanów Zjednoczonych idą na studia wyższe, mając „obkute” cytaty z Pisma Świętego, po czym wchodzą w świat, w którym nikt nie traktuje Biblii jako autorytetu w sprawach przyrodniczych. Prowadzi to do obojętności religijnej tych, których wychowano w duchu, w którym nie potrafiono łączyć i uprawiać dialogu nauki i wiary.

Jednak dla wielu chrześcijan problemem jest to, że teoria darwinowska nie uwzględnia działania Boga w przyrodzie.

– Żadna teoria przyrodnicza nie jest po to, żeby uwzględniać działanie Boga w świecie. Nie miejmy pretensji do przyrodnika za to, że on nie mówi o Bogu, tak samo jak nie mamy pretensji do fizyka, że nie daje nam wskazówek, jak leczyć ból głowy lub co robić w przypadkach schorzeń reumatycznych. Od czasów Galileusza autonomia nauki wyraża się w tym, że przyrodnicy nie wtrącają się do kwestii teologicznych, a teologowie nie powinni występować w roli autorytetów przyrodniczych.

Niestety, obydwie strony czasem ponosi temperament. Na przykład to, co proponuje autor „Samolubnego genu” Richard Dawkins, jest biologią obciążoną tak mocną ideologią, że Dawkins jest znany nie tyle jako biolog, ile jako prywatny przeciwnik Pana Boga. Ale, na litość boską, nie kopiujmy tego i nie odpowiadajmy wypowiedziami teologów, którzy przy biurku będą rozwiązywać kwestie przyrodnicze, na których się nie znają. Już raz Kościół zapłacił za to bardzo wysoką cenę w czasach Galileusza.

W swym przesłaniu do Papieskiej Akademii Nauk z 22 października 1996 roku Jan Paweł II zauważył, że istnieje dzisiaj nie jedna, lecz wiele różnych teorii ewolucji, i że niektóre z nich są jednak nie do pogodzenia z chrześcijańską wizją świata i człowieka. Co takiego głoszą te teorie, że Kościół nie może ich zaakceptować?

– Są różne interpretacje tej samej ewolucji. Wśród autorów reprezentujących różne środowiska filozoficzne niektórzy odwołują się na przykład do stanowiska Jacques’a Monoda. Ten słynny francuski biolog wypowiedział się niestety jako filozof i stwierdził, że dla niego ewolucja jest tylko grą przypadku i konieczności. Pojęcie przypadku i pojęcie konieczności są pojęciami filozoficznymi – Monod więc nie zabrał głosu jako przyrodnik. Dla chrześcijan ewolucja jest realizacją Bożego planu stworzenia, rozwoju i odkupienia świata. Propozycje, które znajdujemy w pracach Monoda, w pracach Dawkinsa, są więc dla nas – z racji filozoficznych – nie do przyjęcia.

Natomiast włos mi się jeży na głowie, gdy czytam, że ktoś z pozycji chrześcijańskich skrytykował neodarwinizm. Ten ktoś wyrządza największą niedźwiedzią przysługę chrześcijaństwu, gdy sądzi, że chrześcijaństwo dostarcza nam jakichkolwiek przesłanek, by oceniać teorie przyrodnicze. Tak nie można! Jest to regres metodologiczny do czasów sprzed Galileusza.

Tak więc w przeciwieństwie do tego, jak było przez wieki, Kościół nie czuje się dzisiaj powołany do oceniania poprawności teorii naukowych. Mimo to stara się je poddać filozoficznej i teologicznej interpretacji. Czy nie ma w tym jakiejś sprzeczności?

– Kościół, inspirowany zwłaszcza przykładem Jana Pawła II, stara się dzisiaj rozwijać dialog między wiarą i nauką, patrząc, w jaki sposób można naukowe teorie harmonijnie zespolić z chrześcijańską wizją świata. Jako ciekawy przykład można tu wskazać koncepcję Stephena Hawkinga, który na konferencji w Watykanie przedstawił swoją wersję świata wyłaniającego się z nicości w wyniku efektów kwantowych. Hawking mówił, że świat sam się stwarza i nie ma tu miejsca na Boga. Spodziewał się, że Jan Paweł II go potępi. A Papież, zapytany później o komentarz, powiedział: – Profesor Hawking przemawia jako fizyk, odwołuje się więc do kategorii fizyki. W fizyce nie funkcjonuje pojęcie Boga, więc trudno mieć do Hawkinga pretensje, że o Nim nie mówi. Natomiast filozof wierzący będzie pytał, w jaki sposób pogodzić z Boskim Stwórcą ten mechanizm, który opisał Hawking. Dla wierzącego to, o czym mówił Hawking, będzie przejawem Bożej mocy stwórczej.

Można odnieść wrażenie, że Kościół, który – przynajmniej w nauczaniu katechetycznym – polemizował z teorią ewolucji, jest dziś paradoksalnie jej zażartym obrońcą…

– Zadaniem Kościoła nie jest „być zażartym obrońcą” teorii przyrodniczych. Teorie przyrodnicze dadzą sobie radę same. Naszym zadaniem jest „być świadkiem prawdy”. Natomiast faktem jest, że zawsze są osoby, które bardziej lubią walczyć, niż dawać świadectwo prawdzie. Ksiądz profesor Kazimierz Kłósak, pod którego kierunkiem zdobywałem wszystkie stopnie naukowe, opowiadał, jak zaproszono go w 1948 roku z wykładem do katechetów. Przekonywał ich, żeby w katechezie nie usiłowali przeciwstawiać Darwina Boskiemu Stwórcy, bo Darwin opisuje to, co jest stworzone przez Boga. Po czym prowadzący dyskusję powiedział mu: „Dziękujemy Księdzu Profesorowi za ciekawy wykład, my pozostaniemy jednak przy nauce katolickiej”.

Niektórzy chcieliby najprostszego modelu świata i chcieliby Pana Boga uszczęśliwić radą, w jaki sposób powinien On go stworzyć. Inni natomiast wskazują różnorodność możliwych scenariuszy stworzenia. Jest to zasadniczy problem, którego rozwiązanie wymaga wielkiej wyobraźni.

Wywiad dla Katolickiej Agencji Informacyjnej, Rozmawiał Paweł Bieliński (KAI) 15-07-2005 , ostatnia aktualizacja 15-07-2005 18:30, www.gazeta.pl, lipiec 2005