Niezgoda na grzech

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Grzech, Niezgoda na grzech

1. Cel małżeństwa

WSTĘP

Po co właściwie ludzie zawierają związki małżeńskie? Po co przychodzą przed ołtarz do kościoła i ślubują sobie wielkie rzeczy… Jaki jest tego cel? Czy tylko założenie udanej i szczęśliwej rodziny?

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Formularz – tarcza strzelecka. Zadanie jest następujące: rysujemy tarczę strzelecką i w jej pola wpisujemy odpowiedź na pytanie: jakie są cele małżeństwa sakramentalnego? Prezentacja na forum.

PUENTA

Motywem przewodnim do przeciwstawienia się złu w związku kobiety i mężczyzny, a jednocześnie źródłem siły powinna być świadomość podstawowego celu małżeństwa, wyraźnie określonego w Kościele katolickim. Jest nim świętość.

Głównym zadaniem żony wobec męża jest zatem pomoc w dojściu do świętości, do zbawienia. Tak więc ostatecznie moralnie złe funkcjonowanie męża w domu splata się z dramatem niewypełnienia przez żonę zobowiązania zaciągniętego przed Bogiem w dniu ślubu – zobowiązania doprowadzenia męża do świętości. On przy niej zamiast stać się świętym, doszedł do złego jej traktowania.

Analogicznie, złe funkcjonowanie żony w domu jest dowodem na niewypełnienie przez męża swego ślubnego zobowiązania wobec niej.

Czasem odnoszę wrażenie, że niektóre małżeństwa, wiedząc, że najpewniejszą drogą do zbawienia jest męczeństwo, stwarzają w domu takie warunki, by współmałżonek jako męczennik poszedł z butami prosto do nieba. Naprawdę nie tak powinna wyglądać troska o zbawienie najbliższej osoby!

2. „Miłe złego początki”

WSTĘP

Przysłowie mówi prawdę. Gdyby nie „niewinne” przyzwalanie na zło na początku, nie byłoby wielu rodzinnych i małżeńskich dramatów.

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Dyskusja. Poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jakie „miłe początki” przynoszą w końcu w życiu zło?

PUENTA

Bardzo trudno jest uszanować chłopakowi dziewczynę, która nie ma dla siebie szacunku. Oczywiście jest to możliwe, ale na pewno nie łatwe, nie każdego na to stać. Kobiety często mają lepsze, subtelniejsze od mężczyzn wyczucie tego co jest dobre, a co złe. Dotyczy to w szczególny sposób delikatnej sfery płciowości. Dlatego są w pewnym sensie odpowiedzialne za to, by w relacje międzyosobowe nie wkradło się zło moralne.

Z tego kobiecego wyczucia mężczyźni powinni z wdzięcznością korzystać. Może wówczas przestaliby być przysłowiowymi słoniami w sklepie z porcelaną, zwłaszcza w kontaktach międzyludzkich.

Małe zło prowadzi do większego

Kiedy w małżeństwie dzieje się zło, żona ma obowiązek uświadomić mężowi, że nie daje na nie przyzwolenia. W miarę swych możliwości, a nie są one małe, powinna się temu złu przeciwstawiać, a nie ulegać dla świętego spokoju. Tym bardziej, że ten spokój wcale nie jest taki święty i ostatecznie położy się cieniem na związku.

Rodzinne dramaty często mają niewinny początek – ona, chcąc uniknąć awantur, zgadza się na drobne rzeczy, niestosowności w jego zachowaniu, choć wyraźnie widzi, że godzą w jej kobiecość, godność. Myśli sobie: „Tyle jeszcze zniosę”. Pozwala na drobiazgi, a potem te drobiazgi niepostrzeżenie rosną, w końcu dom zmienia się w piekło. Ona już zupełnie nie jest szanowana, jest pomiatana, nierzadko bita. Niesamowite, nie do opisania rzeczy dzieją się nieraz w małżeństwie. Po ludzku nie widać czasem żadnego dobrego rozwiązania.

Granica grzechu

Oczywiście małżonkowie powinni umieć sobie nawzajem ustępować, zmieniać zdanie, rezygnować nawet z bardzo upragnionych rzeczy, jeżeli tego wymaga właściwie pojęte dobro rodziny.

Jest jednak nieprzekraczalna granica: nie wolno przyzwolić na zło moralne, bo skutkiem będzie zniszczenie związku od środka. Granicę dopuszczalnych ustępstw wyznacza właśnie rozpoznanie moralnego zła, czyli grzechu. Tu nie może być mowy o żadnym świętym spokoju, bo okaże się on w skutkach zupełnie nie święty, często wręcz opłakany, również dosłownie.

Wielka moc kobiety

Idąca na niewłaściwe ustępstwa żona przychodzi później do poradni rodzinnej wyżalić się, opowiedzieć całą swoją biedę, prawdziwy dramat życiowy. Ogromnie trudno jest jej wówczas powiedzieć, że miała moc nie dopuścić do tego, że ma w tej tragedii swój cichy, wynikający z biernej zgody na zło udział. Ona wyłącznie oskarża męża o wszystko, a przecież mogła do tego nie dopuścić. Miała wielką moc, kobiecą moc niedopuszczenia do zła.

Czasem kobieta mówi, że jej mąż w ogóle nie nadaje się do pełnienia funkcji męża i ojca. Dlaczego więc wyszła za niego? Dlaczego wybrała go na ojca swoich dzieci? Żadna z pań nie jest zwolniona z odpowiedzialności za to, jakiego ojca wybrała dla swego potomstwa. Nie piszę tego po to, by się znęcać nad kimkolwiek, a zwłaszcza nad kobietami przeżywającymi tragedie małżeńskie. Piszę, aby ostrzec dziewczyny, często naiwne, przed bezrozumnym wchodzeniem w związki matrymonialne tylko dlatego, by nie zostać „starą panną” lub dlatego, że: „Z nim jest tak przyjemnie”.

Puenty oraz sam pomysł katechezy na podstawie: Jacek Pulikowski, Krokodyl dla ukochanej, IW Jerozolima, W drodze, Poznań 2001