O wysiłku poznawania

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Tolerancja

            Przeciętny rdzenny mieszkaniec Papui – Nowej Gwinei, kojarzony z półnagim dzikusem, bojowo wymalowanym łowcą głów, jest inteligentniejszy od przeciętnego białego Europejczyka.

Dlaczego napisałem takie bezsensowne zdanie w artykule, który ma traktować o tolerancji? Nim odpowiem na to pytanie, trzeba się zastanowić, czy aby na pewno owo zdanie jest bezsensowne. Czy raczej nie uderza ono w obraz,  jaki mamy o sobie, my biali Europejczycy? Czy nie burzy stereotypu Papuasa? Wszak to Europejczycy podbili świat i dokonali większość wynalazków, więc dlaczego Papuas ma być inteligentniejszy? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć podejmując niewielki wysiłek intelektualny, sięgając np. po literaturę problemu.

Jared Diamond, amerykański biosocjolog i ewolucjonista, wiele lat spędził pośród różnych plemion papuaskich. Zdanie, które napisałem na początku, wynika z jego badań i obserwacji. Europejczycy w wyniku stworzenia rozwiniętej społeczności, doszli do posiadania różnych skomplikowanych wynalazków (miasta, style władzy, maszyny itp.). Stworzyli społeczność, która przez wieki rozwoju, uodporniona na liczne choroby i zarazki, posiadająca wiele udogodnień i rozwiniętą medycynę, pozwala na przeżycie prawie każdemu człowiekowi, bez względu na jego predyspozycje fizyczne i psychiczne. Mieszkańcy Papui – Nowej Gwinei (a także innych prymitywnych społeczności) muszą wykazać się znacznie większym sprytem i inteligencją: przeżyją nie tylko najsilniejsi, ale przede wszystkim ci, którzy zdobędą w dżungli pokarm dla siebie i swojej rodziny. I jeśli nic ich nie zje. W społecznościach prymitywnych przeżywa więc najsilniejszy i najinteligentniejszy, podczas gdy w Europie przeżyje zasadniczo każdy. W ten sposób wykazałem, że owo pozornie bez-sensowne zdanie jest jak najbardziej sensowne, co więcej, burzy obiegową opinię o tzw. dzikusach. Lecz aby dojść do uznania sensowności tego zdania, trzeba było pozwolić sobie na pewien wysiłek intelektualny.

Każdy chyba się ze mną zgodzi, gdy powiem, że nietolerancja w większości przypadków wynika z braku znajomości pewnych kwestii, z przesądów i bezsensownych stereotypów: Murzyni nadają się tylko do pracy, bo inaczej stale się biją; upośledzeni umysłowo nie mają prawa do egzystencji, bo nie ma z nich żadnego pożytku, itd. Zgodzisz się ze mną, drogi Czytelniku, że często powtarza się te i inne bzdury tylko dlatego, że „inni tak mówią”. Ilu znają Murzynów owi „inni”, by wypowiadać takie sądy? Dlaczego więc tak wielu Murzynów jest wybitnymi artystami czy uczonymi? Czy owi „inni” znają ludzi upośledzonych, aby tak wyrokować o ich egzystencji? Dlaczego więc tak wielu ludzi, w tym młodych i wykształconych, zaangażowało się w życie wspólnot „Arki” i „Wiary i Świata” założonych przez Jeana Vaniera?

Jakże często w rozmowach pada właśnie ten argument, że „wszyscy tak mówią, myślą, czynią”. A ja się pytam, skąd „wszyscy” to wiedzą, skąd czerpią wiedzę na dany temat? Najłatwiej jest przyjąć coś, co „wszyscy” przyjmują, bo to wygodne i bezpieczne, a co najważniejsze – zwalnia z obowiązku wyrobienia sobie własnego zdania, z podjęcia wysiłku poznania prawdy. I to często zdarza się także osobom wykształconym. Czy uwierzysz, drogi Czytelniku, że aż 30% dorosłych Amerykanów sądzi, że UFO to statki kosmiczne obcych cywilizacji; 60% wierzy w możliwość postrzegania pozazmysłowego; 40% uważa astrologię za naukę; 32% wierzy w szczęśliwe liczby; 70% przyjmuje magnetoterapię  jako metodę naukową, a 80% akceptuje medycynę alternatywną [Michael Shermer, Łatwowierny inteligent, w: Świat Nauki, 11/2002, s. 18]? Można by w tym miejscu wymieniać jeszcze wiele innych zabobonów, w które wierzą inteligentni ludzie. Ale myślę, że tyle wystarczy.

To, co napisałem dotąd odnosi się do wielu dziedzin życia, do relacji międzyludzkich, do poglądów politycznych, wreszcie do szeroko rozumianej tolerancji. To właśnie w tej naszej pozornej wiedzy, a więc właściwie niewiedzy, znajdują podstawy zachowania nietolerancyjne wobec kogoś lub czegoś, co jest inne i nieznane. Dlaczego tak jest? Nie mogę oprzeć się chęci ponownego zacytowania artykułu M. Shermera: Rzadko gromadzimy dostępne fakty, by po rozważeniu  wszystkich za i przeciw wybrać najbardziej logiczne i racjonalne wyjaśnienie, niezależnie od tego, co sądziliśmy wcześniej. Najczęściej większość z nas dochodzi do swoich przekonań na podstawie przesłanek mających niewiele wspólnego czy to z dowodami empirycznymi, czy z logicznym rozumowaniem. Takie czynniki, jak predyspozycje genetyczne, upodobania rodziców, wpływ rodzeń­stwa i naciski grupy rówieśników, wykształcenie i doświad­czenie życiowe, kształtują naszą osobowość i w połączeniu z różnorodnymi wpływami społecznymi oraz kulturowymi determinują nasze poglądy. Przeglądając zbiór danych empi­rycznych, wybieramy te, które potwierdzają to, o czym jeste­śmy już przekonani, a pomijamy lub staramy się jakoś inaczej wyjaśnić wszystko, co zdaje się temu przeczyć.

To o czym mówi autor, ja nazywam po prostu lenistwem i wygodnictwem intelektualnym. Wydaje mi się, że przezwyciężenie tego, a wyrobienie w sobie umiejętności rozważania „za” i „przeciw”, poznania opinii innych, zwłaszcza biegłych w danej kwestii, pomoże wyzwolić się z przesądów, zabobonów ale także nietolerancyjnych postaw, które często nie mają jakichkolwiek podstaw w rzeczywistości. Nie bójmy się więc wysiłku poznawania prawdy, bo prawda nas wyzwoli.

Informacje o Papuasach i Europejczykach zaczerpnąłem z książki Jareda Diamonda, Strzelby, zarazki, maszyny. Losy ludzkich społeczeństw, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2000,  s.19 – 21.