Płomienie

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Homilia Tagi: Dn 3, Duch pokory, Młodzieńcy w piecu, Modlitwa, Modlitwa w piecu, Mt 18, Płomienie, Ps 25, Serce skruszone

„IN SPIRITU HUMILITATIS”

HOMILIA 1

1. Modlitwa z dzisiejszego czytania jest idealna na dni, w których teraz żyjemy. Tam młodzieńcy zostali wrzuceni do rozpalonego pieca, ale Bóg ocalił ich od śmierci. Wielbią Go wśród płomieni, pełni uniżenia i pokory za błędy całego narodu.

2. Nas płomienie nie otaczają, ale żyjemy w obecności i bliskości wirusa, który może zaszkodzić tym, którzy go lekceważą.

3. Tak jak beztroska przywódców Izraela ściągnęła niewolę na naród, tak i dzisiaj ludzka beztroska może ściągnąć dramat i chorobę.

4. Trzymajmy się mocno Boga i zdrowego rozsądku.

Gidle, 17 marca 2020, Dn 3, 25.34-43; Ps 25; Mt 18, 21-35

HOMILIA 2

1. Cóż możemy Tobie ofiarować, Boże, do którego wszystko należy?

2. W czasie pokoju i wojny, powodzenia i smutku, darem niech będzie „dusza strapiona i duch uniżony”.

3. A Ty postępuj z nami według swej łagodności i uczyń swe imię sławnym, Panie!

Radonie, 22 marca 2022, Dn 3, 25.34-43; Ps 25; Mt 18, 21-35

HOMILIA 3

1. \Modlitwa Azariasza w piecu ognistym to źródło słów, które każdy kapłan wypowiada po cichu w czasie ofiarowania darów. Robi skłon przed ołtarzem i cicho wypowiada słowa: „Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym. Niech nasza ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się Tobie podobała”.

2. Jeden z naszych utalentowanych liturgistów tak pisał kiedyś o tej modlitwie: „Jest to apologia – taka modlitwa, w której kapłan uznaje swoją grzeszność i małość w obliczu Boga i Jego tajemnic, które ma sprawować. Nie można przystępować do Boga ot, tak sobie”.

3. Szkoda tylko, że niedługo po napisaniu tych słów brat ten opuścił zakon i porzucił kapłaństwo. Ale to już inna historia.

4. Dobry jesteś, Panie i łaskawy, dlatego i jego i nas, grzeszników, naucz dróg swoich.

Radonie, 14 marca 2023, Dn 3, 25.34-43; Ps 25; Mt 18, 21-35

LEKTURA DODATKOWA

Św. Jan Paweł II, audiencja generalna, 14 maja 2003 r.

1. Pieśń, której przed chwilą wysłuchaliśmy, należy do greckiego tekstu Księgi Daniela i stanowi błaganie zanoszone do Pana z żarliwością i szczerością. Jest głosem Izraela, który doświadcza twardego losu wygnania i rozproszenia wśród narodów. Kantyk zanosi bowiem Żyd, Azariasz, znajdujący się w niewoli babilońskiej w czasie wygnania Izraela po zburzeniu Jerozolimy przez króla Nabuchodonozora.
Azariasz, wraz z dwoma wiernymi żydowskimi, znajduje się „w środku ognia” (por. Dn 3, 25), jako męczennik gotowy ponieść śmierć, byleby tylko nie zdradzić swego sumienia i swojej wiary. Skazany został na śmierć za to, że odmówił oddania czci posągowi cesarza.

2. Prześladowania uważane są w tej pieśni za sprawiedliwą karę, przez którą Bóg oczyszcza grzeszny naród: „Bo według sprawiedliwego wyroku sprowadziłeś to wszystko na nas – wyznaje Azariasz – z powodu naszych grzechów” (por. w. 28). Mamy tu więc do czynienia z modlitwą pokutną, która prowadzi nie do zniechęcenia czy strachu, ale do nadziei.
Rzeczywiście, punkt wyjścia jest gorzki, strapienie jest poważne, próba ciężka, a sąd Boży nad grzechem ludu jest surowy: „Nie ma obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie pierwocin i doznać Twego miłosierdzia” (w. 38). Świątynia Syjonu jest zburzona i wydaje się, że Pan nie mieszka już pośród swego ludu.

3. W tragicznym położeniu bieżącej chwili nadzieja szuka swych korzeni w przeszłości, to znaczy w obietnicach uczynionych ojcom. Powraca się więc do Abrahama, Izaaka i Izraela (por. w. 35), którym Bóg zapowiedział błogosławieństwo i płodność, ziemię i wielkość, życie i pokój. Bóg jest wierny i nie odwoła swych obietnic. Nawet jeśli sprawiedliwość wymaga, aby Izrael został ukarany za swe winy, pozostaje pewność, że ostatnie słowo należeć będzie do miłosierdzia i przebaczenia. Już prorok Ezechiel cytował te słowa Pana: „Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego, a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył?… Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci” (por. Ez 18, 23. 32).
To prawda, że teraz jest czas poniżenia: „oto jesteśmy najmniejsi spośród wszystkich narodów. Oto jesteśmy dziś poniżeni na całej ziemi z powodu naszych grzechów” (Dn 3, 37). Jest to jednak czekanie nie na śmierć, lecz na nowe życie, po oczyszczeniu.

4. Modlący się przychodzi do Pana, składając Mu najcenniejszą i miłą ofiarę: „duszę strapioną” i „ducha uniżonego” (por. w. 39; por. Ps 51 [50], 19). To właśnie samo centrum istnienia, które odnowił w godzinie próby, zostaje ofiarowane Bogu, by przyjął je na znak nawrócenia i oddania dobru.
Dzięki tej wewnętrznej gotowości znika strach, ustaje zamieszanie i wstyd (por. Dn 3, 40), duch zaś otwiera się na ufność w lepszą przyszłość, gdy wypełnią się obietnice składane ojcom.
Ostatnie zdanie błagania Azariasza, jak proponuje je liturgia, ma silne zabarwienie uczuciowe i głęboki ładunek duchowy: „Teraz zaś postępujemy za Tobą z całego serca, odczuwamy lęk przed Tobą i szukamy Twego oblicza” (w. 41). Słyszymy tu echo innego Psalmu: „O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!» Szukam, o Panie, Twojego oblicza” (Ps 27, 8).
Dotarliśmy już do chwili, gdy nasz pochód porzuca zepsute drogi zła, kręte i ukośne ścieżki (por. Prz 2, 15). Podążamy za Panem, powodowani pragnieniem spotkania Jego oblicza. Nie jest ono zagniewane, lecz pełne miłości, co objawiło się w ojcu miłosiernym w stosunku do syna marnotrawnego (por. Łk 15, 11-32).

5. Kończymy nasze rozważanie nad kantykiem Azariasza modlitwą ułożoną przez św. Maksyma Wyznawcę, z jego Dyskursu ascetycznego (37-39), dla którego punktem wyjścia jest właśnie tekst proroka Daniela. „Dla swego imienia, Panie, nie opuszczaj nas na zawsze, nie rozpraszaj swego przymierza i nie oddalaj od nas swego miłosierdzia (por. Dn 3, 34-35), przez Twą litość, Ojcze nasz, któryś jest w niebie, przez współczucie Twego Syna jednorodzonego i przez miłosierdzie Twego Świętego Ducha… Nie lekceważ naszej prośby, Panie, i nie porzucaj nas na zawsze.
Pokładamy ufność nie w naszych dziełach sprawiedliwości, lecz w Twojej litości, przez którą zachowujesz nasze plemię… Nie gardź naszą niegodnością, lecz miej dla nas współczucie zgodnie ze swą wielką litością i zgodnie z pełnią Twego miłosierdzia zmaż nasze grzechy, abyśmy bez potępienia mogli zbliżyć się do oblicza Twojej świętej chwały i uznani zostali za godnych opieki Twego jednorodzonego Syna”.
Św. Maksym tak kończy: „Panie wszechmogący, spełnij naszą prośbę, gdyż nie znamy nikogo innego oprócz Ciebie” (Umanita e divinita di Cristo, Rzym, 1979, s. 51-52).

Podczas obrzędów przygotowania darów, tuż po ofiarowaniu chleba i wina celebrans pochyla się przed ołtarzem, na którym złożył dary ofiarne i zwraca się do Boga tzw. „modlitwą Azariasza” inspirowaną tekstem biblijnym z Księgi Daniela (3,39-40).

W polskim tłumaczeniu Mszału Rzymskiego brzmi ona tak: „Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym; niech nasza ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się Tobie podobała”.

Modlitwa ta jest apologią czyli modlitwą prywatną kapłana odmawianą przez niego po cichu (szeptem), i może właśnie dlatego tak trudno ją dostrzec pośród innych obrzędów Mszy św.  Warto jednak uchylić rąbka tajemnicy jaka okrywa tę niezwykłą modlitwę.

Historia biblijna

Jak już wspomnieliśmy tekst tej modlitwy znalazł swoją inspirację w Księdze Daniela. Księga ta opowiada historię izraelskich młodzieńców uprowadzonych przez króla Nabuchodonozora do Babilonu. Kiedy król wystawił potężny złoty posąg i polecił oddawać mu cześć należną Bogu trzej młodzieńcy, chcąc pozostać wiernymi Jedynemu, Prawdziwemu Bogu, sprzeciwili się rozkazowi królewskiemu. Mimo naleganiom i groźbą króla Chananiasz, Miszael i Azariasz pozostali nieugięci. Młodzieńcy bardziej cenili Prawo Boże niż własne życie, woleli stracić życie niż złamać pierwsze przykazanie Boże. W konsekwencji król babiloński polecił rozpalić piec siedem razy mocniej niż było trzeba i rozkazał związanych trzech przyjaciół wrzucić w ogień. Młodzieńcy modlili się żarliwie do Boga i wielbili go pieśniami. Kiedy wpadli do środka pieca Bóg zesłał swojego anioła, który ich rozwiązał. Chananiasz, Miszael i Azariasz „chodzili wśród płomieni wysławiając Boga i błogosławiąc Pana” (Dn 3,24). I właśnie modlitwa tego trzeciego – Azariasza stała się inspiracją dla omawianej przez nas modlitwy mszalnej.

Azariasz wyraża w niej tęsknotę za świątynią Jerozolimską i składanymi w niej ofiarami, a jednocześnie prosi Boga, aby raczył przyjąć ofiarę całopalną z ich życia. „Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdzie u Ciebie upodobanie. Jak całopalenia z baranów i cielców i z tysięcy tłustych owiec, tak niech będzie dziś nasza ofiara przed Tobą i niech Ci się podoba. Ponieważ Ci co pokładają ufność w Tobie, nie mogą doznać wstydu” (Dn 3,39-40). Ofiarą trzech młodzieńców nie są już barany i cielce, ale oni sami w pokorze serca uniżeni przed Bogiem.

Modlitwa Azariasza w Eucharystii

O takiej postawie uniżenia przed Panem nie może zapomnieć kapłan sprawujący świętą Liturgię ani żaden wierny w niej uczestniczący. Stąd przepisy mówią, aby kapłan ze złożonymi rękami pochylił się nad ołtarzem podczas wypowiadania słów tej modlitwy.

Ważny jest również kontekst w jakim Azariasz wypowiada te słowa. Znajduje się on w środku ogromnego, rozpalonego siedemkroć bardziej pieca. Mając na uwadze symbolikę biblijną, w której ogień jest obrazem Ducha Świętego, który oczyszcza z grzechów i uświęca wszystko, to trzeba nam przyznać, że właśnie teraz przed Modlitwą Eucharystyczną, w której będziemy wzywać Ducha Świętego, aby przemienił nas i te dary ofiarne, konieczna jest świadomość Jego obecności i Jego działania. „Pan, Bóg wasz, jest ogniem trawiącym” mówi Księga Powtórzonego Prawa (4,24). Za parę chwil i my staniemy w środku „rozpalonego pieca”, a Duch Święty stąpi na nas, jak stąpił w dniu Pięćdziesiątnicy na Apostołów.

Ogień, który płonie ale się nie spala to symbol Bożej miłości, która domaga się naszej odpowiedzi. Bóg kocha nas tak mocno, że sam siebie składa w ofierze umierając za nas na krzyżu. Czy wobec tak wielkiej miłości możemy pozostać bierni, nieczuli? Bóg nie potrzebuje, ani ofiar z baranów czy cielców, ani chleba czy wina. On pragnie nas samych. Miła jest Jemu ofiara naszego życia. Psalmista mówi: „Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi, lecz otwarłeś mi uszy; całopalenia i żertwy za grzechy nie żądałeś. Wtedy powiedziałem: Oto przychodzę; w zwoju księgi o mnie napisano: jest moją radością, mój Boże, czynić Twoją wolę, a Prawo Twoje mieszka w moim wnętrzu” (Ps 40,7-9). Najmilszą Bogu ofiarą jest wypełnianie Jego w codzienności, życie zgodne ze Słowem Bożym.

Zatem modlitwa ta nie mówi o przyjęciu przez Boga ofiary z chleba i wina, ale mówi o ofierze naszego życia. Nie możemy zatem na Eucharystie przychodzić z pustymi rękami. Powinniśmy tak kształtować nasze życie, aby podobało się ono Bogu, aby stało się dla Boga miłą ofiarą.

Veni, Sanctificator (Przyjdź, Uświęcicielu) – wezwanie Ducha Świętego

W nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego (tzw. Mszy trydenckiej) po modlitwie Azariasza kapłan czyniąc znak krzyża prosi, aby Duch Święty ofiarę pobłogosławił wypowiadając słowa: „Przyjdź, Dawco świętości, wszechmogący wiekuisty Boże, i pobłogosław (+) tę ofiarę przygotowaną dla chwały świętego Imienia Twojego”. Tutaj po raz pierwszy wzywa się obecności Ducha Świętego, Tego, który jak ogień stępuje z Nieba, aby przemieniać i uświęcać wszystko co dotknie. On nie tylko jest sprawcą przeistoczenia chleba w Ciało Chrystusa i wina w Jego Krew, ale nade wszystko przemienia zgromadzonych na Eucharystii w prawdziwe Ciało Chrystusa, czyli Kościół. Duch Święty przychodzi, aby uświęcić i przebóstwić nas uczestników świętej Liturgii.

Żar obecności Ducha Świętego jest wyrażony jeszcze w jednym obrzędzie następującym po modlitwie Azariasza, a mianowicie w okadzeniu, lecz o obrzędzie okadzenia będziemy mówić w kolejnym naszym spotkaniu z liturgią.

Źródło tekstu: ordo.pallotyni.pl

Jest kilka momentów w czasie Mszy świętej, kiedy celebrans odmawia ciche modlitwy. Wierni zazwyczaj wtedy coś śpiewają, albo milczą, a kapłan szeptem recytuje krótkie formuły. Lud Boży ma prawo wiedzieć, co kapłan mówi po cichu, bo żadna modlitwa mszy nie jest prywatna, nawet gdy jest wypowiadana po cichu.

Po modlitwach nad chlebem i winem kapłan pochyla się przed ołtarzem i odmawia tak zwaną Modlitwę AzariaszaPrzyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym; niech nasza ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się Tobie podobała. Nazwę swoją formułę ta zawdzięcza fragmentowi trzeciego rozdziału Księgi Daniela. Jest w nim opisana historia trzech młodych Żydów, dworzan króla babilońskiego Nabuchodonozora, którzy za wierność Bogu jedynemu zostali skazani na spalenie żywcem, jednak Bóg zesłał swego anioła, by powstrzymał trawiący ogień i pozwolił im chodzić w płomieniach. Jeden z trzech, Azariasz, modli się do Boga i to właśnie fragment tej modlitwy, a właściwie parafrazę, wypowiada kapłan w tym miejscu mszy.

Dlaczego właśnie tutaj? Jeżeli uświadomimy sobie, czym jest tak naprawdę przystępowanie do Boga w takiej intymności, jaką daje Modlitwa eucharystyczna i dotykanie pod postaciami chleba i wina Tego, który stworzył niebo i ziemię, czym jest wzywanie obecności Ducha Świętego, który zstąpił na apostołów pod postacią ognistych języków, jasnym się stanie skąd aluzja do tego właśnie wydarzenia i użycie tego właśnie fragmentu Pisma przed rozpoczęciem modlitwy eucharystycznej. Stary Testament już to wiedział: Pan, Bóg wasz, jest ogniem trawiącym. (Pwt. 4, 24). Ta modlitwa, podobnie jak kilka innych cichych modlitw kapłana, o których powiemy później, należy do ogólnego rodzaju zwanego apologią. Jest to taka formuła, w której kapłan uznaje swoją grzeszność i małość w obliczu Boga i tajemnic, które ma sprawować. Nie można przystępować do Boga ot, tak sobie.

Z tego też względu zaraz po wypowiedzeniu apologii Azariasza, kapłan przystępuje do wody, którą podają mu ministranci, obmywa ręce i przy tym symbolu duchowego oczyszczenia wypowiada werset Psalmu 51: Obmyj mnie, Panie, z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego. Ogień i woda, dwa symbole żywiołów groźnych, ale i koniecznych do życia, niszczących, ale i oczyszczających. Lepiej, by człowiek nie lekceważył spotkania z Bogiem żywym. Odpowiednio doń przygotowany, wejdzie bezpiecznie w ogień Bożej miłości.

Źródło tekstu: liturgia.pl. Artykuł ukazał się wcześniej w całości w Przewodniku Katolickim.