Podziemie klonów

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Klonowa, Organy z komórki

Klonowanie może się okazać tak dochodowe jak cały obecny przemysł farmaceutyczny[1]

Pierwszy ludzki klon mógł już zostać wszczepiony do organizmu kobiety! Klonowanie ludzkich zarodków schodzi do podziemia. Na Cyprze i w Izraelu potajemnie kontynuowane są najbardziej kontrowersyjne próby tzw. klonowania reprodukcyjnego. Chińscy naukowcy bez żadnego rozgłosu prowadzą zaawansowane eksperymenty, w których ze sklonowanych ludzkich zarodków pozyskuje się „części zamienne”. Chińczycy wyprzedzili w tych badaniach zarówno specjalistów amerykańskich, jak i brytyjskich. Podobne doświadczenia wykonywane są w zaciszach laboratoriów w Singapurze, Indiach i Brazylii. „Jeśli zakaz tego rodzaju praktyk w Ameryce i Europie zostanie utrzymany, chorzy będą wkrótce masowo wyjeżdżać do Chin na leczenie nową, obiecującą metodą” – ostrzega Robert Lanza z amerykańskiej firmy Advanced Cell Technology.

Święty Graal medycyny

Prof. Lu Guangxiu z Akademii Medycznej w Czangsza w południowo-wschodnich Chinach już w 2000 r. sklonowała ludzki zarodek. Udało się jej to prawie dwa lata wcześniej niż Amerykanom. Sześćdziesięciodwuletnia chińska uczona nie zamierza jednak klonować ludzi. Jej celem jest jedynie klonowanie terapeutyczne, czyli wytwarzanie kilkudniowych zarodków na potrzeby medycyny regeneracyjnej. Profesor Lu potrafi już wydobyć z nich komórki macierzyste, nazywane świętym Graalem współczesnej medycyny. Można z nich wyhodować dowolną tkankę organizmu. Podobne eksperymenty prowadzone są również w trzech innych ośrodkach w Chinach. Zajmują się nimi specjaliści, którzy wcześniej odbyli praktyki w najbardziej znanych laboratoriach w USA. W Państwie Środka nikt nie przejmuje się etycznym aspektem badań. Zarówno rząd, jak i przemysł inwestują ogromne pieniądze w rozwój biotechnologii i medycyny regeneracyjnej. Na przykład miliarder z Hongkongu Li Ka-shing finansuje badania nad klonowaniem prowadzone przez prof. Zhu Jianhonga z Uniwersytetu Fudan w Szanghaju. Prof. Lu Guangxiu na rozwój kierowanej przez siebie kliniki wspomaganego rozrodu otrzymuje dotacje w wysokości 2 mln dolarów rocznie. „Uważamy, że nie można rezygnować z tak obiecujących badań” – twierdzi Li Lingsong z Uniwersytetu Pekińskiego, współpracujący z Uniwersytetem Stanforda. Tak samo sądzą setki tysięcy chorych, którym nadzieję na wyzdrowienie dają hodowle tkanek. Wśród nich jest hollywoodzki gwiazdor Christopher Reeve, od 1995 r. sparaliżowany po pechowym upadku z konia. Aby odzyskać sprawność, odtwórca roli Supermana jest gotowy wyjechać do jakiegokolwiek kraju, w którym będą wykonywane zabiegi regeneracji rdzenia kręgowego za pomocą zarodkowych komórek macierzystych. Na zastosowanie nowej terapii czekają także Jerry Zucker, reżyser filmu „Duch”, i Doug Wick, producent „Gladiatora”. Chorzy na cukrzycę mają nadzieję, że stałe przyjmowanie insuliny zastąpi im jednorazowe wstrzyknięcie komórek trzustki wytwarzających ten hormon. „Myślę, że już wkrótce będzie to możliwe” – twierdzi pięćdziesięcioczteroletni Alan Colman z firmy PPL Therapeutic w Szkocji, biotechnolog, który sklonował zmodyfikowane genetycznie świnie. Uczony przeprowadził już na myszach pierwsze próby leczenia cukrzycy komórkami zarodkowymi. Za dwa, trzy lata chce zastosować nową metodę u ludzi.

Biotechnologiczne zagłębia

„Potępienie klonowania terapeutycznego doprowadzi do tego, że Ameryka przegra rywalizację z badaczami w Chinach i innych krajach” – twierdzi laureat Nagrody Nobla Paul Berg. Stawką jest nie tylko prestiż dominującej na świecie nauki amerykańskiej. Medycyna regeneracyjna, jeśli tylko okaże się skuteczna, może być równie dochodowa jak cały obecny przemysł farmaceutyczny. Zastosowanie komórek macierzystych w leczeniu ludzi, którzy przeszli zawał, może przynieść roczne dochody w wysokości 2 mld dolarów, a w wypadku cierpiących na schorzenia mózgu – od 3 do 5 mld dolarów. To nadzieja dla stu milionów chorych – ocenia raport Narodowego Instytutu Zdrowia w USA, domagającego się zniesienia ograniczeń w badaniach. W Chinach, Singapurze, Indiach i Izraelu powstają już „biotechnologiczne zagłębia”, w których prowadzone są intensywne badania w dziedzinie inżynierii tkankowej. W Europie takie prace trwają jedynie w Edynburgu, gdzie doprowadzono do narodzin owcy Dolly. Podobny ośrodek badań nad klonowaniem terapeutycznym powstaje w Australii. W niektórych krajach pracuje się nawet nad klonowaniem ludzi. Prof. Severino Antinori z Rzymu oraz prof. Panos Zavos z Uniwersytetu Kentucky (z pochodzenia Cypryjczyk) prawdopodobnie znaleźli azyl dla swych eksperymentów w Izraelu, gdzie obowiązują najbardziej liberalne przepisy dotyczące stosowania metod sztucznego zapłodnienia. „W judaizmie ludzki zarodek nie jest uznawany za istotę ludzką, jest traktowany na równi z plemnikami” – twierdzi Michael Revel, przewodniczący komisji bioetycznej Izraelskiej Akademii Nauk. Po fali krytyki na początku ubiegłego roku badania nad klonowaniem reprodukcyjnym zostały utajnione. „Tym razem powiemy o nich dopiero wtedy, gdy przyjdzie na świat pierwsze sklonowane dziecko” – powiedziała CNN Brigitte Boisselier, szefowa należącej do sekty raelianów firmy Clonaid zajmującej się klonowaniem ludzi. Nie ujawniono nawet, gdzie przeniesiono laboratorium, w którym te próby są kontynuowane. Dotychczas zgłosiło się około tysiąca osób, które chcą się sklonować. Pierwszy ma być nieuleczalnie chory mężczyzna – obiecał, że w testamencie zapisze swój ogromny majątek kobiecie, która urodzi jego klon. „Nie zamierzamy sklonować Osamy bin Ladena ani Michaela Jacksona. Chcemy jedynie pomóc ludziom mającym kłopoty z płodnością, u których zawiodły metody sztucznego zapłodnienia” – twierdzi prof. Zavos.

Ksenoturystyka

Na wyjazd za granicę coraz częściej decydują się krezusi, którzy we własnym kraju nie mogą się poddać terapii z użyciem komórek zarodkowych. Nawet w krajach Unii Europejskiej nie obowiązują jednolite uregulowania prawne. Ciężarna Niemka, która nie ujawniła swego nazwiska, poddała się w Instytucie Karolinska w Sztokholmie zabiegowi wszczepienia komórek macierzystych pobranych z poronionych płodów. Dla oczekiwanego przez nią dziecka, u którego lekarze wykryli wrodzony niedobór odporności, był to jedyny ratunek. Urodziła zdrowego chłopca Juliana, który rozwija się równie dobrze jak jego rówieśnicy.
W Meksyku kwitnie „ksenoturystyka” – przyjeżdżają tam na terapię chorzy, którzy z powodu ograniczeń legislacyjnych nie mogą się poddać zabiegowi przeszczepienia tkanek odzwierzęcych w USA i Europie. W ten sposób próbuje się leczyć chorobę Parkinsona. Cierpiącym na nią pacjentom lekarze wstrzykują do mózgu komórki nerwowe pobrane z płodów świń. Z kolei chorzy na ostrą niewydolność wątroby otrzymują komórki wątroby dorosłych świń. Dzieciom chorym na cukrzycę wstrzykuje się świńskie komórki trzustki, wytwarzające insulinę. Wirusolodzy obawiają się jednak, że podczas takich transplantacji na ludzi mogą się przenieść zakażenia atakujące dotychczas wyłącznie zwierzęta.
Na tego rodzaju ostrzeżenia nie zważają jednak specjaliści z nowozelandzkiej firmy Diatranz, którzy w Meksyku zastosowali ksenoprzeszczepy u 12 cierpiących na cukrzycę dzieci pochodzących z USA. W Tijuanie w pobliżu granicy ze Stanami Zjednoczonymi powstał ośrodek medyczny, gdzie bogatym Amerykanom oferowane są „odmładzające” przeszczepy komórek pozyskanych z płodów królików, owiec oraz rekinów.

Zbigniew Wojtasiński

[1] http://wprost.wp.pl//index.html/v%3F_hd_=1/http://tygodnik.wprost.pl/index.php3?art=12245&dzial=2