Seksualne mity i przesądy

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Seks, Seks przedmałzeński

Z tematem pożycia płciowego w małżeństwie wiążą się też pewne pojęcia i poglądy, które mijając się z prawdą, są dość często bezkrytycznie głoszone. Warto więc przyjrzeć się kilku takim mitom i przesądom.

Mit „upojnej nocy poślubnej”. Im bardziej wystawny ślub i szumne (a dziś zwykle przez swą muzykę wprost ogłuszające) wesele, tym bardziej państwo młodzi są przemęczeni i ani noc, ani nawet następny dzień nie nadają się dla nich do seksu.

A jeśli panna młoda jest dziewicą, pierwszy stosunek płciowy jest dla niej raczej przykry z powodu pęknięcia błony dziewiczej (tzw. defloracja), co połączone jest z niewielkim bólem i krwawieniem. Trzeba jednak wiedzieć, że brak tych oznak – zwłaszcza krwawienia – nie jest dowodem braku dziewictwa, gdyż błona ta (mały okrężny fałd śluzówki) może być tak elastyczna, że rozciąga się bez pęknięcia, i przeciwnie – czasem bywa tak oporna, że wymaga nacięcia przez lekarza.

Po zwykłej defloracji pozostaje w niej mała ranka, która goi się w ciągu kilku do kilkunastu dni – w tym czasie trzeba powstrzymać się od stosunków, by nie spowodować zakażenia tej ranki.

Mit „miodowego miesiąca”. Okres ten bynajmniej nie zawsze jest taki „słodki”, bo elementy radości i zadowolenia mogą się tu mieszać z różnymi trudnościami, które niesie nowa sytuacja życiowa, nowe warunki, różne kłopoty z „urządzaniem się” itp.

Trzeba też od początku wdrażać właściwe wzorce zachowania się i postępowania według zasad kultury, delikatności, wzajemnego zrozumienia i rozsądnej tolerancji. Wszystko to trzeba wypracować tak, by weszło w nawyk, a to wymaga starań i czasu. Jeśli chodzi o seks rozpoczynany po ślubie (licząc od czasu zagojenia się ranki po defloracji), też nie zawsze jest od razu taki „miodowy”, na ogół wymaga pewnego okresu wzajemnego przystosowania się. W czym, oczywiście, miłość i dobra wola bardzo pomagają.

Można czasem spotkać się z opinią, że mężczyzna musi żyć seksualnie – taka jego natura. A wstrzemięźliwość szkodzi jego zdrowiu. Jest to zupełny fałsz i skrajna ignorancja. Seks nie jest źródłem energii, lecz jej utratą, jej wydatkowaniem dla celów rozrodu.

Powściągliwość płciowa oszczędza tę energię, którą w młodym wieku trzeba zużywać na rozwój fizyczny i duchowy (sporty, intensywna nauka). Jeśli przy tym ten mężczyzna, już jako młody chłopiec, nauczył się opanowania popędu i unikania podniet, jeśli nauczył się rozumnego zarządzania tą sferą, to może doskonale praktykować wstrzemięźliwość bez żadnej „szkody dla zdrowia”.

Ale jeśli się tego nie nauczył, a podniet nie unika, to opanowanie wymaga od niego więcej energii i siły woli, co może łączyć się z chwilowym rozdrażnieniem. To, oczywiście, przemija i nie oznacza szkody na zdrowiu.

W związku z wyżej omówionym „poglądem” stoi też fałszywa teza, że małżeństwo nie może przez dłuższy czas żyć ze sobą jak brat z siostrą, czyli bez pożycia płciowego. Otóż zupełnie dobrze mogą i powinni tak żyć, jeśli istnieje po temu ważna przyczyna. Przecież np. w okresie okołoporodowym taka powściągliwość powinna trwać co najmniej 3 miesiące. A z różnych innych przyczyn może ona być znacznie dłuższa. Oczywiście, wymaga to opanowania popędu i unikania momentów podniecających.

Jeszcze do niedawna przedstawiano św. Józefa jako starca, nie bardzo wierząc, by młody mąż mógł żyć z żoną jak brat z siostrą. A przecież musiał on być młody, silny i odważny, jeśli miał wypełnić swe obowiązki opiekuna, stawiając czoło tym ciężkim trudom i niebezpieczeństwom, na jakie była narażona Święta Rodzina. Lecz zarazem św. Józef był silny duchem i zjednoczony z Bogiem, był ofiarny i opanowany. Św. Józef jest wspaniałym wzorem dla wszystkich młodych mężczyzn, którzy planując normalne, nie dziewicze małżeństwo, tak bardzo potrzebują dziś umiejętności seksualnego opanowania i zrozumienia prawdziwej ofiarnej miłości.

Niedziela nr 27, 7 lipca 1996