Sens cierpienia i zła w świecie

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Cierpienie, Sens cierpienia

1. Jest wiele rodzajów zła

WSTĘP

W pytaniach do wywiadu z Panem Bogiem znalazły się i takie: „dlaczego pozwalasz na tak okropne rzeczy, jak zabójstwa, gwałty, porwania?”, „dlaczego nie wytępisz zła na ziemi?”, „dlaczego Bóg nie interweniuje w ziemskich konfliktach?”, „dlaczego niewinni ludzie muszą często tak bardzo cierpieć?”, „dlaczego człowiek dla drugiego człowieka jest tak okrutny?”

Ogólnie rzecz biorąc sprowadzają się one do jednego: jaki jest sens zła i cierpienia w świecie i w życiu człowieka?

AKTYWIZACJA

Uczniowie pracują podzieleni na grupy. Praca na tym etapie ma dwie części. Pierwszym zadaniem dla uczniów jest wypisanie na kartkach z bloczku jak najwięcej nieszczęść istniejących na świecie. Na tym etapie idziemy na ilość.

Następnie prowadzący poleca, aby wypisane nieszczęście posegregować wg następujących kryteriów:

  • nieszczęście będące winą człowieka
  • nieszczęście będące wprost skutkiem działania szatana
  • nieszczęście będące dziełem żywiołów natury.

Kartki z nieszczęściami segregujemy i naklejamy na arkusze papieru z wypisanymi u góry tytułami, prezentujemy uczniom, przyklejając na tablicy lub na ścianie.

PUENTA

Jest zatem kilka różnych rodzajów zła. Różnią się między sobą dość znacznie. Możemy ogólnie wyróżnić zło:

  • materialne – katastrofy przyrodnicze, tragiczne przypadki,
  • moralne – grzech, wina człowieka zamierzona lub nie,
  • duchowe – diabeł i jego działanie bezpośrednie.

Widocznie rzeczywiście Bóg jest odpowiedzialny za zło, w naszych oczach tak to wygląda… Skutkiem tego winimy Go za każde (za wiele w każdym razie) nieszczęście, które nas dotyka, szczególnie za te poważniejsze…

Człowiek rozżalony i bolejący potrafi bluźnić Bogu za to, co go spotkało. Aż trzykrotnie spotykamy taką postawę w 16 rozdziale Księgi Apokalipsy.

Ap 16,9-11.21: I ludzie zostali dotknięci wielkim upałem, i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami, a nie nawrócili się, by oddać Mu chwałę. A piąty [anioł] wylał swą czaszę na tron Bestii: i w jej królestwie nastały ciemności, a ludzie z bólu gryźli języki i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i wrzody, ale od czynów swoich się nie odwrócili. I grad ogromny wadze jakby talentu spadł z nieba na ludzi. A ludzie Bogu bluźnili za plagę gradu, bo plaga jego jest bardzo wielka.

Lecz nie można Pana Boga obciążać winą za wszystkie nieszczęścia dziejące się na świecie. Przede wszystkim Bóg dał wolność człowiekowi, zaufał mu, aby ten kierował się nią, wykorzystywał ku dobremu.

W przyrodę Bóg wpisał pewne prawa, niezależne od człowieka, niektóre można umiejętnie wychwycić i wykorzystać (np. dar ognia, energia atomowa, wiatr, minerały, woda…). Innych nie możemy ujarzmić, co najwyżej możemy przewidzieć ich działanie, skutki i starać się uniknąć złych skutków.

2. Bezradność?

WSTĘP

Żal do Pana Boga często odbiera człowiekowi siły do życia i działania, aby zapobiec skutkom zła, lub wprost zniweczyć jego niecne plany. Spróbujmy jeszcze sprawdzić, jakie są nasze siły w zmaganiach ze złem.

AKTYWIZACJA

Metoda pracy – szczepionka. Uczniowie dzielą się na trzy grupy, pracują z arkuszami, które przed chwilą były prezentowane. Do wypisanych nieszczęść uczniowie szukają sposobów ich zapobiegnięcia. Sposoby wypisują na kartkach o odmiennym kształcie i kolorze (np. na kółkach) i naklejają obok poprzednio wypisanych nieszczęść. Po pracy ponownie umieszczamy plakaty do prezentacji uczniom.

PUENTA

Analiza rozwiązań – ilu nieszczęściom człowiek może zapobiec? Jakich skutków można uniknąć? Co właściwie jest uzależnione od człowieka? Okazuje się, że dużo więcej niż by się to mogło wydawać…

3. Jak swój żal wypominamy Bogu?

WSTĘP

Normalną sytuacja, w której człowiek kontaktuje się z Bogiem jest modlitwa. W niej człowiek wyraża swój stan… często swoje zwątpienie i żal wobec Boga? Najlepiej robić to właśnie na modlitwie.

AKTYWIZACJA

Zobaczmy teraz przez chwilę, jak czynili to ludzie Biblii?  Rozdaj teksty z psalmami, zadanie: zaznacz długopisem fragmenty, które kojarzą ci się ze sobą, prezentacja: podawanie kartek z grupy do grupy… Potem: rozwieszenie na ścianie. Omówienie i dyskusja.

Psalm 13
Jak długo, Panie, całkiem o mnie nie będziesz pamiętał?
Dokąd kryć będziesz przede mną oblicze?
Dokąd w mej duszy będę przeżywał wahania,
a w moim sercu codzienną zgryzotę?
Jak długo mój wróg nade mnie będzie się wynosił?
Spojrzyj, wysłuchaj, Panie, mój Boże!
Oświeć moje oczy, bym nie zasnął w śmierci,
by mój wróg nie mówił: Zwyciężyłem go,
niech się nie cieszą moi przeciwnicy, gdy się zachwieję.
Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu;
niech się cieszy me serce z Twojej pomocy,
chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem.

Psalm 70
Racz mnie wybawić, o Boże; Panie, pospiesz mi na pomoc!
Niech się zawstydzą i okryją rumieńcem ci,
którzy godzą na moje życie.
Niech się cofną okryci wstydem ci,
którzy z nieszczęść moich się weselą.
Niechaj odstąpią okryci hańbą, którzy [mi] mówią: Ha, ha.
Niech się radują i weselą w Tobie wszyscy, co Ciebie szukają.
Niech zawsze mówią: Bóg jest wielki!
ci, którzy pragną Twojej pomocy.
Ja zaś ubogi jestem i nędzny, Boże,
szybko przyjdź mi z pomocą!
Tyś wspomożyciel mój i wybawca: nie zwlekaj, o Panie!

Psalm 39

Rzekłem: Będę pilnował dróg moich,
abym nie zgrzeszył językiem;
nałożę na usta wędzidło, dopóki naprzeciw mnie jest występny.
Oniemiałem, zamilkłem pozbawiony szczęścia,
lecz moja boleść wzmogła się na nowo.
Serce w mym wnętrzu rozgorzało;
gdy rozważałem, zapłonął w nim ogień: język mój przemówił.
Panie, mój kres pozwól mi poznać i jaka jest miara dni moich,
bym wiedział, jak jestem znikomy.
Oto wymierzyłeś moje dni tylko na kilka piędzi,
i życie moje jak nicość przed Tobą.
Doprawdy, życie wszystkich ludzi jest marnością.
Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi,
gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze.
A teraz w czym mam pokładać nadzieję, o Panie?
W Tobie jest moja nadzieja.
Wybaw mnie od wszelkich moich nieprawości,
nie wystawiaj mnie na pośmiewisko głupca!
Zamilkłem, ust mych nie otwieram: Ty bowiem [to] sprawiłeś.
Odwróć ode mnie Twe ciosy: ginę pod uderzeniem Twej ręki.
Za winę chłoszczesz człowieka karaniem,
jak mól obracasz wniwecz to, czego pożąda.
Doprawdy, każdy człowiek jest marnością.
Usłysz, o Panie, moją modlitwę, i wysłuchaj mego wołania;
na moje łzy nie bądź nieczuły, bo gościem jestem u Ciebie,
przechodniem – jak wszyscy moi przodkowie.
Odwróć oczy ode mnie, niech doznam radości,
zanim odejdę i mnie nie będzie.

Psalm 88
Panie, mój Boże, za dnia wołam, nocą się żalę przed Tobą.
Niech dojdzie do Ciebie moja modlitwa,
nakłoń swego ucha na moje wołanie!
Bo dusza moja jest nasycona nieszczęściami,
a życie moje zbliża się do Szeolu.
Zaliczają mnie do tych, co schodzą do grobu,
stałem się podobny do męża bezsilnego.
Moje posłanie jest między zmarłymi,
tak jak zabitych, którzy leżą w grobie,
o których już nie pamiętasz, którzy wypadli z Twojej ręki.
Umieściłeś mię w dole głębokim, w ciemnościach, w przepaści.
Ciąży nade mną Twoje oburzenie.
Sprawiłeś, że wszystkie twe fale mnie dosięgły.
Oddaliłeś ode mnie moich znajomych, uczyniłeś mnie dla nich
ohydnym, jestem zamknięty, bez wyjścia.
Moje oko słabnie od nieszczęścia, codziennie wołam do Ciebie,
Panie, do Ciebie ręce wyciągam.
Czy dla cieniów czynisz cuda? Czy zmarli wstaną i będą Cię sławić?
Czy to w grobie się opowiada o Twojej łasce,
a w Szeolu o Twojej wierności?
Czy Twoje cuda ukazują się w ciemnościach,
a sprawiedliwość Twoja w ziemi zapomnienia?
Ja zaś, o Panie, wołam do Ciebie
i rano modlitwa moja niech do Ciebie dotrze.
Czemu odrzucasz mię, Panie, ukrywasz oblicze swoje przede mną?
Ja jestem biedny i od dzieciństwa na progu śmierci, dźwigałem
grozę Twoją i mdlałem.
Nade mną przeszły Twe gniewy i zgubiły mnie Twoje groźby.
Otaczają mnie nieustannie jak woda; okrążają mnie wszystkie naraz.
Odsunąłeś ode mnie przyjaciół i towarzyszy: domownikami moimi
stały się ciemności.

PUENTA

Do uzupełnienia…

 4. Czy mamy rację czyniąc Bogu wyrzuty?

WSTĘP

Postawione pytanie można wyjaśnić za pomocą porównania: ANALOGIA – BÓG i OGIEŃ

  • istnieje podobieństwo między niszczącą siłą grzechu i niszczącą siłą ognia,
  • nie spotkałem jeszcze człowieka, który by z całą premedytacją wkładał rękę do ognia, a jeśli rozpaloną patelnię chwycę bezwiednie, natychmiast ją odrzucam i zaczynam dmuchać na oparzeliznę,
  • nie przyjdzie mi do głowy bluźnić Stwórcy z tego powodu, że bezpośredni kontakt z ogniem mi szkodzi,
  • i nie ma we mnie aż tak beznadziejnej przemądrzałości, żeby wypominać Stwórcy, że gdyby lepiej pomyślał, to dałby ogniowi inną naturę,
  • nie narzekam na Stwórcę nawet wówczas, kiedy nie wyłączone żelazko narobi mi szkód w mieszkaniu,
  • nawet wtedy, gdy boleśnie doświadczamy naszej bezsilności wobec niszczącego ognia, nie bluźnimy Bogu, tylko ratujemy to, co się jeszcze da uratować.
  • ale właśnie pretensje są naszym ulubionym sposobem postępowania w odniesieniu do grzechu.

5. Co nam zatem umknęło?

WSTĘP

Zatraciliśmy elementarne rozeznanie, że:

  • oparty na miłości i całkowitym zawierzeniu się związek z Bogiem jest podstawą sensu naszego życia,
  • zaś odejście od Boga, czyli grzech, sprowadza na nas zniszczenie.

AKTYWIZACJA

 

PUENTA

Bez opamiętania pogrążamy się w grzechu (innymi słowy, w sposób absurdalny, niezgodnie z zamysłem Stwórcy, używamy Jego darów), a kiedy świat robi się wskutek tego coraz bardziej nieludzki, mamy pretensje do Boga, że go źle stworzył.

To tak jakby ktoś odczuwający nieznośny ból od ognia nie umiał go sobie skojarzyć z faktem, że sam włożył weń rękę, toteż zamiast natychmiast ją cofnąć, on Boga samego czyni odpowiedzialnym za swoje cierpienie.

6. Pierwszy raz…

Dla Ojców Kościoła było czymś tak oczywistym, że Bogu bardziej niż nam samym zależy na naszym dobru, że wysławiali Go nawet za to, że pozbawił nas raju.

Wyrzucenie z raju – twierdził św. Jan Złotousty (_’ 407) – było dziełem raczej opieki niż gniewu. Takie są bowiem obyczaje naszego Pana, że kiedy zsyła karę, okazuje nam nie mniejszą troskę, niż kiedy udziela dobra, bo przecież wymierza nam tę karę w celu upomnienia. Gdyby mógł się spodziewać, że bezkarność grzechu nie uczyni nas gorszymi, nigdy by nas więcej nie karał. Żeby jednak powstrzymać nasze staczanie się ku gorszemu i usunąć naszą wzmagającą się przewrotność, Bóg jest konsekwentny w swojej przyjaźni do człowieka i właśnie dlatego wymierza karę (Wykład Księgi Rodzaju, rozdz. 3, hom. 18,3).

7. Gdzie człowiek stawia siebie?

Ostatecznym zaś potwierdzeniem naszej „niewinności” jest uzurpowanie sobie pozycji nad-Boga, z której samego Boga obwiniamy o to, że w stworzonym przez Niego świecie bywa tak okropnie.

W ten sposób to my sami jesteśmy owymi nieszczęśnikami z Apokalipsy, którzy, w obliczu dziejącego się zła, zamiast się nawrócić, bluźnimy Bogu (Ap 16,9.11.21). I do nas odnoszą się wtedy przejmujące skargi Boga na ludzką zatwardziałość, której nie potrafi± rozbić nawet długotrwałe i nasilające się klęski i nieszczęścia (Iz l,Sn; Am 4,6-11).

NASZE ŻALE DO PANA BOGA

Jacek Salij OP

 Do kościoła nie chodziłam szesnaście lat. Teraz dopiero zaczynam się uczyć wiary od nowa. Mam w sobie chyba głęboko zakorzeniony żal do Pana Boga, że na ziemi jest tyle cierpienia. Chociaż wierzę w Jego miłość i pragnę wierzyć, że zrobił wszystko, żebyśmy byli szczęśliwi, jednak tamten żal ciągle powraca.

Pani problem natychmiast skojarzył mi się z pewną konstatacją, która aż trzykrotnie powtarza się w szesnastym rozdziale Apokalipsy: Spada na ludzi jakieś wielkie nieszczęście, a my, zamiast się nawrócić, bluźnimy Bogu. Od razu zaś trzeba podkreślić, że autor tej konstatacji nie ma nic wspólnego z manier± niektórych współczesnych „obrońców” Boga, którzy próbuj± przekonać nas o Jego miłości do ludzi poprzez pomniejszanie Jego boskiej suwerenności: Czytając tekst Apokalipsy nie można mieć wątpliwości co do tego, że Bóg ma pełną władzę nad nieszczęściami, które spotykaj± ludzi.

Dlaczego zatem nie wolno bluźnić Bogu z powodu nieszczęść, których On mógłby przecież nam oszczędzić? Na czym polega nasze zaślepienie i niegodziwość, kiedy odważamy się bluźnić Bogu z powodu okropności wojny, śmierci dziecka, czy naszej bezsiły wobec oczywistej, a nieraz i cynicznej niesprawiedliwości?

Odwołam się do analogii. Niech Pani spróbuje zauważyć podobieństwo między niszczącą sił± grzechu i niszczącą siłą ognia. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który by z całą premedytacją wkładał rękę do ognia, a jeśli rozpaloną patelnię chwycę bezwiednie, natychmiast ją odrzucam i zaczynam dmuchać na oparzeliznę. Nie przyjdzie mi do głowy bluźnić Stwórcy z tego powodu, że bezpośredni kontakt z ogniem mi szkodzi. I nie ma we mnie aż tak beznadziejnej przemądrzałości, żeby wypominać Stwórcy, że gdyby lepiej pomyślał, to dałby ogniowi inną naturę. Nie narzekam na Stwórcę nawet wówczas, kiedy nie wyłączone żelazko narobi mi szkód w mieszkaniu. Nawet wtedy, gdy boleśnie doświadczamy naszej bezsilności wobec niszczącego ognia, nie bluźnimy Bogu, tylko ratujemy to, co się jeszcze da uratować.

Absurdalne zachowania, które w odniesieniu do ognia nie pojawiają się przed nami nawet w postaci pokusy, są naszym ulubionym sposobem postępowania w odniesieniu do grzechu. Zatraciliśmy elementarne rozeznanie, że oparty na miłości i całkowitym zawierzeniu się związek z Bogiem jest podstaw± sensu naszego życia, zaś odejście od Boga, czyli grzech, sprowadza na nas zniszczenie. Bez opamiętania pogrążamy się w grzechu (innymi słowy, w sposób absurdalny, niezgodnie z zamysłem Stwórcy, używamy Jego darów), a kiedy świat robi się wskutek tego coraz bardziej nieludzki, mamy pretensje do Boga, że go źle stworzył.

Wzmianka Apokalipsy o ludziach, którzy pod wpływem nieszczęść bluźni± Bogu, dobrze odsłania absurdalność tego zachowania: To tak jakby ktoś odczuwający nieznośny ból od ognia nie umiał go sobie skojarzyć z faktem, że sam włożył weń rękę, toteż zamiast natychmiast ją cofnąć, on Boga samego czyni odpowiedzialnym za swoje cierpienie. grzech bardziej niszczy człowieka niż materialny ogień. Zatem jak to możliwe, że człowiek do tego stopnia utracił instynkt samozachowawczy, że dobrowolnie odchodzi od Boga i pogrąża się w grzechu? Jak to możliwe, że wciąż nie rozumiemy tego, co już tysiąc lat przed Chrystusem z tak± jasności± widział król Dawid, że „wszyscy, którzy id± za obcymi bogami, pomnażaj± swoje udręki” (Ps 16,4), że „liczne s± boleści grzesznika, lecz łaska ogarnia ufających Panu” (Ps 32,10)?

Tajemnica zła i cierpienia dręczy ludzi od niepamiętnych czasów. Ale istotny krok do jej zrozumienia udaje się zrobić tylko tym spośród nas, którzy swoim sercem zaczną± pojmować, że Boga powinno się kochać całym sobą oraz że dobrowolne odejście od Niego (poprzez oddanie się grzechowi) świadczy o najgłębszym, jakie daje się pomyśleć, zaburzeniu w naszym instynkcie samozachowawczym.

Zatem spróbujmy spojrzeć na tajemnicę zła i cierpienia w perspektywie tych dwóch pewników. Dla Ojców Kościoła było czymś tak oczywistym, że Bogu bardziej niż nam samym zależy na naszym dobru, że wysławiali Go nawet za to, że pozbawił nas raju. „Wyrzucenie z raju twierdził św. Jan Złotousty (_’ 407) – było dziełem raczej opieki niż gniewu. Takie s± bowiem obyczaje naszego Pana, że kiedy zsyła karę, okazuje nam nie mniejszą troskę, niż kiedy udziela dobra, bo przecież wymierza nam tę karę w celu upomnienia. Gdyby mógł się spodziewać, że bezkarność grzechu nie uczyni nas gorszymi, nigdy by nas więcej nie karał. Żeby jednak powstrzymać nasze staczanie się ku gorszemu i usunąć nasz± wzmagając± się przewrotność, Bóg jest konsekwentny w swojej przyjaźni do człowieka i właśnie dlatego wymierza karę” (Wykład Księgi Rodzaju, rozdz. 3, hom. 18,3).

Oczywiście, można bluźnić przeciwko Panu Bogu z tego powodu, że ludzie stali się wobec siebie nieufni i nieprzyjaźni, że dzieci umieraj± na raka, a inne dzieci cierpi± odrzucenie przez własnych rodziców, że biedni i słabi doznaj± przemocy i znieważana jest ich ludzka godność, a dziesiątki, jeśli nie setki milionów ludzi na własnej skórze doznaje przekleństwa samotności W takich sytuacjach człowiek bluźni przeciwko Bogu tym łatwiej, im mniej dostrzega empiryczne związki między swoim grzechem a tym złem, jakie go przeraża i oburza.

Zdumiewające dobre samopoczucie: Ja, mimo że tyle we mnie egoizmu, zakłamania, wygodnictwa, nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za to, że ¶wiat zrobił się taki nieludzki! Wszystkiemu winien jest Pan Bóg oraz jacy¶ inni ludzie. Zachowujemy się zupełnie jak nasz praojciec, Adam, który zamiast przyznać się do własnej winy, wskazywał na winę swej żony oraz obwiniał samego Pana Boga: „Niewiasta, którą Ty postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem” (Rdz 3,12).

W tym miejscu miałaby Pani prawo mnie zapytać: „Czy ty może twierdzisz, że winę za okrucieństwa wojny w Bo¶ni ponosz± ich ofiary, a nie mało odpowiedzialni politycy, nie liczący się z prawem moralnym handlarze broni±, nacjonalistycznie nastawieni dziennikarze, którzy podsycaj± wzajemn± nienawiść?”

Odpowiem okrężnie: zaślepienie Adama polegało nie na tym, że wskazywał na grzech Ewy, ale na tym, że do własnego grzechu nie chciał się przyznać. Toteż chociaż Ewa również naprawdę zgrzeszyła, on o jej grzechu nie mówił prawdziwie: mówił o jej grzechu w taki sposób, żeby ukryć grzech własny. Otóż tym właśnie fałszem wypełnione s± nieraz nasze potępienia pod adresem nieodpowiedzialnych polityków, niemoralnych handlarzy broni± czy publicznych siewców nienawiści: potępiamy cudze grzechy, niekiedy rzeczywiście bardzo wielkie, tylko po to, ażeby poczuć się wolnymi od odpowiedzialności za zło, które się dzieje.

Ostatecznym zaś potwierdzeniem naszej „niewinności” jest uzurpowanie sobie pozycji nad-Boga, z której samego Boga obwiniamy o to, że w stworzonym przez Niego świecie bywa tak okropnie. W ten sposób to my sami jesteśmy owymi nieszczęśnikami z Apokalipsy, którzy, w obliczu dziejącego się zła, zamiast się nawrócić, bluźnimy Bogu (Ap 16,9.11.21). I do nas odnoszą± się wtedy przejmujące skargi Boga na ludzką± zatwardziałość, której nie potrafi± rozbić nawet długotrwałe i nasilające się klęski i nieszczęścia (Iz l,Sn; Am 4,6-11).

To, co teraz powiem, łatwo wyśmiać, ale jest to święta prawda i jedna z największych mądrości na temat usuwania zła z naszego świata: źródłem zła w świecie jest ludzkie serce, toteż nawrócenie tylko jednego człowieka zmienia świat na lepsze. Usuwanie struktur generujących zło byłoby przedsięwzięciem beznadziejnie nieskutecznym, gdyby nie towarzyszyły mu nawrócenia – choćby początkowo tylko nieliczne – ludzkich wnętrz.

Powiedzmy to inaczej: ofiary ludzkiego zła, jeśli ich serca s± nie nawrócone, tylko powierzchownie różnią się od swoich krzywdzicieli. Jeśli sytuacja ulegnie zmianie, dzisiejsze ofiary mogą± jutro stać się krzywdzicielami, i odwrotnie – i zła w świecie będzie coraz więcej. Zło realnie będzie się zmniejszać dopiero wówczas, kiedy krzywdziciel się opamięta albo kiedy jego ofiara będzie się starała naśladować Chrystusa Pana, który, „gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył” (1 P 2,23) i modlił się za swoich morderców (Łk 23,24).

Powiedzmy to jeszcze inaczej: udana konferencja pokojowa może oddalić groźbę wojny, a mądra organizacja pracy policyjnej zmniejsza liczbę rabunków i kradzieży. Oby takich udanych przedsięwzięć było jak najwięcej! Nie łudźmy się jednak, że t± drogą± można usunąć zło.

W ten sposób złu utrudnia się tylko ujawnianie, jakby wkłada się je do lodówki. Jeśli jednak serca ludzkie pozostan± bezbożne, tego rodzaju lodówki” wcze¶niej czy póĽniej się rozmrażaj±, a wtedy ludzie już tu na ziemi maj± przedsionek piekła. A je¶li nawet wówczas się nie nawróc±, będ±, rzecz jasna, Pana Boga obwiniać o to, że Ľle stworzył ¶wiat.

PrzejdĽmy do pytania znacznie trudniejszego: jednak o to, że nawet dzieci choruj± na raka, wolno nam chyba obwiniać Pana Boga? Tu przypomina mi się fraszka Artura Bartelsa (-_ 1885), pt. Bismarck i Kulturkampf..

Wszystkich u nas niepowodzeń,

Wszystkiego zlego przyczyna,

Chorób, klęsk, ciała uszkodzeń

Zawsze jedna jedyna.

To jest Bismarck. Niech ci z garnka

Wykipi rosół z jarzyn±,

Pewnie to wina Bismarcka

I Kulturkampfu to wina.

Bismarck był człowiekiem, który naprawdę wiele zła Polakom wyrządził A jednak poeta ma rację, kiedy protestuje przeciwko bezmyślnemu przypisywaniu mu win przez niego nie popełnionych. Poeta nie zamierza zreszt± bronić Bismarcka, on próbuje bronić własne społeczeństwo przed jego lenistwem. To wygodnie przypisać zło płynące z własnej postawy komu¶ innemu, ale nie świadczy to o zdrowiu społecznym.

Pana Boga, który jest sam± Miłości, spotykaj± zarzuty, przed jakimi trzeba było bronić Bismarcka, sk±din±d człowieka grzesznego i o twardym sercu! Tak jakby Bóg był winien temu, że ludzie, w tym również dzieci, choruj± na raka. Zastanówmy się: czy to bezpo¶rednio sam Pan Bóg zarządził, ażeby zapadalno¶ć na raka była znacznie większa na Górnym Sl±sku niż w Suwalskiem? Może to jednak my sami powodujemy zatrucie środowiska, może to my sami zanieczyszczamy nasze jedzenie różnymi substancjami chemicznymi? Może trochę racji maj± ci autorzy, którzy wskazuj± na rakotwórcze działanie atmosfery napięć i lęków, zgiełku i zabiegania, w której dzisiaj żyjemy? A nawet kiedy nie umiemy wskazać przyczyn j akiego¶ zła, które nas spotyka, to czy ta nasza niewiedza upoważnia nas do tego, żeby oskarżać o to zło bezpośrednio Pana Boga?

Radzę Pani specjalnie pod tym kątem przeczytać Księgę Hioba. Zwłaszcza niech Pani zwróci uwagę na liczne w tej Księdze wypowiedzi samego Hioba. Nazbierało się w nim wiele żalu do Boga za to, że spotkało go tyle zła. Zarazem Hiob coraz to na nowo uświadamia sobie, że nie człowiekowi „uczyć Boga m±dro¶ci” (21,22) i że za mało człowiek ma rozumu, by zgłębić ostateczny sens i m±dro¶ć Bożego dzieła stwórczego (38,1n). Ostatecznie za¶ Hiob zrozumiał, jak gruntownie niesłuszne były jego żale do Boga, gdy wreszcie spotkał Go bezpośrednio: „Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, st±d odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i popiele” (42,5n).

Otóż na tej ziemi bezpośrednio spotykamy Boga wówczas, kiedy ogrania nas Jego łaska. Można wówczas nawet nie odczuwać Jego obecności, bo s± to spotkania „jakby w zwierciadle, niejasne” (1 Kor 15,12), jednak s± to spotkania realne i bezpośrednie Nie my jesteśmy inicjatorami tych spotkań. On pierwszy nas umiłował i chociaż „byliśmy Mu obcymi i wrogami przez nasz sposób my¶lenia i złe czyny” (Kol 1,21), dał nam własnego Syna i pojednał z sobą, i odtąd możemy się z Nim spotykać siedem razy każdego dnia, możemy nawet nieustannie przebywać w Jego ¶świętej i kochającej obecności

Im więcej za¶ ogarnia nas Jego łaska, im wyraźniej bezwarunkowa i całkowita jest nasza miłość do Niego i nasze zawierzenie się Jemu, tym bardziej tajemnica zła i cierpienia nam się rozjaśnia Nigdy jednak na tej ziemi nie przestanie być tajemnic±.

Rozjaśnia się za¶ ta tajemnica zwłaszcza w dwóch kierunkach. Po pierwsze, łaska Boża umacnia tych wszystkich, którym na tym naprawdę zależy, ażeby doznawane przez nich krzywdy i cierpienia nie tylko ich duchowo nie zniszczyły i nie oddaliły od Boga, lecz ażeby ich jeszcze do Niego przybliżyły. Po wtóre, wszystkich swoich prawdziwych przyjaciół Bóg uzdalnia do tego, żeby umieli otoczyć cierpiących swoich bliźnich i najbliższych prawdziwą±, oczyszczon± z egocentryzmu, bezinteresowną± miło¶ci±. A to naprawdę nie jest mało.

(js)