Szyja i głowa

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Małżeństwo, Sakrament małżeństwa

1. Pokręcone partnerstwo?

WSTĘP

Jest takie znane powiedzenie: mąż jest głową domu, a żona szyją, która tą głową kręci. Coś podobnego obserwujemy często w rzeczywistości, jeżeli kobieta pozostawia mężowi chociaż złudzenie, że to on jest głową rodziny. Niekiedy żona rzeczywiście jawnie sprawuje władzę, jest z tego dumna i chwali się tym przed podziwiającymi ją koleżankami.[1]

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Formularz – tygrys.[2] Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: co zyskuje mężczyzna w związku, w którym kobieta rzeczywiście kręci nim jak szyja głową? Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PUENTA

Lepiej jest skromnie wycofać się pod skrzydła męża i wykorzystać dla dobra rodziny jego kompetencje, możliwości, ukrytą energię, która wyzwala się, gdy mężczyzna dostaje „pole do popisu”.

Jeżeli jednak mężczyzna straci nawet złudzenia, że to on jest głową domu, funkcjonuje po prostu źle, by nie powiedzieć: tragicznie. Ucieka z domu (do pracy, do kolegów, w alkohol, czasem do innej kobiety), nie troszczy się o dom i całkowicie zwalnia się ze swej niezbywalnej funkcji – z odpowiedzialności za losy rodziny.

2. Rola żony

WSTĘP

Najlepiej więc jest wtedy, gdy żona zrezygnuje z roli szyi, która kręci głową, a postanowi być… no właśnie… kim zatem?

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Metoda – dyskusja. Poszukujemy odpowiedzi na w/w pytanie.

PUENTA

Żona doradcą

Nie tak być powinno. Dom po prostu potrzebuje mężczyzny. Mąż powinien sprawować władzę, a żonę traktować jako najważniejszego doradcę, bez którego rady nie podejmie żadnej poważnej decyzji. Ba, małżonkę winien uważać za biegłego, z którego opinią w niektórych sprawach bardziej się będzie liczył, niż z własnym zdaniem.

Uznanie np. wyższych kompetencji żony w sprawach dotyczących funkcjonowania domu jest mądrością, a nie słabością mężczyzny. Wyjątek od tej zasady pojawia się tylko w sytuacji, gdy dzieje się coś poważnie zagrażającego rodzinie – mąż musi wówczas podjąć decyzję ocalającą nawet wbrew uczuciom i woli żony.

Biblijny przykład

Przypomnijmy sobie sytuację, gdy Bóg zwraca się przez anioła do św. Józefa we śnie: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę, i uchodź do Egiptu” (Mt 2/13). W tej dramatycznej sytuacji nie ma miejsca na narady, konsultacje. Józef wstaje, sadza Maryję z nowonarodzonym Jezusem na osła i szybko uchodzi przed niebezpieczeństwem. Pan Bóg nie mówi: Przedyskutuj z żoną, naradź się lub: Spytaj żonę, czy nie zechciałaby wyjechać? Nie! Mówi prosto: „weź i uchodź”. Jeszcze tej nocy Józef z rodziną rusza w drogę.

Zauważmy, że Maryja nie protestuje. Nie mówi, że musi jeszcze spakować sukienki, urządzić przyjęcie pożegnalne, zobaczyć się z koleżankami, itp. Bez słowa podporządkuje się woli męża. W ekstremalnych sytuacjach, gdy chodzi o ratowanie życia ojciec powinien zdecydowanie, stanowczo i pewnie brać sprawy w swe ręce. Żona powinna się poddać jego woli wynikającej z troski i miłości. Oby współczesne żony to zrozumiały i zaakceptowały! Oby chciały (i mogły) takim zaufaniem obdarzać swych mężów! Bez wątpienia one same i ich rodziny, by na tym skorzystały.

3. Władza w rodzinie

WSTĘP

Nauczeni różnymi doświadczeniami potrafimy pomylić władzę z władztwem i bezkarnością. Zastanówmy się przez chwilę nad tym, po czym poznać, że ktoś sprawuje władzę w rodzinie? Co składa się na taką władzę?

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – rysowanie puzzli i wpisy. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jakie są elementy składowe władzy w rodzinie? Odpowiedzi wypisujemy w formie puzzli.

Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PUENTA

Czym jest władza?

Na dobre sprawowanie władzy składa się:

  • troskliwe planowanie,
  • podejmowanie decyzji,
  • trud ich realizacji (egzekwowanie ustaleń od wszystkich, lecz w pierwszym rzędzie od samego siebie)
  • oraz branie na siebie odpowiedzialności za skutki decyzji.
  • Ewentualnie dodatkowo, jeżeli pojawia się taka konieczność, tłumienie „buntu na pokładzie”.

Celem prawdziwej władzy jest służba na rzecz dobra powierzonych sobie „podwładnych”. Nadrzędnym zatem celem sprawowania władzy przez męża-ojca powinno być dobro żony i dzieci. Troska o dobro – to miłość, a więc władza ma być sprawowana w duchu miłości. Każde działanie męża wypływające z egoizmu, działanie, którego celem jest własny interes, czy wygoda jest nieuprawnionym nadużyciem władzy. Takiego działania nie wolno tolerować i kochająca żona nie powinna w żadnym wypadku na nie pozwalać. Prowadzi ono do (niestety dość powszechnych) wypaczeń, które negatywnymi skutkami dotkną dzieci, żonę i samego męża. W efekcie przyzwolenia na to mąż staje się rozkapryszonym „watażką” pomiatającym tymi, którym powinien służyć.

Planowanie

Mąż powinien mieć bezwzględny udział – w ramach sprawowania władzy w rodzinie – w planowaniu, zwłaszcza tym perspektywicznym, długoterminowym. Nie w tym, ile chleba kupić na jutro, czy co zjemy na obiad, ale w planach dotyczących ważnych (w męskim rozumieniu) rzeczy. Nawet jak się przed tym broni, niech go żona w to wciągnie, przypilnuje.

Gdy mężczyzna ma trudności w planowaniu i podejmowaniu decyzji, należy zacząć od rzeczy realnych, w miarę prostych. Razem zaprojektujcie na przykład wakacje. Jeżeli mężczyzna ma swój poważny udział w tych pomysłach na przyszłość, to jest w pewnym sensie zobligowany do podjęcia trudu, żeby je realizować. A jeżeli żona podejmuje decyzje za plecami męża, to niech się potem sama martwi.

Realizacja planów

O braniu na siebie odpowiedzialności (bodaj najważniejszym elemencie sprawowania władzy) mówiliśmy już wcześniej. Przejdźmy zatem do realizacji planów i egzekwowania postanowień. Mówiąc najkrócej, w trakcie realizacji planów największe ciężary powinien brać mąż na siebie. Kolejnym ważnym elementem jest konsekwentne i stanowcze (co nie znaczy/ że wrzaskliwe) pilnowanie realizacji postanowień.

Stanowczy ojciec

Do mężczyzny przede wszystkim należy egzekwowanie wcześniej podjętych postanowień. Jest to szczególnie ważne wobec dzieci. Coś ustaliliśmy, a dzieci robią inaczej. Popatrzmy obiektywnie łatwiej jest mężczyźnie skutecznie ingerować w trudnych sytuacjach, gdy dzieci są przemęczone, płaczą czy też biją się. Dlaczego? Mówiliśmy już o tym, po pierwsze, ocenia sytuację bardziej racjonalnie, „na zimno”, jakby z pewnego dystansu. A po drugie: jest bardziej „odświętny”. Matka zazwyczaj przebywa z dziećmi dużo więcej, zwłaszcza z tymi małymi. Wynika to częściowo z natury rzeczy, a częściowo z przyjętych w naszej kulturze układów i podziału ról. Nie sposób, żeby nie zdarzyły się sytuacje, że mama powie: zrób coś, a dziecko nie usłucha i widzi, że świat się nie skończył. Malec dostrzega, że nie wszystko, co każe mama, musi być zrobione. Wobec tego łatwiej jest, żeby tą instancją nieomylną i ostateczną był bardziej „odświętny” ojciec. Jak on coś powie, to już tak powinno być. Jeśli dzieci się buntują, nie chcą czegoś ważnego zrobić – musi nastąpić interwencja ojca. Do niego też należy tłumienie buntu jeżeli nastąpi taka potrzeba.

„Mały Jaś biegnie pędem do domu. Czemu tak się spieszysz? Pyta kolega. Żeby dostać lanie od mamy! Co? Lanie od mamy i dlatego się spieszysz? Tak, bo za piętnaście minut wraca tato”. Niektórzy uważają, że bicie dzieciaków jest sprawą męża dlatego, że jest silniejszy i potrafi mocniej wlać. Nie. Zupełne nieporozumienie. (Stosowanie kar, zwłaszcza cielesnych, jako pomoc dziecku stanowi odrębne i drażliwe zagadnienie, które nie jest tematem niniejszych rozważań). Chodzi tylko o to, że mężczyzna umie lepiej rozeznać sytuację i dzięki spokojnej stanowczości powinien być skuteczniejszy w trudnych chwilach domu.

Ojciec ocenia możliwości dziecka

Do ojca należy też racjonalna ocena możliwości dzieci. Nie wystarczy zadecydować, jak ma być, a potem denerwować się, że jest inaczej. Mężczyzna musi spokojnie rozważyć, czy to, co zostało ustalone, jest możliwe do zrealizowania przez dzieci.

Trzeba brać poważną poprawkę na ich ograniczone możliwości, inne niż nas, dorosłych. W razie potrzeby powinien korygować decyzje, a nawet całkowicie je zmieniać. Mężczyzna powinien też umieć przeprosić za błędną ocenę sytuacji zarówno żonę jak i dzieci. Przykładem takiej złej oceny może być postanowienie, że kilkuletnie maluchy będą sprzątać, zmywać i gotować. Katowanie ich i dręczenie za niespełnianie poleceń rodziców jest krzyczącą niesprawiedliwością (by nie powiedzieć wprost: głupotą). Taka postawa nie ma nic wspólnego z prawdziwym sprawowaniem władzy rozumianej jako służba.

Warto spróbować

Na początku prawdopodobnie będzie żonie trudno dopuścić męża do uczestnictwa w sprawach domu, bo może odnosić -wrażenie, że on chce jej tylko „mieszać w garach” i przeszkadzać. Wycofanie się z decyzji typowo męskich może kojarzyć się żonie ze słabością, a nawet porażką, zwłaszcza, że kultura współczesna tak głosi. (Zauważmy jak wiele małżeństw żyjących w zgodzie z tą pogubioną kulturą jest po prostu nieszczęśliwych). Warto więc podjąć trud pozostawienia pewnych strategicznych decyzji mężowi, bo to się stokrotnie jej, jemu i dzieciom w życiu opłaci.

[1] Pomysł katechezy na podstawie: Jacek Pulikowski, Krokodyl dla ukochanej, IW Jerozolima, W drodze, Poznań 2001.

[2] Wykorzystałem tutaj zdjęcie prasowe. Źródło: POLITYKA nr 33 (2465), 14 sierpnia 2004, s. nieznana.