UFNI JAK DZIECI

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: miłość, Uczciwość, Zaufanie

Zaufanie do partnera, przyjaciół, naszych bliskich, a nawet do samego siebie nie obroni nas ani przed zdradą, ani przed rozczarowaniem. Ale czy to powód, by nikomu nie ufać?

Sándor Márai w Księdze ziół przewrotnie pisze: „Zwierzę, kamień, roślina są bardziej przewidywalne i obliczalne, a burza i trzęsienie ziemi bardziej zasługują na zaufanie niż człowiek. Ludzie są cudowni”. Ujmuje w ten sposób jednocześnie tragiczność i cudowność faktu, że doświadczamy zawodu. To jest wpisane w naturę kontaktu międzyludzkiego, i co więcej, stanowi o jego jakości.

Czaruje – czy rozczaruje?

Rozmyślając o zaufaniu musimy odwołać się do pojęcia przeciwstawnego ufności, a mianowicie – do rozczarowania. Dopóki nie przeżyję rozczarowania i nie uznam go za coś, co może się zdarzyć między mną a bliskim mi człowiekiem, zaufanie pozostaje aktem wiary. A wierzyć można różnie: z łatwością bądź niemal nigdy, trwale bądź chwilowo, licząc na wzajemność bądź bez specjalnych oczekiwań. Każdy związek, w który wchodzimy, zaczyna się od tego, że wierzymy, iż z drugą osobą da się zbliżyć emocjonalnie, uda się spotkać, wzajemnie usłyszeć i zrozumieć. Jeśli mówimy wówczas o zaufaniu, to mamy na myśli raczej zaufanie w podstawową, uniwersalną życzliwość ludzką, a nie zaufanie do konkretnej osoby, bo tego kogoś jeszcze nie znamy. Osobom, które tej podstawowej wiary nie mają, bardzo trudno jest stworzyć jakikolwiek związek, ponieważ nie szukają  okazji, by zweryfikować swoje przypuszczenie na temat natury innych ludzi.
Ci, którzy generalnie wierzą w człowieka, są skłonni tworzyć więzi. Starają się zachować pewną równowagę: są otwarci i pozwalają innym wpływać na ich własne życie, ale również dbają o utrzymanie autonomii i poczucia bezpieczeństwa. Zaufanie to gotowość do przesuwania punktu równowagi ku otwartości i wzmacniania zależności, oparta na konkretnych zdarzeniach, które dają lepszy wgląd w to, kim jest człowiek obdarzany przez nas zaufaniem.

Oszukani prawdą

Decydujące dla zaufania są sytuacje, w których zależność jednej osoby od drugiej zostaje poddana próbie. To wtedy okazuje się, czy lęk, że w wyniku czyjegoś działania możemy stracić coś dla nas ważnego, może znaleźć potwierdzenie bądź okazać się niepotrzebny. Niezwykle trudno podać przykład tego zjawiska, ponieważ relacje, w których istnieje zaufanie (a więc relacje bliskie, intymne) są bardzo złożone. Przeplatanie się wzajemnych oczekiwań i nadziei jest w bliskim związku na tyle subtelne, że wyróżnienie jednego, konkretnego zachowania, które wzmacnia nasze zaufanie, bez opisu całości nie jest możliwe.
Dla zilustrowania tego twierdzenia przyjrzyjmy się cesze, o której na ogół myśli się jako o budzącej zaufanie, a mianowicie o uczciwości. Przez uczciwość rozumiem tu przedkładanie pozostawania w zgodzie z prawdą (czymkolwiek ona jest) nad inne wartości. W bliskiej relacji uczciwość może oznaczać, że osoba, której ufamy i na której zaufaniu nam zależy, decyduje się powiedzieć coś, co jest zgodne z jej uczuciami i wrażeniami, ale co niekoniecznie musi być treścią dla nas przyjemną. Tak realizowana uczciwość wiąże się więc z nonkonformizmem, otwartością, nieustępliwością… Czy to budzi nasze zaufanie? Może, jeśli będziemy gotowi przyjąć tę uczciwość jako wyraz troski, a to wymaga odstąpienia od narcystycznego pragnienia utrzymania idealnego obrazu siebie. Jeżeli jednak zareagujemy poczuciem zranienia, urazą i chęcią zaprzeczenia, nasze zaufanie się zmniejszy. Możemy wręcz czuć się oszukani, zdradzeni – rozczarowani.
Dlatego właśnie doświadczenie rozczarowania wydaje mi się kluczowe, gdy mowa o zaufaniu. Zaufanie jest zależne od tego, jak radzimy sobie z uczuciem rozczarowania. Czy w chwili, gdy przeżywamy lęk i wydaje nam się, że nasza ufność narażona jest na szwank, wycofujemy się w świat własnych wyobrażeń, paranoi i samotności, czy też ryzykując jeszcze większe zranienie staramy się spotkać z rzeczywistością i określić istotę oraz prawdziwe źródło naszych przykrych uczuć.

Zgoda na niedopasowanie

Zawód i rozczarowanie są nieodzowną częścią relacji. Im jesteśmy z kimś bliżej, im silniej wiążemy się z nim emocjonalnie, tym większe prawdopodobieństwo, że trafimy na cechę czy zachowanie, które nie będą pasowały do naszych oczekiwań, a więc przysporzą nam niezadowolenia, wzbudzą nasz sprzeciw i niechęć. Trudno w takich momentach rozstrzygnąć, po czyjej stronie leży odpowiedzialność za owe uczucia: po tamtej – bo ktoś nadużył tego, że pozwoliliśmy wpływać na siebie, czy po tej – bo wolimy pewnych rzeczy o sobie nie wiedzieć i gdy ktoś nam je przybliża, obrażamy się i reagujemy odcięciem od nieprzyjemnych treści.

Często nie chcemy pamiętać o smut­nej prawdzie: doskonały związek nie istnieje. Poczucie pewnego rozmijania się, wzajemnego niedopasowania, niezrozumienia są nieodzowne, nie da się tego uniknąć. Kiedy więc przekonujemy się, że ktoś nam bliski robi coś, czego się nie spodziewaliśmy i co kłóci się z naszym wyobrażeniem o nim, często doświadczamy rozczarowania, związanego nie tylko z naruszeniem zaufania, ale też – a może przede wszystkim – z zachwianiem tak upragnionej wiary w więź doskonałą. Łatwiej jednak powiedzieć, że ktoś nas zawiódł, że straciliśmy do niego zaufanie, niż że jesteśmy rozczarowani, bo po raz kolejny zderzamy się z niezbyt przyjemną naturą życia.
Zaufanie i rozczarowanie to emocje stale obecne nie tylko w relacjach z innymi ludźmi, ale także w kontakcie z samym sobą. Zaufanie do siebie oznacza ufność, że nasz sposób spostrzegania świata jest adekwatny do rzeczywistości, że kiedy coś czujemy, to ma to jakieś odniesienie do tego, co na zewnątrz, i że wolno nam odwoływać się do uczuć, ponieważ są one ważnym echem interakcji między nami a światem. Jednak znalezienie oparcia w sobie wymaga dużej pracy nad sobą, a gdy się pojawia, oznacza rzadko spotykaną dojrzałość.