Współżycie seksualne pierwszych małżonków

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Biblia, Seks w raju

W historii człowieka istniał kiedyś taki moment, kiedy Bóg go obdarował swoją obecnością w sposób niewyobrażalny, porównywalny do najwyższych stopni rozkoszy. Rozkosz ta nie dotyczyła tylko stanów duchowych, ale także i przeżyć ciała.

Rdzeń słowa eden – 'dn pojawia się kilka razy w Biblii i zawsze jest połączony z obfitością, płodnością, urodzajnością, szczęściem, rozkoszą, przyjemnością i radością. Mieszkać w raju, znaczyło mieszkać u siebie w domu, tam gdzie zostało się powołanym do istnienia, gdzie żyło się w przyjaźni z Bogiem, gdzie istniała bezwarunkowa miłość, gdzie nie było cierpienia i śmierci.

Człowiek na zawsze stracił szczęście raju. W głębi ludzkiego serca nadal drzemie pragnienie powrotu do raju miłości, raju utraconego w wyniku grzechu pierworodnego i zakosztowania owoców miłości.

Bramy rozkoszy nie zostały przed nim zamknięte. Bóg obiecał mu zbawienie i życie wieczne, które przewyższa wyobrażenie rajskiej szczęśliwości. Ewangelia odpowiada na tę ludzką tęsknotę poprzez wezwanie do nawrócenia, czyli nawołuje do powrotu do Boga, który jest Miłością.

Jezus Chrystus w tajemnicy Odkupienia człowieka ukazuje nową, zachwycającą perspektywę dla rozwoju miłości małżeńskiej. Ma moc sprawić, że najgłębsze ludzkie pragnienia mogą stać się rzeczywistością. Już tutaj, na ziemi człowiek może zacząć uczestniczyć w przekraczającej wyobraźnię bliskości samego Boga, może odzyskać jedność z ludźmi i harmonię w sobie samym.

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa metafora raju służyła do opisania Kościoła. Żyjąc w Kościele, jest się najbliżej Boga – podobnie jak w raju. Powrotem do raju zbawienia było wejście przez chrzest do wspólnoty Kościoła, który prowadził wiernych ku słodyczy życia z Bogiem. Symbolika nagości, wody i światła nawiązywała do rzeczywistości rajskiego ogrodu. Jest ona obecna w rycie wczesnochrześcijańskiej liturgii chrztu, który przewidywał zdjęcie odzieży i zanurzenie się nago w wodzie.

Cyryl Jerozolimski w jednej z katechez chrzcielnych zwraca się do nowo ochrzczonych: „Jakaż to cudowna rzecz. Stanęliście nadzy wobec wszystkich i wcale się nie wstydziliście. Zaprawdę byliście obrazem pierwszego stworzonego człowieka Adama, który był nagi w raju, a jednak wcale się nie wstydził tego”.

Zdjęcie odzieży symbolizowało odrzucenie dawnego człowieka i jego życia. Znak ten mówił, że nowo ochrzczeni powracają do swojego pierwotnego stanu świętości. Stając nadzy, żyją Chrystusem – drugim Adamem, który na krzyżu się ogołocił, stał się nagi z miłości do człowieka.

Na początek tych rozważań przywołajmy konkluzje starożytnej dyskusji dotyczącej życia seksualnego Adama i Ewy. Według dosłownej interpretacji Księgi Rodzaju Adam i Ewa współżyli dopiero po wygnaniu z raju i tam urodziły im się dzieci. Z tego powodu niektórzy Ojcowie Kościoła dedukowali, że współżycie seksualne pojawiło się dopiero po wygnaniu Adama i Ewy z raju.

Radykalne wnioski z tej dedukcji wyciągnął Grzegorz z Nyssy, który uważał, że gdyby nie grzech pierworodny, ludzie żyliby w innym, lepszym stanie niż małżeństwo, w ogóle nie współżyliby seksualnie, a dzieci powoływaliby do istnienia w całkiem inny, bardziej doskonały sposób. W konsekwencji przyjął, że ideałem doskonalszego życia jest powstrzymanie się od współżycia seksualnego.

Pogląd, że współżycie seksualne jest dopiero owocem popełnienia grzechu pierworodnego wyznawali: Orygenes, Bazyli czy Grzegorz z Nazjanzu. W początkowym okresie także młody św. Augustyn.

Później jednak wycofał się z tego twierdzenia i uznał możliwość współżycia seksualnego w stanie rajskiej szczęśliwości. Dzisiaj zgadzamy się z tą ostatnią myślą św. Augustyna. Uświadamia nam ona, że małżonkowie będący blisko Boga umieją poprzez współżycie seksualne wyrażać miłość – najgłębsze stany swojego ducha.

Już na pierwszych stronach Pisma Świętego, w opisie stworzenia świata pisarz biblijny podkreśla, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i kobietę” (Rdz 1,26-27).

Zwróćmy uwagę, że myśl o człowieku jako obrazie Bożym jest bezpośrednio powiązana ze stworzeniem dwóch osób przeciwnej płci. Autor biblijny dostrzegał istnienie obrazu Bożego nie tylko w każdym pojedynczym człowieku, ale także i we wspólnocie małżeńskiej mężczyzny i kobiety.

Gdy myślimy o człowieku jako obrazie Bożym, najczęściej zadajemy sobie pytanie: w czym przejawia się ten obraz? Chodzi jednak o to, aby zapytać, w jakim celu Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo? Stworzył go po to, aby mógł z nim prowadzić dialog, uczynić go swoim partnerem.

Wyciskając swój obraz w człowieku, uzdolnił go do kochania Boga, nawiązania relacji z Nim, słuchania Jego słów i odpowiedzi na Jego wezwania. Tak stworzony człowiek jest z natury ukierunkowany na partnerstwo, miłość, wspólnotę. Dzięki tej zdolności, która jest cechą natury Boga, wchodzi w dialog nie tylko z Nim, ale także z innymi ludźmi, chce budować z nimi wspólnotę życia.

Obraz Boży odkryty w dialogicznej strukturze człowieka można dostrzec „w każdej wspólnocie osób, a zwłaszcza we wspólnocie tak specyficznej i dogłębnej, jaką tworzą mężczyzna i kobieta związani węzłem miłości małżeńskiej”.

Dialogiczność nie jest tylko udziałem ducha, ale także i ciała. Jest ona wpisana w płciowość mężczyzny i kobiety. Wzajemne przyciąganie się mężczyzny i kobiety, tęsknota za zjednoczeniem ciał jest ukierunkowana na dialog, na spotkanie z drugim „ty”. Miłość małżeńska z samej swojej natury zmierza ku uczestnictwu w egzystencji drugiego, o którego się troszczę. Przekroczenie własnego „ja” w małżeństwie sięga „aż do najintymniejszych tajników drugiego ja”.

Dlatego miłość małżeńska jest „najgłębszym wyrazem dialogu międzyosobowego, bo posuniętym aż do scalenia fizycznego”. Wtedy, gdy współżycie seksualne mężczyzny i kobiety stanie się takim dialogiem, może zostać równocześnie odkryte jako fascynujące spotkanie z Bogiem.

Dialogiczny charakter miłości małżeńskiej można w sposób szczególny dostrzec w prokreacji – akcie płciowym, w którym miłość między małżonkami otwiera się na dziecko – „ono” (trzecią osobę) – owoc miłości, która nieustannie rozszerza swoją przestrzeń. Rodzice stają się w tym dialogu współpracownikami Boga.

Pierwsi ludzie z łatwością rozpoznawali Boga w swoim życiu, wprost intuicyjnie Go wyczuwali. Jasno pojmowali obecność łaski. Pierwsze wersety Pisma Świętego mówią o „udzielaniu się świętości, o promieniowaniu Ducha, które sprawia szczególny stan (…) człowieka”.

To uduchowienie wskazuje „na inny układ sił wewnętrznych w samym człowieku, jakby inny stosunek ciała do duszy, inne proporcje wewnętrzne zmysłowości, duchowości, uczuciowości, inny wreszcie stopień wewnętrznej wrażliwości na dary Ducha Świętego”. Przeżycie obdarowania miłością Bożą sięga najgłębszych pokładów osobowości rajskiego człowieka, jego świadomości i podświadomości.

Dlatego umie on przeżywać wszystkie dobra świata jako dar od Boga, za który w jego sercu rodzi się wdzięczność. Wszechogarniająca człowieka łaska Boża jest wewnętrzną postawą i źródłem pierwotnej niewinności pierwszych małżonków.

Dlatego każdy z nich traktuje swoje ciało jak i ciało współmałżonka jako dar od Boga. Ciało kochanej osoby odsłania przed małżonkiem tajemnicę, która jest w nim ukryta. Jest nią zamieszkiwanie Boga w duszy człowieka, wewnętrzna świętość mężczyzny i kobiety, która objawia się na zewnątrz właśnie poprzez ich ciała.

Mężczyzna i kobieta, patrząc na swojego współmałżonka, dostrzegali świętość i miłość Boga. Ciało małżonka jest przeżywane jako znak obecności Boga. W ten sposób poprzez nagie ciała pierwszych małżonków wchodzi w świat świętość samego Boga.

Człowiek obdarowany miłością przez Boga Stwórcę nosi w sobie znamię Bożego daru. Stworzony na „obraz Boży” w głębi serca ma zakodowaną potrzebę „bycia jak Bóg”, tzn. obdarowywania innych miłością. Czuje się nieszczęśliwy, samotny, pusty, nieciekawy, gdy nie ma obok niego kogoś, kogo mógłby kochać, dla którego mógłby poświęcić swoje życie.

W drugim opisie stworzenia (Rdz 2,4b-3,24) możemy dostrzec samotnego człowieka, który w pięknym i bogatym świecie nie znalazł szczęścia, i pogrążył się w smutku. Widząc jego nieszczęście, Bóg postanowił stworzyć kobietę – drugiego człowieka odmiennej płci. Gdy to się stało, pierwszy mężczyzna uradowany wykrzyknął: „Ta wreszcie jest kością z mojej kości i ciałem z mojego ciała” (Rdz 2,23).

Trzykrotnie powtórzony zaimek „ta” uwydatnia radość pierwszego mężczyzny, że wreszcie pojawiła się obok niego istota, która będzie mu pomocą i pozwoli mu wyjść z niedobrej samotności. „Jest to pierwszy okrzyk miłości, jaki rozległ się na ziemi”. Człowiek może czuć się w pełni szczęśliwy dopiero wtedy, gdy żyje „dla kogoś”, gdy staje się darem. Jego dusza, jego osobowość, jego ciało, jak Adam, budzi się ze snu, aby dostrzec drugą osobę, która jedynie może nadać sens jego życiu.

Równość w człowieczeństwie autor biblijny wyraził za pomocą semickiego zwrotu „być czyjąś kością i czyimś ciałem”, który był używany na oznaczenie pokrewieństwa i przynależności do tego samego rodu.

Chciał więc ukazać mężczyznę i kobietę jako osoby sobie bliskie, podobne do siebie, tęskniące za sobą, wzajemnie siebie potrzebujące. Równocześnie chciał zaznaczyć, że mężczyzna i kobieta z woli Boga różnią się cechami płciowymi. Myśl ta zawarta jest w drugiej części wiersza 23: „Tę będę zwać mężyną, bo z męża wzięta jest!”.

Może on wywołać wrażenie podporządkowania kobiety mężczyźnie. Skojarzenie takie jest całkowicie błędne. W tekście tym zachodzi piękna gra słów między rzeczownikiem 'isz, który oznacza mężczyznę, a rzeczownikiem 'iszszah, określającym kobietę. W przekładzie cytowanym w tej pracy hebrajskie rzeczowniki można oddać przez nie używane w mowie współczesnej zestawienie: mąż – mężyna.

Forma ta w swoim brzmieniu jest niemiła dla naszego ucha. Zastosowanie nieudolnej konstrukcji fonetycznej pozwala jednak dokładnie oddać zamysł natchnionego autora. „Hebrajski oryginał wyraża myśl, że kobieta dzieli z mężem tę samą naturę, jest mu równa w człowieczeństwie, a różni się od niego tylko cechami płciowymi”. Różnicę zaznacza inna końcówka tego samego rzeczownika.

„W stworzeniu kobiety została więc wpisana od początku zasada pomocy: pomocy – należy to podkreślić – która nie ma być jednostronna, ale wzajemna. Kobieta jest dopełnieniem mężczyzny, tak jak mężczyzna jest dopełnieniem kobiety: kobieta i mężczyzna są komplementarni. Kobiecość realizuje w takim samym stopniu jak męskość, ale w sposób odmienny i komplementarny”.

Pogląd Pisma Świętego o równości między mężczyzną a kobietą, zgodny z dzisiejszą świadomością ogółu społeczeństwa, zrodził się w środowisku nieprzyjaznym dla jego wyrażania. Bliski Wschód stawiał i do dzisiaj nadal stawia kobietę niżej niż mężczyznę. Na tle takiej mentalności widać dopiero wielkość i oryginalność myśli autora biblijnego.

Jego wypowiedź wskazuje, że tekst objawiony – uznając równość w człowieczeństwie mężczyzny i kobiety – dostrzega równocześnie ich zróżnicowanie, wypływające z faktu posiadania odmiennej płci.

Dla naszych rozważań jest ważne, że już pierwsze strony Biblii uczą nas, że różnice w podejściu do spraw seksualnych u mężczyzny i kobiety są „wielkim bogactwem człowieka sprawiającym, że mężczyzna i kobieta uzupełniają się pod każdym względem i mogą w ten sposób pomagać sobie we wzroście osobowym”.

Refleksja nad tajemnicą ludzkiego ciała towarzyszy nam już od pierwszych stron Pisma Świętego. Autor natchniony zauważa, że pociąg mężczyzny do kobiety jest tak silny, że opuszczają oni swoje rodziny, aby złączyć się razem w „jedno ciało” – związek silniejszy niż naturalne więzy człowieka z ojcem i matką.

W stwierdzeniu, że mężczyzna „przyłącza się do swojej żony, uwydatniona jest miłość, jaką dobry mąż darzy swą małżonkę. Czasownik oddaje bowiem hebrajskie słowo dabaq, którym się posługiwano, gdy mówiono o silnej miłości (Rdz 34,3; 1Krl 11,2) i niezłomnej wierności, przejawiającej się nawet w najtrudniejszych okolicznościach (Rt1,14;2 Sm 20,2)”.

Dla pisarza biblijnego „ideałem (…) jest niewątpliwie małżeństwo monogamiczne i nierozerwalne. Mówi bowiem o jednym mężczyźnie i jednej kobiecie, a związek między dwojgiem małżonków określa jako , czyli duchową społeczność, której rozbicie byłoby czymś podobnym do zniszczenia żywego organizmu”13.

Wyrażenie „jedno ciało” (Rdz 2,24) wskazuje na ścisłą więź duchową, tak ścisłą, że obejmującą także i ciało pierwszych małżonków. Nie odnosi się ono bezpośrednio do współżycia seksualnego. Trzeba jednak podkreślić, że w tym fragmencie wymiar cielesny ludzkiej miłości został z pewnością zaznaczony.

Adam i Ewa odkrywają swój związek jako wielki dar od Boga. Wspólne życie jest przez pierwszych małżonków przeżywane jako radość wzajemnego obdarowania. Ich miłości towarzyszy pragnienie dania siebie jako bezinteresownego daru dla kochanej osoby. Równocześnie przyjmują siebie jako dar miłości.

Świadomość obdarowania rodzi wdzięczność i jeszcze większą gotowość oddania się kochanej osobie. „I tak dziwna spirala wymiany nie znajduje końca w doświadczeniu i przeżyciu obdarowujących się sobą i”.

Pełna gotowość dania siebie jako daru i przyjęcie daru drugiej osoby pozwalała pierwszym małżonkom odnaleźć się wzajemnie, zgodnie z wolą Stwórcy. Wtedy „niesione od wewnątrz bezinteresownym darem osoby ciało ludzkie ujawnia nie tylko swą fizyczną męskość czy kobiecość, ale zarazem ujawnia taką wartość i takie piękno, które przekracza sam tylko fizyczny wymiar płciowości człowieka”.

Pierwsi małżonkowie, kochając się, odkrywali taki sens swojego ciała w jego męskości i kobiecości, który czynił ich po ludzku szczęśliwymi.

Świadomość obdarowania ze strony Boga, zakorzeniona głęboko w mężczyźnie i kobiecie, wpływała na kształtowanie się wzajemnej relacji między nimi, na przeżywanie swojej męskości i kobiecości, na wzajemne przeżycie swojego ciała.

Autor natchniony zaznacza ten fakt poprzez, wydawałoby się, marginalne spostrzeżenie, że nagość nie wywoływała w nich wstydu (Rodz 2,25; 3,7). Św. Augustyn, komentując ten fragment księgi Rodzaju, uważa, że pierwsi ludzie byli świadomi swej nagości, ale nie odczuwali wstydu, ponieważ popęd płciowy był przez człowieka jeszcze w pełni kontrolowany.

Nie odkrywali w sobie takiego typu pożądania, które pomniejsza drugą osobę, pogardza nią, traktuje jak przedmiot i dlatego zarówno patrząc się na swoje ciała, jak i kochając się cieleśnie, nie odczuwali niepokoju, wynikłego ze świadomości egoistycznego traktowania siebie.

Nagość jest symbolem takiego życia, w którym wszystko jest jawne, w którym dopuszcza się Boga do nawet najbardziej intymnych sfer swojego życia. Jest symbolem pełni człowieczeństwa, doskonałości ducha i idealnego piękna ciała.

Tylko nadzy mogli być w raju pierwsi rodzice stworzeni bezpośrednio ręką Boga. Niektórzy teologowie, zachwycając się rajskim życiem człowieka, porównywali światłość Bożą do odzienia otulającego nagie ludzkie ciało.

http://www.szansaspotkania.net/index.php?page=2027