Zaakceptować różnice

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Kobieta mężczyzna

Jak ze sobą wytrzymać?

Skoro tak bardzo się różnimy, wspólne życie nie ma sensu – tak najczęściej argumentują małżonkowie przyczyny rozstania. Potwierdzają to również statystyki – niezgodność charakterów to jedna z głównych przyczyn kryzysów małżeńskich i rozwodów. Tymczasem naukowcy rozmaitych dyscyplin przekonują, że wiele z tych różnic jest w sposób naturalny wpisanych w kobietę i mężczyznę. Czy to oznacza, że mężczyźni i kobiety nigdy nie będą ze sobą szczęśliwi? Niekoniecznie.

Trudne początki

Naukowcy od wieków chcieli poznać przyczynę różnic w zachowaniach mężczyzn i kobiet. Początki tych badań mogą nas już dzisiaj tylko śmieszyć. Wszystko zaczęło się w XIX w., kiedy to świat naukowy zachwycił się kraniologią – nauką, która swoje wnioski formułowała na podstawie analizy pomiarów objętości czaszki i wagi mózgu. Naukowcy, wyposażeni w instrument przypominający zwykły centymetr krawiecki, z wielkim zapałem mierzyli  głowy  obu  płci.  Badania  porównawcze pozwoliły  im  odkryć,  że  kobiety  mają  mniejszy mózg  niż  mężczyźni.  Wyniki  pomiarów wydawały się na tyle niepodważalne, że naukowcy pozwalali sobie na  formułowanie  bardzo śmiałych  tez.  Niejaki Baerthal, szanowany francuski psycholog,  mniemał, że  kobiety nie są wstanie wznieść się na poziom geniuszu, ponieważ żadna z głów płci pięknej nie przekracza w obwodzie 54 centymetrów, czyli rozmiaru, który, zgodnie z jego przekonaniem, jest niezbędny do sprawnego myślenia. Ta jedna z najbardziej niedorzecznych tez naukowych pozwoliła francuskiemu psychologowi zagościć w annałach nauki. Nie na długo.

Płeć mózgu

Hipoteza Baerthala umarła wraz z twórcą, mimo to stała się ona inspiracją dla współczesnych badań nad biologicznymi podstawami wzajemnego zróżnicowania płci. Ideę różnic budowy mózgu, jako głównego sprawcy damsko-męskich odmienności podjęli Anne Moir i David Jessel, autorzy książki „Płeć mózgu”. Zgodnie z ich hipotezą mózgi mają swoją płeć, która manifestuje się w zachowaniu, temperamencie i w zdolnościach intelektualnych.

Mózg  mężczyzny,  zdaniem  naukowców,  jest bardziej  wyspecjalizowany  niż  w  mózg  kobiet. To oznacza, że poszczególnym jego elementom przypisane są w sposób ścisły konkretne zadania. Natomiast u kobiet ta sama czynność może być kontrolowana przez np. dwa różne ośrodki kory mózgowej. Takie rozproszenie zadań jest rekompensowane większą ilością połączeń nerwowych między dwiema półkulami. W praktyce oba rozwiązania mają swoje pozytywne i negatywne strony. Przykładowo, w mózgu męskim ośrodek mowy usytuowany jest w prawej półkuli a ośrodek emocji w lewej. Ponieważ między półkulami nie ma dobrej wymiany informacji, mężczyźni mają trudności z werbalizacją uczuć. Kobiety wręcz przeciwnie, lubią i potraią mówić o swoich nastrojach – co stało się bardzo częstym powodem ubolewań mężczyzn. Kobietom łatwiej wyrażać emocje, ponieważ ośrodki odpowiedzialne za uczucia i język są bliżej siebie, a komunikacja między nimi jest sprawniejsza niż u mężczyzn. Równie łatwo przychodzi im odczytanie subtelnych informacji zawartych w barwie i tonie głosu, gestykulacji, mimice twarzy. Mężczyźni na takie komunikaty pozostają niezmiennie ślepi. Lepsza organizacja komunikacji w mózgu kobiet powoduje, że wykazują one większe zdolności w nauce języka niż mężczyźni. W dzieciństwie to dziewczynki o wiele wcześniej niż chłopcy wypowiadają pierwsze słowa, szybciej uczą się mówić i czytać. Okazuje się, że kobiety posługują się również zupełnie innym językiem niż mężczyźni. Badania porównawcze  wypowiedzi  kobiet i  mężczyzn pokazały, że kobiety formułują dłuższe i bardziej skomplikowane zdania, częściej odwołują się do stanów  emocjonalnych.  Mężczyźni  natomiast popełniają więcej błędów gramatycznych, budują krótsze zdania, wokalizują pauzy („eee”, „yyy”), umieszczają w wypowiedzi własne opinie, przeważnie mówią o sobie („To ja… Tak sądzę…”).
Większa  specjalizacja  ośrodków  mózgu  u mężczyzn ułatwia im za to osiąganie lepszych wyników  w  naukach  ścisłych.  Mężczyźni  mogą się pochwalić poza tym bardziej rozwiniętą wyobraźnią przestrzenną (stąd rada dla tych, którzy zbłądzili: lepiej nie pytaj kobiety o drogę). Fakt, że zdarzają się wśród mężczyźn lingwiści, a kobiety osiągają  sukcesy  w  naukach  matematycznych, zwolennicy teorii o płci mózgu uzasadniają innymi naukowymi odkryciami ubiegłego wieku. Okazuje się bowiem, że płeć mózgu nie musi być tożsama  z  płcią  genetyczną. Chociaż  płeć  dziecka zostaje  określona  już na  etapie  zapłodnienia przez  chromosomy  X  i Y, mózg płodu do około szóstego tygodnia posiada strukturę kobiecą. W przypadku  płodu  genetycznie męskiego dopiero intensywnie działanie hormonu  (testosteronu)  zmienia strukturę mózgu adekwatnie do  płci genetycznej.  Nie zawsze jednak do tego dochodzi. Jeżeli stężenie hormonu nie  osiągnie  odpowiedniego poziomu (np. gdy matka zażywa w czasie ciąży hormony żeńskie), może  się  urodzić  chłopiec posiadający kobiecy mózg.  Gdy  płód  (genetycznie)  żeński  zostanie poddany działaniu hormonu męskiego, urodzi się chłopiec z mózgiem męskim w kobiecym ciele.

Winni są przodkowie

Nieco  inaczej  do  koncepcji  różnic  płciowych podchodzą antropolodzy. Zgodnie z ich hipotezą w  strukturze  mózgu  mężczyzn  i  kobiet  zostały zapisane te wszystkie umiejętności i zdolności, które ułatwiały przystosowanie się do warunków, jakie dyktował świat przez całe wieki ludzkiego istnienia. Okazuje się, że świat mężczyzn i kobiet nie był identyczny. Kobiety zajmowały się dziećmi i całe życie spędzały we wspólnocie, najbardziej pożyteczna z ich punktu widzenia była więc umiejętność porozumienia, współpracy,  odczytywania intencji drugiej osoby. Stąd dziś kobiety mają o wiele bardziej rozwinięte zdolności komunikacyjne, bardziej niż mężczyźni odczuwają potrzebę więzi i bliskości drugiej osoby.

W tym samym czasie mężczyźni adaptowali się do życia w świecie wojen i polowań –  agresywne zachowania,  współzawodnictwo,  zapalczywość, pewność siebie są najlepszym przykładem tego przystosowania.

Według antropologów specjalizacja w obrębie płci pozwalała kobietom i mężczyznom wzajemnie się uzupełniać, a co najważniejsze przetrwać. Nasi przodkowie nie mieli zbyt wielu okazji do kłótni, skoro mężczyzna spędzał większą część swojego życia na polowaniu i wojaczce. Ale nawet jeśli wzajemne nieporozumienia i kłótnie miały miejsce, to jak zauważa pisarka Joanna Chmielewska, miały one bardzo pozytywny wpływ na rozwój naszej cywilizacji. „Przecież żaden mężczyzna – możemy przeczytać w jej książce «Jak wytrzymać ze współczesną kobietą» – niczego by nie wymyślił, gdyby nie  wymagania  kobiet.  Może  ewentualnie  udoskonaliłby broń zaczepną, bo skłonność do walki leży w naturze wszystkich samców”. To kobieta „zażądała garnka do gotowania wody, miękkiego posłania, kolebki dla potomka, futra dla siebie, lustra, grzebienia, nożyczek i naszyjnika. Mężczyzna został zmuszony do odkryć i wynalazków, bo inaczej by z kobietą nie wytrzymał. Czepiała się i czepiała, ciosając kołki na głowie i stąd wziął się postęp oraz pełne ręce roboty. Zatem do procy może by i doszli, ale nic po za tym”.

Nauka płci

Jeszcze inne stanowisko na temat tego, co decyduje o tym, że mężczyźni i kobiety zachowują się w odmienny sposób, przedstawiają psychologowie społeczni i poznawczy. Zwracają oni uwagę, że nauka zachowania, nauka własnej płci, dokonuje się de facto w trakcie kontaktu z innymi ludźmi – rodzicami, a później rówieśnikami, w procesie zwanym  socjalizacją.  Oczekiwania  społeczeństwa wobec jednostki urodzonej jako chłopiec lub dziewczynka są ściśle związane ze stereotypem rodzaju, jaki wytworzyła przez lata dana kultura.

Przejawiają się one już w sposobie wychowywania, który przebiega nieco inaczej u różnych płci. I tak chłopcom zawsze  wkładany jest do rączki samochód,  a  dziewczynkom  lalka.  U  chłopców częściej nagradzane jest działanie asertywne, u dziewczynek uległe; czyli: „synek powinien czuć, że kolega nie będzie z nim zadzierać, grzeczna córeczka poprzynosi rodzicom dumę, kiedy jest posłuszna”.  Poza  tym  wzrastając  w  grupie  rówieśniczej mały człowiek korzysta na bieżąco ze wskazówek udzielanych przez znajomych – popularna dziewczyna to ta, która zwraca uwagę wielu chłopców  w  szkole;  poważany  przez  kolegów chłopak, to ten odważny, który nie boi się czegoś spsocić, ryzykować. Są to właściwie tak integralne czynniki kształtowania własnych cech płciowych i jednocześnie utrwalania różnic między nimi, że na co dzień praktycznie niedostrzegalne.
Jak ze sobą wytrzymać

Psycholog John Gray podsumowuje te różnice: „kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa”. Jak widać jest w tym sporo racji: mówimy innym językiem, mamy inne zdolności, odmienne potrzeby i inaczej je wyrażamy. Jeżeli tak naprawdę jest, trudno nam będzie znaleźć tę wymarzoną brakującą połowę. Niezgodność charakterów wpisana jest  w  każdą  relację  męsko-damską.  Według Graya pierwszym krokiem do zbudowania szczęśliwego związku jest wzajemne poznanie siebie, z  uwzględnieniem  cech,  które przypisywane są naszym płciom. Wielu małżonków zada sobie w tym  momencie  pytanie:  „Skoro zostaliśmy uraczeni taką wiedzą, co  mamy  z  nią  zrobić?”.  Jeśli wiecie już tyle o sobie – pisze

John Gray – zaakceptujcie się takimi, jakimi jesteście. To jest krok drugi .

To ostatni krok, ale wcale nie najłatwiejszy.  W  rzeczywistości zamiast  akceptacji  pojawiają się konflikty i nieporozumienia. Marsjanie chcą usilnie nauczyć Wenusjanki,  jak  być  Marsjankami,  a  Wenusjanki  denerwują się, że Marsjanie nie są w stanie ich  zrozumieć.  Kobieta,  której główną  potrzebą  jest  poczucie bezpieczeństwa,  bardzo  często chce roztaczać opiekę nad mężczyzną.  Skoro  sama  tego potrzebuje,  uważa,  iż  mężczyzna  również.  Okazuje  ją  na przykład uwagami w rodzaju: „ta czerwona koszula nie pasuje do zielonej marynarki, załóż inną”; albo jeszcze gorzej: „powinieneś raczej zacząć naprawiać kran od zakręcenia zaworu z wodą”. Pełna troski kobieta może wówczas spotkać się z irytacją, żeby nie powiedzieć: poważnym rozdrażnieniem swojego partnera. Trudno się dziwić, skoro dotknęła tej części męskiego ego, które stara się  być  zaradne  i  opiekuńcze.

Dla mężczyzny, który chce czuć się potrzebny a przy tym niezależny, takie uwagi oznaczają, że kobieta go niedocenia i nie ufa jego  umiejętnościom.  Wygłaszając je, kobieta rani go, bo nie zaspokaja jego podstawowej potrzeby, jaką jest uznanie, podziw.

Ten przykład sprzeczki wskazuje, że mimo osiągnięć naukowców, nasza powszechna – wykorzystywana na co dzień – wiedza o sobie nawzajem niewiele  zmieniła  się  od  XIX  w.  Potwierdza  to książka dr Alan Francis „Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach”. Wydano ją w Stanach Zjednoczonych w 1995 r. i od tego czasu rozeszła się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Pozycja liczy około stu stron, ale wszystkie są puste, nie wydrukowano na nich ani jednego słowa.