Zło i świętość w Kościele

1. Gdzie jest Bóg?

WSTĘP

Są takie sytuacje w życiu człowieka, że doświadcza jakby opuszczenia ze strony Pana Boga. Nie czuje Jego obecności. Czasami dzieje się coś złego, przydarzają się dramatyczne wydarzenia. Przykładem takiej właśnie sytuacji jest opowieść z  Księgi Sędziów…

Sdz 6,11-16 (11) A oto przyszedł Anioł Pana i usiadł pod terebintem w Ofra, które należało do Joasza z rodu Abiezera. Gedeon, syn jego, młócił na klepisku zboże, aby je ukryć przed Madianitami. (12) I ukazał mu się Anioł Pana. Pan jest z tobą – rzekł mu – dzielny wojowniku! (13) Odpowiedział mu Gedeon: Wybacz, panie mój! Jeżeli Pan jest z nami, skąd pochodzi to wszystko, co się nam przydarza? Gdzież są te wszystkie dziwy, o których opowiadają nam ojcowie nasi, mówiąc: Czyż Pan nie wywiódł nas z Egiptu? A oto teraz Pan nas opuścił i oddał nas w ręce Madianitów.(14) Pan zaś zwrócił się ku niemu i rzekł do niego: Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja ciebie posyłam? (15) Wybacz, Panie mój! – odpowiedział Mu – jakże wybawię Izraela? Ród mój jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa, a ja jestem ostatni w domu mego ojca. (16) Pan mu odpowiedział: Ponieważ Ja będę z tobą, pobijesz Madianitów jak jednego męża.

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna. Metoda – plastyka – rzeźba ze starej gazety. Mamy do dyspozycji stare gazety, które ugniatając, drąc, formując na różne sposoby doprowadzamy do oczekiwanego kształtu. Zadanie jest następujące: za pomocą starej gazety ukazać stan ducha człowieka, który ma poczucie, że został opuszczony przez Boga. Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum, czas na interpretację prac i dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Czy często się zdarza takie poczucie opuszczenia?
  2. Co się wtedy dzieje z człowiekiem?
  3. Co się wtedy dzieje z wiarą, jej wyrażaniem, modlitwą?
  4. Czy można jakoś zaradzić temu poczuciu opuszczenia?
  5. Czy są jakieś konkretne przyczyny takiego stanu rzeczy?
  6. Co na to Pan Bóg? Czy ma w zwyczaju opuszczać człowieka w różnych sytuacjach? Gdzie Jego wierność wobec człowieka?

PUENTA

Sdz 6,1-10 (1) Izraelici [znów] czynili to, co złe w oczach Pana, i Pan wydał ich na siedem lat w ręce Madianitów. (2) A ręka Madianitów zaciążyła nad Izraelitami, tak że przed Madianitami kopali sobie schronienia w górach, jaskinie i miejsca obronne.

(3) Zdarzało się, że ledwie Izraelici co zasiali przychodzili Madianici i Amalekici oraz lud ze wschodu słońca i napadali na nich, (4) a rozbijając obozy naprzeciwko nich, niszczyli plony ziemi aż ku granicom Gazy. Nie pozostawiali Izraelowi żadnych środków do życia – ani owiec, ani wołów, ani osłów. (5) Zjawiali się bowiem wraz ze stadami i namiotami, a przychodzili tak tłumnie jak szarańcza: liczba ich i wielbłądów była niezwykle wielka. Tak wpadali do kraju, aby go pustoszyć. (6) Madianici wtrącili więc Izraela w wielką nędzę.

Poczęli zatem Izraelici wołać do Pana. (7) A gdy Izraelici wołali do Pana z powodu Madianitów, (8) Pan wysłał Izraelitom proroka, który im rzekł: To mówi Pan, Bóg Izraela: Oto Ja was wyprowadziłem z Egiptu i Ja was wywiodłem z domu niewoli. (9) Ja was wybawiłem z rąk Egipcjan i z rąk tych wszystkich, którzy was uciskali. Ja ich wypędziłem sprzed was i Ja wam dałem ich kraj. (10) Powiedziałem wam: Ja jestem Pan, Bóg wasz: nie oddawajcie czci bogom Amorytów, których kraj zamieszkujecie, lecz wyście nie usłuchali mego głosu.

A przecież temat “zło w Kościele” jest naprawdę wart naszej uwagi. Jego istotę spróbuję przedstawić w perspek­tywie biblijnej sceny powołania Gedeona (Sdz 6,11nn). Lud Boży znajduje się wówczas w niewoli Madianitów. Gedeon akurat usiłuje zabezpieczyć nieco zboża przed nimi, kiedy ukazuje się mu Anioł Pański i wita go pozdrowieniem: “Pan jest z tobą, dzielny wojo­wniku!” Gedeonowi pozdrowienie to wydało się gruntow­nie nieprawdziwe. “Jeżeli Pan jest z nami – odpowiada Aniołowi – to skąd pochodzi to wszystko, co się nam przydarza? Gdzież są te wszystkie dziwy, o których opo­wiadają nam nasi ojcowie, mówiąc: «Czyż Pan nie wywiódł nas z Egiptu!?» A oto teraz Pan nas opuścił i oddał nas w ręce Madianitów”.

Na tym właśnie polega istota zła w Kościele. Kościół, lud Boży, jest miejscem szczególnej obecności Boga wśród ludzi, obecności potężnej i zbawiającej. Lecz oto rzeczywistość jakby temu przeczy; lud swoimi grzechami jakby przymusił Boga do wycofania swojej obecności.

Dalszy ciąg historii Gedeona przekonuje nas jednak o tym, że Bóg tylko pozornie opuścił swój lud, że ani nie prze­stał z nim być w czasie jego niewoli, ani nie zamierzał spokojnie patrzeć na panoszenie się Madianitów.

Zatem złem w Kościele jest cała rozmaitość sytuacji, w których przeszkadzamy Bogu w okazywaniu Jego potę­żnej miłości wobec nas. Łatwo jest z pozycji zewnętrznej krytykować inkwizycję albo zmaterializowanie księży.

Ale wielkim złem wyrządzonym Kościołowi jest również każdy nasz grzech ciężki, każde trwanie w nałogu i każde po­deptanie świętości małżeństwa, każda nasza obojętność na człowieka potrzebującego i każde rozsiewanie niezgo­dy. Bo wystawiamy w ten sposób fałszywe świadectwo Chrystusowi, jakoby nie dotrzymał swojej obietnicy, że będzie w swoim Kościele po wszystkie dni aż do skończe­nia świata, albo jakoby był za słaby na to, żeby rozlać w naszych wnętrzach prawdziwą miłość.

Zatem jeśli ja wierzę, że Kościół jest dziełem Bożym, a nie tylko jedną więcej czysto ludzką instytucją, to wie­rzę, że Bóg chce i potrafi tak nas przemieniać, abyśmy naprawdę wzajemnie się miłowali. Jeśli więc pracuję w pa­rafialnej kancelarii, poczytuję to sobie za wielki dar Boży, że zostałem postawiony w takim miejscu, w którym tak często mogę pomóc drugiemu człowiekowi w jego drodze do Boga.

Jeśli z kolei zdarzyło się, że jako in­teresant zostałem w urzędzie kościelnym potraktowany bezdusznie, pierwszą moją reakcją nie będzie potępienie czy oburzenie, ale ból, że takie rzeczy dzieją się właśnie w Kościele, właśnie tam, gdzie powinno być najwięcej bezinteresownej miłości. Taką postawą przynajmniej nie dokładam następnego grzechu braku miłości, którym tak łatwo człowiek odwzajemnia doznaną urazę. Często zaś miłość potrafi mi podpowiedzieć jakieś pozytywne działa­nie na rzecz uzdrowienia tej gorszącej sytuacji, że w Koś­ciele człowiek bywa traktowany nie w duchu miłości.

 

2. Pokora Boga

WSTĘP

Każdy z nas może przeżyć chwilę, w której poczuje dotkliwie brak miłości w Kościele. Warto sobie wówczas postawić pytanie Gedeona: “Jeżeli Pan jest z nami, to skąd pochodzi to wszystko, co się przydarza” – że tak wiele wśród nas grzechu, a tak mało miłości?”

Jeśli zasta­nowię się nad tym pytaniem nie jak Katon, ale jak chrze­ścijanin, rychło przekonam się, że jest ono skierowane przede wszystkim do mnie samego. Bo dopóki mój brak miłości spotykał się z cudzą miłością, nawet nie zauważa­łem tego, że w Kościele umiem raczej dobro brać niż je dawać.

Dopiero kiedy mój brak miłości spotkał się z po­dobną postawą z drugiej strony, zauważyłem, jak mało wśród nas miłości. Ale nawet wtedy zauważyłem brak mi­łości nie u siebie, tylko u tego drugiego.

Otóż Kościół jest miejscem potężnej obecności Bożej wśród ludzi. Ale potęga Pana Jezusa jest pełna pokory. Dzieło największej swojej potęgi wykonał On na krzyżu. Wprawdzie został na nim zabity, niemniej jednak Jego miłość oka­zała się większa niż cała skierowana przeciwko Niemu nienawiść i potężniejsza niż cały grzech świata.

Również dzisiaj Chrystus Pan jest potężny w sposób pokorny. Nie obiecuje nam, że Kościół będzie rajem wzajemnej miłości.

Obiecuje natomiast, że napełni swoją miłością serce moje i twoje i że będziemy mogli promieniować miłością na innych, jeśli tylko będziemy się naprawdę otwierali na Jego obecność. Królestwo Boże zaczyna się w sercu czło­wieka. A jeśli się przed nim zamykam, nie zauważę go nawet tam, gdzie ono autentycznie istnieje i działa.

Co gorsza, chrześcijanin zamknięty na przemieniającą moc Chrystusa nie tylko staje się martwym członkiem Kościoła, ale zaczyna być przeszkodą dla innych w ich drodze do wiary.

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Dyskusja. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób chrześcijanin zamknięty na moc Bożą zaczyna być dla innych przeszkodą w drodze do wiary?

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Po czym poznać to zamknięcie na moc Bożą?
  2. Czy jego zamknięcie nie jest czasami jego prywatną sprawą?
  3. Czy jego uczynki nie są też jego prywatną sprawą? Przecież na co dzień w różnych sytuacjach ludzie już przestali sobie zwracać uwagę gdziekolwiek…
  4. Jak zwrócić uwagę człowiekowi, który jest dla kogoś przeszkodą w drodze do wiary? Czy w ogóle zwracać uwagę? A może zlekceważyć? Ominąć? Zamknąć oczy?

PUENTA

“Z waszej to przyczyny poganie bluźnią imieniu Boga” – upominają nas kolejno Izajasz, Ezechiel i Apostoł Paweł (Iz 52, 5; Ez 36, 20; Rz 2, 24). “Zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą” – mówi z gniewem Pan Jezus (Mt 23, 13).

Brak miłości u chrześcijan jako przeszkoda w ewangeli­zacji świata to odwieczny problem Kościoła. Zmaga się z nim już anonimowy autor – zwany Pseudo-Klemensem (II w.) – najstarszej zachowanej homilii chrześcija­ńskiej. Wspaniałe jest to, że w każdym pokoleniu Duch Święty znajdzie sobie ludzi, którzy się tym przejmują i starają się temu zaradzić. Ale przeczytajmy najpierw ów tekst, jest on komentarzem do znanych już nam słów Pis­ma, że “z waszej przyczyny Imię moje jest znieważane wśród pogan”:

Przez co jest znieważane? Przez to, że nie czynicie tego, czego chce od was. Poganie słysząc z ust naszych słowa Boże, podziwiają ich piękno i wspa­niałość. Później przekonują się jednak, że nasze czyny nie odpowiadają temu, co głosimy, i dlatego też zaczynają bluźnić wołając, że wszystko to tylko baśnie i oszustwa. Kiedy bowiem słyszą od nas, że Bóg mówi: “Nie ma dla was wdzięczności, jeśli miłujecie tych, którzy was miłują, lecz wdzięczność znajdziecie, jeśli miłujecie nieprzyjaciół i tych, którzy was nienawidzą” [Łk 6, 32. 35] – kiedy to słyszą, są pełni podziwu dla tej nadzwyczajnej dobroci. Gdy zaś zobaczą, że nie kochamy nie tylko tych, co nas nienawidzą, lecz i tych nawet, co kochają, wtedy wyśmie­wają się z nas i znieważają Imię Boże.

Ostry ten tekst niewątpliwie mówi prawdę. Ale spró­bujmy sobie uprzytomnić, ilu męczenników wydali spo­śród siebie ci tak ułomni chrześcijanie II wieku. Jaka mu­siała być w nich moc wiary, skoro wystarczyło kilku po­koleń, aby Ewangelia rozprzestrzeniła się na całe narody!

Płynie stąd dla nas wielka nauka, że również słabościami dzi­siejszego Kościoła wolno nam się przejmować tylko w taki sposób, żeby to nas mobilizowało do tym gorliwszej służby Bożej. Przeklęte jest takie myślenie o złu w Kościele, które prowadzi do paniki i zwątpienia w moc Bożą, które zamiast pobudzać nas do tym większej gorliwości, raczej paraliżuje i zniechęca. Myślenie takie jest przeklęte, bo bezpośrednio sprzeciwia się nauce Bożej:

Przecież moc w słabości się doskonali. Dlatego najchętniej będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2 Kor 12, 9).

 

3. Kościół to nie utopia

WSTĘP

Utopia – utwór przedstawiający idealny ustrój polityczny, funkcjonujący na zasadach sprawiedliwości, solidarności i równości obywateli. Pierwsze utopie powstały już w starożytności (np. Państwo Platona).

Termin pochodzi od dzieła Tomasza Morusa pt. „Utopia” opublikowanego w roku 1516. Tytuł powieści Morusa jest niejednoznaczny, ponieważ słowo to może pochodzić zarówno od greckiego outopos (nie-miejsce, miejsce nieistniejące), jak i od eutopia (dobre miejsce). Uważa się, że ta dwuznaczność jest zabiegiem zamierzonym.

Określenia utopia używa się także wobec tych motywów i wątków w literaturze, które wyrażają tęsknotę człowieka za lepszym światem (potocznie utopia to mrzonka, coś niemożliwego do zrealizowania).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Utopia

Utopia niezmiernie odległe miejsce (okolica, wyspa, kraj itd.) stworzone w wyobraźni; państwo idealne, zwł. w dziedzinie praw, rządów i stosunków społ.; mrzonka, plan, pomysł wzniosły, ale utopijny, nieżyciowy, nierealny, nieziszczalny, fantastyczny.

http://www.slownik-online.pl/kopalinski/C2F42FB08DB09D2F412565B1004F12E3.php

Czy mi się tylko wydaje, czy rzeczywiście czasami od Kościoła oczekuje się, że będzie wspólnotą idealnych osób, bezgrzesznych, doskonałych pod względem moralnym, duchowym, właściwie pod każdym względem… tylko, czy to nie jest jednak utopia?

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – tablica informacyjna. Zadanie jest następujące: wyobrażamy sobie Kościół jako idealną wspólnotę, wymarzoną, wyśnioną, jakiej oczekuje mnóstwo ludzi na tym świecie. Ludzie ci modlą się i spotykają się w tym właśnie kościele. Jak będzie wyglądała tablica informacyjna na temat tej wspólnoty wywieszona przed kościołem?

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Czy jest możliwa taka idealna i nieskazitelna wspólnota?
  2. Jakie mogą być konsekwencje udzielenia odpowiedzi negatywnej na pierwsze pytanie?
  3. Czy pogodzenie się z faktem, że taka wspólnoty nie istnieje, zwalnia nas od troski o wiarę?
  4. Jak bronić się przed utożsamieniem grzechu i grzesznika?
  5. Dlaczego Jezus przyszedł powołać grzeszników, a nie sprawiedliwych?

PUENTA

I tak doszliśmy do momentu, w którym, nie lękając się nieporozumienia, można powiedzieć najważniejszą rzecz na temat zła w Kościele. Mianowicie my chrześcijanie winniśmy rozumieć, że – po pierwsze – fałszywe jest oczekiwanie, ażeby Kościół już na tej ziemi przestał być niszczony i paraliżowany przez zło swoich własnych dzieci; po wtóre, bardziej jeszcze fałszywe jest pogodze­nie się z tym faktem.

W historii chrześcijaństwa nie brakowało utopijnych dążeń, ażeby Kościół przekształcić w społeczność wyłącz­nie samych świętych. Przeciw wyznawcom tego heretyckiego poglądu, przeciw różnym nowacjanom, montanistom, donatystom, Kościół katolicki wytrwale bro­nił praw grzesznika do Boga i do Kościoła.

Oskarżeni z tego powodu o pobłażliwość dla grzechu, katolicy odpo­wiadali, że nie należy utożsamiać grzechu z grzesznikiem.

Grzech jest największym złem, jakie może się wydarzyć na tej ziemi, i wynikają stąd dla nas istotne konsekwencje praktyczne, przed którymi nie wolno nam się uchylać; grzesznik jednak jest naszym bliźnim, tym bardziej po­trzebującym pomocy Kościoła, że jest właśnie grzeszni­kiem.

Utopijne pomysły na stworzenie chrześcijaństwa ideal­nego, składającego się z samych tylko ludzi doskonałych, podejmowane są również przez niektóre współczesne sekty. My – jako katolicy – nie wstydzimy się jednak tego, że Koś­ciół składa się z grzeszników.

Pamiętamy bowiem o sło­wach Chrystusa, że “nie przyszedłem powołać sprawiedli­wych, ale grzeszników” (Mt 9, 13). Jednakże działalność tych sekt niech ożywia w nas święty lęk, czy my niekiedy – pod pozorem troski o dobro grzeszników – nie lekce­ważymy samego grzechu.

Wprawdzie bowiem do końca świata Kościół będzie się składał z grzeszników, do koń­ca świata nasze grzechy będą raniły Kościół, nigdy jednak grzech nie może uzyskać praw w Kościele. Grzech będzie zawsze wrogiem Kościoła. Nie może być inaczej: grzech jest przecież wrogiem człowieka! on niszczy w nas miłość Bożą!

 

4. Kościół jest święty

WSTĘP

Nasze rozważania na temat tajemnicy zła w Kościele przeniknięte były wspaniałą prawdą, że Kościół jest świę­ty. Składa się z grzeszników, a przecież jest święty. Jest święty, bo…

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Formularz – mozaika. Zadanie jest następujące: poszukujemy dokończenia w/w zdania. Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PUENTA

Nasze rozważania na temat tajemnicy zła w Kościele przeniknięte były wspaniałą prawdą, że Kościół jest świę­ty. Składa się z grzeszników, a przecież jest święty. Jest święty, bo przepełnia go obecność Tego, który “sam je­den jest Święty” (Ap 15, 4). Chrystus Pan kocha nas, grze­szników, i nienawidzi naszego grzechu. I po to właśnie założył swój Kościół, po to obdarza go swoją mocą i obe­cnością, aby tę swoją miłość do nas urzeczywistniać. In­nymi słowy, po to założył swój Kościół, aby nas grzeszni­ków uświęcać, aby przemieniać nas w świętych.

Nowy Testament mówi o świętości Kościoła w trzech wymiarach.

  1. Kościół jest święty, bo już dokonało się w nim nasze uświęcenie. Chodzi, rzecz jasna, o uświęce­nie zalążkowe, przez chrzest. Cudownie wyraził to św. Paweł w adresie Pierwszego Listu do Koryntian: “Do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i po­wołani na świętych” (1, 2) – a zatem już uświęceni, a za­razem do świętości dopiero powołani. Kiedy zaś w jed­nym z rozdziałów tego listu Apostoł pragnie przestrzec Koryntian, że – dążąc do sprawiedliwości czysto po ludzku, bez ducha miłości – łatwo stać się człowiekiem niesprawiedliwym i w ten sposób wrócić niejako do sytuacji sprzed chrztu, pisze tak: “Lecz wy zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego” (6, 11).
  2. Ale Kościół jest święty również w tym sensie, że obe­cny w nim Chrystus chce nas uświęcać coraz więcej. “Każdy, kto w Nim pokłada nadzieję, uświęca się, podo­bnie jak On jest święty” (1 J 3, 3). “Starajcie się (…) o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana” (Hbr 12, 14). “Nie postępujcie według waszych dawnych żądz, ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Świę­ty” (1 P, 1, 14-16).

Grzesznikami będziemy do końca naszego pobytu na tej ziemi. Ale jeśli wiemy, po co nas Bóg wezwał do Kościoła, tzn. jeśli będziemy szukać potężnej łaski Chrystusa, grzech nie będzie w nas królował i coraz mniej będziemy grzesznikami (Rz 6, 12-14). Bo właśnie w Kościele Bóg realizuje swoją obietnicę z Księgi Micheasza, że “ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości i wrzuci w głębokości morskie wszystkie nasze grzechy” (7, 19). Krótko mówiąc, być ochrzczonym to znaczy być powołanym do świętości. Nas wszystkich, każdego z nas, Bóg “chce stawić wobec siebie jako świętych i nieskalanych, i nienagannych” (Kol 1, 22). Tematowi powszechnego po­wołania do świętości ostatni sobór poświęca obszerny piąty rozdział Konstytucji dogmatycznej o Kościele.

Warto przy tym zdać sobie sprawę z tego, że moja świętość jest nie tylko wielkim darem Bożym dla mnie, gdyż zapoczątkowuje moją wiekuistą zażyłość z Bogiem. Być świętym jest poniekąd moją powinnością wobec in­nych. Tomasz z Akwinu powiadał:

Wśród różnych znaków, przez które objawia się ludziom świętość Boga ­znakiem najbardziej oczywistym jest świętość ludzi, któ­rych uświęca Boże zamieszkiwanie.

Natomiast Sobór Watykański II – we wspomnianej konstytucji – przypomina tra­dycyjną naukę, iż szczególnie przekonującym świadec­twem świętości Kościoła jest każde oddanie życia za Chrystusa i w ogóle każde trwanie przy Chrystusie w trudnej sy­tuacji:

Męczeństwo, przez które uczeń upodab­nia się do Mistrza przyjmującego z własnej woli śmierć dla zbawienia świata i naśladuje Go w przelaniu krwi, uważa Kościół za dar szczególny i najwyższą próbę miłości. A chociaż dane to jest nielicznym, wszyscy jednak winni być gotowi wyznawać Chrystusa wobec ludzi i iść za Nim drogą krzyża wśród prześladowań, których Kościo­łowi nigdy nie brakuje (nr 42).

  1. Jest jeszcze trzeci wymiar świętości Kościoła, mianowi­cie świętość Kościoła w horyzoncie ostatecznym. Kościół już teraz jest święty, choć wciąż jeszcze jesteśmy grzesz­nikami. I już teraz nie tylko jest miłowany przez Chrystu­sa, lecz jako kochająca Oblubienica odwzajemnia Chry­stusowi Jego miłość. “Chrystus – powiada Apostoł Pa­weł – umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy w kąpieli ślubnej” (Ef 5, 25). Ostatecznie jednak Chrystus Pan “stawi przed sobą Koś­ciół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś takiego, lecz będzie on święty i nieskalany” (Ef 5, 26-27).

Krótko mówiąc, my wszyscy jako Kościół będziemy w życiu wiecznym dla Chrystusa takimi, jaką już teraz jest dla Niego Jego Matka – będziemy Go kochać w pełnym tego słowa znaczeniu całkowicie i bez reszty. Przemianę Kościoła, który jest jednocześnie grzeszny i święty, w Kościół bez reszty święty cudownie opisał św. Ambroży (zm. 397), duchowy ojciec św. Augu­styna:

Komu grzech został odpuszczony, ten staje się bielszy od śniegu. Mówi o tym Pan przez proroka Izaja­sza: “Choćby grzechy wasze były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją” (Iz 1, 18). Otóż Kościół otrzymał takie szaty dzięki obmyciu odrodzenia i woła słowami Pieśni nad pie­śniami: “Śniada jestem, lecz piękna, o córki jerozolimskie” (1, 4). Śniady jest Kościół z powodu ułomności ludzkiej natury, piękny dzięki łasce. Śniady, bo składa się z grze­szników, lecz piękny dzięki sakramentowi wiary. Zoba­czywszy te szaty, córki jerozolimskie wołają zdumione: “Kim jest ta, co wstępuje w górę cała w bieli?” (8, 5) Była śniada, skądże teraz stała się nagłe lśniąco biała? (…) I oto Chrystus widzi swój Kościół przybrany w białe szaty, widzi też duszę czystą i obmytą w kąpieli odrodze­nia. Po to właśnie, jak czytamy w księdze proroka Zacha­riasza, przybrał szaty brudne (3, 3). Teraz woła: “Jakże piękna jesteś, przyjaciółko moja, jakże piękna! Oczy twe jak oczy gołębicy” (Pnp 4, 1), w postaci której Duch Święty zstąpił z nieba.

Ilustracje do formularzy zaczerpnięte z IMAGE nr 8/2005 i 11/2005.

Scenariusz na podstawie książki Ojca Jacka Salija OP, Dlaczego kocham Kościół? Biblioteka Więzi, Warszawa 2002.