Zmartwychwstanie

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Nowa religijność, Reinkarnacja, Zmartwychwstanie

1. Zmartwychwstanie a reinkarnacja

WSTĘP

Reinkarnacja jest dziś tematem bardzo popularnym. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że wiara w reinkarnację przeżywa obecnie swój renesans.

Badania prowadzone pod koniec lat osiemdziesiątych przez Russella Chandlera mówią, że co czwarty Amerykanin (a w grupie ludzi poniżej 30 roku życia co trzeci) oraz co piąty Europejczyk wierzą w reinkarnację.

Badania stanu religijnego Europy z 1993 r., stwierdzają, że do krajów, w których odsetek ludzi wierzących w reinkarnację jest największy należą: Islandia (32%), Polska (32%), Północna Irlandia (30%), Francja (24%), Wielka Brytania (24%), Włochy (22%).1

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Dyskusja. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jakie mogą być przyczyny tak dużej popularności reinkarnacji w społeczeństwach?

PYTANIA DO DYSKUSJI

 

PUENTA

Wiara w reinkarnację jest dzisiaj owocem przeżywania „nowej religijności”, która cieszy się ogromną popularnością. Czym jest „nowa religijność”? „Nowa religijność” jest dziś w modzie bardziej niż kiedykolwiek. Zalicza się do niej tych chrześcijan, którzy się za nich uważają, pomimo, że przyjmują teologiczne i moralne idee niezgodne z chrześcijaństwem. Jednym z najbardziej rozpowszechnionych wśród chrześcijan wierzeń jest wiara w reinkarnację, podobnie jest z uczęszczaniem na seanse spirytystyczne, korzystaniem z usług magów, wróżących z kart i tym podobnych. Dodać tu można także inne formy zabobonu takie jak pogoń za domniemanymi objawieniami, objawieniami prywatnymi i rzekomymi charyzmatykami.

Szukając źródeł nowej religijności możemy wyróżnić cztery opcje:

1) odrzucenie Kościoła (Chrystus tak – Kościół nie),

2) odrzucenie Chrystusa (Bóg tak – Chrystus nie),

3) odrzucenie Boga (religia tak – Bóg nie),

4) odrzucenie religii (człowiek tak – religia nie) – gdy nie zostaje już nic transcendentnego dochodzi się do ostatecznych wniosków: „ty sam jesteś dla siebie bogiem; nie ma niczego innego poza tobą; tylko ty się liczysz, jesteś niezależny od innych istnień, od wszelkich reguł, od wszelkiej władzy”.

[źródło tekstu: http://www.gdansk.dominikanie.pl/sekty/artykulyinfo.htm]

Może dziwić fakt, że w Polsce, kraju, w którym większość społeczeństwa identyfikuje się z chrześcijaństwem, tak wiele osób opowiada się za reinkarnacją. A przecież Pismo Święte nigdzie o niej nie wspomina. Są natomiast wypowiedzi, które jednoznacznie odrzucają tę ideę. Znajdujemy je zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie.

Autor Księgi Mądrości Syracha pouczając, jak ma wyglądać żałoba po zmarłym, mówi: „Nie zapominaj, że nie ma on powrotu, tamtemu nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz” (Syr 38, 21).

W Księdze Daniela, w rozdziale 12, gdzie jest mowa o zmartwychwstaniu w czasach ostatecznych, czytamy: „Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie” (Dn 12, 2).

W Nowym Testamencie za jeden z najważniejszych pod tym względem cytatów uważany jest fragment listu do Hebrajczyków, w którym św. Paweł wyraźnie podkreśla: „…postanowione ludziom raz umrzeć a potem sąd…” (Hbr 9, 27).

Prawda ta stanowi też tło całej głoszonej przez Jezusa Chrystusa Dobrej Nowiny, co w szczególności ma swoje odzwierciedlenie w mowie o sądzie ostatecznym (Mt 25, 31-46).

W starożytności wiara w reinkarnację cieszyła się dużą popularnością. Jednakże pierwsi chrześcijanie odrzucali tę naukę. Była ona głoszona jedynie w ramach herezji. Nauczanie Ojców Kościoła jednoznacznie ją potępiało. Na przykład św. Klemens Aleksandryjski (zm. 212 r.) uważał, że reinkarnacja jest mrzonką, ponieważ nie opiera się ani o Biblię ani o naszą ludzką świadomość. Potępiał on Bazylidesa i Marcjona, którzy byli gnostykami i wierzyli w reinkarnację.

Tertulian (zm. 220 r.) uważał, że reinkarnacja jest sprzeczna ze zmartwychwstaniem, zaś każda dusza powróci do swego ciała, które opuściła w chwili śmierci. Tertulian zauważył również, że w przypadku reinkarnacji liczba ludzi zawsze musiałaby być taka sama. Święty Hipolit (zm. 234 r.) przypominał, że chrześcijanie nie wierzą w reinkarnację, lecz w zmartwychwstanie swych własnych ciał.

Kościół wielokrotnie i w wielu dokumentach potępił teorię transmigracji dusz i reinkarnacji, uznając je za niezgodne z wiarą chrześcijańską. Można wymienić tu np. Edykt Justyniański z 543 r., odczytany na Synodzie w Konstantynopolu, a następnie przytoczony na drugim Soborze w Lyonie w 1274 r. i we Florencji w 1439 r.

W jednym z dokumentów Soboru Watykańskiego II, w Konstytucji Dogmatycznej Lumen gentium (nr 48) czytamy: „A ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy w myśl uprzedzenia Pańskiego, czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota (por. Hbr 9, 27), zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i byli zaliczeni do błogosławionych (por. Mt 25, 31-46)”. Zacytowana wypowiedź wyraźnie podkreśla niepowtarzalność ludzkiego życia, co zarazem stanowi stanowcze odrzucenie doktryny reinkarnacji.

Należy również zauważyć, że nauczanie biblijne o tym, iż Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo całkowicie mija się z teorią reinkarnacji. Bóg powołał do istnienia osoby zdolne do wolnych relacji. Ten charakter osobowy człowieka jest koroną stworzenia, stanowi cechę wyróżniającą istotę ludzką, w której odbija się coś z tajemnicy boskiego życia w Trójcy Świętej.

„Tymczasem różne teorie reinkarnacji prowadzą do zaprzeczenia osobowemu charakterowi istoty ludzkiej i w ten sposób podważają jej niezbywalny charakter i jej istotną wartość. W ten sposób również pozbawiają podstaw całą biblijną moralność opartą na osobowym przymierzu Boga z Jego Ludem.”

[źródło tekstu: http://www.wsm.bialystok.opoka.org.pl/wsm7/art.php?id_artykul=80]

 

2. Dotknięcie

WSTĘP

Także wśród uczniów Jezusa był jeden, który nie uwierzył w zmartwychwstanie. Nie był na szczęście zainteresowany reinkarnacją. Sytuacja św. Tomasza była dużo bardziej niebezpieczna…

J 20,24 – 29: Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! (29) Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Praca z tekstem. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: co można zrobić w sytuacji spotkania z człowiekiem, który – podobnie jak Tomasz – przeżywa wahania i wątpliwości?

Prezentacja na forum.

PYTANIA DO DYSKUSJI

 

PUENTA

Greckie imię Didymos znaczy „podwójny”, „dwojaki”, „bliźniaczy”. Może wskazywać na człowieka rozdwojonego, niespójnego wewnętrznie, pełnego niepokojów, wątpliwości. Takim człowiekiem jest Tomasz. Wiele w nim zapału, ale i wiele wątpliwości. Jest człowiekiem nieufnym, stojącym z boku, łatwo zamykającym się w sobie, niezdolnym do porozumienia, którego współbracia muszą przekonywać. Powoli Jezus prowadzi Tomasza do dojrzałości, do scalenia jego osobowości i do wyznania: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28). Te słowa ucznia są nie tylko osobistym wyznaniem wiary, ale również spójnym wyrażeniem tajemnicy Zmartwychwstania i Bóstwa Jezusa Chrystusa. Jest to wyraz wielkiej radości i zawierzenia.

[źródło tekstu: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZD/spotkali_zmartwychwstalego.html]

Każdy, kto sam przeżywał wątpliwości, wahania dotyczące spraw związanych z wiarą lub kto ma za sobą okres niewiary, może zrozumieć stan duszy Tomasza, który z pozostałymi uczniami dzielił rozpacz, załamanie, poczucie klęski po męczeńskiej śmierci Chrystusa. Dla Tomasza, podobnie jak i dla pozostałych uczniów, „świat się zawalił”. Wszystkie nadzieje związane z osobą Chrystusa nagle runęły. Tomasz nie miał szczęścia być razem ze swymi współtowarzyszami w chwili, gdy Jezus ukazał się im po raz pierwszy. A relacje uczniów: „widzieliśmy Pana” to było dla niego zbyt mało. On musiał sam zobaczyć, przekonać się i – jak powiedział – dotknąć Jezusa. Czy to tak dziwne? Czy to tak niezrozumiałe, niepojęte, że Tomaszowi nie wystarczało, że jego koledzy powiedzieli mu, iż spotkali swego Mistrza?

Cios wywołany ukrzyżowaniem Jezusa i pogrzebaniem Go był dla niego tak silny, że musiał naocznie i dotykalnie przekonać się, iż Jezus rzeczywiście zmartwychwstał. Doskonale go rozumiem. Tomasz pragnął pewności i jasnego znaku. Nie wystarczały mu słowa pozostałych uczniów, choćby były nacechowane największym przejęciem i najgłębszym przekonaniem. To dobrze, że relacje ewangeliczne świadczą o wielkiej ostrożności apostołów w ich sądach i o trzeźwości w opiniach o ówczesnych wydarzeniach. Nie byli ani fantastami, ani marzycielami.

Tomasz był ostatnim spośród wątpiących i wahających się uczniów Chrystusa. Ale po chwilowej nieobecności znalazł się wśród tych, którzy wcześniej, dzięki spotkaniu ze Zmartwychwstałym, zostali przeświadczeni o rzeczywistości zmartwychwstania ich Mistrza. Co znamienne, nie gorszyli się oni jego wątpliwościami ani tym bardziej nie odtrącili go od siebie. Tomasz wątpiący i kwestionujący fakt zmartwychwstania znalazł się pośród tych, którzy już byli pewni zmartwychwstania Chrystusa.

Miejsce wątpiących jest pośród wierzących, którzy dźwigają na sobie wielką odpowiedzialność. Nie odrzucanie wątpiących lub nawet niewierzących ma cechować postawę chrześcijanina, lecz świadectwo życia, postępowanie zgodne z wyznawaną wiarą i konsekwentne wypełnianie Chrystusowego nakazu miłości bliźniego.

A potem? Czy Tomasz próbował dotknąć Pana Jezusa, gdy On po ośmiu dniach ponownie ukazał się uczniom, i gdy powiedział do Tomasza: „Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje i daj tu rękę swoją i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz”? Nie sądzę. Raczej wystarczyło mu, że zobaczył Jezusa, że usłyszał Jego głos, gdy do niego osobiście się zwrócił. To moje przekonanie dzieli wielu komentatorów, m.in. wybitny, choć kontrowersyjny teolog Rudolf Bultmann. Podobnego zdania jest również pisarz Roman Brandstaetter („Jezus z Nazaretu”). Św. Augustyn zaś napisał: „Tomasz wątpił, abyśmy my nie musieli wątpić”.

Wątpiący Tomasz natychmiast po spotkaniu i zobaczeniu na własne oczy zmartwychwstałego Chrystusa złożył wspaniałe, a jakże lapidarne wyznanie: „Pan mój i Bóg mój”. To nie jest wyznanie niedowiarka, lecz człowieka, który przezwyciężył wątpliwości i wyraził swoją osobistą wiarę i więź z Chrystusem. Tomasz nie powiedział: „Pan i Bóg!”, lecz „Pan mój i Bóg mój!”. Użyty tu zaimek „mój” nadaje szczególny walor wypowiedzi Tomasza, walor osobistego stosunku do osoby Jezusa Chrystusa oraz osobistego zaangażowania w wyznawaniu wiary. A bez tego osobistego zaangażowania wiara nie jest pełna, czegoś istotnego jej brakuje.

To tak bardzo osobiste wyznanie Tomasza stało się najkrótszym, najzwięźlejszym wyznaniem wiary Kościoła Chrystusowego. Chrystus zostaje tu jasno i niedwuznacznie nazwany Bogiem. Dlatego jest ono jednym z kulminacyjnych punktów Ewangelii św. Jana. A są to słowa wiernego Tomasza.

* Bp Zdzisław Tranda jest zwierzchnikiem Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP

[źródło tekstu: http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,42786,1342565.html]