Łaknący sprawiedliwości
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni
1. Kozioł ofiarny?
WSTĘP
Kiedy wszystko dobrze się toczy, to można się tylko cieszyć… zdarzają się takie chwile, kiedy coś złego się stanie. Nawet nie musi zawinić człowiek, chociaż to on najczęściej coś zaniedba. W każdym razie trzeba kogoś ukarać. Nie wiadomo kogo… Nie wiadomo, kto zamącił… Rozsądek nakazywałby uniknięcie zła. Czy można inaczej postąpić? Czy pozwolić się ukarać?
AKTYWIZACJA
Praca w rodzinach. Formularz – łożysko.[1] Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: czy pozwolisz dziecku, aby w ludzi wzięło na siebie karę za coś złego z czyjegoś powodu, a nikt się nie chce do tego przyznać? I na pewno nie uczyniło tego Twoje dziecko. Podaj argumenty za podjęciem odpowiedzialności i za jej uniknięciem.
Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.
PUENTA
- Ewangelia rozróżnia ludzi sprawiedliwych oraz tych, którzy za takich się uważają. To pierwsze, być człowiekiem sprawiedliwym, powinno być przedmiotem naszych dążeń, to drugie — czy ja przypadkiem sam sobie nie przypisuję sprawiedliwości? — powinno być przedmiotem naszego niepokoju.
- Człowiekiem sprawiedliwym był Józef, dziewiczy mąż Maryi: „Wpierw nim zamieszkali razem, Maryja znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić jej na zniesławienie, zamierzał oddalić ją potajemnie” (Mt 1,18n).
- Mógł Józef oddalić Ją oficjalnie, oświadczając, że nie jest ojcem tego Dziecka. Powiedzenie tej prawdy — autentycznej prawdy! — równałoby się jednak oskarżeniu Maryi o cudzołóstwo. Józef niczego nie rozumiał, ale akurat tego był pewien: że Ona jest niewinna. Zwyczajna sprawiedliwość zakazywała mu jednego i drugiego: zarówno udawania, że to on jest ojcem, jak oficjalnego wyparcia się ojcostwa, gdyż pośrednio oskarżyłby w ten sposób Maryję o występek, którego Ona — wiedział o tym całą swoją duszą — się nie dopuściła.
- Wybrał wyjście najtrudniejsze: zamierzał oddalić Ją bez żadnego oskarżenia i w ten sposób samemu wystawić się na zarzuty, że skrzywdził tę Dziewczynę. Jeżeli nie ma innego wyjścia i kogoś musi tu spotkać niesprawiedliwość, to już lepiej mnie — taka była jego logika. Sam Bóg zatroszczył się wówczas o to, ażeby również Józef został ochroniony przed niesprawiedliwością. (…)
- U Pana Jezusa każde słowo znaczy to, co znaczy. Kiedy On mówi: „którzy pragną sprawiedliwości”, to mówi o tych, którzy naprawdę pragną, i naprawdę sprawiedliwości. Jak już widzieliśmy, takim był święty Józef.
- Jeszcze bardziej dramatycznego wzoru prawdziwego pragnienia sprawiedliwości dostarcza historia Zuzanny z Księgi Daniela. Zuzanna mogła ocalić życie i szacunek u ludzi tylko za cenę grzechu, toteż wolała utracić jedno i drugie, byleby nie sprzeniewierzyć się Bogu. Zaprawdę wielkie było w niej łaknienie sprawiedliwości, kiedy niegodziwie ogłoszono ją cudzołożnicą i skazano na śmierć (Dn 13,42n).
- Owszem, pragnienie Zuzanny zostało nasycone już na tej ziemi. Ale Pan Bóg nie zobowiązywał się do tego, że tak będzie zawsze. Prawdziwe pragnienie prawdziwej sprawiedliwości na pewno będzie nasycone, jednak nie zawsze już na tym świecie.
- Zuzanna pragnęła sprawiedliwości dla siebie, bo została potwornie skrzywdzona za swoją wierność Bożym przykazaniom. Jednak jej wyzwoliciel, prorok Daniel, też łaknął i pragnął sprawiedliwości, tyle że nie dla siebie, ale dla niewinnie prześladowanej Zuzanny.
- Jest to bardzo ważny szczegół, że błogosławieństwo mówi ogólnie o pragnieniu sprawiedliwości — bo dopiero okoliczności podpowiadają dla kogo konkretnie tej sprawiedliwości trzeba pragnąć (realną postawą życiową!).[2]
2. Chora sprawiedliwość
WSTĘP
Z pragnieniem sprawiedliwości, jak z każdym pragnieniem ludzkim, można przesadzić. Może ono być po prostu chore… Ktoś w pytaniach przygotowujących nasze rozmowy zapytał: „A co z pragnieniem: NIECH MU TEŻ ROWER UKRADNĄ! Czy będziemy oglądać złodziei oddających to, co przez całe życie ukradli? Złodziei, których nikt nie złapał?”
AKTYWIZACJA
Praca w grupach. Formularz – rower.[3] Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: czy wyżej postawione pragnienie: NIECH MU TEŻ ROWER UKRADNĄ jest wyrazem błogosławionej sprawiedliwości? Proszę o uzasadnienie. Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.
PUENTA
- Kim są ludzie, którzy — żeby użyć sformułowania Ewangelii (Łk 18,9) — „ufają sobie, że są sprawiedliwi”? To jesteśmy my sami — w tym aspekcie naszego człowieczeństwa, gdzie nie jesteśmy poddani Bogu, ale wierzymy we własną „boskość”, gruntownie przekonani, że wszystko, co ja robię, jest czymś dobrym i słusznym.
- Pan Jezus wielokrotnie demaskował nieprawdę naszej samozwańczej sprawiedliwości. Bo cóż to za sprawiedliwość, której brak fundamentu (Mt 23,27n), albo którą powołuje do istnienia dopiero wzgląd na ludzką opinię (Mt 6,1)? Albo która chciałaby usuwać grzech razem z grzesznikiem (J 8,3nn)? Czy zasługuje na swoją nazwę sprawiedliwość, która gotowa jest bronić dobra za pomocą zadawania krzywdy (J 11,50)? Która przyznaje się do grzechów drobnych po to, żeby nie zauważać grzechów wielkich (Mt 23,24)? Czy to na tym polega sprawiedliwość, że piętnuje się małe błędy u innych, a nie zauważa wielkiego zła w sobie samym (Mt 7,3n)?
- Krótko mówiąc, bardzo podejrzane jest takie pragnienie sprawiedliwości, któremu towarzyszy poczucie własnej nieskazitelności. Kto chce naprawiać świat, Kościół, stosunki społeczne itd., a obca mu jest sama nawet myśl o konieczności nieustannego naprawiania samego siebie, taki co najwyżej subiektywnie pragnie sprawiedliwości, w rzeczywistości zaś pragnie niesprawiedliwości. Ludzie, którzy wierzą w swoją nieskazitelność, podatni są na wiarę w możliwość zrealizowania utopii, a przymuszanie rzeczywistości do tego, żeby była zgodna z utopijnymi marzeniami, nieuchronnie rodzi wiele krzywdy.
- Zarówno historia, jak czasy współczesne pełne są takich niedobrych pragnień sprawiedliwości. Nie zapominajmy o tym, że zbrodniczą rewolucję bolszewicką przeprowadzili ludzie marzący o ustroju sprawiedliwości społecznej. Tak samo, jeśli dziś różni ludzie domagają się prawnej aprobaty dla aborcji, eutanazji czy związków homoseksualnych, to przecież nie dlatego, że chcą zła, ale dlatego, że postulaty te wydają się im słuszne. Już dawno zauważono, że szatan niezmiernie rzadko kusi wprost do zła; zazwyczaj podpowiada nam jakieś dobro, tyle że zdeformowane albo podporządkowane złu.
- Niedobre pragnienia sprawiedliwości mają to do siebie, że zazwyczaj w trakcie ich realizacji wcześniej czy później sięga się po niesprawiedliwe metody: przemoc, kłamstwo, pogardę dla ludzi, z którymi aktualnie nam nie po drodze, itp. Toteż słusznie ogarnia nas wątpliwość: czy to jest jeszcze sprawiedliwość, skoro nie może się obyć bez niesprawiedliwych metod?
- Wystarczy głośno o to zapytać, żeby zobaczyć nieprawdę takiej „sprawiedliwości”. Świetnie mówi o tym Pismo Święte: „Czym jest pożądliwość eunucha, tym jest przeprowadzanie sprawiedliwości przemocą” (Syr 20,4).
3. Głód okazywania sprawiedliwości
WSTĘP
- Na naszym świecie nie ma sprawiedliwości, brakuje często zwykłego poczucia przyzwoitości. Są zamożne kraje, są ludzie głodujący i umierający z niedożywienia. Są bogactwa nieprzebrane. Jest tragiczna bieda, która odbiera radość życia.
- Jest wołanie do Boga o sprawiedliwość na tym świecie. Jest pragnienie człowieka, aby tę sprawiedliwość czynić.
- Łatwo w pewnym sensie podzielić się z biednym człowiekiem. Nieważne, białym czy czarnym. Dużo trudniej chyba uwierzyć, że w takim kraju, jak nasz, sprawiedliwość o charakterze strukturalnym jest w ogóle możliwa.
AKTYWIZACJA
Praca w rodzinach. Formularz – Pan Bolek.[4] Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jak nie stracić nadziei, że pragnienie sprawiedliwości zostanie w naszych czasach zaspokojone?
Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.
PUENTA
Głód sprawiedliwości
Mateusz — jak już było zaznaczone — kładzie akcent na postawie etycznej.[5] W jego redakcji szczęśliwymi są ci, którzy łakną i pragną sprawiedliwości; oni zostaną tą sprawiedliwioscią nasyceni w Królestwie Bożym. Łaknący sprawiedliwości to ci, którzy pragną być sprawiedliwymi, czylii pobożnymi i wypełniającymi Boże prawo. To także ci, którzy tęsknią za tym, by na całej ziemi Boże prawo było zachowywane i szanowane, ci których boli wszelkie zło istniejące na tej ziemi. W Królestwie Boga ich pragnienie zostanie zrealizowane w pełni, tam bowiem będzie panowało samo dobro i itylko dobro.
Ale głodni sprawiedliwości to także ludzie skrzywdzeni, ludzie, których spotkała niesprawiedliwość w najprostszym tego słowa znaczeniu — to wszyscy uciśnieni i wszyscy zepchnięci na margines społeczny. Ich głód sprawiedliwości również zostanie nasycony. Wreszcie głodni sprawiedliwości to także ci, którzy spieszą na pomoc skrzywdzonym i uciśnionym i których boli istnienie na świecie krzywdy i ucisku, także wtedy, gdy nie ich samych, lecz bliźnich dotyka. Głodni sprawiedliwości to głodni wartości, bardzo ważnych, bardzo istotnych, głodni prawdziwie godnego ludzi stosunku ich do Boga i między sobą.
Wszyscy oni mają obietnicę Bożą, iż będą nasyceni. Już w tym życiu, w doczesności, Bóg pobudza nasze serca i sumienia, byśmy szli z pomocą głodującym — i z nami, i przez nas sam idzie im z pomocą. Już w tym życiu odpowiada każdemu szukającemu sprawiedliwości, zsyłając w jego serce Ducha Świętego, dającego moc synów Bożych, moc i radość czynienia dobrze.
4. Cywilizacja miłości
WSTĘP
Wiele razy Papież Paweł VI, a za nim także Jan Paweł II, mówiło cywilizacji miłości, cywilizacji życia. Wielka wizja wyboru wartości moralnych na skalę społeczności i kontynentów jest wyrazem troski o cały świat, o ludzkość. Nie może pozostać to także i nam obce, skoro w naszych prywatnych modlitwach prosimy o pokój na całym świecie.
AKTYWIZACJA
Praca w rodzinach. Formularz – tyczkarz.[6] Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: czy warto mierzyć aż tak wysoko w naszych rozmowach, modlitwach, planach? Czy nie lepiej ograniczyć się jednak do swojego małego świata? Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.
PUENTA
Mamy też tworzyć świat, w którym będziemy mogli żyć i odczuwać prawdziwe znaczenie: świat ludzki, cywilizację miłości — jak mówił Paweł VI, a za nim powtarza to często Jan Paweł II.[7]
Co to znaczy? Uwypuklę pięć punktów:
Prymat człowieka nad rzeczami jest przede wszystkim opcją na rzecz konkretnego człowieka, każdego indywidualnego człowieka.
W chrześcijaństwie nie chodzi o jakąś ideologię człowieka abstrakcyjnego, ani też o ludzkość jako taką, względnie o utopię człowieka przyszłości.
Chrześcijaństwo nie jest ideologią, ani też utopią, których błąd polega na poświęceniu człowieka jako jednostki abstrakcyjnemu systemowi, nawet jeżeli obie określają siebie mianem humanistycznych. Tym, co liczy się dla nas, jest to, że każdy człowiek ma wartość absolutną. Tak więc wiara chrześcijańska zabrania jakiejkolwiek dyskryminacji, niezależnie od tego, czy będzie się ona opierała na rasie czy klasie społecznej, na kolorze skóry, na płci czy też religii. Bóg kocha każdy byt ludzki, a Jezus Chrystus umarł za każdego z nas.
Po wtóre, prymat człowieka nad rzeczami oznacza opcję na rzecz wszystkich ludzi.
Solidarność chrześcijańska ma charakter uniwersalny — nie zna granic. Nie chodzi w niej tylko o zachowanie sprawiedliwego podziału (iustitia commutativa) na dwie równe części — pomiędzy dwoma partnerami. Wymóg sprawiedliwości i solidarności nakazuje także brać pod uwagę dobro wspólne (iustitia socialis).
Obecnie nie możemy jednak ograniczać tego dobra wspólnego tylko do własnego ludu czy narodu. Jesteśmy zobowiązani rozszerzyć swe spojrzenie i starać się na przykład osiągnąć pewien ład ekonomiczny w skali światowej, uwzględniając również potrzeby Trzeciego Świata.
Chrześcijaństwo jest przeświadczone o tym, że dobra tego świata istnieją dla wszystkich ludzi. I dlatego nie może się zgodzić z tym, by mniej niż jedna trzecia ludzkości posiadała i użytkowała ponad dwie trzecie dóbr, podczas gdy dwie trzecie ludzi muszą się zadowolić mniej niż jedną trzecią tychże dóbr.
Aktualny podział dóbr, jakimi świat dysponuje, jest niesprawiedliwy i nie odpowiada duchowi solidarności chrześcijańskiej z wszystkimi. A przecież taka niesprawiedliwość stanowi poważne zagrożenie dla pokoju i równowagi w świecie. Stanowi tym samym wielkie wyzwanie dla naszej solidarności.
Po trzecie, prymat człowieka nad rzeczami oznacza opcję na rzecz ubogich i słabych, opcję na rzecz prześladowanych i spychanych na margines wszelkiego rodzaju.
Jak wiadomo, opcja ta wysunęła się na plan pierwszy w teologii wyzwolenia, zrodzonej w Ameryce Łacińskiej. I słusznie! Odpowiada bowiem postawie samego Boga wobec maluczkich i ubogich. Odpowiada duchowi Kazania na Górze. Nie chodzi tu oczywiście o jakąś opcję wyłączną, ekskluzywną, pomijającą innych ludzi, ale o opcję priorytetową, ofiarującą solidarność zwłaszcza tym, którzy w sposób szczególny potrzebują naszej pomocy.
Powinniśmy też myśleć usilnie o naszych braciach i siostrach prześladowanych za wiarę oraz domagać się dla nich energicznie praw podstawowych, a zwłaszcza prawa do wolnego praktykowania wyznawanej religii. Powinniśmy również myśleć o uciśnionych, torturowanych i upokarzanych za to, że zdobyli się na odwagę domagania się dla siebie i innych praw ludzkich oraz sprawiedliwości społecznej.
Po czwarte, prymat człowieka nad rzeczami oznacza opcję na rzecz dzieci nienarodzonych.
Obecnie wiemy to lepiej niż kiedykolwiek dawniej, że z punktu widzenia medycyny nie da się ustalić jakiegokolwiek braku ciągłości w którymkolwiek momencie życia ludzkiego między aktem prokreacji i narodzenia. Życie ludzkie zaczyna się przez prokreację i od tej chwili zasługuje na całkowitą ochronę. Wobec tego wielka ilość poronień w społeczeństwie współczesnym jest prawdziwym skandalem, na który my, katolicy — chrześcijanie, nie możemy patrzeć obojętnie. Dzieci, jeszcze przed swym narodzeniem, są istotami ludzkimi, jeśli nie pozbawionymi opieki, to na pewno bezbronnymi i nie mającymi żadnego głosu, uzależnionymi całkowicie od nas. I dlatego właśnie zasługują one najbardziej na naszą solidarność. Powinniśmy zatem pracować na rzecz takiego świata, w którym żadna kobieta nie znajdzie się w sytuacji beznadziejnej, uniemożliwiającej jej po prostu wydanie na świat poczętego dziecka. Solidarność z dziećmi mającymi przyjść na świat pociąga za sobą, siłą faktu, także solidarność z ich matkami.
I wreszcie, prymat osoby nad rzeczami oznacza, że nie samym chlebem żyje człowiek. Nie chodzi o to, by mieć więcej, lecz przeciwnie: by być więcej.
Solidarność będzie ograniczona, jeśli nie dostrzeże w kimś innym czegoś więcej, aniżeli tylko przedmiotu miłości. Należy traktować jednostkę na serio i pojmować ją jako osobę. Oznacza to, że trzeba szanować ją jako partnera. I dlatego społeczna doktryna Kościoła rozwinęła zasady współodpowiedzialności, współdecydowania i udziału. Społeczeństwo i świat solidarny pojawiają się wówczas, gdy każdy człowiek będzie mógł uczestniczyć w procesach ekonomicznych i społecznych, kulturalnych i politycznych, istotnych dla swego życia i swej przyszłości.
Takie zaś panowanie człowieka nad rzeczami nie urzeczywistni się bez dyscypliny duchowej i moralnej, bez życia opartego na kryteriach i wartościach etycznych. Dyscyplina i umiarkowanie, odwaga i wspaniałomyślność, milczenie i skupienie — wszystko to przynależy istotowo do realizacji i godności ludzkiej. Sens życia ludzkiego nie wypełnia się w posiadaniu lecz w dawaniu. Sensem istnienia jest miłość.
Dochodzę w ten sposób do wniosku: dla chrześcijanina przykazanie miłości jest największe. Jest ono podsumowaniem całego prawa. Solidarność natomiast jest obecnie bardzo istotnym przejawem tej właśnie miłości. Sam Bóg uwypukla jej znaczenie.
Jak bowiem świadczy Pismo św., Bóg jest Bogiem dla ludzi, Bogiem solidarnym, który gromadzi swój lud i okazuje mu swą solidarność nie tylko słowem,.ale zwłaszcza czynem. Jeżeli obecnie wielu nie wierzy już w Boga i jeżeli —by tak powiedzieć — Bóg stał się niejasny w naszym świecie zachodnim, to winę za taki stan rzeczy ponoszą dopiero na drugim miejscu problemy intelektualne.
Na pierwszym planie odpowiedzialni są tu chrześcijanie — ze swoimi brakami, chrześcijanie, którzy nie potrafią (lub nie chcą) uwiarygodnić solidarności Boga poprzez świadectwo swej własnej solidarności. I tutaj właśnie tkwią korzenie, względnie istotna przyczyna aktualnego kryzysu naszego świata. Dlatego nie możemy stać z założonymi rękami: musimy działać. Nigdy zaś nie jest za późno na miłość.
[1] Wykorzystałem tutaj reklamę ANDERSEN BUSINESS CONSULTING, źródło: POLITYKA nr 14 (2395), 5 kwietnia 2003, s.17.
[2] W drodze nr 5/1999, źródło: http://www.mateusz.pl/goscie/wdrodze/nr309/309-05-Salij.htm
[3] Można samodzielnie wykonaćformularz wycinając z papieru pole wkształcie roweru. Ja skorzystałem z ulotki firmy AUTHOR z roku 2003.
[4] Do wykorzystania jest tutaj grafika z wizerunkiem miejsc w Sejmie. Źródło: POLITYKA nr 39 (2317), 29 września 2001, s.5. Coś z poczuciem humoru – wykorzystać można rysunek Andrzeja Mleczko, źródło: POLITYKA nr 38 (2316), 22 września 2001, s.99, zwłaszcza, gdy ma się w ekipie kogoś o imieniu Bolek J.
[5] Stanisława Grabska, Pacierz w Biblii zakorzeniony, Biblioteka Więzi, s.222-223.
[6] Gdy praca jest zadana w rodzinach, to można wykorzystać formularz – tyczkarz.[6] Wykorzystałem tutaj reklamę firmy IDEA MERITUM. Źródło: ostatnia strona tygodnia POLITYKA, jakiś numer z rocznika 2001.
[7] Bp Walter Kasper, Solidarność jako rys charakterystyczny życia chrześcijańskiego w naszych czasach, w: Communio nr 5 (59) rok X, 1990, s.65nn.