Trzecie przykazanie Boże. Dzień święty. Lektura III
Niedziela po polsku
Kiedy sklepy będą zamknięte, niedziela stanie się najnudniejszym dniem tygodnia. O niedzieli między kościołem a supermarketem opowiadają gimnazjaliści
Rano dzieciaki wstają do komputera. Na 11.00 rodzina idzie do kościoła. Potem do supermarketu. Po powrocie mama do garów i sprzątania, a tata na sofę przed telewizor. Seriale rodzinne aż do wieczornego „Tańca z gwiazdami”. O swojej ostatniej niedzieli opowiedziało mi 130 dzieci z Gimnazjum nr 2 w Pruszkowie oraz Gimnazjum nr 1 i 12 w Warszawie.
59 dzieci było w kościele
Klakier (tata prowadzi firmę, mama mu pomaga): – Niedziela jest po to, by leniuchować, grać na komputerze bądź odrabiać lekcje.
Draga (mama fryzjerka, tata taksówkarz): – Nie należy tego dnia spędzać hucznie, tylko oddać wierze w Boga. Dla mojej mamy niedziela ma duże znaczenie. A tata – dla niego niedziela czy wtorek to bez różnicy, dzień spędza przed telewizorem.
Q (mama w agencji pomocy społecznej, tata nie pracuje): – Kościół mówi, że nie powinno się pracować, ale dodaje, że mamie wolno zrobić obiad, bo co by było, gdyby nie zrobiła. Jak świętuję niedzielę? Nijak. A mama? Jeszcze bardziej nijak niż ja.
Asia (mama dentystka, ojciec ma firmę): – Moja mama ma obsesję na punkcie porządku, więc sprząta. Ale gra też wtedy w siatkówkę. Tata też z nią gra, ogląda telewizję i śpi.
Myszka (mama pielęgniarka, tata kierowca): – Rano poszłam do kościoła, a raczej na przystanek koło kościoła, ponieważ rodzice co niedziela każą mi iść się pomodlić. Chciałabym, żeby oni więcej czasu spędzali ze mną i moją siorką. W tygodniu pracują, ale w niedzielę mogliby przynajmniej w karty z nami pograć.
54 dzieci oglądało dużo telewizji
Anonimowa (tata żołnierz, mama pracuje w firmie): – Niedziela jest dniem świętym, czyli bez imprez, czyli przed telewizorem. Uważam, że obowiązkowo powinni w tym dniu nadawać w telewizji więcej programów rozrywkowych i komedii. W niedzielę nie wolno przybijać gwoździ, sprzątać ani jeździć na zakupy. A moja mama musi koniecznie iść do kościoła, bo mówi, że daje jej to motywację i ją odstresowuje.
CSA (tata kierowca, mama pracuje w domu): – Niedzielę świętujemy tak, że po prostu spędzamy ją razem. Zjedliśmy bardzo obfite śniadanie, wyruszyliśmy do kościoła, potem pyszny obiad i spacer. Biłam się z bratem, spotkałam ze znajomymi, robiliśmy kawały sąsiadom, potem grałam na komputerze, słuchałam muzy i poszłam spać. Brakowało mi tylko pizzy.
Ollaja (mama na emeryturze, tata przewodnik): – Według moich rodziców niedziela to świetna pora na sprzątnięcie mojego pokoju (ale dzielnie walczę z tym mylnym przekonaniem).
Rybcia (mama jest księgową, tata nie żyje): – Nigdzie razem nie wyszłyśmy, bo mama nie miała siły, bo myła samochód.
37 dzieci odrabiało lekcje
Draga (mama fryzjerka, tata taksówkarz): – Moi rodzice nie pracują w niedzielę, co mnie smuci, bo nie mogę spędzać tego dnia z przyjaciółmi, tylko muszę siedzieć i się uczyć, by w poniedziałek godnie iść do szkoły.
Kluseczka (mama masażystka, tata nie pracuje): – Tata, jak wróci ze sklepu, to cały dzień spędza w łóżku i ogląda telewizję.
Bumszakalaka (mama nie pracuje, tata organista): – Tata pracuje w kościele, więc nie ma wolnej niedzieli. Po powrocie z pracy ucina sobie drzemkę. My z mamą rano poszliśmy do kościoła, a popołudnie spędziliśmy na leniuchowaniu – oglądaniu telewizji, spaniu, graniu na komputerze.
Milena (rodzice pracują w firmie usługowej): – Mój tato jedzie z nami do kościoła, a następnie leży na sofie i ogląda telewizję. Czasem, gdy jedziemy do dziadka na wieś, jest trochę inaczej. Jest więcej rozrywek, można spacerować po lesie.
Żyrafa: – Moja mama odpoczywa, oglądając TV lub czytając książkę. A tata chyba śpi. Dużo pracuje i nie ma za dużo czasu.
39 dzieci grało na komputerze
Morfeusz (mama pracuje w urzędzie, tata od roku się nie kontaktuje): – Wstałem o 6 rano, to lepsze niż bezsensowne wylegiwanie się w łóżku. O 7 włączyłem komputer, wyłączyłem koło 14, bo mama wołała na obiad. Chciałbym mieć lepszy komputer, wtedy nawet mama by mnie nie oderwała, grałbym cały dzień.
Maciek (tata dyrektor, mama handlowiec): – Tata spał, mama sprzątała, a ja grałem na komputerze. Mamie udało się sprzątnąć dom od góry do dołu, a mnie udało się dwa razy wybić całą drużynę przeciwnika w „Counter Strike”.
Sidi (mama pracuje w firmie, tata jest inżynierem): – Dzień święty święcić? Nie znam się na przykazaniach, ale wydaje mi się, że chodzi o to, byśmy ten dzień wykorzystywali, jak najlepiej umiemy. Ja świętowałam, grając na komputerze.
Leon: – Mama leżała w łóżku, bo jest chora. Tata wrócił o 15 z pracy, pobawił się z moim dwuletnim bratem, zrobił obiad i usiadł do komputera. A my oglądaliśmy seriale.
Ollaja (mama na emeryturze, tata przewodnik): – Nie wiem za bardzo, co oglądaliśmy, bo każdy ma telewizor w innym pokoju. Tata pewnie sport (jaki, to mnie kompletnie nie interesuje), mama jakieś reportaże (albo wiadomości, zadziwiające, ale chyba non stop jakieś lecą), a u mnie biednej obraz gaśnie po 20 minutach i raczej słucham, niż oglądam. Zdaje się, że leciało coś w rodzaju Extreme, a ja pochłaniałam książki.
Justi (tata pracuje w firmie, mama zajmuje się dzieckiem): – Tata śpi albo jedzie do rodziny. A mama głównie ogląda telewizję: rano sport, wieczorem „Taniec z gwiazdami”, a przez cały dzień sama nie wiem co. Chciałabym z tego dnia wyłączyć oglądanie telewizji, żebyśmy mogli wyjechać całą rodziną albo uprawiać jakiś sport.
Stiepan: – Moja mama leży cały dzień w łóżku i ogląda jakieś duperele w telewizji. A tata pracuje, bo otworzył firmę. Ja chodzę z kumplami po osiedlu, czasami pojedziemy do Galerii Mokotów.
45 dzieci jadło rodzinny obiad
Aga (rodzice pracują w firmach): – Zdecydowanie wolałabym pójść do kina do jakiegoś centrum handlowego, niż siedzieć w domu. W domu to ja siedzę od poniedziałku do piątku. A poszliśmy tylko na bazarek (bo blisko) zrobić podstawowe zakupy: warzywa, owoce, pieczywo. Najwięcej czasu zajął nam spacer z psem, pojechaliśmy jak zwykle na Pole Mokotowskie. Niedaleko jest McDonald, a ja i mama bardzo lubimy stamtąd jogurty owocowe i sałatki.
Anioolka (mama pracuje w poligrafii, tata ma własną firmę): – Obiad był w domu, ale nie taki, jaki powinien być. Każdy zabrał swój talerz do pokoju, a po skończeniu odniósł do kuchni. Kiedyś każdy członek naszej rodziny celebrował posiłek. Teraz już nie ma wspólnych obiadów, wspólnego pójścia na spacer, do cukierni, wspólnej rozmowy.
Q (mama w agencji pomocy społecznej, tata nie pracuje): – Nie pamiętam, kiedy ostatnio razem jedliśmy. Każdy bierze z garnka jedzenie, kiedy chce, i zjada je sam. W sumie mi to odpowiada.
17 dzieci było z rodziną w supermarkecie
Piter: – Zakupy zrobiliśmy w centrum handlowym po zakończeniu mszy świętej, ok. godz. 11. Zakupy były częścią odpoczynku niedzielnego. Wraz z rodziną lubimy oglądać produkty, które są zbyt kosztowne na zakup.
Justi (tata pracuje w firmie, mama zajmuje się dzieckiem): – Byłam na zakupach w Arkadii od 12 do 16, tylko z tatą. Chodziliśmy po sklepach i zjedliśmy obiad. A wcześniej byłam na mszy, bo rodzice mówią, że jak mam siłę imprezować całą noc, to muszę mieć siłę na godzinę iść do kościoła.
Pitbull (mama pracuje w bufecie, tata na budowie): – Rano pojechaliśmy do supermarketu kupić napoje, mięso, pieczywo, słodycze. Gdy wróciliśmy, rodzice wzięli się do obiadu, a ja wyszedłem z moim przyjacielem na podwórko, rozmawialiśmy o szkole. Potem pojechaliśmy do Galerii Mokotów, poszliśmy do McDonalda i kupiliśmy sobie po cheeseburgerze. Weszliśmy jeszcze do Empiku, kupiłem tam płytę CD.
Aga (rodzice pracują w firmach): – Zamknięte sklepy? Nie przyjmuję tego do wiadomości, ani ja, ani moja rodzina. Co ja mam robić? Do kościoła chodzić?!
Kluseczka (mama masażystka, tata nie pracuje): – Rano rodzice pojechali do sklepu z moją młodszą siostrą, gdyż tylko w niedzielę moja mama ma czas, by postać i pozastanawiać się, np. który szampon kupić. Ze sklepu rodzice jadą do kościoła.
Rybeńka: – Źle bym się czuła, gdyby sklepy w niedzielę były zamknięte, ponieważ mój tata ma dla mnie czas tylko w niedzielę i zazwyczaj jeździmy wtedy na zakupy.
Sylwunia (rodzice pracują w firmie): – Kiedy sklepy będą zamknięte, niedziela stanie się najnudniejszym dniem tygodnia. W naszych czasach nie ma żadnych rozrywek, tylko w sklepach można coś robić dla zapełnienia czasu.
Kloshardt (tata prawnik, mama nie pracuje): – Będzie cudownie. Idea niedzielnych zakupów „całą rodziną” jest dla mnie chora.
Dominika (mama w urzędzie, tata w serwisie narciarskim): – Jestem za tym, by zamknięto duże sklepy, jak Géant czy Makro. Te mniejsze powinny być zawsze otwarte, bo czegoś może w domu zabraknąć. Polska przez tyle lat żyła w beznadziejnych warunkach. Nie ma sensu utrudniać sobie wzajemnie życia w imię przyjaznego spędzania niedzieli. W Boga już prawie nikt nie wierzy.
Mrówka: – Rodzice byli na zakupach od 17 do 20. Robienie zakupów to dla wielu ludzi forma odpoczynku i odstresowania.
Klakier (tata prowadzi firmę, mama mu pomaga): – Od godziny 12 do 18 byliśmy w Jankach na zakupach i w kinie, i na obiedzie, najbardziej lubię jedzenie z greckiej kuchni. Gdyby sklepy były zamknięte, byłaby lipa, byśmy siedzieli w domu.
Anonimowa (tata żołnierz, mama pracuje w firmie): – Jak zamkną sklepy, to ja się nie przejmę, bo i tak w niedzielę nie jeżdżę na zakupy.
Nati (mama pielęgniarka, tata prowadzi firmę): – Co niedzielę robimy zakupy, to fakt. Ale nie będę rozpaczała, jeśli sklepy będą zamknięte, będziemy jeździć w sobotę. Dla tych, co pracują w sklepach, w niedzielę jest naprawdę ciężko i by chcieli, tak jak moja rodzina, spędzić niedzielę razem.
Niebieska (mama nauczycielka, tata informatyk): – Niech zamkną, i tak nie chodzę na zakupy w niedzielę. Niedziela to czas na odpoczynek. Powinniśmy też liczyć się z tymi, którzy pracują w sklepach, oni też mają rodziny i nie mogą stać się niewolnikami własnej pracy. Dajmy żyć innym, nie myślmy tylko o tym, jak nam jest wygodnie.
Alanzac (tata nauczyciel, mama uczy prywatnie języków): – W niedzielę nie powinno się robić tego, na co nie mamy ochoty. Lubię chodzić w tym dniu do centrów, bo mogę tam obcować z innymi ludźmi. Sklepy nie powinny być wtedy zamknięte. Podobno to wolny kraj, więc każdy może iść do sklepu, kiedy chce, a władza nie powinna tego prawa ograniczać.
Agraffka (rodzice urzędnicy państwowi): – Kazać siedzieć w pracy innym ludziom w niedzielę to wyzysk, kapitalizm, nieuczciwość i okradanie pracownika z czasu. Jednak małe osiedlowe sklepiki powinny zostać otwarte na wszelki wypadek, kiedy np. zabraknie czegoś na niedzielny obiad.
Geniek (tata nie pracuje, mama w akademiku): – Bez sklepów w niedzielę nie da się żyć!
26 dzieci poszło w gości
Zuzia4 (mama wykłada na uniwersytecie, tata pracuje w wydawnictwie naukowym):
– 9.00. Wstałam i się ubrałam. Mój piesek skakał na mnie i się cieszył. Zjadłam śniadanie z rodzicami i pieskiem. Było bardzo przyjemnie.
10.30. Poszłam z mamą do kościoła, a tata został w domu i pracował na komputerze.
11.15. Pomagałam mamie piec ciasto. Lubię to, naprawdę. Zapachy nawet zwabiły tatę do kuchni i zaczął nam pomagać.
Około 14 był obiad. Było bardzo smakowicie, mniam, mniam. Mama podała nam mięso, które robiła moja babcia. Mięso w warzywach. Nareszcie nie było zupy, na ogół jej nie lubię.
17.00 Przyszli do nas kuzyni zobaczyć naszego nowego pieska. Bardzo im się spodobał. Niestety, z moimi kuzynami da się tylko grać na komputerze. Ale mimo to było bardzo przyjemnie, cała rodzina ich lubi. Gdy myśmy grali, moi i ich rodzice rozmawiali, jedząc ciasto. Wyszli o 20. Później mama, tata i ja oglądaliśmy wspólnie telewizję i czytaliśmy książki.
19 dzieci wyszło gdzieś z rodziną (spacer, sport)
Ollaja (mama na emeryturze, tata przewodnik): – Rodzice świętują niedzielę większym narzekaniem. Nasze hobby rodzinne to kłótnie. Szkoda, że w ostatnią niedzielę mało wychodzili na zakupy, bo miałabym wtedy większy dostęp do komputera.
Long: – Bawiłem się z bratem w „Mortal Kombat”, co doprowadziło do bójki. Od teraz mamy okres nierozmawiania ze sobą. Takie agresywne negocjacje prowadzę co tydzień.
Nati (mama pielęgniarka, tata prowadzi firmę): – Niedzielę powinno się obchodzić pobożnie, inaczej niż pozostałe dni tygodnia. Nie wolno się kłócić!
Gumiśka (mama geodeta, tata biznesmen): – Moja rodzina wpierw wybrała się do kościoła, następnie do babci, rozmawialiśmy. Po powrocie do domu obejrzeliśmy pożyczony film, a wieczorem programy rozrywkowe. Chciałabym, aby moi rodzice chociaż w niedzielę potrafili rozmawiać ze sobą – a nie te ciągłe awantury.
50 dzieci spotkało się z rówieśnikami
Pietrzak (mama pracuje w firmie, tata jest kierowcą): – Mama sprzątała, nieustannie sprząta, ma obsesję. Tata nie wiem, nie mieszkam z nim. Ja wyszedłem do kolegów pogadać, zapalić i zrobić jakiś przypał. Poszliśmy do sklepu na tzw. promocję – jeden zagaduje, drugi bierze.
Aduśka (mama prowadzi aptekę, tata firmę): – Moja rodzina była w kościele, mieliśmy wspólny obiad, jedliśmy lody. I poszliśmy na turniej tenisowy mojego brata, trzymaliśmy za niego kciuki.
Samuś (mama dziennikarka, tata komornik): – Mama cały dzień była w szkole. Byłam ze znajomymi na osiedlu i w Galerii Mokotów. Wieczorem odrobiłam lekcje, a około 22 wyszłam z psem na papierosa. Trochę mi brakowało ciepła rodzinnego, mieszkam tylko z mamą i cały czas się mijamy. Najbardziej lubię rodzinny obiad u babci, ale w tę niedzielę nie było na to czasu.
Agent 007 (tata w piekarni, mama w supermarkecie): – Moja mama czasami pracuje w niedzielę. Wtedy się cieszę, bo mam dom wolny, mogę się bawić i wyjść na dwór, bo nie ma rodziców.
Ruda (rodzice są rolnikami): – Telewizję oglądaliśmy niedługo, tylko skoki, bo wolimy aktywny tryb życia. Wstałam o 6 i cały dzień byłam na wyjeździe z koleżankami.
Geniek (tata nie pracuje, mama w akademiku): – Mama pojechała na działkę, wróciła wieczorem. Tata pracował przy samochodzie. A ja układałem puzzle, grałem na komputerze i jeździłem na rowerze.
Cebulcia (mama urzędniczka, tata mechanik): – Mama musiała iść do szkoły, niedzielę spędziłam z najlepszą przyjaciółką, chodziłyśmy po parku, jadłam u niej obiad. Zabrakło mi spotkania z moim kochanym dziadkiem, ponieważ wyprowadziłam się z domu z mamą. Bardzo brakuje mi dziadka.
Aleksy (mama pielęgniarka, tata kierowca): – Rano byliśmy w kościele, potem całą rodziną na zakupach, obiad jedliśmy w domu, gdyż żarcie w Macu nie jest odpowiednie na niedzielę. A później pojechaliśmy na rower. Gdyby było cieplej, to można by pójść na ryby, wyjechać na działkę, pograć w piłkę.
Q (mama w agencji pomocy społecznej, tata nie pracuje): – Ja zbierałam się od rana na koncert punkowy, siostra siedziała przed kompem, ojciec zmył się do babci, żeby przypadkiem mama nie kazała mu po mnie przyjechać po koncercie, a mama w przerwach między nauką kłóciła się ze mną głównie o zmywanie i w co się zamierzam ubrać na koncert. Koncert był genialny, grały trzy kapele, które od dawna chciałam zobaczyć. Pogo było dzikie, teraz piekielnie bolą mnie stopy. W dodatku mało co nie zgubiłam stanika i zaczepiali mnie dziwni mężczyźni. Dziś mam „darmowe wakacje nad morzem” – strasznie szumi mi w uszach.
Dominika (mama w urzędzie, tata w serwisie narciarskim): – Byliśmy na koncercie w Proximie. Niby post. Rzucaliśmy się na tłum, wcześniej coś wypiliśmy, pary się całowały, żartowaliśmy, ja zwymiotowałam.
Rybeńka (tata dyrektor, mama dyrektor): – Mama była na zakupach, a wieczorem poszła do koleżanki pouczyć się do egzaminów na studiach. Tata pracował na komputerze, a później pojechał do pracy. Ja wieczorkiem przeszłam się ze znajomymi do pubu. Można wypić piwo, porozmawiać, posłuchać muzyki. Lubię takie wypady, przynajmniej nie siedzę w domu i nie słucham, jak starsi się kłócą.
O co? Najczęściej tata mówi mamie, że już z nią nie wytrzymuje, a mama się go czepia o wszystko, wyzywają się. Taka kłótnia kończy się zazwyczaj tak, że tata się wyprowadza albo jedzie do kochanki. Znam ją, pracuje w jego firmie, może dlatego tak często w niedzielę jedzie do pracy. A przynajmniej tak mówi.
Wojciech Staszewski 02-04-2006 , ostatnia aktualizacja 03-04-2006 18:16, http://serwisy.gazeta.pl/df/1,34467,3252037.html