2 niedziela Wielkiego Postu, rok A

1. Przenieśmy się na chwilę – po przeczytaniu tej Ewangelii – 1700 lat wstecz. Żył wtedy jeden z najwybitniejszych teologów z dziejach Kościoła – Orygenes.

2. Orygenes czyta tę dzisiejszą Ewangelię i widzi w niej 3 zasady podejścia do całej Biblii. Krótko przedstawię te zasady, a potem wyjaśnię, jak to się ma do naszego codziennego życia.

3. Pierwsza zasada: cała Biblia, czyli 73 księgi spisywane przez ponad 3 tysiące lat, to jedna księga nakierowana na osobę Jezusa Chrystusa.

4. Skąd taki wniosek? Jezus jest w centrum Ewangelii, ukazuje swoje bóstwo, rozmawiając z Mojżeszem i Eliaszem rzuca światło na 2 ważne części ST: Prawo i Proroków. Widzieć Mojżesza i Eliasza znaczy: widzieć i rozumieć Prawo i Proroków ST w świetle Jezusa Chrystusa.

5. Druga zasada: Pismo św. winno być czytane i rozumiane w kontekście (w związku) przede wszystkim z liturgią Kościoła.

6. Skąd taki wniosek? To wszystko, co dzieje się w kościele nie jest pobożnym teatrzykiem, który ma opowiadać o Panu Bogu, ale to dowód Bożej obecności między nami. Jeśli Boga tu nie ma realnie, to lepiej idźmy do domu, aby przygotować niedzielny obiad i odpocząć po kolejnym tygodniu pracy. Bóg zaprasza do stołu Słowa, zaprasza do stołu Eucharystii, abym z serca wziął udział, a nie tylko był obserwatorem. Tu czytamy i wyjaśniamy słowo Boże jako wspólnota Kościoła i tutaj właśnie ono ujawnia swój sens.

7. Trzecia zasada: prawdą całej Ewangelii jest sam Pan Jezus.

8. Skąd taki wniosek? gdy czytasz Biblię – a zwłaszcza Ewangelię i prosisz Ducha Świętego o pomoc – to wtedy stanie się cud: słowa Ewangelii są szatą Jezusa! Przy jej czytaniu te szaty będą jaśnieć i staną się pełne blasku jak światło.

9. Jak się mają te pomysły Orygenesa z III wieku do naszej codzienności?

10. Różne wydarzenia składają się na życie każdego z nas, niejedną księgę można spisać. Całe moje życie to jedna księga, wiele wątków, akapitów, rozdziałów, bohaterów – ale jedna księga. Dlatego nie warto nigdy z powodu jednego fragmentu czy rozdziału nieudanego czy nierozumianego, oceniać całego dzieła. A już na pewno Bóg tak nie robi. On chce być bohaterem księgi Twego życia!

11. Liturgia Kościoła to czas spotkania mojego życia z żywym Bogiem. Tu myślę o najbliższym tygodniu, minionym czasie, tu przed Bogiem patrzę w swoje serce – wśród innych! Bo razem tworzymy wspólnotę Kościoła.

12. Zrozumieć Boga można tylko wtedy, gdy się Go słucha. On mówi przez słowa Biblii. Gdy jest czytana i rozważana, a nie gdy stoi na półce…

Gidle, 12 lutego 2017

HOMILIA 2

Pomysł – namiot

Rozmowa z dziećmi i rodzicami – podchwytujemy propozycję Piotra: jaki namiot postawilibyśmy dla Jezusa? Jakie wyposażenie wstawilibyśmy do środka? Czego potrzebowałby Jezus, aby zostać i zamieszkać w tym namiocie?

Jezus najlepiej się czuje w naszym sercu. Warto mieć je pełne miłości i dobrych uczynków…

II niedziela Wielkiego Postu, 16 marca 2014, rok A

WSTĘP

Witam wszystkich bardzo serdecznie… Dziękujemy Ci, Boże, za TWOJE dary, za to wszystko, co nam dajesz. Dziękowanie poszerza nasze serce – otwiera je coraz bardziej. Otwórz tez nasze oczy, abyśmy te dary, ludzi, natchnienia dostrzegali i na nie odpowiadali.

HOMILIA 3

  1. „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem.
  2. Stać się błogosławieństwem – co to właściwie znaczy?
  3. Po pierwsze – uwierzyć w Boże prowadzenie. Słucham głosu Bożego, wsłuchuję się w niego, aby dać się Jemu prowadzić, aby mówić – wierzę, że moje życie jest w Twoich kochających rękach, ja wierzę w Ciebie i ufam Tobie, dlatego moje życie odzwierciedla moją wiarę. Nie ma sprzeczności między tym, w co wierzę, a moimi decyzjami.
  4. Krótko mówiąc – nie spinam się teraz, żeby robić więcej dobrych uczynków i być bliżej Boga. Ja MU mówię – działaj w moim życiu, kiedy się spinam i kiedy wrzucam na luz… kiedy mi się udaje, kiedy nie… każdego dnia bądź blisko…
  5. Po drugie – błogosławieństwo to bliskość Boga, która jest skuteczna i konkretna. Nie wiem dla-czego po prostu żyję dobrze, co jakiś czas otwieram oczy ze zdumienia i mówię – dzięki, Boże…
  6. Abram będzie miał wielką rodzinę i za jego pośrednictwem wielu ludzi będzie doświadczało mocy i opieki Bożej… KONKRET.
  7. Po trzecie – błogosławieństwo to zgoda na Boże działanie w całości, bez wybierania, selekcji darów, grymaszenia… Krótko mówiąc – ufność.
  8. Cokolwiek się stanie – nie odłączy mnie od Boga.
  9. Dlatego warto zadać sobie pytania – co właściwie robię, gdy na końcu Mszy św. żegnam się znakiem krzyża, gdy kapłan mnie błogosławi. Czy zgadzam się na to, aby Bóg mnie w życiu prowadził? Czy zgadzam się na to, aby jego działanie było konkretne? Czy zgadzam się na to, aby przyjmować z ufnością wszystko?
  10. Czy ja chcę stać się błogosławieństwem dla moich bliskich, rodziny, mojego małego świata?

HOMILIA 4

1. Jednym z bohaterów Internetu jest Konfucjusz, któremu przypisuje się wiele mądrych powiedzeń. Miał powiedzieć np.: ” Człowiek potyka się o kretowiska, a nie o góry”, albo: „Kto lubi jeść dobrze, może umrzeć z głodu”. Prawdopodobnie również: „W chińskich samochodach wszystkie części są oryginalne”. Podobno z jego ust padły słowa, które zapadły mi w sercu w czasie pracy w szkole: „Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż, a zapamiętam. Pozwól wziąć udział, a zrozumiem”.

2. To prosty sposób na przeżycie Wielkiego Postu. Zrób, weź udział. Ta zachęta jest dzisiaj w centrum liturgii słowa. Św. Paweł pisze: „Weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii” Nie bądź widzem, klientem, obserwatorem.

3. Abraham wyruszył w drogę, aby przekonać się o prawdziwości Bożych obietnic, doczekać się ich spełnienia wśród prób, trudów, słabości i kombinowania po swojemu.

4. Uczniowie otrzymali łaskę ujrzenia bóstwa Pana Jezusa. No i co z tego? Będą jeszcze świadkami wielu cudów, słuchać będą wielu nauk, a w Wieli Piątek opuszczą Mistrza. Ta łaska przyniesie owoc dopiero wtedy, gdy zaczną nią żyć na co dzień, być jej świadkami.

5. Wielki Post to wezwanie do życia wiarą. Bóg pierwszy wychodzi z łaską. „Zbliżył się”, „dotknął”, „rzekł” – tak tez może być z nami w tym czasie wielkopostnym. Działaj w nas, Panie, abyśmy w wierze szli za Tobą.

Gidle, 2 niedziela Wielkiego Postu, 8 marca 2020, Rdz 12, 1-4; 2 Tm 1, 8-10; Mt 17, 1-9

HOMILIA 5

1. Mimo tego, że w czasie roku liturgicznego mamy osobne święto Przemienienia Pańskiego, to jednak w każdą drugą niedzielę Wielkiego Postu przypominamy to wydarzenie. Scena opisana przez Ewangelistów komentowana jest odkąd istnieje Ewangelia. Warto sięgnąć do komentarzy osobiście.

3. Dzisiaj tylko lekki szkic, jakby kierunki poszukiwań, które słowo Boże wskazuje nam dzisiaj w czytaniach.

4. Pierwszy kierunek: Jezus objawia swoją chwałę wybranym uczniom. Ani na chwilę nie przestaje być prawdziwym Człowiekiem, robi to jako prawdziwy Syn Boży, prawdziwy Człowiek – objawia uczniom swoją Boską naturę. Światło, głos, obłok to symbole, które nas wprowadzają w tę tajemnicę Bożej chwały, gdy chcemy stanąć przy uczniach na Górze Przemienienia. Doskonale odnaleźlibyśmy się w tym towarzystwie…

5. Przy impulsywnym, oddanym bez końca Jezusowi Piotrze. Przy Jakubie i Janie – „synach gromu”, wybranych i ukochanych przez Jezusa. Przy Mojżeszu – przyjacielu Boga oraz Eliaszu, wielkim reformatorze i proroku.

6. Razem z nimi stajemy dzisiaj przed Panem pełnym bóstwa i światła jak Oblubienica – Kościół przed Oblubieńcem – Chrystusem. Aby dać się zachwycić Jego pięknem i chwałą na zawsze!

7. Na zawsze, a zwłaszcza w chwilach trudu: to jest drugi kierunek, który wskazują dzisiejsze czytania. Życie ludzkie rozciąga się między Górą Przemienienia a Górą Ukrzyżowania, między Taborem a Golgotą. Między zachwytem nad postacią Jezusa pełną światła a Jego omdlałym, skatowanym obliczem skazańca, między przekonaniem o Bożej bliskości a poczuciem opuszczenia i nieobecności Boga. Z Piotrem mówimy: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”, ale i czasami „Nie chcę tego… Boże, gdzie jesteś?…:

8. Trzeci kierunek to ubogacenie naszej modlitwy: zbudowanie namiotu spotkania, czyli czasu, aby usiąść i ubrać się z Bożą obecność; czy to na adoracji, czy przez lekturę Biblii, wysłuchanie konferencji w Internecie, pokłon, zawierzenie… Św. Hieronim pisał w jednym z dzieł: „Jedynym namiotem jest Ewangelia, w nim mieszka Prawo i Prorocy”. Codzienność będzie nim szarpać, ale w nim będzie schronienie razem z Jezusem.

9. Czwarty kierunek to zaproszenie do działalności, do przemieniania tego świata. Mojżesz wstępujący na górę zostawił lud u jej podnóża. Chrystus prowadzi uczniów na szczyt – wciąga ich do historii zbawienia, aby nie byli tylko obserwatorami, ale i świadkami Jego chwały. W naszych czasach ludzie szukają świadków chwały Jezusa!

Radonie, 2 niedziela Wielkiego Postu, rok A, 5 marca 2023, Rdz 12, 1-4; 2 Tm 1, 8-10; Mt 17, 1-9

LEKTURA

Na czym polega błogosławieństwo? (Youcat nr 483-484)

s. Rita od Chrystusa Sługi WNO

Pięcioma głównymi rodzajami modlitwy są: błogosławieństwo, adoracja, modlitwa prośby i wstawiennicza, dziękczynienie, uwielbienie.

Błogosławieństwo jest modlitwą, którą przyzywa się błogosławieństwa Bożego nad nami. Jedynie Bóg jest Tym, od którego pochodzi wszelkie błogosławieństwo. Błogosławieństwem jest Jego dobroć, Jego bliskość i Jego miłosierdzie. „Niech Cię Pan błogosławi” – to najkrótsze życzenie błogosławieństwa.

Niedawno usłyszałam pytanie: „Po co właściwie się błogosła­wi, skoro Bóg jest w każdym człowieku i w każdym człowie­ku działa, a błogosławieństwo i tak nie pochodzi od nas, tyl­ko od Niego?”. W Starym Testamencie jest tekst, który wyraźnie po­kazuje źródło błogosławieństwa: Bóg nie jest jak człowiek, by kła­mał, nie jak syn ludzki, by się wycofał. Czyż On powie coś, a nie uczynił te­go, lub nie wykonał tego, co oznajmi? On mnie tu spro­wadził, bym błogosławił, On błogosławi – a ja tego zmienić nie mo­gę (Lb 23,19).

Człowiek jednak może błogosławić drugiemu człowiekowi, towa­rzysząc mu modlitwą i powierzając go dobrym dłoniom Boga. Robiąc komuś krzyżyk na czole, mamy często na myśli: „proszę, Boże, bądź z nim, czuwaj nad nim” oraz „Tobie go (ją) oddaję”.

„Błogosławieństwo jest przeciwieństwem złorzeczenia, czyli: nie złorzeczcie lecz dobro-rzeczcie!” [Iwona, l.19]. „Błogosławienie lu­dziom to zaproszenie Trój-Jedynego do wejścia w bliski kontakt z oso­bą, której błogosławimy. Stworzyciel w taki sposób (posługując się na­szym gestem i modlitwą) może dotrzeć do drugiego człowieka, gdy ten nie bardzo wie, jak się na Niego otworzyć” [Mateusz, l.18]. „Przez bło­gosławieństwo możemy w jakiś sposób otworzyć siebie na ludzi, któ­rym błogosławimy, ale też otworzyć ich na działanie Boga. Piękne, a zarazem dla mnie osobiście trudne, jest wyobrazić sobie błogosła­wieństwo nieprzyjaciołom oraz tym, którzy nas prześladują! Takie bło­gosławienie kojarzy mi się z życzeniem komuś dobra, mimo przejawia­jącego się w jego życiu zła. A w tym przypadku dobro… to sama Obecność Boga” [Dotta, l.20]. „Ważna jest obecna w  błogosławieniu modlitwa za tych ludzi, którzy nam zadają ból – dla nich może to być zbawienne w dosłownym tego słowa znaczeniu” [Jadzia, l.19].

Słowo Boże ukazuje nam jeszcze inny wymiar modlitwy błogosła­wieństwa: Błogosławcie Pana słudzy Pańscy! Błogosławcie Pana du­chy i dusze sprawiedliwych! Błogosławcie Pana święci i pokorne­go serca! (Dn 3,85-87). Czy można błogosławić Boga?

„Takie błogosławienie to zapraszanie Boga do obecności w nas, byśmy potem mogli dalej nieść Jego światło. Błogosławienie Boga to bardzo intymne spotkanie duszy z jej Stworzycielem, do którego On nieustannie nas zaprasza i czeka, aż przyjmiemy Jego łaskę” [Mateusz, l.18]. „Błogosławić Boga” oznacza: wysławiać z podziwem Jego wiel­kość i miłość oraz otwierać się na Jego łaskę. „Otwierać się” czyli dziękować za łaski już otrzymane (także te trudne!) i w zaufaniu ocze­kiwać tych, które przyjdą. Inaczej, „błogosławić Boga” oznacza „przy-jąć” – zarówno Jego samego, jak i wszystko, co On pragnie dać. Bez wybierania. Z ufnością.

„Najłatwiej chwali się Boga i dziękuje Mu w momentach nam sprzyjających, więc jak działo się coś dobrego i pięknego, to oczywi­ście błogosławiłam Boga” [Jadzia, l.19]. „Uczę się dziękować od razu w chwili, kiedy to dobro się dzieje, bo dzięki temu łatwiej pamiętać, że wszystko pochodzi od Boga, a nie «mam szczęście». Nauczyłam się być wdzięczna nawet za zło, bo wiedziałam, że na dobre wyjdzie, i za to dobro mające wyniknąć w przyszłości błogosławię Boga, Jemu dziękuję” [Natalia, l.19].

Błogosławieństwo w tym znaczeniu jest najtrudniejszą modlitwą – ale i najprawdziwszą. „Błogosławiąc Boga za wszystko uznajemy, że to, co dostaliśmy, nie było nam dane w gniewie ani w złości, ani dlate­go, że «Bóg się na nas uwziął», tylko po to, żeby nauczyć nas miłości – bo nic tak nie poszerza serca, jak cierpienie” [Iwona i Jadzia, l.19]. Ta modlitwa jest wyznaniem wiary, że Bóg jest Dobry. Ta modlitwa spra­wia, że żadne cierpienie, prześladowanie, krzywda nie zdoła nas od­łączyć od miłości Boga (Rz 8,39).

………..

Błogosławieństwo wcale nie musi oznaczać pomyślności w tym życiu ani być zgodne z naszym wyobrażeniem o nim. Oznacza ono zawsze nasze zakorzenienie w Bogu, źródle wszelkiego życia i dobra. Naszym największym zagrożeniem nie jest cierpienie, brak pomyślności, choroba, ale zło, które sami robimy. Ono nas odcina od życia, czyli odbiera błogosławieństwo. Jeżeli doznawane prześladowania i cierpienia nie odcinają nas od Boga, to właściwie nic złego się nam nie dzieje. I takiego spojrzenia uczy nas Pan Jezus.

Błogosławieństwa i cuda

To prawda, że służymy Bogu cudów. Lecz lepiej usiądź, bo to, co powiem, może w wielu z was wywołać szok. Cuda nie są ulubionym sposobem zaspokajania twoich potrzeb przez Pana.

Zanim pomyślisz, że zupełnie straciłem wiarę, wysłuchaj mnie do końca. Moja definicja cudu to zawieszenie lub zaprzeczenie praw natury, a sam osobiście otrzymałem wiele cudów. Nie mam żadnych wątpliwości, iż Pan dokonuje cudów i używa ich jak dzwonu, by przyprowadzić ludzi do Niego.

Jednak niech będzie mi wolno zadać ci pytanie: wolałbyś przyjąć cud uzdrowienia, czy raczej żyć w błogosławieństwie dobrego zdrowia? Wolisz, by Pan dokonał cudu, by wyciągnąć cię z bankructwa, czy raczej chciałbyś być finansowo błogosławiony, byś nie musiał tego robić? Sądzę, że logiczna odpowiedź na oba pytania jest oczywista.

O niebo lepiej jest unikać problemów, czego konsekwencją jest życie w błogosławieństwach, niż być uwolnionym z nich (problemów) w sposób, który wymaga cudu.

Istnieją trzy ważne powody, by twoje potrzeby były zaspakajane bardziej przez błogosławieństwa niż przez cuda. Po pierwsze: błogosławieństwa chronią przed kryzysem, podczas gdy cuda są uwolnieniem od tego kryzysu. Po drugie: błogosławieństwa to zawsze bardziej obfite zaopatrzenie niż cud. Po trzecie: cuda to tymczasowe rozwiązanie problemu, podczas gdy błogosławieństwa to rozwiązania permanentne. Zatem jeśli żyjesz od cudu do cudu, znaczy to prawdopodobnie, że żyjesz od kryzysu do kryzysu.

Prawdziwą intencją Boga w stosunku do stworzenia było funkcjonowanie pod jego błogosławieństwem zamiast doświadczania cudów. Jeśliby grzech nie zbezcześcił Bożego stworzenia, nie byłoby potrzeby cudów. Każdy byłby zdrowy, każdy bogaty, a spory, ta przyczyna złamanych relacji, nie miałaby racji bytu.

Niestety, jest na tym świecie zepsucie, i zawsze znajdzie się miejsce na cuda. Ale Jezus nie tylko przebaczył nasze grzechy, On wyzwolił nas spod przekleństwa i roztoczył błogosławieństwa nad jego naśladowcami.

List do Galacjan 3,13 mówi: Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie.

Jeśli wierzymy, że jesteśmy błogosławieni, i według tego postępujemy, możemy uniknąć wielu problemów, które czyniłyby nas kandydatami do (doświadczenia) cudu.

Pozwól, że zilustruję to przykładem: wielu chrześcijan modli się o finansowy cud, lecz nie trzymają się podstawowych zasad dotyczących dawania i nie pracują. Wiedzą, że Bóg ich kocha, więc liczą na tę miłość i wierzą w cud. Tak właśnie jest. Nie są posłuszni Bożemu Słowu w wierze, tak więc nie potrafią przyjąć błogosławieństw, jakie Bóg nad nimi wypowiedział.

Pan powiedział nam, byśmy pracowali, tak by mógł błogosławić pracę naszych rąk, a jeśli będziemy dawać, to i zostanie nam dane.

W 2 Liście do Tesaloniczan 3,10 czytamy: Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je.

W 5 Mojżeszowej (Powtórzonego Prawa) 28,12 możemy przeczytać: Otworzy Pan przed tobą swój skarbiec dobra, niebiosa, aby dawać deszcz na twoją ziemię w czasie właściwym i aby błogosławić wszelką pracę twoich rąk tak, że będziesz mógł pożyczać wielu narodom, ale ty sam nie będziesz pożyczał.

Ewangelia Łukasz 6,38 mówi: Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i przepełnioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.

Jeżeli nie jesteśmy posłuszni tym nakazom, to zapewne z powodu ignorancji lub nie ufamy w pełni jego obietnicom. To nie znaczy, że Pan nas nienawidzi, to znaczy, że nasza niewiara zatrzymuje błogosławieństwa wypowiedziane przez Niego nad nami.

Brak wiary w Boże błogosławieństwa prowadzi nas do kryzysu, niemalże katastrofy, jeśli wciąż trzymamy się wiary tylko w cuda, otrzymujemy jedynie tyle, by przeskoczyć jedną górkę. W następnym miesiącu potrzebujemy kolejnego cudu. Znam to z własnego doświadczenia.

Jedną z największych pomyłek w moim życiu była wiara, że aby stać się pełnoetatowym usługującym, muszę zrezygnować z pracy zawodowej. I to nie dlatego, że lekceważyłem pracę; ciężko pracowałem przez całe moje życie i podobało mi się to. Ja po prostu myślałem, że muszę dokonać wyboru, że nie mogę zachować obu aktywności.

Lata całe zajęło Panu, by przebić się przez mój upór i nauczyć mnie, że mógłbym pracować, by wzmocnić moje przychody do czasu, gdy moja służba się nie rozwinie. A w międzyczasie Jamie i ja niepotrzebnie bardzo cierpieliśmy z powodu kryzysów finansowych.

Dlatego, że Pan kochał nas, utrzymywał nas przy życiu wieloma cudami. Pamiętam, jak tydzień przed narodzinami naszego pierwszego syna nie mieliśmy pieniędzy, by zapłacić za odebranie porodu. W sposób cudowny znajdująca się blisko 160 km od nas grupa biblijna przesłała nam pieniądze potrzebne na opłacenie porodu.

W dniu, w którym urodził się Joshua, wyjechałem z domu z pustym bakiem, dopchałem auto na stację benzynową. Nie mając pojęcia, co mam robić, bez grosza w portfelu zacząłem po prostu tankować, wierząc, że Bóg dokona cudu (proszę, nie rób tego nigdy – to nie jest zachęta do takich działań, mówię tylko, co zrobiłem). Gdy tankowałem, nie miałem pojęcia, że właścicielem stacji jest mój chrześcijański znajomy. Wyszedł z budynku, zapytał, co porabiam, a gdy odpowiedziałem, że właśnie urodził mi się syn, on z kolei powiedział: „Więc niech to tankowanie będzie moim prezentem z okazji tych narodzin”. Dzięki, Jezu!

Przy innej okazji szedłem do spożywczego z siedmioma dolarami, a wyszedłem z trzema dużymi siatkami pełnymi mięsa i innej żywności. Następny cud. Innym razem przez tydzień jeździliśmy autem bez benzyny, silnik prawie nam się zatarł, bo nie było płynu chłodzącego, choć nie przeciekał. A zatem wciąż i wciąż mogłem funkcjonować. Doświadczaliśmy cudów przez cały czas.

Wiele lat później zastanawiałem się nad tymi cudami i zaczęło coś do mnie docierać. Minęło sporo czasu od mojego ostatniego doznania cudu, podobnego do tych z finansami. W trakcie tych przemyśleń Pan zwrócił się do mnie tymi słowami: „Chciałbyś wrócić do czasów, gdy żyłeś dzięki cudom, czy wolałbyś raczej żyć w błogosławieństwach, którymi się teraz cieszysz?” Nie było co główkować, wolę być błogosławiony, niż potrzebować cudu. Gdy teraz muszę zatankować, jadę na stację, napełniam bak, płacę i jadę dalej. Dzięki Ci, Jezu!

Dlatego, że cuda są „nienaturalne”, nigdy nie są stałe. Pan stworzył prawa rządzące funkcjonowaniem swego stworzenia. Czasem, na krótko, przekracza je, lecz zawsze potem sytuacja wraca do naturalnego funkcjonowania tych praw.

Na przykład, gdy nadwyrężymy nasze ciało, możemy doświadczyć cudu uzdrowienia. Jednak istotą problemu nie jest rozprawianie się z chorobą lub osłabieniem, które powraca, a wtedy znów potrzebujemy cudu.

Jeśli wierzymy Bożemu Słowu, postępujemy według jego wskazań, to nauczymy się odpowiednio odżywiać, ćwiczyć i cieszyć się emocjonalnym zdrowiem, które działa jak lekarstwo (Przypowieści Salomona (Księga Przysłów) 17,22). Panu bardziej odpowiada utrzymywanie cię w zdrowiu poprzez błogosławieństwa niż uzdrowienie cię przez cud.

I nie tak jak to bywa z cudami, gdy raz zostaje przyjęte błogosławieństwo, nie ma takiej zewnętrznej siły, by je zatrzymać:

Oto nakazano mi błogosławić, On pobłogosławił, ja tego nie odmienię (4 Mojżeszowa (Księga Liczb) 23,20).

Jedyną rzeczą, która może powstrzymać Boże błogosławieństwa w naszym życiu, jest nasza niewiara. Co za potężna prawda. Przekleństwa Balaama nie mogły zatrzymać błogosławieństw, jakie były nad narodem izraelskim. Błogosławieństwa przyjęte w wierze zawsze przebiją przekleństwo.

A zatem czym są Boże błogosławieństwa i jak je przyjąć? Zacznijmy od tego, że błogosławieństwa Boże to nie rzeczy. Boże błogosławieństwa te rzeczy produkują, lecz nie są nimi;

List do Galacjan 3,14 mówi: aby błogosławieństwo Abrahamowe przeszło na pogan w Jezusie Chrystusie, my zaś, abyśmy obiecanego Ducha otrzymali przez wiarę.

Błogosławieństwo Abrahama przeszło na nas przez wiarę w Chrystusa, a błogosławieństwo to nie rzeczy, które Abraham posiadał. Chciałbyś posiadać teraz martwe od tysiącleci zwierzęta Abrahama? Chciałbyś mieć jego ubrania i namioty? Nie sądzę. To, czego chcesz, to Boża przychylność, jaka została mu okazana, a która zaowocowała tą fizyczną i duchową obfitością.

Tym są Boże błogosławieństwa: to jego okazana nam przychylność. I te błogosławieństwa, jeśli połączone są z wiarą, będą skutkować obfitością w duchu, duszy i ciele.

Istnieje wiele więcej kontrastujących różnic pomiędzy cudami a błogosławieństwami niż te, które tu przytoczyłem. Zastanawiam się, czy nie są to najbardziej fundamentalne i korzystne prawdy, których Bóg mnie kiedykolwiek nauczył. Jeśli zdołasz przestawić się z mentalności „cudów” na mentalność bycia błogosławionym, zaczniesz prosperować jak nigdy dotąd.

Dobrą wiadomością jest to, że już jesteś błogosławiony. Złą, że większość ludzi nie zna potęgi tego błogosławieństwa. Wolą raczej mieć cuda.

Jeśli przyjąłeś to nauczanie do swojego serca, dojdziesz do miejsca, w którym będziesz się modlił: „Panie, pomóż mi, bym nie potrzebował więcej Twoich cudów. Chcę żyć w błogosławieństwie”. Gdy pojawiają się osobiste potrzeby, to cuda powinny być (przeznaczone) dla ludzi nieposiadających objawienia Bożych błogosławieństw. Nie bądź jednym z nich.