24 niedziela zwykła, rok B
24 niedziela zwykła, rok B, różne notatki
HOMILIA 1
1. Upływ czasu najlepiej widać po dzieciach. Przychodzą na świat, szybko rosną. Niebawem przyjdzie przedszkole, szkoła, matura. Może się wydawać, że ten czas zbyt szybko płynie.
2. Dorosłym, którzy pielęgnują wiarę w swoim życiu, zależy, aby wiara dojrzewała także w ich dzieciach, aby poznawały Boga i Mu ufały. Bozia – aniołki – Jezusek – I Komunia, potem Jezus – buntownik wśród życiowych problemów… To ważne etapy w życiu wiary.
3. Jaki jest cel rozwoju wiary? Celem wiary i jej rozwoju nie jest to, aby przetrwała życiowe zakręty; celem nie jest, aby „dowieźć” jakoś pacierze i niedzielną Mszę aż do dnia pogrzebu.
4. Niestety, na tym polegał błąd św. Piotra. Do kościoła nie chodził, ale będąc na co dzień z Jezusem żywo wierzył, że jest On oczekiwanym Mesjaszem – Zbawicielem. A skoro jest Mesjaszem, to rzecz oczywista, że ma w życiu wygrać, że będzie królem, czy prorokiem, czy wyzwolicielem z rzymskiej okupacji.
5. Dlatego właśnie – kierując się swoją wiarą w Mesjasza – bierze Go na bok i upomina…
6. Jezus musi wtedy wstrząsnąć jego wiarą, aby rozwinęła się dalej – jak pąk kwiatu, który musi pęknąć, aby ukazały się płatki; jak mama musi z przerażeniem stwierdzić, że znowu trzeba kupić dziecku nowe buty, bo ledwo co kupione są już za ciasne…
7. Słowa Jezusa przekraczają wyobraźnię św. Piotra. I to właśnie jest potrzebne, aby wyskoczył z „przyciasnych sandałów” swoich oczekiwań, a poszedł po prostu za Jezusem.
8. Od tego momentu Ewangelii Jezus będzie zmieniał sposób myślenia uczniów. Trzykrotnie zapowie swoją śmierć i zmartwychwstanie. Czy oni dadzą radę pójść, nadążyć za Jego nauką?
9. Nie bardzo… w krytycznym momencie pojmania w Ogrójcu po prostu uciekną… Dopiero kiedy przestraszeni otrzymają dary Ducha Świętego 50 dni po zmartwychwstaniu Jezusa – otworzą „przyciasną” przestrzeń Wieczernika i wyjdą na świat, aby głosić Jezusa.
10. To jest celem naszej wiary, aby stać się wyznawcami Chrystusa, aby samych siebie zaskoczyć odkrywaniem Pana Boga w życiu. Aby już nie wystarczył paciorek, czy niedzielna „Mszyczka”…
11. Warto dzisiaj przypomnieć sobie te chwile, w których otworzyły nam się oczy na Boga, warto dzisiaj prosić o nowe znaki na drodze życia.
Gidle, 16 września 2018, 24 niedziela zwykła, rok B, Iz 50, 5-9a; Ps 116a; Jk 2, 14-18; Mk 8, 27-35
HOMILIA 2
1. Pan Jezus zapowiada trzy razy swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Reakcje uczniów na te zapowiedzi mogą wpędzić w konsternację:
- po pierwszej zapowiedzi Piotr bierze Jezusa na bok i poucza; Mk pisze wręcz, że „wziął Go na bok i stanowczo Go upominał”… eufemistycznie opisana kłótnia? awantura?…
- po drugiej zapowiedzi uczniowie nadal niczego nie rozumieją, „a bali się Go pytać”, natomiast bez problemów pokłócą się o to, kto z nich jest największy,
- po trzeciej zapowiedzi dwa z Jego uczniów chcą zaklepać sobie miejsce w niebie najbliżej Jezusa, chcą w pewnym sensie ustawić się na przyszłość…
2. Powiedzielibyśmy „dziecinada!”? Otóż nie! Wędrując z Jezusem musimy sobie pozwolić na niedojrzałość. Nie jesteśmy ani pierwszymi, ani ostatnimi, którzy tłumaczą Bogu, jak być powinno…
3. Jezus ostro upomina Piotra: „myślisz po ludzku…” No a jak ma myśleć? Jest człowiekiem, a nie bogiem jakimś. Czy to coś złego? NIE! Ma jeszcze trochę czasu na to, aby nauczyć się Bożego sposobu myślenia.
4. Zupełnie jak dziecko, które w tym tygodniu zobaczyłem, jak chce o coś zapytać. Poczułem się przez chwilę jak Adaś/Adam Miauczyński tłumaczący jako nauczyciel polonista sonet Mickiewicza „Stepy akermańskie”. Pamiętna scena z filmu pt. „Dzień świra”. Myślałem, że dziecko zapyta o jakiś głębszy dylemat moralny. Tymczasem padło pytanie: „Czy ksiądz ma tatuaże?”
5. Apostołowie muszą się jeszcze wiele nauczyć. Późniejsi chrześcijanie też. Dylemat, o którym pisze św. Jakub jest następujący: jak zachować równowagę między wiarą a uczynkami? Niby proste, a jednak… Chrześcijanie judaizujący twierdzili, że trzeba przestrzegać przepisów Prawa Mojżeszowego, bo ich wypełnianie przez uczynki daje zbawienie. Inni, gnostycy, mówili: mamy tajemna wiedzę o Jezusie, ona nas zbawi, nic więcej nie trzeba robić… Tymczasem rozwiązanie, którego stale trzeba się uczyć, to właśnie równowaga między wiarą a uczynkami.
6. I jeszcze jedna sprawa do ogarnięcia, najtrudniejsza – ten ból i cierpienie u proroka Izajasza – największa próba wiary w to, że Bóg jest miłością… Oby jak najczęściej próba ta okazywała się skuteczna i dawała jasną odpowiedź…
7. Całe życie człowiek się uczy, a i tak głupi umiera. Więc zamiast to sobie wyrzucać, lepiej chwalić Boga słowami psalmu: „Uchronił bowiem moją duszę od śmierci… będę chodził w obecności Pana w krainie żyjących…”
Radonie, 24 niedziela zwykła, rok B, 12 września 2021, Iz 50, 5-9a; Ps 116a; Jk 2, 14-18; Mk 8, 27-35
HOMILIA 3
1. Dawniej, gdy dziecko dopytywało się o sprawy nie dla dzieci przeznaczone lub za trudne, dorośli odpowiadali: „Ciekawość to pierwszy stopień do… piekła!”. W pewnym sensie jest to prawda, gdy dziecko samo sięga z ciekawości po rzeczy złe. Ale gdy chodzi o coś godziwego – wtedy ciekawość jest pierwszym stopniem do wiedzy i mądrości.
2. W dzisiejszej Ewangelii Jezus jest ciekaw, pyta uczniów, za kogo uważają Go ludzie? To pytanie intrygować – czyżby Jezus interesował się opiniami na swój temat?
3. Dalej św. Marek włoży w usta faryzeuszy słowa: 'Jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką…” Jezus w oczach ludzi ma ogromną niezależność, nie chce popularności.
4. Pytanie zadane uczniom jest wstępem, przygotowaniem do zadania pytania dużo ważniejszego: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Odpowiedź Piotra znamy. Wiemy też, co stało się później.
5. Jednak idąc za św. Markiem i jego metodą „kanapkową” – między dwie sceny – kromki – wkłada kawał pysznej szyneczki – zdanie o sytuacji, która pojawia się jeden jedyny raz: „A mówił zupełnie otwarcie te słowa”.
6. Zdumiewające! Przecież w Ewangelii królują przypowieści, porównania, nauki, błogosławieństwa, obrazy. Niezrozumiałe – te Jezus tłumaczył uczniom na osobności, w domu, jeszcze raz Go pytali o coś. Tutaj mówi wprost – zapowiada swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Niby uczniowie powinni o tym wiedzieć.
7. Obraz Sługi Bożego z proroka Izajasza nie mógł być im zupełnie obcy. Ale co innego jest o czymś wiedzieć, a czym innym jest spotkać się z tym w życiu – boleśnie, realnie.
8. Stąd wołanie, które słychać z dzisiejszych czytań:
- Mesjasz, Sługa Boży, Król sponiewierany, poniżony, znieważony i opluty – nadal jest Królem! a może nawet tym bardziej – bo przyjmuje na siebie nasze winy i grzechy, aby za nie ofiarować się Ojcu dla naszego zbawienia,
- najgorsze plucie i poniżenie nie odbierze Mu tej godności i chwały – stąd słowa z Izajasza o twarzy jak głaz i wolności od wstydu, o bliskości Boga, który wspomaga,
- stąd wezwanie do konsekwencji w wyznawaniu wiary słowami i uczynkami.
9. I jeszcze coś życiowego, choć trudnego do przełknięcia – każdy bierze udział co jakiś czas w pogrzebie. Drodze z kaplicy pogrzebowej towarzyszy czasem muzyka, czasem cisza. Najczęściej jednak śpiew Ps 116A.
10. W nim człowiek osaczony przez śmierć, strach i udrękę woła do Pana i zostaje wybawiony. To jest paradoks, że składamy czyjeś ciało lub prochy do grobu, a wołamy głośno: „Będę chodził w obecności Pana w krainie żyjących”.
11. Bądź uwielbiony, Panie, w życiu i śmierci, bądź uwielbiony z obliczem pełnym blasku i uwielbienia oraz z twarzą przeoraną bólem. Daj nam przybyć do Ciebie w czasie powodzenia oraz w smutku. Wspomagaj nas!
Gdańsk, 24 niedziela zwykła, rok B, 15 września 2024, Iz 50, 5-9a; Ps 116a; Jk 2, 14-18; Mk 8, 27-35
HOMILIA 4
„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje ” (J 8, 34)
Dwoje młodych ludzi zapukało do drzwi: „Przynosimy słowa zbawienia”. Gospodarz otworzył i zaprosił ich do środka. Po dziesięciu minutach przerwał ich kazanie pytaniem: ile mają czasu i jak długo mogą się u niego zatrzymać. Jest dopiero godzina dziewiąta. Z radością oświadczyli, że mogą zostać nawet do obiadu. Z kolei rozradował się gospodarz. Jak to dobrze, zostaliście mi faktycznie zesłani przez Boga. Rano modliłem się o takich ludzi. Zaplanowałem malowanie mieszkania u sparaliżowanego sąsiada. Potrzebuję silnych ludzi, którzy pomogą mi poprzestawiać i nakryć meble, by nie uległy zniszczeniu. Mam robocze ubrania. Żona ugotuje obiad, a my tymczasem przygotujemy wszystko do malowania w jego mieszkaniu.
Nastąpił moment konsternacji i stanowcze stwierdzenie: „My na to nie mamy czasu. My musimy głosić dobrą nowinę”. Wtedy gospodarz otworzył Pismo Święte i wskazał na słowa Jakuba: „Jeśli brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was im powie: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta, a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała, to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 2,15). Przyszliście ze słowami zbawienia. Sąsiad mój potrzebuje nie słów, lecz rąk, jego trzeba wybawić z bałaganu w mieszkaniu. Jeśli Bóg posługuje się tylko waszym słowem, a nie rękami, to go od brudu wybawić nie może. Jeśli ograniczacie się do samego mówienia, nie jesteście wysłańcami Boga Zbawiciela. Na Sądzie Ostatecznym Jezus nie będzie pytał o słowa, lecz o czyny: Byłem chory, a nawiedziliście Mnie. Miałem bałagan w domu, a zrobiliście Mi porządek.
Goście niecierpliwie spoglądali w stronę drzwi. Szybko opuścili dom i parafię. Czy Słowo Boże, skierowane przez gospodarza trafiło do nich, tego nie wiadomo. Nie jest łatwo uczyć nauczycieli. Faktem jest jednak, że odkrywanie konsekwencji ewangelicznego orędzia trwa przez całe życie, a trud jego realizacji rzeźbi ludzkie serce na podobieństwo Serca Jezusa.
Wiara bez uczynków martwa jest. A człowiek doskonali siebie, czyniąc dobrze innym. Staje się wówczas podobny do Ojca Niebieskiego, który zawsze czyni dobro.
Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 37/94, 24 niedziela zwykła, Iz 50, 5-9a; Jk 2, 14-18; Mk 8, 27-35