3 niedziela Adwentu, rok C, Gaudete
Duch Święty w listach Pawłowych
Chrzest Duchem i Ogniem (Łk 3,16)
Jan Chrzciciel – różne komentarze zebrane
Nowe życie i duchowość chrzcielna
HOMILIA 1
1. Święty Jan Chrzciciel idealnie nadawał się na Mesjasza – zapowiadał powszechne zbawienie, głosił nawrócenie, skruchę, wskazywał na wypełnienie się proroctw; pomagał ludziom, aby odmienili swoje życie. Dzisiaj czytamy o tych domysłach ludzi…
2. Paradoksem jest to, że gdy ludzie przychodzili po wskazówki „jak żyć?” – Jan Chrzciciel nie mówił nic nadzwyczajnego… „Nie pobierajcie zbyt wiele…”, „Nie wymuszajcie… nie uciskajcie…” Krótko mówiąc: róbcie to, co do was należy z szacunkiem dla drugiego człowieka.
3. Gdyby dzisiaj stanął przed nami tutaj Jan Chrzciciel, również i nam zapewne nie powiedziałby nic nadzwyczajnego… Wykonuj obowiązki pilnie, szanuj i kochaj drugiego człowieka, podziel się tym, co masz najlepszego…
4. Ucząc w rożnych szkołach przez 20 lat miałem wielu uczniów, którym niczego w życiu nie brakowało, poza miłością rodziców… Nie raz opowiadali mi o tym…
5. Wam może zabraknąć forsy, paliwa, cierpliwości, wolnego kąta w mieszkaniu, zleceń, zdrowia… Nie może w Waszej rodzinie zabraknąć czułości, miłości, czasu dla siebie, przebaczenia, modlitwy, Boga samego…
6. Nie trzeba mieć niczego nadzwyczajnego, aby żyć w przyjaźni z Panem Bogiem. Wystarczy codzienne, dobre życie w zgodzie rodzinnej, sąsiedzkiej, w naszym kraju…
7. Do tego, aby Aleksandra Anna kochała Pana Boga, nie trzeba niczego wyjątkowego. Nie musi być pustelnicą, ani prorokinią, ani nawet dominikaninem…
8. Ola i Jędruś rozpoznają Pana Boga, gdy zobaczą Jego miłość w życiu, trosce swoich rodziców. Naszą wspólną pasją jest fotografia… Ale choćbyście dziecku kupili najlepszy aparat – miłości to nie zastąpi, wybudujcie piękny dom – ale to WY macie być ciepłem tego domu, gdy będziecie mili czas na wspólne zabawy, rozmowę, modlitwę, bycie ze sobą na co dzień…
9. Jan Chrzciciel powiedziałby nam dzisiaj – nic szczególnego… Wam tez życzę, aby w zwyczajnej, codziennej miłości Wasze dzieci odkryły działanie Pana Jezusa – Zbawiciela.
Małe Ciche, chrzest Aleksandry Anny, 3 niedziela Adwentu, rok C, 16 grudnia 2018, So 3, 14-17; śpiew: Iz 22, 2-6; Flp 4, 4-7; Łk 3, 10-18
HOMILIA 2
1. Jesteśmy wychowani i formowani w taki sposób, że wchodząc do muzeum, galerii, publicznej czy artystycznej przestrzeni należy powstrzymywać głośne i bardzo ekspresyjne okazywanie emocji. I słusznie. Hałaśliwym zachowaniem możemy komuś przeszkodzić, to jest po prostu niekulturalne.
2. Ale radość – zwłaszcza płynąca z miłości, zachwytu, pasji spotkania – nie zna granic. Widać to w dzisiejszych czytaniach. „Wyśpiewuj, Córo Syjońska…”, „Podnieś radosny okrzyk…”, „Wesel się z całego serca…”, „Nie bój się, Syjonie…”, „Pan, twój Bóg, jest pośród Ciebie…”, „Uniesie się weselem nad tobą…”, „Wzniesie okrzyk miłości…”
3. Nawet refren psalmu tu „pasuje”… „głośno z weselem”, a nie „głośmy…” 😉
4. Skąd tyle radości?
- Pan jest pośród nas! w Najświętszym Sakramencie, we wspólnocie Kościoła; tak samo, jak był w tym tłumie przed Janem Chrzcicielem – i za chwilę podejdzie, aby we chrzcie janowym wziąć na siebie niegodziwości, które ludzie wyznawali i zostawiali za sobą wybierając nowe życie,
- zresztą… cóż to za nowe życie… tłumom Jan mówi: przyjrzyj się realnie temu, co masz, jeśli coś zbywa – podziel się, czy to będzie ubranie, żywność, czas, cokolwiek… celnikom Jan mówi: bądź celnikiem, ale nie krzywdź nikogo, szanuj ludzi… żołnierzom Jan mówi: bądź zadowolony z żołdu; siła i broń to znakomita okazja do nadużyć, skoro przychodzisz i pytasz – wróć do koszar i po prostu bądź w porządku.
5. Celem działalności Jana Chrzciciela nie było jednak moralizowanie. On zapowiadał przyjście Mesjasza – Zbawiciela. On miał Go wskazać tylko… A przyjście Mesjasza łączyło się ze strachem przed sądem Bożym. Słusznym strachem. To dlatego przychodzą ci, którzy najbardziej nagrzeszyli, najbardziej obłowili się na ludzkiej krzywdzie. Chrzest Janowy służył ku przemianie i nawróceniu – zewnętrznym ich znakiem było obmycie ciała w Jordanie.
6. Mesjasz będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem:
- Duch napełnia – jest hojny, obdarowuje, nasyca, wypełnia jak gorące powietrze, które wypełnia wielki balon,
- Duch wieje – oddziela ziarna od plew, oddziela dobro od zła – pokazuje czyny jak na dłoni – jeśli dmuchnę w twoje życie – co z niego zostanie jako wartościowe ziarno?
- jeszcze bardziej bezlitosny jest ogień, zniszczy i czyści wszystko, co złe, banalne śmieciowe.
7. Po co ten trudny i bolesny chrzest Duchem i ogniem?
- aby przemiana, postanowienie duże i małe – było po prostu trwałe; próba daje prawdę o mnie, dzięki tej prawdzie mog być mocniejszy,
- aby nie kręcić się wokół siebie, lecz wyjść na spotkanie Chrystusa, z radością, z podniesioną głową.
8. Dzisiejsza radość jest wyjątkowa. Za niecałe dwa tygodnie wybuchnie na nowo – już razem z kolędami. I oczekiwaniem spełnionym. Ale póki co „niech pokój Boży strzeże naszych serc serc i myśli w Chrystusie Jezusie”.
3 niedziela Adwentu, Radonie, 12 grudnia 2021, rok C, So 3,14–17 Ps: Iz 12 Flp 4,4–7 Łk 3,10–18
HOMILIA 3
„Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma” (Łk 3,11).
Telefonicznie prosił o spotkanie. Przybył punktualnie. Dwadzieścia siedem lat. Oczy smutne, ramiona opadające ku ziemi, pod pachą dwie książki Edwarda Stachury. Wolno zaczyna swą opowieść. Odrzuciłem wszystkie autorytety: rodziców, Kościoła, nauczycieli. Skończyłem studia. Postanowiłem sam znaleźć sens życia. Trwało to dziesięć lat. Dziś już wiem, że nic nie ma sensu. Czekam na śmierć jako swe wybawienie. Życie doczesne jest koszmarem, a ten, kto widzi w nim piękno i dobro żyje w złudzeniu.
Mam przed sobą człowieka chorego duchowo. Popełnił wielki błąd: poszedł w las bez przewodnika. Postanowił wszystkiego uczyć się od początku samodzielnie. Sam chciał wynaleźć ogień, sam chciał nauczyć się budować dom, sam chciał wytopić stal potrzebną dla zrobienia noża, sam, sam, sam. Sam chciał nauczyć się rozróżniać dobre grzyby od trujących. Nazbierał grzybów niejadalnych, wśród nich zjadł muchomora sromotnika i oto na moich oczach umiera. Teraz siedzi przede mną i pyta, czy on popełnił błąd, czy też popełnili go rodzice, którzy teraz martwią się o niego. Kto z nich jest bliżej prawdy?
Słucham, rozumiem decyzje, jakie podejmował i pytam, czy jest pewien, że odrzucił wszelkie autorytety, że nikt nie miał wpływu na jego życie, że wyruszył w puszczę sam, by w imię wolności, samemu zdobywać doświadczenie, samemu nadać sens życiu. Stanowczo twierdzi, że tak. Pytam, czy sam przyszedł do mnie i sam prowadzi tę rozmowę? Tak. A czyje książki masz pod pachą? Edward Stachura, to mój ukochany autor. A więc nie jesteś sam. Wybrałeś mistrza. On cię poprowadził w las. On cię zachęcił do eksperymentowania, on uznał, że życie to jest wielki eksperyment i ty powędrowałeś za nim. Znasz jego koniec. Idziesz tą samą drogą. On też popełnił identyczny błąd i pod koniec życia nie mógł pojąć, dlaczego jego matka jest prostą i szczęśliwą kobietą, mimo iż ma nieszczęśliwego syna. Tymczasem on, uczony, po tylu eksperymentach, umiera bliski rozpaczy/Matka wędrowała za mistrzem, on mistrza odrzucił. Matka doskonale wiedziała, które grzyby są jadalne, a które trujące, bo jej mistrz od początku uczył ją sztuki rozróżniania.
Znam smak buntu człowieka młodego wobec autorytetu. Sam przeżyłem go przed laty dostatecznie mocno. Wtedy ważną rolę odegrała figura św. Jana Chrzciciela w głównym ołtarzu kościoła rodzinnej parafii. Zjawił się przede mną jako mistrz, jako przewodnik. On mi tłumaczył, że nie można iść w życie na zasadzie buntu. Trzeba iść na zasadzie szukania tego, co najcenniejsze. Szukania mistrzów. Nie wolno tracić czasu na eksperymenty, skoro zrobili je inni. Trzeba przyjąć doświadczenie i wędrować dalej. Życie moje nabrało sensu i stało się twórcze.
Rozmawiając z tym młodym człowiekiem – który wyruszając w drogę życia, nie wiedząc o tym, wybrał za mistrza Edwarda Stachurę – zestawiam odcinek drogi, jaką wędrował Jan Chrzciciel i ten utalentowany pisarz naszego pokolenia. Jednego i drugiego dosięgła nagła śmierć. Św. Jan został zamordowany za to, że upomniał się o szacunek dla Bożego prawa, które jest potrzebne dla rozróżnienia w życiu tego, co jadalne, od tego, co trujące. Edward sam sięgnął po śmierć, by po zatruciu swego ducha przeciąć bezsensowne życie. Dwie drogi, dwu przewodników, dwa rozwiązania.
Kościół to szkoła mistrzów. Życie w Kościele to ustawiczne korzystanie z doświadczenia tysięcy ludzi, którym udało się odkryć sens życia, cierpienia, śmierci. Kto szuka mistrza na pewno w Kościele go znajdzie. Kto nie szuka, niech się nie dziwi, że za eksperymentowanie trzeba płacić wielką cenę: choroby ducha, a nawet śmierci.
Dzisiejszy świat środków masowego przekazu, to wielkie bogactwo grzybów. Jedne z nich są wspaniałe i drogocenne, inne szkodliwe, a nawet śmiertelnie trujące. Ich podobieństwo czasem jest tak wielkie, iż o pomyłkę bardzo łatwo. W takiej sytuacji wyruszanie na grzybobranie bez przewodnika, wcześniej czy później skończy się tragicznie i nie należy się temu dziwić.
Adwentowe spotkania ze św. Janem Chrzcicielem to okazja do zastanowienia się nad tym, kto jest naszym przewodnikiem w życiu, kto jest naszym mistrzem i jakim cieszy się u nas autorytetem. Szczęśliwy kto znalazł mistrza o autorytecie niepodważalnym.
Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, NR 50/94, 3 Niedziela Adwentu, rok C
HOMILIA 4
- Po kim jak po kim, ale po największym z proroków można by się więcej spodziewać. Budzi moje zdumienie, że Jan Chrzciciel pytany o rady życiowe nie mówi właściwie nic odkrywczego.
- To jest dokładnie tak, jakby pójść do spowiedzi przedświątecznej, obiecywać sobie zmianę życia i usłyszeć, żeby być grzecznym w domu, jeść z umiarem i nie spędzić świąt przed telewizorem…
- Tak jest i w dzisiejszej Ewangelii. Co mówi Jan ludziom: dziel się tym, co posiadasz z biednymi, nie kradnij i nie oszukuj, bądź sprawiedliwy i nie znęcaj się nad słabszymi. Może wrażenie robił fakt, że wyglądał i zachowywał się inaczej. Ale nic szczególnego nie mówił… Mówi jeszcze coś, co jednak zastanawia… On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem…
- Rzecz w tym, że w greckim tekście nie ma słowa „chrzest”, lecz zanurzenie / gr. baptizei – zanurzy
- Sens jest ten sam, lecz zanurzenie w Duchu Świętym i ogniu brzmi zupełnie inaczej.
- O co w tym chodzi? Zanurzenie i obmycie oraz zanurzenie w ogniu jest znakiem radykalnego oczyszczenia serca – Jan chrzcił, zanurzał przy-chodzących w wodach Jordanu, pomagał w pod-jęciu decyzji o przemianie serca i postępowania.
- To, co woda obmyje i ogień oczyści nie jest już potem takie same…
- Łatwo sobie obiecywać takie zmiany z okazji świąt o Nowego Roku. Ale nie dziwmy się, gdy codzienność to wszystko zweryfikuje. Bóg przychodzi niekoniecznie tam, gdzie dzieje się coś odkrywczego….
Poznań, 3 niedziela Adwentu, rok C, 16 grudnia 2012, msza o 17.17
LEKTURA
Ofiara Chrystusa źródłem wiecznego zbawienia
(10, 1-18)
1Skoro więc prawo obejmowało tylko cień przyszłych dóbr, a nie samą rzeczywistość, to znaczy, że nie mogło ono udoskonalić tych, którzy co roku składali ustawicznie te same ofiary. 2Czyżby ich bowiem nie zaprzestano składać, gdyby uczestnicy kultu, raz oczyszczeni, nie mieli już świadomości grzechów? 3A jednak przez te ofiary corocznie wspomina się grzechy. 4Niemożliwe bowiem, aby krew wołów i kozłów gładziła grzechy. 5Toteż przychodząc na świat [Chrystus] mówi:
Ofiary i daru nie chciałeś, ale przygotowałeś Mi ciało.
6Ofiary całopalne i składane za grzech nie podobały Ci się.
7Wtedy powiedziałem: Oto przychodzę! W zwoju księgi napisano o Mnie, abym spełnił wolę Twoją, Boże!8Najpierw mówi: Ofiar i darów, całopaleń ani ofiar za grzechy nie chciałeś, nie podobały Ci się – choć składa się je zgodnie z Prawem. 9Następnie powiedział: Oto przychodzę, abym spełnił wolę Twoją! Znosi to, co pierwsze, aby ustanowić drugie! 10Mocą tej woli zostaliśmy uświęceni przez Ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. 11Każdy kapłan staje codziennie do służby, składając wielokrotnie te same ofiary, które nigdy nie mogą zgładzić grzechów. 12Ten zaś, złożywszy jedną Ofiarę za grzechy, na zawsze zasiadł po prawicy Bożej, 13czekając odtąd, aż On położy Jego nieprzyjaciół podnóżkiem stóp Jego. 14Przez tę jedną Ofiarę uczynił bowiem na zawsze doskonałymi tych, którzy dostępują uświęcenia. 15 A poświadcza nam to i Duch Święty. Po słowach bowiem: 16Oto jest przymierze, które zawrę z nimi po tych dniach, mówi Pan: Złożę moje prawa w ich sercach, i na ich umysłach je wypiszę… 17A grzechów ich ani nieprawości już nie wspomnę! 18Otóż gdzie jest odpuszczenie grzechów, tam nie potrzeba już składać za nie ofiary.
Wykład na temat kapłańskiej roli Chrystusa przechodzi teraz do ostatniego aspektu: Chrystus stał się „przyczyną wiecznego zbawienia dla wszystkich, którzy są Mu posłuszni” (Hbr 5, 9). W miejsce terminu „zbawienie”, którym kończyła się sekcja poprzednia (Hbr 9, 28), pojawia się teraz inne pojęcie kultowe, czasownik „uświęcać” (Hbr 10, 10 i 14). Chodzi o uświęcenie, które na zawsze wyzwala wierzących od grzechów, i pozwala przylgnąć do Boga. Jest to możliwe dzięki jedynej ofierze Chrystusa, który oddał sam siebie zgodnie z planem Bożym. Ofiara ta nie może jednak pozostać prywatnym aktem Chrystusa. Udziela się ona wierzącym, gdyż dokonał jej Chrystus w pełnej solidarności z ludźmi. Stan „konsekracji”, jaki Chrystus osiągnął przez swą ofiarę, faktycznie staje się naszym udziałem: my również zostaliśmy „konsekrowani”, czyli włączeni w kapłaństwo Chrystusa!
Barnaba wyjaśnia tę prawdę stopniowo, zgodnie ze swoją metodą porównań z dawnym systemem kultu Izraela. Poza kultowym słownictwem, które określa ofiarę Chrystusa, spotkamy tu odwołanie do świadectwa biblijnego Psalmu (Ps 40, 6-8) oraz cytowanego już wcześniej proroctwa (Jr 31, 33n). Autor nasz, jak zwykle, odczytuje te teksty w perspektywie chrześcijańskiej, widząc w Jezusie Chrystusie jedynego Pana, Zbawiciela wszystkich ludzi. Wywód zaczyna się od stwierdzenia absolutnej nieskuteczności dawnego systemu ofiar. Prawo, jako zbiór przepisów rytualnych, było tylko słabą zapowiedzią ostatecznego zbawienia w Chrystusie. Coroczne ponawianie tych samych ofiar nie mogło udzielić wierzącym pełnego „uświęcenia” i uwolnić ich od grzechów. Gdyby te ofiary miały realną skuteczność, nie byłoby potrzeby ustawicznie ich ponawiać. Tymczasem według naszego kaznodziei rytuał Dnia Pojednania tylko przypomina te grzechy przed Bogiem i przed własnym sumieniem, ale nie może ich zmazać! Ta surowa ocena kultu Starego Testamentu opiera się na dwu założeniach. Wiara chrześcijańska uznaje, że dopiero samoofiarowanie się Jezusa realnie niszczy moc grzechu i udziela wierzącym „doskonałości”, łącząc ich z Jezusem – Kapłanem doskonałym. Drugie założenie, kulturowe, pozwala zrozumieć ten pewnik wiary chrześcijańskiej. Spotkanie człowieka z Bogiem nie może się dokonać realnie poprzez zewnętrzne praktyki rytualne, takie jak zabijanie zwierząt i skrapianie ludu ich krwią. Cały ten system nie może bowiem dosięgnąć sumienia, a tylko tam dokonuje się spotkanie z Bogiem! „Niemożliwe bowiem, aby krew wołów i kozłów gładziła grzechy”. Barnaba nawiązał tu do tradycji prorockiej, która pragnęła „uduchowić” kult Izraela, krytykując jego formalizm (por. Ps 50 – 51). Założenie to nabiera nowej mocy dzięki wierze chrześcijańskiej, opartej na zbawczym dziele Chrystusa.
W tej nowej perspektywie odczytał Barnaba przytoczony fragment Psalmu 40, należący do tradycji etycznej przeciwnej rytualizmowi kultu. Z wielu możliwych tekstów ten właśnie najlepiej nadawał się do zobrazowania jego tezy. Jak zwykle, Barnaba odczytuje natchnione słowa jako proroctwo o Chrystusie. To On, przychodząc na świat, wyraża słowami Psalmu całą swą misję ziemską: streszcza się ona w wiernym spełnieniu woli Ojca. Moc dowodowa proroctwa polega na przeciwstawieniu pomiędzy dawnym systemem ofiar (psalm wylicza ich cztery rodzaje) a spełnieniem woli Bożej, wyrażonej „w zwoju księgi”, tzn. w mesjańskim proroctwie Biblii. Barnaba, krytyczny wobec rytuału Prawa, najchętniej powołuje się na Psalmy i na Proroków, aby uzasadnić biblijnie przewyższenie Prawa i całego systemu kultu Starego Testamentu. Tym razem posłużył się autorytetem Psalmu późniejszego od Prawa, wykazując w ten sposób zniesienie Prawa! Na miejsce dawnego rytuału pojawia się z woli Bożej ofiara Chrystusa. Zwróćmy uwagę na budowę tego zdania, które streszcza całą teologię Barnaby: „Mocą tej woli zostaliśmy uświęceni przez Ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze”. Uświęcenie, czyli wyzwolenie z grzechów i włączenie w życie samego Boga, to właśnie spełnienie Jego woli, o której mówił psalmista. Wola Boża spełniła się poprzez egzystencjalną ofiarę życia Jezusa w sposób jedyny i niepowtarzalny. Barnaba świadomie odwołał się w swym dowodzie do greckiej wersji psalmu, która mówi o „ciele” tam, gdzie tekst hebrajski czytał: „uszy”. Termin „ciało” jest istotny dla chrześcijańskiej lektury Psalmu 40, gdyż podkreśla cielesny charakter osobistej ofiary Chrystusa. Oryginalna myśl psalmu przeciwstawia kult rytualny – wierności woli Bożej. Wersja grecka nie zniekształca tej myśli, lecz ją pogłębia.
W środku tego kluczowego zdania (Hbr 10, 10) umieścił Barnaba imię historycznego Bohatera proroctwa, Jezusa, łącząc je z Jego chwalebnym tytułem Chrystus. Ta uroczysta formuła „Jezus Chrystus”, najstarsze wyznanie wiary chrześcijańskiej, pojawia się tu po raz pierwszy w kazaniu, a powróci jeszcze dwukrotnie w ostatnim rozdziale (Hbr 13, 8. 21). Końcowe stwierdzenie „raz na zawsze” (ephapax) nawiązuje do poprzednich sekcji (Hbr 7, 27 i 9, 12): nieskończona wartość ofiary Jezusa wypełnia ostatecznie wolę Bożą.
To głębokie i mocne zdanie mogło stanowić zakończenie całego kazania. Barnaba nie szuka jednak efektów retorycznych, lecz pragnie pogłębić refleksję nad danymi wiary. Nie wyjaśnił jeszcze, na czym polega „uświęcenie” przez osobistą ofiarę Chrystusa. Teraz więc podejmie ten temat (Hbr 10, 11-13), ilustrując go jak zawsze metodą porównania. W tym celu wykorzysta jeszcze raz słowa Psalmu 110, 1 istotne w całej argumentacji na temat kapłaństwa Chrystusa (Hbr 1, 1. 13). Pamiętając o niebiańskiej godności Jezusa jako kapłana i mesjasza, łatwiej nam pojąć zbawczą skuteczność Jego niepowtarzalnej ofiary. Okazując swym braciom pełną solidarność aż do śmierci, Jezus zabrał ich ze sobą i dał im udział w swej kapłańskiej „konsekracji” po prawicy Ojca! Nie tylko ich „uświęcił”, wyrywając spod władzy grzechu, ale uczynił „doskonałymi”, czyli całkowicie poświęconymi Bogu! W ten sposób Chrystus zrealizował ostateczny cel zbawienia.
Aby zamknąć ten wspaniały wywód, wraca Barnaba do przytoczonego już w rozdziale 8 proroctwa Jeremiasza o nowym Przymierzu. Tym razem tekst natchniony (Jr 31) posłuży mu za potwierdzenie zamysłu Bożego, którego pełną realizacją okazało się zbawcze pośredni-ctwo Chrystusa. Z długiego cytatu wybrał teraz Barnaba tylko aspekty pozytywne, które określają dokładnie istotę nowego Przymierza: jego wewnętrzność i przebaczenie grzechów. Te dwa wymiary przymierza zapowiadanego przez Jeremiasza doskonale łączą się z tym, co wcześniej powiedział kaznodzieja o osobistej i skutecznej ofierze Chrystusa. Spełnił On mianowicie wolę Boga w sposób doskonały. Nie był to dla Niego tylko zewnętrzny nakaz, lecz istota Jego ziemskiej egzystencji, która osiągnęła szczyt w wydaniu samego Siebie na śmierć. Dzięki tej ofierze i najwyższej wierności Jezusa podczas agonii, grzechy jako niewierność przymierzu zostały ostatecznie zgładzone. Odtąd więc cały system ofiar zastępczych, ustanowiony dla zgładzenia grzechów, nie ma już racji bytu! Tak radykalne stwierdzenie dobrze streszcza zamysł całego wywodu Barnaby. Przygotowuje zarazem część praktyczną i zachęcającą, do której zmierza kaznodzieja. Przejściem do tej gorącej zachęty będzie już druga połowa tej kolumny tekstu, jak się wkrótce okaże.
Powołując się na naukę Listu do Hebrajczyków o zbawczym posłuszeństwie Chrystusa, soborowy Dekret o odnowie życia zakonnego przypomniał, co tradycja Kościoła mówi o tej podstawowej cnocie chrześcijańskiej wspólnoty: „Zakonnicy przez profesję posłuszeństwa poświęcają całkowicie wolę swoją Bogu, jakby składając ofiarę z siebie, a przez to jednoczą się trwalej i bezpieczniej ze zbawczą wolą Boga. Stąd to za przykładem Jezusa Chrystusa, który przyszedł, aby pełnić wolę Ojca (por. J 4, 34; 5, 30; Hbr 10, 7; Ps 39, 9), „przyjąwszy postać sługi” (Flp 2, 9) z tego, co wycierpiał, nauczył się posłuszeństwa (Hbr 5, 8) – zakonnicy, pobudzeni przez Ducha Świętego, ulegają z wiarą przełożonym, zastępującym Boga, i pod ich kierownictwem oddają się posługiwaniu wszystkim braciom w Chrystusie…” (DZ 14).
Zachęta do wierności (10, 19-39)
19Mamy więc pewność, bracia, że wejdziemy do Miejsca Świętego dzięki krwi Jezusa. 20On zapoczątkował dla nas nowy, życiodajny sposób postępowania poprzez Zasłonę, którą jest Jego ciało. 21On jest Wielkim Kapłanem nad domem Bożym. 22Przystąpmy zatem [do Niego] ze szczerym sercem i pełnym zaufaniem, skoro jesteśmy oczyszczeni od złych skłonności serc i obmyci na ciele czystą wodą. 23Trzymajmy się niewzruszenie wyzna-czonej nadziei, gdyż wierny jest Dawca obietnicy! 24Bądźmy wzajemnie za siebie odpowiedzialni, dążąc do gorliwej miłości i dobrych uczynków. 25Nie zaniedbujmy wspólnych zgromadzeń, jak się to stało zwyczajem niektórych. Natomiast zachęcajmy się wzajemnie im bardziej widzimy, że zbliża się Dzień [Pański].
26Gdybyśmy bowiem świadomie grzeszyli po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to w miejsce krwawej ofiary za grzechy 27zostałoby nam tylko czekać na stra-szliwy Sąd i na żar ognia, który pochłonie buntowników. 28Kto łamie Prawo Mojżeszowe, ten bez litości winien być zabity na podstawie świadectwa dwu lub trzech świadków. 29Rozważcie, o ile większej kary byłby godzien ktoś, kto by zdeptał Syna Bożego, lekceważąc Krew, która go uświęciła, i gardząc Duchem łaski! 30Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie należy pomsta, i Ja dokonam odpłaty!
Oraz: Pan sam osądzi swój lud.31Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żywego! 32Przypomnijcie sobie dawne dni. Tuż po otrzymaniu światła [wiary] przetrwaliście liczne zmagania z cierpieniem, 33czy to publicznie wystawieni na pośmiewisko i prześladowania, czy też solidaryzując się z tymi, którzy ich doznawali. 34Współcierpieliście przecież z uwięzionymi, przyjęliście z radością grabież waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie lepsze, trwałe dobra. 35Nie pozbywajcie się więc tej pewności, bo wielka za nią czeka nagroda! 36Musicie tylko być wytrwali, abyście pełniąc wolę Bożą zasłużyli na spełnienie obietnicy:
37Jeszcze maleńka chwila, a przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie będzie zwlekał!
38A sprawiedliwy Mój dzięki wierze żył będzie, lecz jeśli odstąpi, nie znajdę w nim upodobania!39A przecież my nie należymy do odstępców, którzy mają zginąć, lecz do wiernych, którzy mają ocalić życie.
Kaznodzieja zaraz po wykładzie na temat kapłaństwa Chrystusa, przekazuje zachętę do praktycznego zaangażowania wierzących (Hbr 10, 19-25). Przejście takie jest łatwiejsze dzięki nawiązaniu do wyjątkowej sytuacji, w jakiej znaleźli się adresaci. Zwięzłe streszczenie doktryny spowodowało niejasność pewnych wyrażeń. Charakterystyczny dla Listu do Hebrajczyków zwrot toutestin, „to jest (jego ciało)” może odnosić się bądź do „zasłony”, bądź też do całego wyrażenia wiersza 20 o nowej, życiodajnej drodze, jaką zapoczątkował Jezus. W każdym razie chrześcijanie mają teraz swobodny dostęp do świątyni niebios, a to dzięki krwi Jezusa. On bowiem konsekrował nową i żywą drogę „poprzez zasłonę”, jako najwyższy Kapłan, prawnie ustanowiony „nad domem Bożym”. Obrazowy język tego wprowadzenia nawiązuje do liturgii wielkiego Dnia Pojednania: arcykapłan wchodzi przez zasłonę do Miejsca Najświętszego z krwią ofiar. Pod tymi obrazami, wziętymi z rytuału świątynnego, ukazał jednak Barnaba nową rzeczywistość chrześcijańską, wynikłą ze zbawczej męki Chrystusa. Krwi dawnych ofiar odpowiada najświętsza krew Jezusa, Syna Bożego. Zasłona dzieląca Miejsce Święte od Najświętszego została zastąpiona zasłoną „Jego ciała”. Chodzi więc o człowieczeństwo Jezusa, które dzięki ofierze życia stało się dla wierzących drogowskazem do nieba, wzorem nowego „sposobu postępowania”. Greckie słowo hodos, „droga”, jest tu odpowiednikiem hebrajskiego halaka, co już w Qumran ma znaczenie przenośne (np. 1QS 1, 25) i z czasem nabierze znaczenia „normy postępowania”, a nawet „religii” (por. Dz 9, 2). Ta nowa rzeczywistość zbawcza, zapoczątkowana w ofierze Chrystusa, zbieżna jest z Jego kapłańską rolą w „domu” Bożym. Wyrażenie to (por. Hbr 3,3) oznacza Kościół w jego nadprzyrodzonym wymiarze, zarówno ziemskim jaki i niebiańskim. Chrystus pełni w nim swoje wieczne kapłaństwo, wstawiając się przed Ojcem za wierzącymi (Hbr 9, 25).
Mając tak wspaniałe gwarancje spotkania z Bogiem, winniśmy więc przyjąć nową postawę, która wyraża się w trzech wymiarach życia chrześcijańskiego: wierze, nadziei i braterskiej miłości. Przylgnięcie wiarą do Boga dokonuje się poprzez sakramentalne zanurzenie w Jego życiu. Reguła Zrzeszenia z Qumran podaje zasady włączenia we wspólnotę wiary poprzez system rytualnych obmyć. Człowiek, który pragnie wewnętrznego oczyszczenia, „przez świętego ducha zrzeszenia, przez jego prawdę oczyści się ze wszystkich swoich przewinień. Przez ducha prawości i pokory zostanie odkupiony grzech jego. Przez upokorzenie swej duszy wobec wszystkich ustaw bożych oczyści się jego ciało, by mogło być pokropione wodą oczyszczenia i uświęcić się obmywającą wodą” (1QS 3, 7-9). W podobnych zwrotach ukrył Barnaba zupełną nowość nauki chrześcijańskiej o sakramentalnym obmyciu. Jest ono zarazem zewnętrznym obmyciem ciała jak i wewnętrznym oczyszczeniem sumień dzięki krwi Chrystusa.
Z kolei nadzieja, jako zbawcza treść chrześcijańskiego wyznania, opiera się na wierności Boga, który udzielił obietnicy. Nadzieja i obietnica to podstawowe tematy tej homilii zwróconej do gminy, która znalazła się w kryzysie wiary i przeżywa chwile zwątpienia. Trzecia zachęta dotyczy bratniej miłości, której konkretnym wyrazem są czyny dobroci. Zakończenie tej zachęty przybiera już ton żarliwego napomnienia: „Nie zaniedbujmy wspólnych zgromadzeń…” Gromadzenie się wspólnoty wiary stwarza bowiem dobrą okazję do wzajemnej pomocy i braterskiego umocnienia. W końcu pojawia się motywacja eschatologiczna: bliskość dnia paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa, jest ostatecznym motywem czujności w wierze.
Tak więc zbawienie ofiarowane chrześcijanom, raz na zawsze otwarty dostęp do Boga, staje się zachętą do żywej wiary, nadziei i miłości. Dawny system separacji między Bogiem a człowiekiem został przezwyciężony osobistą ofiarą Syna Bożego. Wymaga to, aby wszyscy, którzy chcą pójść śladem Jezusa, przylgnęli do Niego całą swą egzystencją. Zbawienie udzielone nam przez Boga w Chrystusie, nie dokonuje się bowiem w sposób magiczny czy automatyczny w chwili chrztu. Wymaga ono dogłębnej przemiany życia, którą Apostoł Paweł nazwał uśmierceniem dawnego człowieka i przyobleczeniem w Chrystusa. W przeciwnym razie grozi nam ponowny rytualizm, gorszy od żydowskiego, bo lekceważącynową sytuację historyczną, w jakiej znaleźli się wierzący.
Nic więc dziwnego, iż po wstępnej zachęcie nowa partia tekstu (Hbr 10, 26-35) zaczyna się surowym napomnieniem słuchaczy. Pojawi się tutaj temat straszliwego sądu na tych, którzy zdradzają swe powołanie. Groza apostazji od Chrystusa jawi się szczególnie wielka w porównaniu z sytuacją tych, którzy złamali dawne przymierze. Ciężkie wykroczenie wobec Prawa Mojżeszowego stawiało przestępcę poza zasięgiem przymierza z Bogiem, prowadząc go prosto ku śmierci. Wina odstępców od Kościoła jest niepomiernie cięższa: oznacza wzgardzenie Synem Bożym, profanację krwi Przymierza i zniewagę wobec samego Ducha łaski. Tak silne podkreślenie ogromu zbrodni apostazji opiera się na przekonaniu, że zbawcze dzieło Chrystusa jest niepowtarzalne. Poza Nim nie ma możliwości odkupienia, gdyż tylko Serce Jezusa jest „krwawą ofiarą za grzechy”. Kto świadomie wyznał przy chrzcie wiarę w Chrystusa, ten przylgnął do Niego jako do jedynego Pośrednika. W takim razie odstępstwo od wiary oznacza całkowitą ruinę, bezpowrotną zagładę, jaką kaznodzieja stara się odmalować językiem ówczesnej apokaliptyki.
Druga część napomnienia nabiera znów tonu pozytywnej zachęty. Barnaba odwołuje się do gorliwości swych słuchaczy, okazanej po przyjęciu światła wiary. Nawrócenie i wybór Chrystusa w ówczesnych warunkach powodowały często zerwanie z własnym środowiskiem, niosąc za sobą represje i bojkot ekonomiczny ze strony pogan i Żydów. Nie było to jeszcze „prześladowanie” w sensie religijnym, jakie zacznie się po wojnie żydowskiej i zburzeniu świątyni jerozolimskiej. Wyrażenia Barnaby nawiązują jednak do poważnych cierpień i konsekwencji materialnych. Nie wiemy, czy ma on na myśli represje żydowskie w Jerozolimie (Dz 8, 1-4), czy skutki edyktu Klaudiusza w Rzymie (Dz 18, 2). Zadaniem kaznodziei nie jest przecież informacja historyczna lecz zachęta do wytrwałości w wierze.
Ostatni fragment centralnej części Listu do Hebrajczyków (Hbr 10, 36-39) podejmuje ton zachęty. Temat wytrwałości (hypomone) był już przygotowany uprzednio wzmianką o „przetrwaniu” (hypomeno, w. 32) ciężkich prób, jakie spadły na gminę chrześcijańską. Teraz zachęta ta konkretyzuje się w pełnieniu woli Bożej. W życiu wiernych przedłuża się Jezusowa ofiara złożona z siebie (Hbr 10, 9n). Wytrwałość ma oparcie w Bożej „obietnicy”, co w Biblii jest równoznaczne ze zbawieniem, które oznacza dar wierności Boga. Potwierdzeniem tej wierności jest słowo Boże: Barnaba połączył tu dwa teksty biblijne, odczytując je jak zawsze w świetle wiary chrześcijańskiej. Bliskie już „przyjście” Boga rozumie on jako paruzję Pana Jezusa, natomiast „wiara” sprawiedliwego to wierność chrześcijanina w oczekiwaniu na przyjście Pana. Qumrański Peszer do Księgi Habakuka odnosił te same słowa do wierności Prawu zgodnie z nauczaniem Mistrza Sprawiedliwości (1QpHa 7, 1-17). Komentarz Barnaby do słów Ha 2, 3n odnosi zarówno „wierność” jak i groźbę odstępstwa do aktualnej sytuacji słuchaczy. Ostatnie zdanie streszcza uzasadnienie całej dotychczasowej zachęty: zaniedbanie zobowiązań chrześcijańskich prowadzi do ostatecznej klęski, wytrwała zaś wierność gwarantuje pełnię życia i zbawienia.
Czas na podsumowanie tej długiej parenezy, ukazującej apostolską wizję doświadczenia chrześcijańskiego. Szczegółowy wykład o kapłaństwie Chrystusa nie ma zaspokoić ciekawości słuchaczy. Barnaba pragnął w ten sposób zaangażować swych braci w życie sakramentalne i moralne Kościoła. Zaangażowanie chrześcijańskie łączy się z poważnymi ofiarami, a nawet z odrzuceniem przez społeczność świecką. Mimo to życie wiernych opiera się na radosnej ufności ze spojrzeniem w przyszłość. Nadzieja chrześcijańska wypatruje nie jakiegoś anonimowego zbawienia, lecz samego Pana Jezusa Chrystusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą ku ostatecznemu spotkaniu z Bogiem.
Na ten wspaniały wzór Chrystusa Kapłana wskazuje Sobór w Dekrecie o posłudze i życiu kapłanów: „Kierując Ludem Bożym i pasterzując mu, pobudzani są oni miłością Dobrego Pasterza, aby dawali duszę swoją za owce swoje, gotowi nawet do najwyższej ofiary, naśladując przykład kapłanów, którzy nie wahali się także i w dzisiejszych czasach oddać życie swoje. Będąc nauczycielami wiary i sami mając „zapewnione wejście do świątyni przez Krew Chrystusową” (Hbr 10, 19), przystępują do Boga „szczerym sercem i z pełną wiarą” (Hbr 10, 22); żywią mocną nadzieję o wiernych swoich, aby móc pocieszać tych, którzy są we wszelkiego rodzaju ucisku, pociechą, której sami doznają od Boga” (DK 13).
Źródło tekstu: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/do_hbr_07.html
Spis treści komentarzy do Hbr: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/do_hbr_00.html
LEKTURA 2
Komentarz do Hbr. 10:10,14 [uświęcenie / poświęcenie]
„Za sprawą tej woli jesteśmy uświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze … Jedną bowiem ofiarą uczynił doskonałymi na zawsze tych, którzy są uświęceni” (UBG)
Streszczenie komentarza: greckie hagiazo oznacza 1) oczyszczenie i wówczas tłumaczone jest jako uświęcenie bądź 2) oddzielenie do wykonywania szczególnej służby i wówczas tłumaczone jest jako poświęcenie. Poświęcenie Kościoła oznacza oddzielenie do służby głoszenia i nauczania Ewangelii. Poświęcenie z kolei musi także oznaczać uświęcenie – odnowienie umysłu (i w dalszej konsekwencji charakteru) w znajomości prawdy. Nasze poświęcenie i uświęcenie odbywa się przez ofiarę Jezusa Chrystusa, który poprzez swoją służbę wydał świadectwo prawdzie i pokazał wzór do naśladowania dla członków swojego Kościoła.
Kluczem do interpretacji Hbr. 10:10,14 są pierwsze słowa wersetu 10: „Za sprawą tej woli”, które nawiązują z kolei do proroczych słów Mesjasza: „Oto przychodzę – na początku księgi jest napisane o mnie – abym spełniał twoją wolę, o Boże” (Hbr. 10:7 UBG). Jezus przychodzi spełniać wolę Ojca i w tym samym celu są uświęceni i uczynieni doskonałymi członkowie jego Kościoła. Co zatem było wolą Ojca, wyjaśnia Izajasz w pięknych proroczych słowach: „A teraz mówi PAN, który stworzył mnie na swego sługę już od łona, abym przyprowadził do niego Jakuba, a choćby Izrael nie był zebrany, będę jednak wysławiony w oczach PANA, a mój Bóg będzie moją siłą. (6) I powiedział: To za mało, że jesteś moim sługą, aby podźwignąć pokolenia Jakuba i przywrócić ocalonych z Izraela. Dlatego ustanowię cię światłością dla pogan, abyś był moim zbawieniem aż do krańców ziemi” (Iz. 49:5,6 UBG). Służba Pana Jezusa skierowana była wyłącznie do Izraela (Mt. 15:24). On sam jednak polecił członkom swojego Ciała czynić uczniów spośród narodów, tak aby wypełniły się słowa wersetu 6. proroctwa (Mt. 28:19,20).
Nauczanie jest w Biblii elementem służby kapłańskiej. Zadaniem kapłanów pod Przymierzem Zakonu było nauczanie ludu prawa (2 Kronik 15:3; Neh. 8:2,3; Mal. 2:7). Spalanie kadzidła w Przybytku przez kapłanów symbolicznie wyrażało ten element służby (Wj. 30:7,8; 2 Kor. 2:14-17). Apostoł Paweł pisze w Hbr. 10:1, że Prawo zawierało „cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy” (UBG). W związku z tym, zadaniem kapłanów Nowego Przymierza – zgodnie z typem pokazanym w Zakonie oraz słowami apostoła Piotra – jest rozgłaszanie cnót tego, który nas powołał z ciemności do swej cudownej światłości (1 Pt. 2:9 UBG). Wypełniamy zatem w tym elemencie wolę Boga, którą także przyszedł wypełniać Pan, głosząc Królestwo Jakubowi. Wypełnianie tego zadania wymaga dwóch rzeczy pokazanych w znaczeniu czasownika hagiazo: 1) oczyszczenia oraz 2) oddzielenia do wykonywania szczególnej służby. W odniesieniu do pierwszego znaczenia mówimy o uświęceniu, natomiast w odniesieniu do drugiego o poświęceniu.
Hagiazo występuje w Hbr. 10:10 i bywa różnie tłumaczone. Tłumacze Biblii Tysiąclecia oddają je jako 'uświęcić’, ale już np. w Biblii Gdańskiej przeczytamy w tym miejscu o poświęceniu: „Przez którą wolę jesteśmy poświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz uczynioną”. Tymczasem w gruncie rzeczy oba znaczenia mają zastosowanie. Występowanie przed ludźmi wymaga od ambasadorów Chrystusa gruntownego zrozumienia Słowa Bożego, czystego przekazu Ewangelii pozbawionego naleciałości niebiblijnych doktryn (2 Kor. 5:20). Z drugiej strony służba dla prawdy wymaga naszego poświęcenia – traktowania jej jako podstawowego zadania i głównego celu, nie jako dodatku do tuzina innych spraw. „Bo miłość Pomazańca obejmuje nas, osądzających to, że Jeden za wszystkich umarł; zatem ci wszyscy umarli; (15) i za wszystkich umarł, aby ci żyjący już nie dla siebie samych żyli, ale dla Tego za nich Umarłego i Zbudzonego” (2 Kor. 5:14,15 GP).
Jeśli miałbym decydować, które znaczenie hagiazo wybrać w Hbr. 10:10, wybrałbym znaczenie 2) – „Za sprawą tej woli jesteśmy poświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze”. Dlaczego – ponieważ znaczenie 1) zostało wyrażone w wersecie 14. Według Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej, „Jedną bowiem ofiarą uczynił doskonałymi na zawsze tych, którzy są uświęceni”. Hagiazo tutaj występujące odnosi się niewątpliwie do treści wersetu 10. Mielibyśmy zatem: „Jedną bowiem ofiarą uczynił doskonałymi na zawsze tych, którzy są poświęceni”. Natomiast element uświęcenia został ujęty w słowach „uczynił doskonałymi”. Ponadto, w oryginale „uświęceni” występuje w formie imiesłowu teraźniejszego niedokonanego, natomiast „na zawsze” jest tłumaczeniem dienekes, które w złożeniu z eis, jak to ma miejsce w Hbr. 10:14, oznacza „nieprzerwanie, ustawicznie”. Tak więc należałoby ten werset przetłumaczyć następująco: „jedną ofiarą doskonałymi uczynił [uświęcił] ustawicznie poświęcanych”.
W jaki sposób jesteśmy uczynieni doskonałymi, wyjaśnia apostoł Paweł zaledwie dwa wersety dalej, cytując z proroka Jeremiasza: „Włożę moje prawa w ich serca i wypiszę je na ich umysłach” (Hbr. 10:16 UBG). Warto jednak zauważyć podwójny element, o którym mówi prorok, ponieważ odpowiada on podwójnemu znaczeniu hagiazo, a mianowicie wypisanie prawa na umysłach odpowiada uświęceniu, w którym doświadczamy spłodzenia z ducha poszukiwania i rozumienia prawdy, a tym samym jesteśmy uczynieni doskonałymi jako nowe stworzenie. Serce natomiast jest symbolem woli. Włożenie prawa do serca jest symbolicznym opisem poświęcenia, w którym nasze życie zostaje oddzielone dla celów służby dla Ewangelii. Ta sama podwójna myśl jest wyrażona w 2 Pt. 1:3, gdzie czytamy, że jesteśmy powołani przez chwałę Bożej prawdy (uświęcenie) oraz odwagę (cnotę, gr. arete) głoszenia Słowa (poświęcenie).
Podwójne znaczenie hagiazo jest również zaznaczone w symbolach Wieczerzy Pańskiej. Przyjmowanie pamiątkowych symboli chleba i wina pokazuje udział wierzących w Nowym Przymierzu. Chleb jest symbolem ciała (które także w Biblii oznacza charakter) oraz prawdy. Spożywając niekwaszony chleb, pokazujemy w ten sposób karmienie się niekwaszoną błędem nauką Ewangelii, która zmienia charakter, czyniąc nas Ciałem Chrystusa. Wino oznacza krew, która z kolei jest symbolem życia. Ofiara krwi jest ofiarą życia czynioną w pełnym zaufaniu do Boga. Pijąc pamiątkowe wino, dajemy wyraz wierze, która składa życie w ofierze dla Słowa Bożego (Łk. 22:19,20). W ten sposób chleb jest symbolem naszego uświęcenia przez prawdę, a wino – naszego poświęcenia w służbie Ewangelii. Jednocześnie symbole pamiątkowe łączą doświadczenia poświęcenia i uświęcenia z ofiarą Jezusa Chrystusa, podobnie jak czyni to Paweł w badanych wersetach Hbr. 10:10,14.
W myśl słów apostoła, jesteśmy poświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa oraz jedną ofiarą uczynieni doskonałymi (uświęceni). Ofiara Pana zajmuje zatem centralne miejsce dla duchowego rozwoju Kościoła. To oczywiste, jeśli rozumiemy jej sens zgodnie z nauczaniem Mistrza: „Ja po to się narodziłem i po to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mego głosu” (Jn. 18:37 UBG). Świadectwo wydane przez Pana było dwojakiego rodzaju: z jednej strony to treść nauk wyjaśniających sens prawa, dzięki którym jesteśmy uświęcani (Mt. 5:17-19; Jn. 14:6); z drugiej strony to przykład postępowania i poświęcenia w służbie zapraszający wierzących do podjęcia ich własnej ofiary: „Jeśli ktoś chce pójść za mną, niech się wyprze samego siebie, weźmie swój krzyż i idzie za mną” (Mt. 16:24 UBG). Nauka Chrystusa jest Ewangelią wąskiej drogi – ofiary ciała składanej w toku rozumnej służby, na końcu której czeka na zwycięzców dar życia wiecznego (Rzym. 12:1).
Krytyczne znaczenie ofiary Pana dla służby kapłańskiej nowego stworzenia zostało także pokazane w inicjacji kapłańskiej pod Przymierzem Zakonu. Podczas ceremonii ofiarowane są zwierzęta: cielec i dwa barany (Wj. 29:10-20). Ofiara cielca przestawia ofiarę Jezusa Chrystusa. Antytypiczni kapłani kładą swoje ręce na głowę antytypicznego cielca w geście zupełnego polegania na tej ofierze, a także służby (symbol ręki) na rzecz prawdy, której świadectwo wydał Pan. Smarowanie rogów ołtarza krwią cielca przedstawia zastosowanie wartości ofiary Chrystusa za Kościół, tzn. otwarcie drogi poświęcenia dla wierzących w obecnym wieku Ewangelii. Wylanie pozostałej krwi na ziemię u podnóża ołtarza wskazuje, że ta sama ofiara będzie miała zastosowanie za całą ludzkość w czasie przyszłego Królestwa Chrystusa (Dzieje 3:19-21; 1 Jn. 2:2), zarówno w sensie oświecenia niewybranych (o czym mówi Izajasz we fragmencie cytowanym na wstępie), jak i zdjęcia przekleństwa z ziemi (Rdz. 3:17,18).
ŹRÓDŁO TEKSTU: https://www.komentarzbiblijny.pl/new/nt/hbr/hbr_10_10_14.php