KONCEPCJA „OJCÓW EUROPY”
Tragiczne wydarzenia XX wieku zadecydowały o pojawieniu się w gremiach polityków idei nadania narodom Europy wspólnego instytucjonalnego kształtu, który pozwoliłby godzić różne interesy i rozwiązywać nieuniknione konflikty w sposób pokojowy, kompleksowy i sprawiedliwy. Zaowocowało to nadaniem Europie — na razie Zachodniej — kierunku realizowanego w postaci bezprecedensowego w dziejach świata organizmu — Unii Europejskiej.
Sama koncepcja Europy jako wspólnoty kulturowej istnieje od dawna. Na przestrzeni wieków pojawiało się wielu jej zwolenników. Zdaniem znawcy problematyki europejskiej o. Andrzeja Koprowskiego, „wśród nich wymienić należy przede wszystkim świętych Cyryla i Metodego, króla Jerzego z Podiebradu, mnichów z Saint Pierre, wielkich filozofów: Monteskiusza, Saint-Simona czy jednego z najsławniejszych myślicieli, a mianowicie Immanuela Kanta”. O znaczeniu niektórych z nich wielokrotnie przypomina w swoich wystąpieniach Ojciec Święty Jan Paweł II.
Na tworzenie się konstrukcji europejskiej duży wpływ miał upadek imperiów. Spowodował on utratę znaczenia niegdyś kluczowych państw na kontynencie, takich jak Austria, Hiszpania, Portugalia oraz Dania. Dopiero jednak doświadczenia ery wojny totalnej przyspieszyły i zadecydowały o stworzeniu struktury instytucjonalnej, która wymogła na jej uczestnikach spełnienie nie tylko deklaracji, ale i wzajemnych zobowiązań, jakie przyjęły na siebie państwa członkowskie pierwszych wspólnot: Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (1951) oraz Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (1957).
Co — oprócz tragicznych doświadczeń — zadecydowało o tak silnym powojennym „przyspieszeniu” w tworzeniu zrębów instytucji europejskich? Obecna postać wspólnoty europejskiej posiada przede wszystkim wymiar gospodarczy, prawny i społeczny. Mówiąc jednak o idei europejskiej jedności, myślimy przede wszystkim o wspólnym kulturalno-historycznym projekcie, który wcześniej nie przekładał się na konkretne struktury, ale istniał jedynie w umysłach europejskich intelektualistów i niektórych polityków. W okresie poprzedzającym wojnę i krótko po niej dojrzewali do wybitnej roli, którą spełnili później, politycy odwołujący się do chrześcijańskiego światopoglądu jako podstawy aktywności na arenie państwowej i międzynarodowej. Zainspirowani nauką społeczną Kościoła, żywo wspierani przez ówczesnego papieża Piusa XII, przy poparciu swoich społeczeństw dokonali kroku, który dziś, z perspektywy pięćdziesięciu lat pokoju i prosperity w Europie, można nazwać posunięciem fundamentalnym. To wizje takich ludzi jak Robert Schuman, Jean Monnet (niewierzący, ale — jak sam twierdził — stał na pograniczu wiary), Konrad Adenauer czy Alcido de Gasperi doprowadziły do zrealizowania koncepcji wspólnoty.
W marcu 1950 roku w jednym z wywiadów Konrad Adenauer, pierwszy kanclerz RFN, zasugerował chęć utworzenia wspólnej, ponadrządowej fuzji gospodarczej z Francją. Pomysł został natychmiast podjęty przez francuskiego ministra Jeana Monneta, który przygotował pierwszy „europejski akt”, według którego przemysł ciężki (górnictwo i hutnictwo) znalazł się pod wspólnym zarządem „w organizacji otwartej na uczestnictwo innych państw europejskich”. W następstwie tej propozycji powstała EWWiS, do której oprócz jej inspiratorów przyłączyły się także Belgia, Holandia, Luksemburg i Włochy. Węgiel i stal stały się niejako symbolem scalenia.
Koncepcja Monneta—Adenauera polegała na stworzeniu wspólnoty, w której nie byłoby zwycięzców ani pokonanych. Guido Vanheeswijck, profesor filozofii politycznej Uniwersytetu Saint Ignatius w Antwerpii ocenia, iż „Monnet zdawał sobie sprawę, że federalizm i ponadnarodowość nie wzbudzą sprzeciwu, jeśli zostaną skupione na dziedzinie technicznej, i technologicznej, i to o ograniczonym zasięgu, na węglu i stali”. Opinia publiczna w Europie musiała jednak przyjąć do wiadomości radykalną, jakościową zmianę, jaką urzeczywistniła wspólnota Monneta. Dotychczasowi wrogowie rozpoczęli współpracę. Był to psychologiczny przełom.
W pracach nad utworzeniem EWWiS i kolejnych zrębów konstrukcji europejskiej wydatnie uczestniczyli przedstawiciele ruchu europejskiego, politycy belgijscy, holenderscy i włoscy, ale szczególnie wart podkreślenia jest wkład innego francuskiego ministra — Roberta Schumana, odpowiedzialnego za sprawy zagraniczne. Typowe dla jego sposobu myślenia było dostrzeganie związku między konkretnym działaniem a wizją duchową. Podkreślał konieczność oparcia poszczególnych decyzji i poczynań na koncepcji wspólnego dobra.
Schuman, jak wówczas mało kto, mógł czuć się Europejczykiem w dobrym znaczeniu tego słowa. Był Luksemburczykiem, który przyjął z przekonania francuskie obywatelstwo w okresie międzywojennym. Rozumiał, że projekt europejski można wprowadzać jedynie drogą decyzji przynoszących w kolejnych dziedzinach korzyści wszystkim. Tak pojęte dobro wspólne w jego wypowiedziach było zawsze powiązane z wizją Europy, zawartą w słynnym schumanowskim „Testamencie dla Europy”: „Nigdy nie dość powtarzania tego, że jedności kontynentu nie da się stworzyć jedynie czy głównie dzięki europejskim instytucjom, ich powstanie wypłynie ze sposobu myślenia”. Praktyczne, wręcz pragmatyczne podejście do zacieśniania współpracy było osadzone w jego wierze, czego przykład można znaleźć w innym miejscu „Testamentu„: „Zanim Europa stanie się sojuszem wojskowym czy jednością ekonomiczną, musi być wspólnotą kulturalną w najszczytniejszym sensie tego słowa. Europa jest realizacją uniwersalnej demokracji w znaczeniu chrześcijańskim”.
Wyzwolenie Europy Wschodniej spod totalitarnego jarzma, coraz bardziej pogłębiona współpraca między dotychczas zantagonizowanymi częściami kontynentu, całe ostatnie dziesięciolecie w polityce światowej oraz wynikające z tego przemiany, przed którymi stoi dzisiejsza Unia Europejska, skłaniają do reinterpretacji zasad jej funkcjonowania oraz powrotu do chrześcijańskich korzeni. One bowiem stanowią siłę całej jej konstrukcji i podstawę systemu wartości. Jerome Vignon zwracając się do polskich biskupów, odwiedzających w listopadzie 1997 roku Brukselę, powiedział, że „to, co stało się w państwach Europy Środkowej i Wschodniej, przypomniało o prawdziwych celach projektu europejskiego, który ze swej zasady jest projektem opartym na najbardziej podstawowych prawach ludzkich, czerpiących swoje źródło z inspiracji chrześcijańskiej”. Bez powrotu do nich — jak twierdzi coraz liczniejsze grono ludzi zaangażowanych w rozwijanie jedności i bezpieczeństwa na kontynencie — nie sposób dalej pogłębiać i poszerzać obszarów integracji.
Michał Góra, Gość Niedzielny (50/99)