Wychowanie umysłu
Człowiek może tak bardzo oszukiwać samego siebie, że z tego powodu umrze. Dojrzale myśleć to realistycznie rozumieć siebie i rzeczywistość, w której żyjemy.
Kształtowanie zdolności realistycznego i uczciwego myślenia jest niezwykle istotnym zadaniem w ramach pedagogiki personalistycznej. Być osobą to z samej definicji być kimś zdolnym do zajęcia świadomej postawy wobec siebie i świata. Nie jest to możliwe wtedy, gdy wychowanek posługuje się swoją zdolnością myślenia w jakimkolwiek innym celu niż po to, by szukać prawdy o sobie i świecie, w którym żyje.
Uczenie realistycznego i prawego myślenia jest obecnie wyjątkowo trudnym zadaniem. Wychowanek ma bowiem spontaniczną tendencję, by używać swojej zdolności myślenia po to, aby uciekać od świata faktów w świat subiektywnych fikcji i miłych iluzji. Trzeba jednak podjąć się trudnej pracy wychowania, a czasem wręcz uzdrawiania sfery intelektualnej u współczesnych wychowanków, gdyż od ich sposobu myślenia w dużym stopniu zależy ich sposób postępowania. Wychowanek nie zawsze potrafi postępować zgodnie z tym, co zrozumiał, że jest słuszne i dojrzałe. Gdy jednak jego myślenie o sobie i o własnym postępowaniu jest błędne, wtedy niemal zupełnie pozbawia się szans na to, by żyć w sposób dojrzały i szczęśliwy.
Każdy człowiek – posiadając jeden umysł – może używać go na dwa zupełnie różne sposoby. Może posługiwać się dwoma zupełnie odmiennymi strategiami myślenia. Z jednej strony człowiek ma zdolność myślenia logicznego, precyzyjnego, naukowego. Potrafi obiektywnie obserwować i analizować otaczającą go rzeczywistość, opisywać fakty, wyciągać logiczne wnioski z określonych wydarzeń i doświadczeń. Z drugiej strony potrafi używać swego umysłu w sposób dziwny i nielogiczny. Potrafi „myśleć” w sposób magiczny, zaburzony, emocjonalny, życzeniowy, naiwny. Czasem „rozumuje” w sposób wręcz śmieszny lub absurdalny.
Kompetentny wychowawca zdaje sobie sprawę z tego, że myśleniem pierwszego typu, a więc myśleniem logicznym i precyzyjnym (nazwijmy je myśleniem typu A) wychowanek posługuje się z reguły wtedy, gdy obserwuje zjawiska, osoby czy wydarzenia, które nie mają bezpośredniego związku z jego własnym życiem czy postępowaniem. W takiej sytuacji okazuje się zwykle obiektywnym i precyzyjnym obserwatorem. Kiedy natomiast myśli o rzeczach, zjawiskach, sytuacjach czy osobach, które mają bezpośredni związek z nim samym, z jego sytuacją życiową czy z jego postępowaniem, wtedy często zachowuje się tak, jakby stracił zdolność logicznego i precyzyjnego myślenia, ulegając myśleniu naiwnemu czy zaburzonemu (myślenie typu B).
Manipulowanie własnym myśleniem może przybrać tak groźne rozmiary, że dany wychowanek zaczyna nałogowo oszukiwać samego siebie. Nie jest to oczywiście zjawisko przypadkowe. Ucieczka od logicznego myślenia czy oszukiwanie samego siebie to zwykle próba „usprawiedliwiania” własnych błędów. Kryzys życia prowadzi zatem niemal nieuchronnie do kryzysu myślenia. A ten z kolei może przybierać chorobliwie rozmiary, gdyż człowiek posiada całkowitą władzę nad własnym myśleniem. Oznacza to, że każdy wychowanek może sobie wmówić wszystko to, co z jakiegoś względu chce przyjąć za swoją „prawdę”. W oszukiwaniu i łudzeniu samego siebie nie ma granic. Można aż tak długo i okrutnie oszukiwać samego siebie, że ktoś z tego powodu umrze. Innymi słowy, oszukiwanie samego siebie może być nie tylko silniejsze niż oczywiste fakty i elementarne prawidła logicznego myślenia, ale też może być silniejsze niż śmierć.
Konkretnym przykładem takiej sytuacji są sposoby myślenia ludzi uzależnionych od alkoholu. Gdyby uznali oni oczywisty fakt, że stracili kontrolę nad tą substancją, to powinni podjąć decyzję o całkowitej abstynencji do końca życia. Ponieważ wytrwanie w abstynencji jest trudne, gdyż wymaga przezwyciężenia mechanizmów choroby alkoholowej oraz gruntownej przemiany życia, to człowiek uzależniony łatwo w takiej sytuacji dostosowuje swoje myślenie do swojego błędnego postępowania. W przypadku alkoholizmu mamy wtedy do czynienia z systemem iluzji i zaprzeczeń. Człowiek uzależniony łudzi się, że nie ma problemu z alkoholem oraz zaprzecza najbardziej nawet bolesnym konsekwencjom sięgania po tę substancję, która swoje ofiary najpierw oszukuje (obietnica poprawy nastroju bez potrzeby poprawiania sytuacji życiowej), a następnie uzależnia i zabija. Zdecydowana większość alkoholików czy narkomanów nie przestaje oszukiwać samych siebie nawet w obliczu bliskiej już śmierci. Podobnie drastycznie manipulują własnym myśleniem i oczywistymi faktami ci, którzy wierzą, że prezerwatywa może skutecznie chronić przed chorobą AIDS. Zdecydowana większość ludzi umierających obecnie na tę chorobę w Europie czy Ameryce w ten właśnie sposób oszukiwała samych siebie.
Najgroźniejszą iluzją, jakiej może ulec wychowanek, jest przekonanie, że istnieje łatwe szczęście, a zatem szczęście osiągnięte bez wysiłku, bez dyscypliny, bez respektowania obiektywnych wartości, bez prawdy i miłości, bez przyjaźni z Bogiem, bez kierowania się Jego przykazaniami, bez respektowania własnego sumienia. Zadaniem wychowawców jest wyjaśnianie, że gdyby istniało takie łatwe szczęście, to wszyscy ludzie byliby szczęśliwi. Nie byłoby ani jednego człowieka uzależnionego, chorego psychicznie, załamanego, agresywnego czy przeżywającego stany samobójcze. To bowiem, co jest łatwe (np. zdolność spożywania pokarmów, poruszania się czy mówienia językiem ojczystym), osiągają wszyscy. Realistyczna analiza ludzkiej rzeczywistości prowadzi do oczywistego wniosku, że każdy człowiek stoi w obliczu wyboru między trudnym szczęściem (przez miłość i odpowiedzialność), a łatwym nieszczęściem (życie na „luzie” i kierowanie się doraźną przyjemnością). Część wychowanków ucieka od tej prawdy po to, by nie stawiać sobie wymagań. Wtedy jednak wchodzą oni na drogę kryzysu, krzywdy i cierpienia.
Ucieczka od faktów w świat naiwnej subiektywności jest jednym z bolesnych syndromów naszej cywilizacji. Modna obecnie mentalność ponowoczesności prowadzi do kultu subiektywizmu i okazuje się ideologią, która powtarza dramat grzechu pierworodnego. Wyznawcy tej ideologii – podobnie jak ludzie na początku historii – wierzą, że potrafią własną mocą odróżnić dobro od zła, że są dobrymi sędziami we własnej sprawie oraz że sami poradzą sobie z życiem: bez Boga, a nawet wbrew Bogu. Innymi słowy, człowiek ponowoczesny przypisuje sobie boskie atrybuty: pełną świadomość, zupełną nieomylność, nieograniczoną wolność, całkowitą samowystarczalność. Ponowoczesność programowo ucieka od prawdy, od realiów ludzkiego życia i zdrowego rozsądku. Wyznawcy tej ideologii mają świadomość, że świat, w którym żyją, podlega obiektywnym prawom i uwarunkowaniom. Zdumiewają się natomiast, gdy ktoś im przypomina, iż także ludzkie życie rozgrywa się w świecie obiektywnych faktów, a nie subiektywnych przekonań.
Obserwowanie życia i wyciąganie logicznych wniosków stało się w naszej cywilizacji wręcz „niepoprawne” politycznie i pedagogicznie. Nawet nauki empiryczne o człowieku w dużym stopniu poddały się temu procesowi intelektualnej degradacji. Przestały być bowiem dziedziną poszukiwania i analizowania faktów, a stały się jeszcze jednym polem walki o władzę (np. „badania” preferencji wyborców dokonywane na zlecenie sponsorów politycznych) lub walki o klienta (np. „badania” na temat wartości zdrowotnych danych towarów na zlecenie producentów tychże towarów). Nic dziwnego, że w tej sytuacji „badania” dają „wyniki” zgodne z oczekiwaniami określonego zleceniodawcy.
Ponowoczesna nauka poszukuje coraz to nowych technik subiektywizacji prawdy. Typowym przykładem są modne ostatnio badania na temat stopnia zadowolenia i poczucia szczęścia w poszczególnych krajach Europy. „Badania” te polegają na analizowaniu… subiektywnych deklaracji w tym względzie i w ogóle nie uwzględniają kryteriów obiektywnych (np. liczba alkoholików, narkomanów, samobójców, chorych psychicznie czy przestępców w danym społeczeństwie).
Już kilka razy słyszałem z ust poważnych autorytetów w dziedzinie profilaktyki uzależnień, że z ich badań wynika, iż dzieci i młodzież sięgają po alkohol z… czystej ciekawości, dla podkreślenia niezależności czy dla lepszej integracji z rówieśnikami. Tymczasem jedyne, co naprawdę z takich badań wynika, to stwierdzenie, że tego typu badacze nie odróżniają obiektywnych faktów od subiektywnych deklaracji nastolatków, którzy przeżywają dramatyczny kryzys i wchodzą na drogę śmierci! Po alkohol sięgają bowiem ci wychowankowie, którzy dotkliwie cierpią w domu i szkole, którzy nie radzą sobie z własnym życiem, z własną seksualnością, z własnymi emocjami, którzy chcą o czymś zapomnieć lub pragną poprawić sobie nastrój, nie korygując własnego postępowania. W takich sytuacjach subiektywnie są przekonani, że sięgają po alkohol czy narkotyk jedynie z „czystej ciekawości”, albo po to, by zaakceptowali ich rówieśnicy. Sami nie zdają sobie sprawy z tego, iż nie jest sprawą przypadku to, że nie ciekawi ich matematyka, muzyka czy poezja, lecz alkohol, narkotyk czy seks, a zatem to wszystko, co obiecuje łatwe „szczęście” i co umożliwia chwilowe choćby odreagowanie przeżywanych napięć czy niepokojów. Podobnie nie jest przypadkiem, że wychowankowie ci szukają akceptacji u rówieśników, którzy sięgają po alkohol, a nie u tych, którzy są abstynentami i nie wyrządzają sobie krzywdy.
Subiektywizacja badań i analiz ludzkiego życia ma ostatecznie na celu ucieczkę od niepokojących prawd, np. że ponowoczesne społeczeństwa przeżywają większy kryzys niż inne narody, czy że uzależnieni wychowankowie mają najpierw problem z życiem, a dopiero w konsekwencji problem z piciem alkoholu czy z sięganiem po narkotyk. Kryzys myślenia i ucieczka w świat subiektywizmu jest zawsze konsekwencją tchórzostwa człowieka w obliczu prawdy. Zamiast krytycznej refleksji nad osobistą sytuacją życiową, wyciągania wniosków z popełnianych błędów i korygowania zachowań, ponowoczesność proponuje współczesnemu człowiekowi zmianę sposobu myślenia. Prowadzi to do jeszcze bardziej błędnego postępowania, a w konsekwencji do jeszcze większego zawężenia i zniekształcenia świadomości. A to z kolei prowadzi do jeszcze bardziej zaburzonych sposobów postępowania.
Niezwykle groźnym wychowawczo syndromem ucieczki od myślenia są modne obecnie trendy psychopedagogiczne, które ukazują zaburzone myślenie jako… ideał! Typową ilustracją jest cytat z popularnej także w Polsce książki, której autorzy twierdzą, że „niesympatyczny sąsiad, nieuprzejmy sprzedawca, kierowca autobusu, który nie chciał poczekać, ukochana osoba, która nas odrzuciła – wszyscy ci ludzie mogą wydawać się źródłem naszej ogromnej złości czy bólu. A jednak żaden z nich nie jest prawdziwą przyczyną tego, że czujemy się zranieni. To nie ludzie czy sytuacje, w jakich się znaleźliśmy, wywołują frustrację, lęk, rozczarowanie czy irytację. To nasze myśli i postawy, związane z tymi osobami czy sytuacjami, stanowią przyczynę. (…) Jeszcze raz przypominamy, że to nie ludzie czy zdarzenia są powodem twojego zdenerwowania i oburzenia – ranią cię jedynie własne myśli i postawy” (G. Jampolski, D. Cirincione, Miłość, Warszawa 1994, s. 147–148). W myśl innej zasady, lansowanej przez psychologów humanistów, wszystko zależy wyłącznie od naszego sposobu myślenia: „Nic poza moimi myślami nie może mnie skrzywdzić” (G. Jampolski, Leczenie uzależnionego umysłu, Warszawa 1992, s. 192).
Co w tym kontekście społecznym i kulturowym powinien czynić wychowawca–personalista? Po pierwsze, powinien pomagać wychowankowi, by myślał o sobie w sposób całościowy i realistyczny, a zatem w ten jedyny sposób, który respektuje rzeczywistość człowieka jako osoby. Każdy wychowanek – a zatem ktoś z samej definicji jeszcze nie w pełni dojrzały – ma spontaniczną tendencję, by widzieć i rozumieć samego siebie w sposób naiwny lub zawężony. Rozumienie całościowe oznacza, że wychowanek nie zawęża rozumienia samego siebie do niektórych jedynie wymiarów swej rzeczywistości (np. do cielesności, emocjonalności czy subiektywnych przekonań), lecz uwzględnia całe bogactwo swojej natury (sfera fizyczna, psychiczna, moralna, duchowa, religijna, społeczna). Z kolei rozumienie realistyczne samego siebie oznacza, że wychowanek staje się coraz bardziej świadomy, iż być człowiekiem to być kimś wielkim, zdolnym do życia w prawdzie i miłości, a jednocześnie kimś zagrożonym wewnętrznymi słabościami oraz zewnętrznymi naciskami. Poczucie realizmu sprawia, że zdaje on sobie sprawę z tego, iż potrzebuje wsparcia ze strony ludzi i Boga, a także dyscypliny, czujności, zasad moralnych i dojrzałej hierarchii wartości.
Istotnym celem formacji intelektualnej jest pomaganie wychowankowi, by rozumiał, że nie może odłączyć swoich zachowań od ich naturalnych konsekwencji. Personalizm respektuje podstawową prawdę o człowieku, iż jest on całością i że nie może uniknąć naturalnych konsekwencji swoich zachowań. Jeśli nie chce być alkoholikiem, to w wieku rozwojowym nie powinien sięgać po piwo czy inne napoje alkoholowe. Jeśli nie chce być chorym na AIDS, to powinien wymagać od siebie życia w czystości przedmałżeńskiej i wierności małżeńskiej. Jeśli nie chce cierpieć, to nie powinien czynić niczego, co wyrządza krzywdę jemu samemu lub innym ludziom. Jeśli chce być szczęśliwym, to powinien kierować się miłością i prawdą oraz respektować własną naturę i powołanie. W przeciwnym przypadku nikt i nic nie uchroni go od kryzysu życia oraz od cierpienia. Nie pomogą mu ani substancje chemiczne (np. alkohol czy narkotyk), ani rzeczy, ani pieniądze, ani władza.
Najdoskonalszym wzorem w formowaniu prawego myślenia jest Chrystus. Stanowczo demaskuje On cynizm i naiwność spotykanych ludzi. Komentując postawę faryzeuszów, stwierdza: „Przyszedł Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swoje czyny” (Mt 11, 18–19). Jezus wielokrotnie podkreślał fakt, że kryzys człowieka prowadzi do kryzysu myślenia: „Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczyma nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się” (Mt 13, 14–15).
Jezus demaskuje w ten sposób podstawową prawdę, że jakość naszego sposobu myślenia o świecie zewnętrznym zależy głównie od naszego ilorazu inteligencji, wykształcenia i pracowitości. Natomiast nasz sposób myślenia o człowieku, a zwłaszcza o samym sobie, zależy głównie od jakości naszego życia i postępowania. Gdy faryzeusze zarzucają Jezusowi, że wyrzuca złe duchy mocą Belzebuba, wtedy demaskuje On wewnętrzną sprzeczność ich rozumowania (por. Łk 11, 14–20). Jezus uczy realistycznego myślenia nowoczesnymi metodami. Pomaga swoim słuchaczom uważnie obserwować życie i wyciągać wnioski (por. Mt 13, 18– 52). Wykazuje, że ludziom łatwiej jest przewidywać zjawiska przyrodnicze niż patrzeć w głąb własnego życia i przewidywać konsekwencje własnego postępowania (por. Łk 7, 31–35)). Stosuje dramę (por. J 8, 1–11), prowokuje burzę mózgów (por. Mt 18, 12–14), opowiada dydaktyczne historie i przypowieści (por. Mk 4, 1–33), demaskuje cynizm swych rozmówców (por. Mt 22, 18–22). Wychowawca–personalista ma świadomość, że kształtowanie prawego i realistycznego myślenia dokonuje się ostatecznie przez osobiste spotkanie wychowanka z Bogiem. Bóg bowiem jest kimś jedynym, kto zna pełną prawdę o człowieku i do końca tę prawdę odsłania.
Szczęście lub nieszczęście rozgrywa się w świecie obiektywnych działań, więzi i decyzji danego człowieka i nie zależy od jego subiektywnego myślenia. Człowiek dojrzale posługujący się zdolnością myślenia nie tworzy ani negatywnych, ani pozytywnych wizji świata, nie wymyśla rzeczywistości, lecz odczytuje ją w sposób wierny, precyzyjny, logiczny, uczciwy i odważny. Podstawowym sprawdzianem dojrzałości wychowanka w sferze intelektualnej jest jego świadomość, że człowiek nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie i że w związku z tym kierowanie się subiektywnymi przekonaniami jest najmniej inteligentną z życiowych postaw. Sensem myślenia jest szukanie obiektywnej prawdy, która wyzwala z iluzji oraz naiwności i która umożliwia rzeczywiste nawrócenie. Wychowanek posługujący się swoim umysłem w sposób kompetentny i prawy dysponuje odwagą, która pozwala mu nieustannie konfrontować swoje myślenie z własnym sposobem postępowania i z własną sytuacją życiową. Wie, że ostatecznie chodzi o to, by mieć rację w życiu i postępowaniu, a nie tylko w myśleniu. Zdaje sobie sprawę z tego, że ludzie zaburzeni psychicznie żyją w świecie subiektywnych przekonań, a ludzie dojrzali w świecie obiektywnych faktów i uwarunkowań.
Źródło tekstu: www.opoka.org.pl