O wierze 21-25
Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Lektura Tagi: brak tagów
Grzech pierworodny
- Z okazji karnawału rozmawiałem z moimi uczniami o tym, co to znaczy dobrze się bawić. Wypisaliśmy na tablicy wszystko, co mogłoby sprzyjać dobrej zabawie. Obok muzyki, dobrego nastroju znaleźli się także przystojni chłopcy i brak rywalek w ich zdobywaniu; wśród poczucia bezpieczeństwa i niezbędnego grona przyjaciół zaproponowano również tancerki topless i wszelkie możliwe używki.
- Problem w tym, że nikt nie wpadł na dwa najważniejsze warunki dobrej zabawy – na sam pomysł na zabawę oraz na ustalenie granic, które trzeba przestrzegać. Gdy to uczniom powiedziałem, zdziwili się mocno. Ich zdaniem wystarczy puścić głośno muzykę, wystawić jedzenie i alkohol i – będzie się kręcić… a granice? a po co jeszcze granice? Czy impreza nie jest właśnie po to, aby je przekraczać???
- Pomysł na imprezę i granice – te dwa elementy uważam za niezbędne, gdy myślę o dobrej zabawie. Vb
- Pomysł i granice – te dwa elementy są także niezbędne w „imprezie”, której na imię po prostu ludzkie życie.
- Pomysł – to nic innego jak życie w blasku Bożej przyjaźni. To stała troska, aby ona nie zszarzała, aby nie była interesowna. Granice – to świadomość, że ich przekroczenie – grzech – nie jest złamaniem tylko jakiegoś przepisu, ale zranieniem wielkiego Przyjaciela, czyli Boga.
- Dlaczego o tym mówię? aby przybliżyć w ten sposób prawdę o grzechu pierworodnym. Pierwsi rodzice przed popełnieniem grzechu żyli w przyjaźni z Bogiem, która dla nas jest wprost niewyobrażalna – to był pomysł na życie ofiarowany im przez Boga. Musieli przy tym szanować granicę, którą postawił przed nimi Bóg. Granicą tą był zakaz kosztowania owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego, które rosło w środku ogrodu, tuz obok drzewa życia.
- Rzeczywistość grzechu, a zwłaszcza grzechu pierworodnego, wyjaśnia się dopiero w świetle Objawienia Bożego. Bez tego poznania Boga, jaki ono nam daje, nie można jasno uznać grzechu; pojawia się pokusa, by wyjaśniać go jedynie jako wadę w rozwoju, słabość psychiczną, błąd, konieczną konsekwencję nieodpowiedniej struktury społecznej itd. Tylko poznanie zamysłu [jakby pomysłu – mk] Bożego wobec człowieka pozwala zrozumieć, że grzech jest nadużyciem wolności [czyli przekroczeniem granicy – mk], której Bóg udzielił osobom stworzonym, by mogły Go miłować oraz miłować się wzajemnie (KKK 387).
- Życie to taka dziwna impreza, która raz przypomina szalony bal, a raz ponurą stypę… szczęśliwi ci, którzy potrafią się dobrze bawić, mają pomysł na tę zabawę i chcą szanować granice.
Skutki grzechu pierworodnego
- Ostra szpada, szlachetność i honor, płaszcz i wielki kapelusz z piórami, waleczność… szalone przygody i przyjaźń… dzisiaj również z pasją możemy oglądać dzieje muszkieterów. I jeszcze coś – nieśmiertelne hasło JEDEN ZA WSZYSTKICH – WSZYSCY ZA JEDNEGO… Niestety, ktoś dowcipny przerobił je później na hasło: jeden za wszystkich – wszyscy NA jednego…
- Dlaczego o tym mówię? ponieważ to przerobione hasło doskonale oddaje sytuację, jaka istnieje w związku z grzechem pierworodnym popełnionym przez pierwszych rodziców.Mamy bowiem pretensję, dlaczego musimy dziedziczyć po pierwszych rodzicach grzech pierworodny i wszystkie jego skutki. I w tym momencie powstaje pytanie DLACZEGO??? Czy to moja wina, że Adam z Ewą przekroczyli zakaz Boga? Dlaczego ja mam za to odpowiadać? Gdyby nie oni, to żyłbym teraz w raju, cieszył się nieśmiertelnością, brykał i fikał, żył w przyjaźni z Bogiem i na pewno byłbym Mu wierny…
- Święty Paweł[1] pisze do Rzymian: „Przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami” (Rz 5, 19); „Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli…” (Rz 5,12).
- KKK 404: W jaki sposób grzech Adama stał się grzechem wszystkich jego potomków? Cały rodzaj ludzki jest w Adamie sicut unum corpus unius hominis – „jak jedno ciało jednego człowieka”. Przez tę „jedność rodzaju ludzkiego” wszyscy ludzie są uwikłani w grzech Adama, jak wszyscy są objęci sprawiedliwością Chrystusa. Przekazywanie grzechu pierworodnego jest jednak tajemnicą, której nie możemy w pełni zrozumieć.
- (cd. KKK 404): Wiemy z Objawienia, że Adam otrzymał świętość i sprawiedliwość pierwotną nie dla siebie samego, ale dla całej natury ludzkiej; ulegając kusicielowi, Adam i Ewa popełnili grzech osobisty, ale ten grzech dotyka natury ludzkiej, którą będą przekazywać w stanie upadku. Grzech będzie przekazywany całej ludzkości przez zrodzenie, to znaczy przez przekazywanie natury ludzkiej pozbawionej pierwotnej świętości i sprawiedliwości. Dlatego grzech pierworodny jest nazywany „grzechem” w sposób analogiczny; jest grzechem „zaciągniętym”, a nie „popełnionym”, jest stanem, a nie aktem.
- KKK 405: Chociaż grzech pierworodny jest grzechem własnym każdego, to jednak w żadnym człowieku [dosł: potomku] nie ma on charakteru winy osobistej. Jest pozbawieniem pierwotnej świętości i sprawiedliwości, ale natura ludzka nie jest całkowicie zepsuta: jest zraniona w swoich siłach naturalnych, poddana niewiedzy, cierpieniu i władzy śmierci oraz skłonna do grzechu (ta skłonność do zła jest nazywana „pożądliwością”). Chrzest, dając życie łaski Chrystusa, gładzi grzech pierworodny i na nowo kieruje człowieka do Boga, ale konsekwencje tego grzechu dla osłabionej i skłonnej do zła natury pozostają w człowieku i wzywają go do walki duchowej.
- KKK 402: Apostoł [Paweł] przeciwstawia powszechności grzechu i śmierci powszechność zbawienia w Chrystusie: „Jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego (Chrystusa) sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie” (Rz 5,18).
- Kiedy życie dokuczy – dobrze jest i nawet trochę pomarudzić… ulży po prostu człowiekowi i potem można się wziąć za jakąś robotę…
- Ale czas skończyć z wieszaniem psów na Adamie i Ewie. Przez Chrystusa jestem zaproszony bowiem do czegoś dużo więcej niż raj. Do usprawiedliwienia i świętości większej niż pierwsi ludzie.
- To zaproszenie Chrystus złożył w moje serce w momencie chrztu świętego. JEDEN ZA WSZYSTKICH już się dokonało… czas teraz na następny krok – moi drodzy chrześcijanie – wszyscy z Jednego…
[1] KKK 402.
Cechy ciała uwielbionego Chrystusa
- Wczoraj po południu byłem w szpitalu. Zadzwoniła pewna pani, aby przyjść i udzielić sakramentu namaszczenia chorych swojej krewnej, która leży w ciężkim stanie. Poszedłem. Pomodliliśmy się. Udzieliłem namaszczenia chorej w stanie śpiączki… Nie ma już dla niej szansy na wyzdrowienie. Będzie powoli umierać, a jej ciało, zmizerniałe i schorowane ktoś przykryje płótnem i odwiezie nie wiadomo gdzie…
- Smutny to widok. Ale bardzo ludzki… w takich właśnie chwilach zadaję sobie pytanie o wiarę w zbawienie ciała… czy Bogu rzeczywiście na nim zależy?
- Niedawno obchodziliśmy uroczystość zmartwychwstania Pana Jezusa. Jezus po swoim zmartwychwstaniu nawiązuje z uczniami bezpośredni kontakt przez dotyk i wspólny posiłek. Przekonuje ich, że nie jest duchem… przekonuje, że zmartwychwstałe ciało, w którym się im ukazuje, jest tym samym ciałem, które zostało umęczone i ukrzyżowane, ponieważ nosi On jeszcze ślady swojej męki.
- To autentyczne i rzeczywiste ciało posiada jednak równocześnie nowe właściwości ciała uwielbionego: nie jest ograniczone już przez czas i przestrzeń, ale może uobecnić się na swój sposób, gdzie i kiedy chce, ponieważ Jego człowieczeństwo nie może już być związane z ziemią i należy wyłącznie do Boskiego panowania Ojca.
- (KKK 646) Zmartwychwstanie Chrystusa nie było powrotem do życia ziemskiego, jak to miało miejsce w przypadku wskrzeszeń, których dokonał Jezus przed Paschą: córki Jaira, młodzieńca z Naim, Łazarza. Te fakty były wydarzeniami cudownymi, ale osoby cudownie wskrzeszone mocą Jezusa powróciły do „zwyczajnego” życia ziemskiego. W pewnej chwili znów umrą.
- Zmartwychwstanie Chrystusa jest istotowo różne. W swoim zmartwychwstałym ciele Jezus przechodzi ze stanu śmierci do innego życia poza czasem i przestrzenią. Ciało Jezusa zostaje w Zmartwychwstaniu napełnione mocą Ducha Świętego.
- Teologia jest nawet wskazać konkretne cechy Chrystusowego ciała uwielbionego:
- subtilitas – otwarcie na Ducha Świętego, który bez przeszkód kieruje moim ciałem, nie ma wtedy takich sytuacji, że trzeba coś zrobić, ale mi się tak bardzo nie chce…
- claritas – wypełnienie jasnością – obecnością Bożą, człowiek jest wtedy „jak słoneczko, jak piecyk, który promieniuje na innych…
- agilitas – transcendencja wobec przestrzeni (cecha przełożonych – znajdują się w miejscach, w których według wszelkich praw nie powinni się znajdować),
- impatibilitas – niepodatność na doznania przedmiotowe; będę w pełni osobą niezdolną do uprzedmiotowienia, np. nikt nie będzie się na mnie patrzył i mnie oceniał, jak wyglądam i nie będzie mówił, że moja wartość zależy od zdrowia ciała albo do wyglądu…
- Niezależnie od tego, czy leżę w szpitalu, jestem w pracy, odpoczywam w domu… warto zadbać o swoje ciało… Acha, i zastanowić się jeszcze nad jednym. Jak mogę już teraz je przysposabiać do tego, aby nabierało takich cech jak uwielbione ciało Chrystusowe?
- Niemożliwe? Proszę spróbować…
Sprawiedliwa wojna
- Leżę na podłodze. Tuż nade mną jest okno. Aby rozmawiać z wami musiałem się wczołgać pod to okno. Gdyby wystawił koniuszek palca z pewnością trafiłby w niego jeden ze snajperów z uwagą śledzący wszystko, co dzieje się w budynku. Od wielu dni śpię w habicie, butach, w każdej chwili gotowy na wszystko. Co jest najgroźniejsze w takiej sytuacji? Ponieważ nie wiadomo, co ze sobą przyniesie…
- O czym opowiadam? W takiej właśnie sytuacji nadaje swoje relacje jeden z ojców franciszkanów, który razem ze swoimi braćmi i siostrami od ponad 2 tygodni przetrzymywany jest w klasztorze i kościele Narodzenia Pańskiego w Betlejem.
- Cały Kościół od wielu dni modli się o pokój w ziemi świętej. O pokój, który „nie polega jedynie na braku wojny i nie ogranicza się do zapewnienia równowagi sił.”
- Co jeszcze jest potrzebne, aby można było cieszyć się z pokoju? „Nie da się osiągnąć pokoju na ziemi bez obrony dóbr osoby ludzkiej, swobodnej wymiany myśli między ludźmi, poszanowania godności osób i narodów, wytrwałego dążenia do braterstwa. Jest on „spokojem porządku”. Jest dziełem sprawiedliwości i owocem miłości” (por. KKK 2304). Tak mówi o nim Katechizm.
- Ale gdy człowiek sięga po broń, na przykład w obronie swojej osoby lub państwa, musi też uwzględnić dokładne warunki usprawiedliwiające taką uprawnioną obronę z użyciem siły militarnej. Znamy 4 takie warunki i nazywamy je powszechnie warunkami tzw. wojny sprawiedliwej.
- Potrzeba jednocześnie w tym przypadku:
– aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów była długotrwała, poważna i niezaprzeczalna;
– aby wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne;
– aby były uzasadnione warunki powodzenia;
– aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć. W ocenie tego warunku należy uwzględnić potęgę współczesnych środków niszczenia. - Ocena warunków uprawnienia moralnego należy do roztropnego osądu tych, którzy ponoszą odpowiedzialność za dobro wspólne.
- Na papierze to wszystko wygląda ładnie i pięknie. Ale zakonnicy przebywający w klasztorze w Betlejem nie mają broni. Walczyć także nie maja zamiaru. Także nie mają już prawie wody i żywności. Za dnia otacza ich hałas strzelaniny. W nocy zapada cisza. Nie wiadomo, co z sobą przyniesie…
Wokół bierzmowania
- „Jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy…” to przysłowie powtarzam sobie czasami, gdy… no właśnie – gdy na czymś bardzo mi zależy… gdy się spieszę, a tu spóźnia się tramwaj… nie mogę znaleźć kluczy… i drukarka właśnie w tym momencie musiała odmówić posłuszeństwa…
- Tak też było i tym razem… uczniowie już przyszli na spotkanie, już siedzieli w kaplicy, a ja miotałem się po zakrystii i próbowałem zgadnąć, jak się włącza wzmacniacz… to czynność banalnie prosta, ale w takiej chwili urasta do wielkości Mont Everestu…
- Aż w pewnym momencie... pomyślałem sobie – a może mówić do nich bez mikrofonu? Gdy będzie cicho, to mnie usłyszą i zrozumieją… i od pierwszego dnia przez wszystkie spotkania przygotowujące młodzież do bierzmowania mówiłem bez mikrofonu… i nawet nie trzeba było zbyt mocno podnosić głosu… było cicho, a gdy pojawiały się hałasy, to po prostu czekałem z całą grupą, aż ucichną…
- Dlaczego o tym opowiadam? Ponieważ kilka dni temu młodzież przyjęła sakrament bierzmowania… A ja nadal marzę, żeby chociaż kilkanaście osób zdało sobie sprawę z łaski, którą otrzymuje, i aby na nowo i bardziej dojrzale wybrało Boga w swoim życiu.
- Mówi się, że bierzmowanie, to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej. Co to jest dojrzałość? To jest po prostu pełnia możliwości… młodzi ludzie zostali ochrzczeni – włączeni do Kościoła, przystąpili do pierwszej spowiedzi – nauczyli się, jak używać sumienia, przyjęli 1 Komunię św. – żywy i prawdziwy Chrystus zagościł w ich sercach i ciałach… a teraz otrzymali dary Ducha Świętego, aby mężnie wyznawać swoją wiarę i żyć zgodnie z jej zasadami…
- Rzeczywiście – wielu ludzi po jego przyjęciu „dojrzale” decyduje się, że więcej z Kościołem nie będzie miała do czynienia… ale gdy widzę przejęte twarze moich gargameli, to marzy mi się zupełnie coś innego…
- Marzy mi się, aby z coraz większą ufnością w sercu mówili do Boga „Ojcze nasz…” marzy mi się, aby coraz bardziej zjednoczyli się z Chrystusem, aby życie układali według jego nauki i wzoru. Także to, aby wiedzieli, że są ważną częścią Kościoła.
- Poza tym ja wierzę, że marzenia się spełniają. Wszystkie. Może nie od razu i nie wszystkie na raz. Ale się spełniają. Marzenia takie po prostu są…