Pięć kroków do uporania się z winą

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Sakrament pojednania, Sakramenty, Spowiedź, Warunki dobrej spowiedzi

Większość ludzi, słysząc o wyrzutach sumienia, myśli przede wszystkim o nieprzyjemnym uczuciu, które pojawia się Większość nas na wspomnienie wyrządzonego zła. Wyrzuty sumienia są jednak czymś znacznie więcej. Dotykają w człowieku nie tylko emocji, ale też rozumu i woli. Jeśli sprowadzić je tylko do jednego z tych wymiarów, to nawrócenie nie będzie pełne, a i zdrowie psychiczne może przy tym ucierpieć

W psychologii nie mówi się o sumieniu, grzechu, skrusze, natomiast wiele uwa­gi poświęca się poczuciu winy, wstydowi, lękom, potrzebie naprawienia przeszło­ści. Niektóre z pojęć teologicznych są wprost przenoszone na grunt psychologii i odwrotnie, co nie zawsze jest właściwe. Bywa jednak tak, że psychologia dostarcza narzędzi i pojęć do opisania oraz zrozumie­nia zjawisk i procesów duchowych.

Czerpiąc z wiedzy psychologicznej, mo­żemy np. zobaczyć, że pięć warunków do­brej spowiedzi, które w Kościele znane są od wieków, to opis procesu zachodzącego w człowieku po dokonaniu zła. Powstawały one w czasie, kiedy nie było psychologii ani psy­choterapii, ale oparte są na wnioskach z ob­serwacji tego, jak ludzie próbują uporać się z własną winą.

grzech, czy wina?

Człowiek staje wobec zła, którego dokonał. Może mu wtedy doskwierać to, że przekro­czył zakaz. Może też ubolewać nad tym, że okazał się niedoskonały. A może też martwi go, że zawiódł zaufanie Boga? Każda z tych sytuacji jest inna, każda ma swój odpowiednik w terminologii psychologicznej i teologicznej. Warto ją poznać, aby rozeznać to, co dzieje się w naszym wnętrzu. Po pierwsze dlatego, że w biblijnym opisie pierwszego grzechu to nie wokół poczucia winy tylko wstydu rozwija się historia Adama i Ewy. Po drugie dlatego, że wstyd i wina nie są tym samym, nawet je­śli jedno i drugie odczuwamy równocześnie. Kiedy człowiek popełnił zło, mówimy o winie – tak więc wina ma zawsze związek z za­chowaniem. Wina może być obiektywna lub subiektywna. Wina obiektywna to odpowie­dzialność za wyrządzone zło, do której ktoś się może przyznawać bądź nie. Jeśli ktoś do­konał czegoś złego, obiektywnie jest winny, nawet jeśli nie ma z tego powodu żadnego poczucia winy. Wina subiektywna natomiast to wyrzuty sumienia, czyli świadomość, że ko­muś zadało się cierpienie czy pogwałciło się zasady. Grzech tym się różni od winy, że za­wiera przede wszystkim odniesienie do Boga. Przykładowo, jeśli ktoś krzywdzi drugą osobę, to niewątpliwie jest winny, choć stopień odpo­wiedzialności za ten czyn będzie zależał od stopnia świadomości (motywów i konsekwen cji). Ta wina staje się grzechem wówczas, gdy sprawca ma świadomość, że złamał Boże przykazanie. Bez odniesienia do Boga nie ma mowy o grzechu.

poczucie winy, czy wyrzuty sumienia?

Reakcją na grzech są wyrzuty sumienia. Bar­dzo często wyrzuty sumienia mylone są z po­czuciem winy. Tymczasem wyrzuty sumienia mają nie tylko aspekt emocjonalny, czyli wła­śnie owo poczucie, że pogwałciliśmy zasady, które wybraliśmy jako podstawowe dla na­szego stylu życia, ale też aspekt poznawczy, tzn. świadomość po­pełnionego zła i tego, że nie jesteśmy tymi, którymi chcemy być. Poczucie winy w psy­chologii traktowane jest jako złożona emo­cja społeczna, gdyż wiąże się z naszym wyobrażeniem tego, co inni mogą myśleć i czuć wobec nas. Ma wymiar społeczny, bo powstała w wyniku socjalizacji kulturowej (wychowania do wła­ściwego funkcjonowa­nia w grupie społecz­nej). Psycholog powie, że poczucie winy służy przestrzeganiu norm społecznych, ponie­waż hierarchia wśród istot ludzkich jest czymś powszechnym, pra­wie uniwersalnym – nie ustanawia się jej jed­nak przez walkę, ale symbolicznie. Człowiek przestrzega zasad, bo nie chce się narazić na wstyd albo obawia się kary. Z naturalistyczne-go punktu widzenia poczucie winy wytworzyło się po to, by ludzie czuli się źle, kiedy łamią normy, kiedy sprzeciwiają się społeczeństwu, kiedy zadają innym cierpienie.

W poczuciu winy lęk przed karą (lęk spo­łeczny) współwystępuje ze wstydem. Sam wstyd nie wystarczy, by mówić o poczuciu winy. Mogę np. wstydzić się, że nie udało mi się wykonać jakiegoś zadania, ale nie mam poczucia winy, bo zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by to zdanie wypełnić. Podobnie ktoś może obawiać się kary za swój czyn, a nie mieć żadnego poczucia winy. Poczucie winy mamy wtedy, kiedy nie jesteśmy wier­ni sobie, wstyd odczuwamy wtedy, kiedy nie jesteśmy takimi ludźmi, jakimi – naszym zda­niem – chciałoby nas widzieć społeczeństwo, bez względu na to, kim mielibyśmy według niego być. Badania psychologiczne pokazują że dzieci poniżej 12 lat są w stanie jasno od­różniać wstyd od poczucia winy, ale oceniają to w zależności od kontekstu zdarzenia. Jeśli szkodliwe działanie było zamierzone, dzieci uważały, że osoba, która je spowodowała, bę­dzie miała poczucie winy, natomiast jeśli był to wypadek, starsze dzieci uważały, że sprawca nie będzie miał poczucia winy.

Poczucia winy nie można traktować jako samoistnego wyznacznika grzechu. Ktoś może mieć neurotyczne poczucie winy – czuje się odpowiedzialny za zło, którego w ogóle nie dokonał. Nie popełnił grzechu, ale ma poczu­cie winy; w języku religijnym powiedzieliby­śmy, że ma skrupuły.

Bywają też sytuacje, kiedy ktoś wyrządza zło – obiektywnie jest więc winny – ale nie ma poczucia winy. W skrajnych sytuacjach osobę, która wyrządzając krzywdę, nie ma poczucia winy, nazywamy psychopatą i uważamy jej zachowanie za objaw zaburzeń psychicznych.

U osoby dojrzałej religijnie i emocjonalnie w reakcji na grzech pojawić się powinny zarów­no poczucie winy, jak i świadomość złamania Bożego przykazania. To właśnie są wyrzuty sumienia. Rachunek sumienia powinien więc polegać z jednej strony na analizie swojego poczucia winy, przyjrzeniu się, czy ono rze­czywiście pojawia się na skutek popełnionego grzechu, czy też na skutek np. presji otocze­nia; z drugiej zaś na zapytaniu o moje działa­nia, które inni uznają za grzech, a we mnie nie budzą poczucia winy. Dobrze jest się zastano­wić, z czego wynika ta różnica ocen. Można o tym porozmawiać ze spowiednikiem.

Żal – o czym myślisz, kiedy żałujesz?

Poczucie winy bywa mylone nie tylko z wyrzu­tami sumienia, ale także z żalem za grzechy. Żal jest świadomością tego, że wyrządziło się zło, które ma określone konsekwencje (np. ktoś przez nie cierpi). Wiem, że kogoś skrzywdziłem, i żałuję tego. Czym się to różni od po­czucia winy?

I wstyd, i obawa przed konsekwencjami – które są elementami poczucia winy – spra­wiają, że nasze myśli stale krążą wokół nas samych. Żal pozwala przenieść naszą uwagę na cierpienie, które wyrządziliśmy, i na czło­wieka, którego skrzywdziliśmy bez destruk­cyjnego koncentrowania się na sobie. To jest ważne nie tylko w aspekcie religijnym, ale też zdrowia psychicznego – żal przerywa proces autodestrukcji, który wynika z ciągłego i nie­ustannego przeżywania na nowo swojej winy i szukania sposobu wymierzenia sobie kary.

skrucha

W przestrzeni wiary mówimy jeszcze o skru­sze, która jest przeżywaniem żalu w odniesie­niu do Pana Boga. Przyznaję, że dopuściłem się zła. Przyznaję też, że moja motywacja była egoistyczna, że tak się skupiłem na własnych korzyściach, iż przestałem się kierować Bo­żymi wskazaniami. Gdybym bardziej słuchał Pana Boga, uwierzył, że On ma dla Mnie prawdziwe dobro, to nie popełniłbym zła. Skru­cha jest czymś, co powinno nas otwierać na Boga. Jest w nas wyznaniem wiary.

Doskonała skrucha – mało kto ten stan osią­ga – polega na tym, że nie chciałbym obrazić Boga nawet wtedy, kiedy ta decyzja wiązałaby się z moją śmiercią albo z jakimś społecznym prześladowaniem. Nie chcę tego zła drugi raz uczynić i nie uczynię nawet wtedy, kiedy będę miał przeciwko sobie wszystko albo kiedy kon­sekwencją takiej wierności Bogu będzie odda­nie własnego życia. Jest to jednak coś, o co można prosić, a nie coś, co się ma, bo jest to heroiczny stopień pokory.

postanowienie – pokuta nie jest rozdrapywaniem przeszłości

Poczucie winy jest jednak człowiekowi po­trzebne. Dostarcza ważnych informacji o tym, co dzieje się w jego umyśle i duszy. Rzecz w tym, by się na tym poczuciu winy nie zatrzy­mać. Ono jest naturalną ludzką reakcją na coś, co się stało, ale ponieważ już się „stało”, nale­ży do przeszłości. Tkwienie w poczuciu winy – a wiele osób tak sobie właśnie wyobraża po­kutę – uniemożliwia dalsze sprawne funkcjonowanie, i to zarówno w przestrzeni społecz­nej, psychicznej, jak i duchowej. Uniemożliwia skruchę i pokutę albo też całe życie czyni spe­cyficznie rozumianą pokutą. To jest niszczące dla człowieka, dla jego relacji z innymi ludźmi, a także dla jego więzi z Bogiem. Jego myśli i uczucia są niejako uwięzione w tamtym wyda­rzeniu. Nie jest więc w stanie niczego nowego budować, nie jest w stanie przeżywać teraź­niejszości. Takie poczucie winy może motywo­wać do samobójstwa. Tragicznym tego przeja­wem jest grzech przeciwko Duchowi Święte­mu – kiedy człowiek wątpi w Boże miłosierdzie i nie pozwala Bogu na to, aby mu przebaczył to, co złe­go zrobił.

tu i teraz

Często jest nam jednak łatwiej żyć w poczuciu winy niż ryzykować po­wierzenie swojego życia od nowa Panu Bogu. Skrucha daje nam szansę zrzucenia balastu grze­chu i cieszenia się rela­cją z Bogiem „tu i teraz”, bez lęku o przyszłość i przeszłość. Skrucha jest wdzięcznością człowieka za to, że Bóg nie pamięta złego. Na tym bowiem po­lega siła i moc przebacze­nia otrzymanego od Boga, że On, w odróżnieniu od ludzi, nie pamięta. Nie zapisuje moich błędów po to, by mi je wytknąć, gdy tylko będzie miał okazję. Bóg stara się ocalić w człowieku dobro, znosząc zło, które pokonał na krzyżu. Wina powiązana jest z działaniem, wstyd z istnieniem – sprawia on, że zamiast świadomości, że zrobiliśmy źle, tkwi w nas myśl że jesteśmy źli. Skrucha wiąże się z ak­ceptacją swojej słabości i przyjęciem przeba­czenia.

wyznanie – spłukać brud

Do spowiedzi przychodzimy wyznać nasze grzechy, a nie rozliczyć się z winy. Ważne jest, byśmy sobie uświadomili, jak mocno nasz czyn nadwyrężył naszą relację z Bo­giem. Mniej ważne jest to, jak bardzo czuje­my się z tego powodu winni i jak jest nam z tym źle. Tego oczywiście nie można uniknąć, bo emocje te są naturalne. Przebaczenie otrzymane w sakramencie jest więc także uwolnieniem od tego emocjonalnego brze­mienia.

Poczucie winy nie powinno być jedynym motywem przyjścia do konfesjonału. Nie jest to warunek wystarczający dobrej spowiedzi, a nawet – w pewnym sensie – otrzymania rozgrzeszenia. Mogę chcieć uwolnić się od nieprzyjemnych uczuć, ale wcale nie żałować tego, co zrobiłem. To nie znaczy też, że jeśli ktoś ma taką motywację, nie powinien przy­chodzić do konfesjonału. Dobrze jest jednak, by ze spowiednikiem przyjrzał się tej motywa­cji. Może rzeczywiście nie popełnił grzechu, a jego poczucie winy ma swoje źródło w otocze­niu lub wychowaniu.

Ważne, by nie traktować spowiedzi w spo­sób instrumentalny: „Mogę robić, co chcę, bo zawsze mogę przyjść i spłukać swój brud przed Bogiem. Nie muszę się zmieniać, a jak będę miał/a doła, to się wyspowiadam”.

spowiedź i emocje

Niektórzy psychologowie uważają, że wyzna­wanie grzechów w obecności księdza służy przeżyciu upokorzenia jako czynnika moty­wującego do poprawy. Została w ten sposób stworzona sytuacja wstydu, który może kogoś bardziej zmobilizować do unikania takiej bole­snej konfrontacji w przyszłości. Jest to dosyć kontrowersyjne podejście, ale z psychologicz­nego punktu widzenia może to tak właśnie działać- świadomość, że musisz „upublicznić” swój grzech, powstrzymuje cię przed zrobie­niem czegoś, co znowu będziesz musiał wy­znać przed kapłanem. Takie nastawienie na dłuższą metę doprowadzi jednak do zaniecha­nia spowiedzi, bo wstyd jest bardzo bolesnym doświadczeniem.

Wyznanie grzechów w obecności człowie­ka ma też pozytywny aspekt psychologiczny – każdy z nas słyszy od drugiej osoby, że mu przebaczono. Nie musimy się tego domyślać, mamy czytelny komunikat: „Twoje grzechy zostały odpuszczone”. Temu służy też rytuał spowiedzi, żeby nikt nie miał wątpliwości, że jego grzechy zostały wysłuchane, przebaczo­ne i odpuszczone.

wyrównanie – uwolnić się od winy

Wyrzuty sumienia mają jeszcze jeden aspekt poza poznawczym i emocjonalnym. Psycholo­gowie nazywają go behawioralnym. Chodzi o to, by uwolnić się od ciężaru winy. Człowiek próbuje pozbyć się poczucia winy, bo ono „ściąga w dół”, nie pozwala mu się rozwijać. To jest w nim tak silne, że – jak wynika z ba­dań – nawet jeśli wina nie zostanie wykryta, człowiek i tak ma potrzebę za nią w jakiś spo­sób odpokutować. Jeśli nie znajdzie jakiegoś rytuału (nie tylko w sensie religijnym), który go będzie od tego uwalniał, to będzie tak podej­mował decyzje, by siebie ukarać.

Innym rozwiązaniem jest zracjonalizowanie poczucia winy. Wielu żołnierzy radzi sobie w ten sposób z poczuciem winy. Gdy podczas wypełniania rozkazów giną cywile, tłumaczą sobie, że to „dla większej sprawy” albo że odpowiedzialność spoczywać powinna na do­wódcach. Na co dzień też racjonalizujemy po­czucie winy, przekonując siebie, że „wszyscy tak robią”, że nie było innego wyjścia itp. To nas jednak od niego nie uwalnia.

zadośćuczynienie

Przed destrukcyjnym wpływem poczucia winy chroni zadośćuczynienie. Jest nam lżej, kiedy możemy jakiejś osobie wynagrodzić wyrzą­dzoną jej krzywdę albo możemy naprawić po­pełnione zło. Jeśli to niemożliwie, staramy się symbolicznie wynagrodzić zły uczynek, anga­żując się np. w dobroczynność. Na płaszczyź­nie wiary potrzebujemy też zadośćuczynić Bogu i temu właśnie w Kościele służy pokuta. Pamiętać jednak musimy, że zarówno po­czucie winy jak i wstydu to emocje, którymi łatwo kontrolować ludzi, a nie zachęcać ich do zmiany. Stąd zarówno w spowiedzi jak i w wychowaniu religijnym należy unikać nieuza­sadnionego poczucia winy (które jest wyni­kiem wywierania na innych presji, autorytetu, władzy w celu osiągnięcia własnych celów) oraz nie wysyłać niejasnego komunikatu „je­steś grzesznikiem”, po to, żeby kogoś skłonić do chodzenia do kościoła czy modlitwy. Mó­wiąc wprost, musimy podjąć trud formowania dojrzałego sumienia.

dr Jacek Prusak, jezuita, psycholog, psychoterapeuta i duszpasterz, redaktor i publicysta „Ty­godnika Powszechnego”, współpracownik LISTU.

Źródło tekstu: List 3/2012