Patriotyzm
W historii miały miejsce znaczne przekształcenia w poglądach i postawach patriotycznych, ale ostatnio w kulturze euroatlantyckiej, pośród tzw. inteligencji, zagnieździł się silny bakcyl radykalnego antypatriotyzmu, paralelny zresztą do ogólnego upadku moralnego, zwłaszcza w dziedzinie etyki życia (por. ks. prof. J. Bajda, ks. prof. J. Nagórny). Słowo „patriotyzm”, używane od XVIII wieku, pochodzi od łacińskiego „patria”, oznaczającego „ojczyznę”, czyli ludzką i przyrodniczą niszę życia, rodzicielską wobec nas, ojcowską i macierzyńską („pater” po łacinie znaczy ojciec). Patriotyzm zaś oznacza postawę afirmacji, czci i miłości ojczyzny wraz z gotowością pracy dla niej, poświęcenia i obrony. Problematyka patriotyzmu w pozytywnym znaczeniu występuje w kilku odsłonach: wspólnoty rodzinnej, narodu, państwa, świata, cywilizacji, religii, różnych rodzajów patriotyzmu, a wreszcie skutków jego braku.
Odniesienia patriotyczne
Podstawowymi odniesieniami postawy patriotycznej są: własna kraina, wspólnota ludzka, naród, państwo, cywilizacja i w pewnym sensie także religia, słowem: cała rzeczywistość, która nas zrodziła i rodzi nadal. Oczywiście, najgłębszym korzeniem patriotyzmu jest poczucie więzi z rodzicami, rodziną, rodem i całą wyjściową niszą ludzką. Postawa patriotyczna objęta jest czwartym przykazaniem Bożym: „Czcij Ojca swego i Matkę swoją”. Na początku patriotyzm miał inny wymiar: biologiczne i duchowe pochodzenie od konkretnych ludzi, miejsca urodzenia, ziemi, kultury, języka, kultu religijnego, co miało wymiar bardzo lokalny. Dziś nazywa się to „małą ojczyzną”.
Dopiero po upadku kultur nomadycznych, wędrowniczych powstały wielkie formy ojczyzny: ludy, narody, państwa, imperia, cywilizacje, Kościoły i tutaj wystąpiła duża odległość od rodziny, rodziców i dziadów. Na przykład cesarz rzymski, bez względu na to, z jakiej krainy pochodził, zyskiwał swego rodzaju ojczyznę w postaci całego Imperium Rzymskiego. Jednocześnie w tych wielkich formach pojawiły się pewne rozterki, do czego patriotyzm najbardziej się odnosi: do krainy pochodzenia, do narodu, państwa, cywilizacji czy może kultu religijnego. Odpowiedzi były dosyć różne. Na przykład we Francji patriotyzm odnosił się przede wszystkim do państwa, gdyż Francuzi właściwie nie odróżniają narodu od państwa. W Polsce natomiast chodzi bardziej o naród. U nas patriotą jest raczej ten, kto miłuje Naród, a nie państwo. I tak w sumie do dziś przez ok. 200 lat nie mieliśmy swego państwa, tylko mieliśmy Naród Polski. Państwo zniszczył nam dawniej anarchizm magnacki. Dziś zaś chce to uczynić liberalizm. Bardzo podobnie u Żydów, których patriotyzm odnosił się – i nadal odnosi – do narodu, bo państwa nie mieli oni przez ponad 2000 lat.
W historii z czasem doszło do sytuacji wiązanej: osobiste, prywatne i bardziej żywe uczucie przypisywano tzw. ojczyźnie małej, tzn. rodzinie, okolicy pochodzenia, określonej niszy społecznej i geograficznej, a więzi publiczne, bardziej prawne, socjalne i polityczne odnoszono do tzw. wielkiej ojczyzny, czyli do państwa, narodu, większego terytorium, cywilizacji.
Patriotyzm wielkoojczyźniany umacniał się z jednej strony przez konieczność ściślejszego wiązania się człowieka z całą wielką formą: z państwem, narodem, cywilizacją, kontynentem, a z drugiej strony przez konfrontację lub walkę na śmierć i życie z innymi ludami, narodami, państwami, cywilizacjami. W rezultacie mamy kilka podstawowych rodzajów patriotyzmu: narodowy, państwowy, cywilizacyjny, a nawet i religijny (np. w islamie). Oczywiście, mówimy tu tylko o ojczyźnie w znaczeniu głównym, nie zaś o „drugiej”, „trzeciej” itp.
a) Patriotyzm narodowy jest to poczucie szczególnej więzi z narodem, a więc z tą gałęzią drzewa ludzkości, do której się należy i z której się pochodzi, np. obywatele polscy narodowości ukraińskiej uważają się raczej za patriotów ukraińskich; Polacy w Ameryce, nawet w drugim i trzecim pokoleniu, uważają bardzo często Naród Polski za ojczysty; Żydzi żyjący w diasporze po całym świecie czują się przede wszystkim patriotami narodowości żydowskiej, nie zaś państwa ani nawet religii.
b) Patriotyzm państwowy jest to poczucie organicznej więzi z państwem, w którego obrębie leży mała ojczyzna i często może to być państwo wielonarodowe, jak Rzym, I Rzeczpospolita Polska, Rosja, USA. Ludzie różnych narodowości czują się Rzymianami, Rosjanami, Amerykanami.
c) Można chyba mówić również o patriotyzmie cywilizacyjnym, czyli o poczuciu więzi człowieka z całą cywilizacją pochodzenia i rozwoju. Na przykład Europejczyk jest patriotą cywilizacji łacińskiej. Oczywiście, patriotyzm cywilizacyjny czy kulturowy nie jest tak mocno emocjonalny jak np. narodowy.
d) I wreszcie jest patriotyzm duchowo-religijny, czyli głębokie wiązanie się z religią lub Kościołem pochodzenia i wychowania, z wyznaniem ojców i dziadów, z ich obrządkiem, liturgią, obyczajami religijnymi (np. opłatek bożonarodzeniowy).
Oczywiście, sfery patriotyzmu mogą być mieszane lub złożone, decyduje przy tym pochodzenie czy długie lata wychowania i szkoły, ale w sumie nie jest to takie mechaniczne. Dużo ma do powiedzenia wola i decyzja osoby ludzkiej, jakie odniesienie uzna za naczelne.
W każdym razie trzeba mocno podkreślić, że ojczyzna we właściwym znaczeniu to nie tylko nisza geograficzna: ziemia, okolica, rośliny, zwierzęta, klimat, ale także – a raczej przede wszystkim – ludzie, którzy w tę geografię się wpisali, a więc rodzice, rodzina, ród, krewni, nauczyciele, wychowawcy, grupy rówieśnicze, koleżeństwo, następnie większe wspólnoty, jak wspólnoty pracownicze, państwo, naród. Ci wszyscy ludzie zrodzili nas fizycznie, osobowościowo czy duchowo, wychowali, ukształtowali, także przez swoje zalety, wartości, idee, obyczaje, kulturę, język, sposoby życia, wierzenia. W zakres zaś patriotyzmu wysokiego wchodzą większe społeczności: naród, państwo, kultura, religia. Jednak trzeba zauważyć, że dla mniejszości różnego rodzaju ojczyzną pochodzenia nie są ludzie danej wielkiej formy, np. narodu, ale najczęściej ich mniejszościowe otoczenie ludzkie oraz geografia. Czasami też członkowie mniejszości, którzy się nie asymilują do danego narodu, żyją z nim w konflikcie, ci zaś, którzy się asymilują, bywają przez innych członków mniejszości uważani za zdrajców.
Mówiąc o ludziach, nie chcę lekceważyć geografii. Do każdego człowieka, zwłaszcza bardziej refleksyjnego, może przemawiać bardzo emocjonalnie świat rzeczy i przyrody z dzieciństwa czy młodości, jak dom rodzinny, drzewo przy domu, droga polna, żaby w pobliskim stawie, kaczeńce na łące, bocian na dachu stodoły, stara kapliczka przydrożna, stado kuropatw czy zwykłe zwierzę domowe… Wracałem kiedyś do kraju samolotem z polskim chłopcem, który już od wczesnego dzieciństwa mieszkał w Nowym Jorku. Kiedy zbliżaliśmy się do Okęcia i zobaczył przez okno na pastwisku krowy, zapytał żywo, czy to „prawdziwe”, po czym bardzo się wzruszył. Żywa krowa była dla niego znakiem ojczyzny. A jednak leciał do dziadków.
Pasma składowe postawy patriotycznej
Patriotyzm to nie tylko poglądy, rozumienia, sfera intelektualna, ale także sfera wartościowania, ocen, osądów, uczuć, a wreszcie postępowania i działania. Jest to więc postawa skomplikowana. Są postawy patriotyczne niepełne. Bywają ludzie rozumiejący wagę ojczyzny, ale nie mają żywszych uczuć patriotycznych i nic nie czynią dla tej ojczyzny albo nawet przeciwnie: szkodzą jej, atakują ją, poniżają, wykorzystują; człowiek może być patologiczny w każdej dziedzinie. Są ludzie, którzy żywią jakieś uczucie dla ojczyzny, ale jej dobrze nie rozumieją lub mają błędną ideologię, jak naziści. I są ludzie, którzy rozumieją ojczyznę, kochają ją nawet, lecz nic dla niej nie robią.
Idealna postawa patriotyczna winna być całościowa, czyli trójpasmowa: należyte poglądy na ojczyznę, poczucie miłości i obowiązku wobec niej oraz dobry i wielki czyn dla niej. Jednakże współczesna ideologia liberalna i ateistyczna raczej niszczy już całą postawę patriotyczną, czego jesteśmy świadkami i w Polsce, zwłaszcza wśród naszej dziwnej inteligencji. Są tworzone całe ośrodki do zwalczania naszego tradycyjnego patriotyzmu jako oszołomstwa, czegoś anachronicznego i błędnego. Prym w tym wiodą nasze media polskojęzyczne. Na przykład w programie „Co z tą Polską?, prowadzonym przez red. Tomasza Lisa 8 grudnia br. w Polsacie, zaatakowano histerycznie nie tylko patriotyzm Radia Maryja jako rzekomo „nienawistny” względem innych, ale także samego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, że nawiązał kontakt jako premier z tym niezależnym i patriotycznym radiem katolickim. Wściekłość na polski patriotyzm przechodzi ludzkie pojęcie. Znam zresztą też i wielu duchownych, dla których miłość Ojczyzny i praca dla niej to dziwactwo i oszołomstwo. Myślę jednak, że atakowanie patriotyzmu en bloc wypływa z pewnej słabości intelektualnej i duchowej w obliczu propagandy globalistycznej. W każdym razie otwarte zwalczanie patriotyzmu jest takim czy innym zwyrodnieniem.
Między nacjonalizmem a kosmopolityzmem
Patriotyzm właściwy jest jakimś złotym środkiem między nacjonalizmem a kosmopolityzmem. Nacjonalizm ubóstwia swój naród, uważa go za jedyny, doskonały, wyłącznie godny szacunku i miłości. I często taka postawa łączy się z uciskaniem innych narodów, wyzyskiwaniem, podbijaniem, a nawet likwidowaniem. W takim ujęciu ludzkość nie jest jedną rodziną narodów, lecz służy tylko jako tło i tworzywo dla własnego narodu, który zresztą ma być całkowicie wolny od norm etycznych, zwłaszcza chrześcijańskich. Może obecnie na świecie jest trochę lepiej, ale do bardzo niedawna grasowały jeszcze narody bandyckie, które kierowały się jedynie prawami biologicznymi i darwinowską zasadą walki i przemocy. Jest w tym coś strasznego i niepojętego, jak mogły się ukształtować w nowożytnej cywilizacji takie krwawe narody, jak niemiecki, sowiecki i niektóre inne. Przecież to szaleństwo. Myślę, że u podstaw takich zjawisk leży walka z Bogiem.
Na przeciwległym biegunie w stosunku do nacjonalizmu lokuje się kosmopolityzm, który również kwestionuje pochodzenie narodów od Stwórcy, Boskie przykazanie miłości Ojca i Matki, i ludzi swojego domu, a za bóstwo uważa naturę, przyrodę, kosmos lub jakąś ideę ludzkości. Jest tu też pogarda rzeczywistości macierzyńskiej i rodzicielskiej w imię anonimowej całości świata i odrzucania prawdy o Bogu jako dawcy życia. W efekcie ma istnieć tylko moje „ja” i wszechświat, nie ma rodziców, nie ma wspólnot ludzkich, nie ma nadrzędnych praw i norm, ja od nikogo nie zależę, może jedynie od kosmosu.
I tutaj jedni i drudzy, nacjonaliści i kosmopolici, zarzucają że miłość ojczyzny ma pochodzenie religijne bez związku z porządkiem natury. Przy tym głównie katolicyzm jest oskarżany o rzekome popieranie nacjonalizmu. Nasi niedowarzeni ideologowie liberalni wrzucają do jednego worka religię i naród, katolicyzm i nacjonalizm. Przy czym zazwyczaj nie rozróżniają określeń: „nacjonalistyczny” od „narodowy”. I tak każdą partię narodową nazywają „nacjonalistyczną”. Jest to albo brak wyczucia języka albo świadomy przekręt w tłumaczeniu z języków zachodnich terminu „nationalis”. Nie pomyślą, że np. nie powie się po polsku „Bank Nacjonalistyczny”, lecz „Bank Narodowy”, albo nie „hymn nacjonalistyczny”, lecz „hymn narodowy”, albo też nie „Teatr Nacjonalistyczny”, lecz „Teatr Narodowy” itd. I nijak nie można temu rozbojowi słownemu zaradzić, bo media polskojęzyczne są całkowicie głuche, nadają tylko w jedną stronę.
Jedni i drudzy, nacjonaliści i kosmopolici, próbują też wmawiać społeczeństwom, że patriotyzm nie jest „naukowy”, naukowe są natomiast albo nacjonalizm czy rasizm (Rosenberg), albo kosmopolityzm czy internacjonalizm (Trocki). Tymczasem patriotyzm nie jest rzeczą samej teologii, lecz ma genezę czysto naturalną, a teologia tylko go wzmacnia. Właśnie o patriotyzmie traktują nauki świeckie, jak historia, psychologia, socjologia, politologia, pedagogika, podczas gdy teorie nacjonalizmu i kosmopolityzmu nie mają nic wspólnego z nauką, lecz są ideologiami czy wprost niedorzeczną propagandą. Trzeba natomiast przyznać, że teologia, zwłaszcza katolicka, wspiera nauki świeckie w tym względzie. Teologia pokazuje, że zwalczanie właściwego patriotyzmu ma korzenie ateistyczne: neguje Boga jako Dawcę życia, godzi w miłość do człowieka, zwłaszcza w miłość rodzinną i etykę ogólnoludzką i wreszcie prowadzi do ubóstwienia człowieka jako rzekomego kreatora siebie samego i świata.
Miłość ojczyzny i miłość całej ludzkości
Miłość ojczyzny – jak nauczał Chrystus – nie kłóci się bynajmniej z miłością do całego rodzaju ludzkiego. Rzecz ma się odwrotnie: miłość rodzaju ludzkiego zaczyna się od miłości do rodziców i całej rodzicielskiej niszy.
Katechizm Kościoła Katolickiego naucza, że „czwarte przykazanie (czcij ojca swego i matkę swoją) domaga się ukazywania czci, miłości i wdzięczności obywateli względem ojczyzny oraz tych, którzy nią rządzą lub kierują” (KKK nr 2199; por. Konstytucja dogmatyczna o Kościele, nr 75). Trzeba przełamać postawę masońską, według której należy kochać ludzkość, a nie ojczyznę. Przecież nie można miłować ludzkości, jeśli nie miłuje się swoich najbliższych, miłość ma swój porządek i hierarchię. Nie można miłować wszystkich matek, oprócz swojej lub swoją dopiero na końcu. Nie można miłować wszystkich ojczyzn i narodów oprócz swoich, jak też nie można miłować tylko swojej ojczyzny, nienawidząc innych. Miłość patriotyczna bierze swój początek od miłości swoich, jak i miłość swoich rodziców oraz swojej ojczyzny ma być silniejsza niż owych innych.
Podobnie nie da się naprawdę miłować ludzi innych religii i Kościołów, nie miłując swoich. Nie można – jak chce niedojrzały liberalizm – negować swoich rodziców, swojej rodziny, swojej ojczyzny, swojego narodu, swojej cywilizacji, swojego wyznania na rzecz innych. Byłaby to głęboka patologia psychologiczna i osobowościowa. Pismo ¦więte naucza: „A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego” (1 Tm 5, 8). Jeśli jakiś chrześcijanin nie dba o swoją rodzinę, o swoją ojczyznę, o swój naród, o swój Kościół lokalny, to wypiera się wiary i gorszy jest od ateisty. Toteż błędna lub/i przewrotna jest postawa tych niektórych katolików polskich, którzy rzekomo bardzo miłują Kościół uniwersalny, a bardzo nie lubią Kościoła nad Wisłą.
Kościół powszechny – Kościół polski
Trzeba nawiązać jeszcze do innej paraleli: Kościół powszechny a Kościół lokalny. Oto większość katolików, nie tylko świeckich, ale i duchownych, jest tak uformowana, że istnieje tylko jeden wymiar Kościoła katolickiego, a mianowicie Kościół powszechny, i w tym sensie określany jako katolicki, zdający się niejako sprzyjać pojęciu kosmopolityzmu i globalizmu, a nie istnieją Kościoły partykularne i lokalne, odpowiadające jakby rodzinom, narodom i ojczyznom. Na przykład mówi się tylko: „Kościół katolicki w Polsce”, a nigdy „Kościół polski”, żeby rzekomo unikać „nacjonalizacji” Kościoła powszechnego. Zapewne kryje się w tym założenie, że istnieje tylko uniwersalny wymiar Kościoła, unoszący się gdzieś wysoko ponad konkretnymi społecznościami ludzkimi, no i przybywający do Polski jakby raczej „z zewnątrz” i gościnnie. Chyba myśli się, że Kościół katolicki to jedna ogromna diecezja światowa, której właściwym biskupem jest Papież, lokalne diecezje są tylko kawałkami, jakby parafiami owej jednej diecezji, a biskupi są jakby proboszczami reprezentującymi Papieża w terenie. Stąd to właśnie często uważa się, że nie można mówić: Kościół polski, niemiecki, francuski, włoski, chiński itd., bo to byłoby rozbicie Kościoła powszechnego i potworzenie Kościołów narodowych lub nawet nacjonalistycznych, o co zresztą nasi katolicy liberalni niedwuznacznie nasz Kościół oskarżają. Ale jest to pogląd błędny, inaczej uczy Sobór Watykański II. Sobór przypomina naukę katolicką, że Kościół w pełnym ujęciu jest niejako dwubiegunowy. Jest to, istotnie Kościół powszechny, Kościół całego świata i wszystkich wieków, ale składa się on także z konkretnych Kościołów lokalnych, jak np. Kościół polski, i partykularnych, czyli diecezjalnych. Biskupi bowiem jako następcy Apostołów mają również misję kościołotwórczą i Papież, choć ma pełnię władzy jurysdykcyjnej, to jednak nie jest jedynym następcą Kolegium Apostolskiego, jedynym biskupem we właściwym znaczeniu.
Według teologii zatem, Kościół powszechny realizuje się w Kościołach lokalnych, a Kościół lokalny realizuje się w Kościele powszechnym. „Poszczególni biskupi – uczy Sobór – są widzialnym źródłem i fundamentem jedności w Kościołach partykularnych, uformowanych na wzór Kościoła powszechnego, w których istnieje i z których się składa jeden i jedyny Kościół katolicki” (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, p. 23). „W tych Kościołach – uczy dalej Sobór – obecny jest Chrystus, którego mocą jednoczy się jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół” (tamże p. 26). Przypomina to Eucharystię, gdzie cały Chrystus jest w całej Hostii i cały w każdej cząstce tejże Hostii. Oczywiście, Kościół powszechny nie jest zwykłym zbiorem Kościołów lokalnych i partykularnych, lecz jest całością organiczną, jednym Ciałem Mistycznym Chrystusa, w sferze widzialnej i historycznej kierowanym dziś przez Papieża, biskupa diecezji rzymskiej, czyli przez głowę Kolegium Biskupiego. Toteż Kościół niezłączony z Papieżem nie jest Kościołem katolickim.
Ze względu na rzeczywisty charakter Kościoła lokalnego (krajowego lub patriarchalnego) i Kościoła partykularnego (diecezjalnego) całkowicie poprawne jest mówienie o „Kościele polskim”. Biorąc historycznie, wyrażenia „Kościół polski” obawiano się do niedawna używać ze względu na reformację (wiek XVI), kiedy to groziło utworzenie Kościołów narodowych, oderwanych od Rzymu. U nas np. długo wahał się w tej sprawie w XVI wieku ks. Prymas Jan Łaski. I potem były obawy, żeby Kościoła rzymskokatolickiego nie mylić z Kościołem polsko-narodowym. A zatem „Kościół polski”, realizowany i prowadzony przez Episkopat polski, żyje w ludziach społeczeństwa i Narodu Polskiego i nie jest jakąś „złą” cząstką Kościoła powszechnego. W sferze sakramentalnej Kościół polski nie jest jakiś gorszy od Kościoła włoskiego, rzymskiego, izraelskiego, francuskiego i innych. Różnice mogą zachodzić jedynie w ludzkiej i historycznej sferze realizacji Kościoła.
Nie można zatem – powtórzmy raz jeszcze – popełniać takiego błędu, jakoby należało czcić i miłować jako Matkę tylko Kościół powszechny, a pomiatać Kościołem lokalnym polskim jako rzekomo „nacjonalistycznym” i „zacofanym”, jak to zdają się czynić niektóre ośrodki liberalne katolików, zwłaszcza ośrodek krakowski i dominikański. Trzeba także czcić, miłować i rozwijać Kościół polski i słuchać z pełnym oddaniem Episkopatu polskiego w całości, jak i poszczególnych biskupów w diecezjach. Obie te postawy trzeba łączyć w jedną. Podobnie ma się sprawa z miłością ojczyzny i miłością całego stworzenia i świata, trzeba je łączyć w jedną miłość o dwu ogniskowych (por. Karol Wojtyła, Myśląc Ojczyzna, Znak, 1979; Jan Paweł II, Homilie i przemówienia w czasie pielgrzymek do Polski; Krystyna Czuba, Ojczyzna w nauczaniu Jana Pawła II, Olsztyn 1990).
Niektóre skutki braku patriotyzmu
Brak prawdziwej i uczciwej postawy patriotycznej może mieć liczne skutki ujemne, zwłaszcza dla życia społecznego i politycznego. Oto niektóre ważniejsze: brak czci i szacunku do ludzi swego pochodzenia, brak poczucia więzi społecznych i ducha społecznego, zła współpraca ze wspólnotami, brak altruizmu, ofiarności dla innych oraz ogólny egoizm, wiązanie się ze złymi stowarzyszeniami, partiami i organizacjami, jak np. masoneria, żeby tam szukać oparcia dla swych działań, brak wyższych ideałów, poczucia odpowiedzialności i współświadomości etycznej, a także utrata tożsamości narodowej i obywatelskiej, co bardzo sprzyja patologii społecznej, gospodarczej i prawnej. Człowiek bez patriotyzmu przed nikim i przed niczym nie odpowiada, nie dba o swoje dobre imię i nie troszczy się ani o swoją przeszłość, ani o przyszłość społeczną.
Do czego może prowadzić brak patriotyzmu, pokazuje fakt, że pewni Polacy godzili się w jakimś sensie na plany Układu Warszawskiego, według którego w razie wojny mogłyby zniknąć z powierzchni 43 miasta polskie i zginąć miliony Polaków.
Albo brak patriotyzmu prowadził do wielkich mordów na Polakach, na swoich braciach, ze strony przestępczych partii i ugrupowań. Jak mogą się uważać za Polaków i patriotów ludzie, którzy podpisywali rezygnację z niepodległości i wolności polskiej? Albo czy postępowość kosmopolitów polskich miała polegać na tym, żeby katolikom w Polsce nie dać wolnego głosu w sprawach społeczno-politycznych i uczynić ich niewolnikami we własnym kraju katolickim? Czy ci ludzie nie dostrzegają swej niedorzeczności w tym, że rządowi nie udostępniają mediów państwowych tylko dlatego, że rząd nie jest kosmopolityczny? Kierownicy takich mediów muszą zostać natychmiast odwołani.
W rezultacie trzeba bardzo zadbać o patriotyczne wychowanie młodzieży, a zresztą i całego społeczeństwa. Bowiem walka z Polską zaczyna się od walki z naszym patriotyzmem, udowodnili to i Niemcy, i Sowieci, i nowsi chętni na okupację narodu katolickiego. Wrogowie patriotyzmu czynią więc zło przeciwko swoim rodzicom, przeciwko całemu społeczeństwu, przeciwko Bogu jako Ojcu, a w konsekwencji i przeciwko sobie samym.
Źródło tekstu: ww.informacje.int.pl