Chore dziecko, dlaczego?…
1. Rodzina
WSTĘP
W zwykłej rodzinie czasem jest lepiej, czasem jest gorzej… dzień leci za dniem, zdarzają się piękne i wzruszające chwile, zdarzają się i smutne dni. Jak to w życiu bywa.
Miłość najczęściej ma kolor szary, codzienny… chociaż oczekiwalibyśmy po niej więcej, czasami dużo więcej… jak w taki razie ubarwić je, jak sprawić, że miłość w rodzinie rzeczywiście rozkwitnie i nabierze barw?
AKTYWIZACJA
Praca w grupach. Formularz – śniadanie do łóżka. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na postawione pytanie: jak sprawić, że miłość w rodzinie rzeczywiście rozkwitnie i nabierze barw?
Prezentacja na forum.
PUENTA
Okazuje się, że takim motywem rozkwitu miłości może być coś nieoczekiwanego, również choroba. A czasami nowina, która może bardzo zaskoczyć człowieka. Nowina o tym, że dopiero co urodzone dziecko ma zespół Downa.
Przekonałem się o tym czytając test napisany przez ojca dziecka z takim schorzeniem („Bardziej kochani, nr 3 (23)/2002, s.33nn).
2. Zależność
WSTĘP
Ktoś w pytaniach do Dekalogu zapytał: „od czego zależy, że ktoś się rodzi w rodzinie biednej lub bogatej, albo niewidomy…”
Przy poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie czasami może przyjść człowiekowi do głowy taki obraz – Bóg siedzi w niebie i rozdaje karty… jednemu człowiekowi przypadnie szczęśliwa, innemu – beznadziejna. Los człowieka jest w ręku Boga. On przydziela każdemu inny los. Czym się kieruje? Czy można poznać Jego zasady?
AKTYWIZACJA
Dyskusja na forum. Pytanie jest następujące: w jakim celu? Po co? Dlaczego człowiek chciałby poznać takie zasady? Tylko z ciekawości?
PUENTA
Aby poznać zasady, którymi kieruje się człowiek, trzeba poznać jego osobowość, kompetencje, jego wnętrze, całą historię jego życia.
Czy podobnie jest, gdy chodzi o poznanie Boga? Może najpierw trzeba poznać „historię życia Bożego”, aby zrozumieć decyzje Boga w naszym życiu?
Opowieść o szczególnej duszyczce
Bóg kocha wszystkich[1] tak samo, ale nawet w Raju jest zawsze ktoś, kto kocha Go bardziej niż inni. W rajskim żywocie jest taka szczególna chwila, na którą każdy czeka z drżeniem: tak jest wtedy, gdy Ojciec niebieski posyła dusze na ziemię.
Często są one niechętne opuszczeniu nieba, dlatego – kiedy zbliża się czas ich zejścia na ziemię – Pan wzywa każdą i mówi jej słowa zachęty.
I tak nadeszła kolej na jedna z tych dusz, co kochają Boga nade wszystko. Stanęła przed Bogiem w oczekiwaniu na misję. Bóg powiedział: „Czeka cię wyjątkowo ciężkie zadanie. Wymyśliłem je właśnie dla ciebie. Czy nie boisz się?” Duszyczka odpowiedziała: „Nie boję się, Boże, bo wiem, że Ty zawsze będziesz ze mną!”
Bóg rzekł: „Ponieważ będziesz miała znosić ciężkie życie na ziemi, daję ci przywilej, jakiego nie dałem żadnym innym: wybierz sama swojego anioła stróża”. Dusza odpowiedziała: „Bardzo chciałabym mieć przy sobie Archanioła Michała, ale wiem, że jest strasznie zajęty. Dlatego… chciałabym mieć jednego z najmniejszych i najweselszych aniołków, jacy istnieją! Po to, by nie dozwolił mi nigdy pogrążyć się w smutku, a zawsze dobrze mnie nastrajał!”
Pan Bóg był zadowolony. Spełnił jej życzenie i posłał ją na ziemię i przydzielił jej aniołka – wesołka, jakich mało. A po dziewięciu miesiącach ludzkiego czasu w pewnym domu urodziła się upośledzona dziewczynka…
Naturalnym odruchem człowieka w sytuacji zagrożenia i niebezpieczeństwa jest próba uniknięcia go, wycofania się, pozostawienia sobie możliwości bezpiecznego wyjścia z jakiejś trudnej sytuacji.
Może być też sytuacja nieco inna – mianowicie podjęcie wyzwania, obciążenia, zadania… w końcu w pewnym sensie KRZYŻA.
[1] Opowieść z książki „Kamyki i perły”, Palabra, Warszawa 1995.