Cóż to jest miłość?

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Małżeństwo, miłość, Sakrament małżeństwa

1. Gadu Gadu

WSTĘP

Dochodzę do wniosku, że ostatnio najwięcej miłość jest w opisach GG. Gdy zna się trochę ludzi, gdy uzbiera się trochę „słoneczek”, to można śledzić losy nastrojów i humorów, kłopotów i sukcesów szkolnych, imprez i stanów „poimprezowych”. Można też poznawać relacje między ludźmi i towarzyszące im okazywanie sobie miłości.

AKTYWIZACJA

ZADANIE 1

Praca w grupach. Formularz – auto. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na najprostsze pytanie: co to jest miłość? Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

ZADANIE 2

Zastanawiamy się, czy miłość opisaną przez uczniów w formularzach można ślubować na całe życie? W końcu to właśnie robi się w czasie zawierania sakramentu małżeństwa… czyli w czasie zawierania ślubu!

PUENTA

Utożsamianie miłości z uczuciami jest bardzo niebezpieczne, bo pociąga za sobą wiele zawodów, czasem nawet tragedii życiowych.

Uczucia są czymś ogromnie ważnym w życiu w ogóle, a w tworzeniu i utrzymywaniu więzi międzyludzkich w szczególności. Zwłaszcza dla kobiety są one tak istotne, że często są przez nią wprost utożsamiane z miłością.

Dość częste mylenie pojęć polegające na zrównywaniu miłości z uczuciami wynika w dużej mierze z przekazu współczesnej kultury. Film, piosenka, książka zwykle ukazują wielkie fascynacje uczuciowe, nazywając je „miłością”. Czy taką „miłość” da się trwale zagwarantować? Czy zatem wolno ją ślubować? Czy da się uczucia podporządkować do końca decyzji woli, by móc je obiecać dozgonnie?

Nie jest to możliwe. Co prawda dojrzały człowiek powinien panować nad uczuciami, by uniknąć złych skutków wymknięcia się ich spod kontroli rozumu i woli, lecz uczucia ostatecznie są napędzane przez czynniki nie do końca od woli zależne. Zatem miłość, którą sobie ślubujemy, musi być czymś innym niż uczucia. Musi być czymś, o czym człowiek może zdecydować, co podlega kontroli jego rozumu i woli.

I rzeczywiście, prawdziwa miłość jest dojrzałą postawą człowieka, ukierunkowaną na troskę i czynienie dobra na rzecz „obiektu” miłości. Takiej miłości najbardziej zagraża postawa egoizmu wynikająca z niedojrzałości człowieka, wyrażającej się w niedostatecznym używaniu rozumu i (lub) woli.

Czy powyższe rozważania nie są przypadkiem dzieleniem włosa na czworo? Jestem przekonany, że nie, ponieważ mylenie miłości z uczuciami może pociągać za sobą poważne zagubienie się w życiu. Zmiana uczuć na mniej intensywne czy mniej przyjemne interpretowana jest nierzadko jako kres miłości.

Podkreślam: uczucia z natury swej są zmienne.

Zależą od aktualnych przeżyć oraz doznań i przemieniają się w sposób naturalny z wiekiem. Uczucia nastolatka są i mają być inne niż pięćdziesięciolatka (jak żałosny jest pięćdziesięciolatek udający nastolatka). Jakże często rozpędzone intensywne uczucia młodych, wsparte bliskością cielesną, interpretowane są jako wielka miłość i leżą u podstaw decyzji o małżeństwie, którą nierzadko przyspiesza poczęcie dziecka.

Bywa, że rok później po podjęciu pochopnej decyzji o małżeństwie młodzi mówią o rozwodzie, bo „już się nie kochają”. Nie bardzo sami rozumieją, co się stało. A to po prostu silne wszechogarniające uczucie płynące z pierwotnej fascynacji ustąpiło miejsca uczuciom innym, wywołanym poprzez zmęczenie wynikające z nieprzespanych przy dziecku nocy (bardzo częste), z nowych obowiązków, ze zwykłych trudów codzienności, które pojawiły się po przedślubnym nieustannym świętowaniu. Ich błąd polega właśnie na myleniu uczuć z miłością. Błędny werdykt: „Już się nie kochamy” został wydany wyłącznie na podstawie pojawienia się nowych, mniej przyjemnych uczuć, a przecież jest to normalne i było łatwe do przewidzenia.

Uczuć nie można sobie narzucić, lecz można i trzeba o nie dbać i pielęgnować je. Wówczas będą rosnąć i owocować. Jednym z owoców bliskości uczuciowej może być rozwijająca się miłość, ujawniająca się jako wewnętrzny imperatyw (przymus) troski o dobro drugiego.

Przy dobrych uczuciach ta troska jest łatwiejsza, jakby automatyczna, lecz również przy gorszych czy nawet złych uczuciach można się troszczyć o dobro drugiego, czyli miłować go. Jest więc praktycznie możliwe wypełnienie trudnego w chrześcijaństwie zalecenia miłości nieprzyjaciół. Tak więc miłowanie, kochanie, rozumiane jako decyzja woli, można ostatecznie sobie nawet narzucić, jeżeli podjęło się takie zobowiązanie.

Dlatego można ślubować zależną od woli miłość, a nie wolno ślubować uczuć, od rozumu i woli bezpośrednio niezależnych. Człowiek dojrzały może obiecać dozgonną miłość i dopełnić obietnicy bez względu na pojawiające się po drodze zmienne uczucia.

Pewien starszy mężczyzna, zapytany w 50. rocznicę ślubu, czy nigdy nie chciał się rozwieść, odpowiedział żartobliwie: „Rozwieść nigdy, ale zamordować żonę bardzo często”. Dał tym samym ważne świadectwo, że mimo pojawiających się złych uczuć, nigdy nie zakwestionował obietnicy dozgonnej, wiernej miłości małżeńskiej.

Na podstawie książki Jacka Pulikowskiego „Ewa czuje inaczej”, KSW/IW Jerozolima, Poznań 2001.