Teologia ciała
1. Znak nagości, znak ciała
WSTĘP
Mówiliśmy już kiedyś, że ciało człowieka może coś o nim opowiedzieć. Zwłaszcza oczy są bardzo wymowne. Żeby zajrzeć do wnętrza człowieka, można w nie wprost spojrzeć. Ale można je przymknąć, zmrużyć, zamknąć zupełnie.
Podobnie jest z całym ciałem. Można je odsłonić zupełnie, można je ubrać na przeróżne sposoby. Skoro ludzie odsłaniają swoje ciało, skoro oczy, słowa, uczynki nie wystarczą w pewnym sensie, to po co właściwie to ciało odsłaniają w różnych sytuacjach?
AKTYWIZACJA
Praca w grupach. Formularz – CIAŁO. Zadanie jest następujące: szukamy odpowiedzi na pytanie: po co ludzie w różnych sytuacjach odsłaniają swoje ciało? Co chcą wyrazić tym gestem? Czego wyrazem może być ukazanie cielesności człowieka?
PUENTA
Cielesność człowieka to znacznie więcej niż materialność jego ciała. Poprzez cielesność wyrażają się:
- tajemniczość istoty ludzkiej,
- konkretność jego doznań zmysłowych.
Nic więc dziwnego, że była ona przedmiotem refleksji filozoficznej, religijnej i estetycznej.
Szukano jej istoty, gdy zastanawiano się nad duchowością człowieka, oraz opisywano jej przejawy w chorobie i śmierci, czułości i miłości, tańcu i zmysłowości, piciu i jedzeniu, płaczu i śmiechu.
Jeśli dzisiaj mówi się o zafascynowaniu cielesnością, to należy zwrócić uwagę na sposób tej fascynacji, a nie tylko na samo odkrywanie cielesności.
Współczesna kultura masowa na Zachodzie odkrywa raczej ciało, a nie cielesność. Często zapomina się, że – jak mówił V. E. Frankl – „to, co cielesne, umożliwia psychiczne urzeczywistnienie się duchowego wymogu” (Homo patiens).
Z drugiej strony natura ludzka broni się przed banalizowaniem cielesności. Mnożą się więc wezwania do holistycznego ujmowania człowieka w psychoterapii, a wielu psychologów widzi konieczność oparcia doświadczenia ciała na jakiejś antropologii, w której nie unika się odróżnienia dobra od zła, mówienia o woli ludzkiej i zachowania zasad moralnych.
Stajemy więc między fascynacją i banalizowaniem cielesności. Do dyskusji włączają się etnolodzy, biolodzy, neurolodzy i wielu innych przedstawicieli współczesnych nauk o człowieku.
Na fali zachwytu nad cielesnością zdarzają się oskarżenia chrześcijaństwa o lękliwe czy wręcz wrogie podejście do cielesności. Czy rzeczywiście chrześcijanin musi czuć się zażenowany tym, co się dzieje z cielesnością w dzisiejszej kulturze? Czy musi dać sobie wmówić, że chrześcijaństwo jest wrogie cielesności? Wydaje się, że powinien sięgnąć do własnej tradycji biblijno – teologicznej, przypomnieć niektóre zaniedbania i – w żadnym razie – nie powinien bać się spotkania z przedstawicielami współczesnych nauk o człowieku.
Przykład właściwej postawy daje Jan Paweł II, który wprost mówi o teologii ciała. Aby ją zrozumieć, trzeba spojrzeć na podstawy chrześcijańskiej kultury ciała. Zawarte są one w Starym i Nowym Testamencie, w teologii Kościoła i w praktyce naśladowania Jezusa Chrystusa.[1]
2. Ciało i dusza
WSTĘP
Chrześcijańska wizja ciała wyrasta z Biblii, zwłaszcza ze sposobu, w jaki Jezus traktował ciało ludzkie, w jaki odnosił się do ciała zwłaszcza człowieka chorego na ciele i duszy.
Mk 2,1-12: Gdy po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. (2) Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. (3) Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. (4) Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk.
(5) Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy.
(6) A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: (7) Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga? (8) Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? (9) Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? (10) Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: (11) Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! (12)
On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego.
AKTYWIZACJA
Praca indywidualna. Zadanie jest następujące: pomyśl przez chwilę, czy masz cztery bliskie ci osoby, które są przy tobie w trudnych chwilach. Które mogłyby ci pomóc w chwili kryzysu. Które modlą się za ciebie. Które towarzyszą ci w chorobie i bólu. Które nie zostawią cię, gdyby cię sparaliżowało….
Modlitwa za te cztery osoby. Lub o te cztery osoby.
PUENTA
Modlitwa i ciało…
Zbawienie łączy się tu z uleczeniem ciała, duchowość z materialnością.
Nastawienie Jezusa do ciała ludzkiego ukazane jest na wiele sposobów w przypowieściach, które są zadziwiającymi i skutecznymi pouczeniami. Przemawiają do całego człowieka, wraz z jego intelektem, psychiką i cielesnością. Dając wiele do myślenia, pobudzają emocje i wyobraźnię człowieka.
Nikt nie pozostaje obojętny, kiedy słyszy przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, synu marnotrawnym, kobiecie schwytanej na cudzołóstwie. Emocje harmonizują tu z wyobraźnią, rozumem i wolą człowieka. Cielesność ludzka otwiera się na wymiary: psychiczny, duchowy i religijny.
W tym kontekście staramy się zrozumieć myśl św. Pawła, który mówi o sarks, soma i pneuma. Sarks (ciało) i pneuma (duch) określają człowieka, wskazując na dwa sposoby jego egzystencji: ziemski – cielesny – oraz otwarty na Ducha Świętego.
Właśnie poprzez pneuma Paweł oddaje otwartość człowieka na Ducha Świętego. Z jednej strony duch ludzki nie jest radykalnie oddzielony od Ducha Świętego, z drugiej zaś Duch Święty pobudza człowieka nie tylko do modlitwy (por. Rz 8, 26-27), ale i do miłości przynoszącej skutki, wyliczone w piątym rozdziale Listu do Galatów i w trzynastym rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian.
W konsekwencji może Paweł powiedzieć, że Duch Święty rozlał „w sercach naszych” miłość Bożą (por. Rz 5, 5), a nasze ciało jest „świątynią Ducha Świętego” (por. 1 Kor 6, 19). Przeciwstawienie sarks i pneuma w człowieku ma u św. Pawła sens o tyle tylko, o ile sarks określa to, co ziemskie i ograniczone, natomiast pneuma to, co duchowe, otwarte na Boga i należne Bogu.
Oprócz sarks używał Paweł również słowa soma na określenie ciała. Jego znaczenie bliskie było pojęciu osoby. Chodziło o osobę włączoną w relacje społeczne. Poprzez soma Paweł doszedł do teologii Ciała Chrystusa, które ostatecznie znajduje swoje wypełnienie w Kościele jako Ciele mistycznym Chrystusa.
Udział w Ciele Chrystusa polega na życiu ciałem Pana, na przechodzeniu z ciała własnego do ciała duchowego, które ofiaruje Zmartwychwstały. Ostatecznie wewnątrz człowieka łączy się życie wedle ciała i życie wedle Ducha.
Karl Rahner zwraca uwagę na kilka teologicznych tez, streszczających chrześcijańskie podstawy cielesności człowieka.
W pierwszej podkreśla się, że chrześcijanie od początku wierzyli, że Bóg-Stwórca zapragnął w przestrzeni i czasie człowieka jako jedną z niezwykłych form życia. Ciało zostało stworzone przez Boga. Nie jest ono wynikiem przypadku czy ubocznym produktem historii. Tak samo jak czas i przestrzeń stworzone zostało przez Stwórcę nieba i ziemi.
W drugiej tezie podkreśla się prawdę o jakości stworzenia człowieka. Ciało ludzkie zostało stworzone z prochu ziemi. Rahner zauważa, że w Biblii nie mówi się, że Bóg z prochu ziemi utworzył tylko ciało. To byłoby ujęcie platonizujące. Z prochu ziemi – dzięki mocy Boga – powstał cały człowiek. Nie można więc w dyskursie nad cielesnością człowieka pominąć problemu ewolucji.
W trzeciej tezie podkreśla się, że skutki grzechu pierworodnego przekazywane są z pokolenia na pokolenie, a więc poprzez fizyczne dziedzictwo. Przynależność cielesna do rodzaju człowieczego sprawia, że niesiemy ciężar grzechu pierworodnego. Do jego przezwyciężenia trzeba łaski Zbawiciela, niemniej zarówno jej brak, jak i jej obecność nie są możliwe bez cielesności.
Czwarte spostrzeżenie Rahnera na temat cielesności ujęte zostało słowami z Prologu Ewangelii św. Jana: „Słowo stało się ciałem” (1, 14). Nie wchodząc tutaj w skomplikowane rozumienie ciała u św. Jana, można powiedzieć, że Boże Słowo, wychodzące od Ojca, stało się fizycznym i śmiertelnym ciałem. Bóg objawił się jako człowiek cielesny. Nie znaczy to oczywiście, że możemy mierzyć Słowo Boże naszą cielesnością i że natura tego Słowa wyczerpuje się w granicach naszej cielesności. Oznacza to, że istota człowieka wykracza poza obręb nauk przyrodniczych i sięga tajemnicy Boga. Człowiek staje się samowypowiedzią Boga, stwórczym „tak” wobec pustki nicości.
Piąta teza stwierdza, że wszyscy zostaliśmy zbawieni przez śmierć Chrystusa. Oznacza to, że odkupienie człowieka nie dokonało się poprzez platoniczną miłość i takież posłuszeństwo. Logos nie stał się aniołem. Cielesność była tym miejscem, gdzie miłość przemieniła się w krzyż, a posłuszeństwo okupione zostało cierpieniem. Dlatego pewnie w teologii powtarza się często zdanie Tertuliana – caro salutis est cardo („ciało jest istotnym [kardynalnym] punktem naszego zbawienia”).
W szóstej tezie podkreśla się wiarę w zmartwychwstanie naszego ciała. W chrześcijańskim wyznaniu wiary nie oznacza to tylko nieśmiertelności cielesnej. Poprzez takie sformułowanie chce się podkreślić, że nie chodzi wyłącznie o nieśmiertelność duszy. Chodzi o wyznanie wiary w zmartwychwstanie całego człowieka, w ziemskim życiu napełnionego zarówno lękiem przed śmiercią, jak i konkretnym bólem fizycznym.
To wszystko prowadzi nas do podstawowego w teologii i filozofii problemu jedności duszy i ciała. W siódmej tezie Rahner przypomina naukę Kościoła na ten temat. Ostatecznie to na tej podstawie trzeba oceniać naukę Kościoła, a nie na podstawie dowolnie wybranych wypowiedzi poszczególnych autorów czy kaznodziejów.
3. Ciało i sakramenty
WSTĘP
Nie tylko dusza bierze udział w łaskach duchowych, ale ich uczestnikiem jest także ciało. Doskonałym tego znakiem są… sakramenty święte.
AKTYWIZACJA
Praca na forum. Zastanawiamy się nad rolą ciała i jego znaczeniem przy udzielaniu siedmiu sakramentów świętych.
PUENTA
Ciało ludzkie i sakramenty
Życie chrześcijańskie nie ogranicza się tylko do rozważań teoretycznych. W praktyce chrześcijańskiej troska o ciało oznaczała naśladowanie Jezusa Chrystusa. Przez Niego doświadcza się bowiem, kim jest Bóg i jaki ma stosunek do wszystkiego, co ludzkie. Dlatego tak ważną rolę odgrywa bezpośrednie przeżywanie tajemnicy Wcielenia Syna Bożego. Odkrywa się wtedy prawdę zarówno o Bogu, jak i o człowieku. W obu kierunkach posuwamy się jednak przez symbole, które można wykorzystać w wyjaśnianiu sakramentalnej obecności Boga w życiu cielesno – duchowym człowieka.
W wielu kulturach cielesność człowieka rozumiano jako przejście do czegoś głębszego, wewnętrznego. Ratzinger mówi wprost o tzw. sakramentach naturalnych w szerokim tego słowa znaczeniu. Są to jakby prasakramenty, które występują wszędzie tam, gdzie ludzie żyją i komunikują się ze sobą. Wyrażają się one szczególnie w czterech momentach ludzkiej egzystencji: narodzeniu, śmierci, posiłku i wspólnocie seksualnej. Tutaj jakby aktualizuje się strumień życia, w którym człowiek uczestniczy, a nad którym całkowicie nie panuje. Dotykamy życia, które jest tak samo darem, jak i zadaniem. Biologiczno-psychiczne życie staje się jakby szczeliną, przez którą – jak mawiał Schleiermacher – wieczność spogląda na codzienność. Biologia i materia otrzymują w człowieku i wobec człowieka nowe znaczenie: posiłek staje się doznaniem obdarowania, stosunek seksualny wyrazem oddania, narodziny – początkiem historii, a śmierć – początkiem nadziei lub rozpaczy.
Podstawą chrześcijańskiego rozumienia sakramentów było Wcielenie Syna Bożego. To przecież „na początku było Słowo” (J1,1) i „na początku stworzył Bóg” (Rdz 1,1). Tak jak „Bogiem było Słowo”, tak też „Słowo stało się ciałem”
(J 1, 14), „jest obrazem Boga” i „Pierworodnym wszelkiego stworzenia” (Kol 1, 15). Z jednej strony Logos jest udzielającym siebie Bogiem, z drugiej przyjmuje ludzki los i ludzką egzystencję. Sobór Watykański mówi: „On, Syn Boży, (…) ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu” (KDK, nr 22).
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ludzką osobę, w całym bogactwie jej cielesności, pojąć jako znak-symbol obecności Boga w świecie. Odkąd „Słowo stało się ciałem”, niespokojne serce człowieka znajduje wypełnienie w Jezusie Chrystusie. W takiej mierze, w jakiej Bóg objawił się cieleśnie i historycznie, w takiej cielesność i historyczność człowieka przemieniana jest Duchem Jezusa. Kto ma do czynienia z Jezusem, ma do czynienia z żywym Bogiem.
Nieprzypadkowo Autor Listu do Kolosan nazwie Chrystusa „Pierworodnym wszelkiego stworzenia” (1, 15). Działanie Chrystusa obejmuje całą historię człowieka, od narodzenia do śmierci. W chrześcijańskich sakramentach spotykamy siedem znaków, związanych z najważniejszymi momentami życia ludzkiego: narodzinami, dojrzewaniem, małżeństwem, posiłkiem, chorobą, przeżyciem winy i podjęciem odpowiedzialności społecznej.
Z chrześcijańskiego punktu widzenia te momenty zostają nie tylko uznane za najważniejsze w życiu, ale też w typowo chrześcijański sposób kwalifikowane. Poprzez wiarę człowiek włącza je w historię Boga, który jest Miłością i stał się ciałem. Człowiek łączy swoją historyczność, materialność i społeczność z historią wiernego, miłującego Boga. Nie musi być odtąd żadnej sytuacji – materialnej i psychicznej – która rozwinęłaby się w pustkę bezsensu czy trwogę rozpaczy.
W tej perspektywie należy rozumieć służbę chrześcijaństwa każdej cielesności: chorej, zagrożonej, wyrywającej się z grzechu i wszelkiego zniewolenia. Na pewno Kościół nie musi się wstydzić tego, co zrobił i robi dla tak rozumianej cielesności. Jeśli zdarzały się prądy czy pojawiali się ludzie, których przygnębiała cielesność, to dlatego, że mieli za mało otwarcia na Ducha Świętego. Nie można bowiem zapomnieć, że podczas całej historii zbawienia działanie Ducha Świętego uwidaczniało się zwłaszcza tam, gdzie występowała słabość ludzkiego ciała. W mocy Ducha to, co kruche, delikatne i czasowe, przemienia się w silne, piękne i trwałe. Jan Paweł II powie, że „pełni Ducha Bożego towarzyszą wielorakie dary, dobra zbawienia, szczególnie przeznaczone dla ubogich i cierpiących, dla tych, którzy ku owym darom otwierają serca – nieraz poprzez bolesne doświadczenia własnej egzystencji, ale przede wszystkim z tą wewnętrzną gotowością, jaką daje wiara” (Dominum et vivificantem, nr 16).
* Ks. Ireneusz Mroczkowski, kierownik Katedry Teologii Moralnej Ogólnej KUL, wykładowca teologii moralnej w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku
[1] Puenty opracowane zostały na podstawie tekstu: Ks. Ireneusz Mroczkowski, Duch ciała, w: AZYMUT, dodatek religijno – społeczny do Gościa Niedzielnego…