TAK i NIE

1. Giełda słów

WSTĘP

Między dwojgiem kochających się ludzi pada bardzo wiele słów. Właściwie można powiedzieć, że ludzie poznają się w rozmowie, być może właśnie w taki sposób najwięcej dowiadują się o sobie nawzajem.

Rozmowa także cementuje związek. A z czasem wśród słów pojawiają się takie, które znaczą i wyrażają najwięcej lub są naprawdę ważne. Umiejętność ich wypowiadania i podkreślanie ich znaczenia będzie przynosiło w związku wiele dobrych owoców.

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna lub praca w grupach. Metoda – wykres giełdowy. Zadanie jest następujące: wypisujemy na kartkach z bloczku słowa, które są ważne między dwojgiem ludzi – takie, które trzeba wyjątkowo starannie wypowiadać. Musi być określona ilość kartek, na każdej znajduje się jedno słowo.

Szukamy podobnych kartek i przyklejamy je na arkuszu papieru – z takich samych lub bardzo podobnych do siebie słów powstają słupki. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję. PYTANIE: czy wśród tych słów są słowa TAK i NIE?

PUENTA

Czasem trzeba umieć powiedzieć nie, aby relacje małżeńskie mogły się umacniać i rozwijać, a nie ulegać rozpadowi.

W miłości nasze bezwarunkowe tak kierujemy do osoby, która przedtem była daleka, teraz zaś stała się najbliższa i najważniejsza. Szczęście partnera zależy od tego, czy owo tak pozostanie na zawsze autentyczne, a nie tylko wymawiane mimochodem.

Słowo nie budzi naszą irytację, odczuwamy je jak coś, co dzieli, jak odrzucenie i sygnał negatywnych wydarzeń: kłótni, wzgardy, podziałów, niewierności. Nie potrafimy odróżnić sprzeciwu, który ma na celu zachowanie należnej autonomii (bo tylko pomiędzy dwiema autonomicznymi osobami mogą powstać odpowiednio głębokie relacje) od sprzeciwu, którego celem jest wykluczenie partnera z małżeńskiej zażyłości.

Wszyscy znamy, niestety, takie małżeństwa, które zaczynały od bezwarunkowego tak, po pewnym zaś czasie stać je było tylko i wyłącznie na nie. Po okresie pełnej harmonii — zupełna izolacja. Jak to możliwe? Nie chodzi tu przecież o zachowanie odpowiedniego dystansu, lecz o prawdziwą ucieczkę od relacji, o strach przed intymnością, przed bliskością. Od harmonii przechodzi się do całkowitego odrzucenia i jeśli małżonkowie pozostają razem, zaczynają się działania „ugodowe”, dochodzenie praw i obowiązków czy też relacje typu „opiekuńczego”.

Partner, który nie umie powiedzieć nie, aby podkreślić własną osobowość w celu nawiązania dialektycznej i równorzędnej interakcji, sprowadza relacje małżeńskie do stosunków „opiekuńczych”.

A przecież nie o to chodziło i nie należy się z tym godzić w przekonaniu, że już nic nie można zrobić („taki już ma charakter…”), bo przecież relacje małżeńskie mają być źródłem przyjemności, radości i wzajemnego szczęścia. Istnieją odpowiednie środki umożliwiające osiągnięcie tych celów, trzeba zatem walczyć o miłość.

Sprowadzenie małżeńskich relacji do umowy ekonomiczno – opiekuńczej jest obrazą dla naszej inteligencji. Jeśli nie ma wzajemnego szacunku dla osobowości partnera i nie umie się powiedzieć nie, to nie umie się także powiedzieć tak, a relacje stają się monotonną i jałową rutyną. Kiedy nie udaje się znaleźć wspólnego obszaru, w którym indywidualne zainteresowania i pasje zostałyby odpowiednio dowartościowane, zaczyna się rozpad i każdy zaczyna iść własną drogą bez partnera — następuje podział.

Wiele par będących na krawędzi separacji, analizując przeszłość, często twierdzi, że wszystko szło dobrze, a potem nagle stali się sobie obcy.

Otóż nie wszystko szło dobrze; wyjąwszy początkową fazę, tzw. miodowy miesiąc, z czasem wszystko stało się banalne, techniczne, puste, bez uczuć, bez pasji, bez wartości. Jeden z partnerów (lub oboje) już wcześniej wycofał się psychicznie z relacji, choć nadal mówił tak. A może warto było wówczas powiedzieć nie, aby wszystko stało się jasne.

Klasycznym przykładem mogą być relacje z przyjaciółmi: od całkowitego zerwania więzi z nimi do sztucznego zachowywania dotychczasowych odniesień, jak gdyby nic się nie zmieniło.