Po ślubie, czyli docieramy się
Wreszcie poszukiwania zostają uwieńczone sukcesem, bo pojawia się ktoś, z kim chcemy spędzić resztę życia. Wypowiadamy sakramentalne tak… i co dalej? Czy po ślubie coś się zmienia w życiu i sypialni?
Wiele par, nawet tych, które mieszkały ze sobą przed ślubem, twierdzi, że rzeczywiście jest jakoś inaczej. Niby tak samo, a inaczej. Lepiej? Gorzej? Nie wiadomo, inaczej i już! Może nie tak zaraz następnego dnia, ale dość szybko to się okazuje. Wydaje się, że wejście w rolę męża i żony nadaje byciu ze sobą inny wymiar. On i Ona są „zapisani w urzędzie”, mają do siebie prawo. Mimo woli, jakby podświadomie, wchodzą w odrobinę roszczeniowy układ. Dopóki są parą, wiele mogą dla siebie robić, chociaż nie muszą. Dają sobie prawo do błędów, łatwiej wybaczają potknięcia. Są w pozytywnym i optymistycznym oczekiwaniu na wielki finał, czyli na ślub. Po ślubie powoli pojawia się świadomość, że znacznie więcej muszą, a zdecydowanie mniej już tylko mogą, a to budzi pewne napięcia i prowadzi do nieporozumień. Również w sferze seksu, gdyż i w nim może się wyrażać roszczeniowe traktowanie, np. jeśli któreś z partnerów zaczyna się go domagać od męża czy żony, odwołując się do jego czy jej małżeńskiego obowiązku.
Seks nasz powszedni
Nadal dla wielu par w naszym kraju ślub to punkt zwrotny w relacjach seksualnych z innego prostego powodu – zaczynają mieszkać razem. Wcześniej, jeśli nawet uprawiali seks, mógł on być nieregularny, sprowadzać się do chwil wykradzionych podczas nieobecności rodziców czy wakacyjnych wyjazdów. Po ślubie natomiast razem ze społecznym przyzwoleniem na uprawianie miłości para zyskuje również warunki do tego. Lepsze lub gorsze, w zależności od tego, czy mieszka u siebie, czy też u rodziny – jednak z całą pewnością zaczyna spać w jednym łóżku. Daje to z jednej strony olbrzymi komfort i pozwala wreszcie rozwinąć skrzydła – kochać się swobodnie, bez ciągłego nasłuchiwania, czy ktoś właśnie nie przekręca klucza w zamku. Można nareszcie w spokoju popracować nad sobą, poeksperymentować, wypróbować wszelkie pozycje i techniki, poświęcić sobie tyle czasu i uwagi, ile tylko mamy ochoty i sił. Z drugiej jednak strony właśnie teraz mogą wyjść na jaw pewne różnice, które przy sporadycznych kontaktach nie dawały się we znaki. Na przykład różnice temperamentów – to, jak często każde z was ma ochotę się kochać albo o jakiej porze. Nie są to oczywiście sprawy nie do rozwiązania przy odrobinie wzajemnego zrozumienia oraz dobrej woli, której świeżo upieczonym małżonkom z pewnością nie brakuje, jednak dla par, które zamieszkały ze sobą dopiero po ślubie, ten czas jest czasem docierania się, lepszego poznawania siebie, budowania seksualnej więzi. Jest to też bez wątpienia najlepszy czas, by ustalić „zasady dobrego współżycia”. Można odwołać się tu do starej reguły: „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”. Jeśli teraz zainwestujecie w stworzenie szczerej i satysfakcjonującej relacji erotycznej z partnerem, macie dużo większe szanse, że przetrwa ona zawirowania i burze, które może wam zgotować życie. Przedstawiamy kilka zasad, które warto zacząć wprowadzać w życie już teraz, aby miodowe miesiące przekształciły się w miodowe lata.
Rady dla średnio zaawansowanych
Nigdy niczego przed partnerem nie udawajcie
Ta rada dotyczy szczególnie pań, bo to one mają czasem trudności, by przyznać się do tego, że działania partnera nie przynoszą pożądanego efektu. Czy to chcąc zrobić mu przyjemność, czy też dla świętego spokoju, udają rozkosz. To błąd, który mści się prędko na nich samych oraz na związku. Partner jest przekonany, że ona jest szczęśliwa, więc nie szuka innych, skuteczniejszych dróg do jej zaspokojenia. Tymczasem w niej frustracja rośnie. Głupio jest jej jednak przyznać się, że cały czas oszukiwała, bo wie, że bardzo urazi tym swojego mężczyznę. Tak więc kobieta oszukuje dalej, a przepaść niezrozumienia, a nawet żalu coraz bardziej się pogłębia.
Nie oddawajcie się sobie bez reszty
Docieranie się to nie tylko wyznaczanie ról i obowiązków. To również wyznaczanie granic wolności i poddaństwa. Jest zatem problem. Ile dać, ile zachować dla siebie? A może niczego nie zachowywać dla siebie, bo to pachnie nieuczciwością i krętactwem? Kocham cię, więc oddaję ci ciało, duszę, wszystkie myśli i uczynki, i oczekuję dokładnie tego samego. Nie ma już „moje”, „twoje”, zamiast tego jest „nasze”. Brzmi to tyleż pięknie, ile przerażająco, bo natychmiast pojawia się wątpliwość, czy przypadkiem tak rozumiane małżeństwo nie jest jakąś formą współczesnego dobrowolnego niewolnictwa? Psychologowie podkreślają, że bardzo ważne jest, by w związku nie zatracić się zupełnie, by dać sobie i partnerowi prawo do pewnej odrębności. Jak taka odrębność ma się przejawiać w seksie? Otóż, trzeba na przykład uszanować to, że każdy z was ma prawo do własnych, absolutnie prywatnych myśli i fantazji. Nie wolno się o nie nachalnie dopytywać ani w nie wdzierać. Jeśli partner będzie chciał się z nami czymś podzielić, z pewnością to zrobi.
Nie róbcie niczego wbrew sobie
…tylko dlatego, że nie chcecie robić partnerowi przykrości – z czasem trudniej będzie znaleźć w sobie motywację do tego, by się poświęcać. Nie róbcie niczego wbrew sobie. Jeśli on za mało się stara, daj mu to delikatnie do zrozumienia, np. „kochanie, do tego, by czuć się naprawdę dobrze, potrzebuję, byś dotykał mnie tak a tak, gdy się kochamy”.
Uczyńcie z antykoncepcji wspólną odpowiedzialność
Owszem, to kobieta zachodzi w ciążę, ale nie sama, tylko z udziałem mężczyzny. Dlatego dbanie o to, by zostać rodzicami w odpowiednim momencie, jest waszą wspólną sprawą, a nie sprawą wyłącznie kobiety. Tym bardziej że ewentualne konsekwencje poniesiecie oboje. Starajcie się razem podjąć decyzję o tym, jakie metody antykoncepcyjne będziecie stosować lub że nie będziecie stosować ich wcale. Najgorzej jest, gdy mężczyzna myśli, że kobieta się zabezpiecza, a ona myśli, że on wie, że nie.
Dajcie sobie czas na to, by się seksualnie zgrać
Nawet jeśli uprawialiście seks przed ślubem, nie znaczy to, że wiecie już absolutnie wszystko na ten temat. Doświadczone pary twierdzą, że dopiero po kilku latach tak naprawdę odkryły seks, wszystkie jego przyjemności, nauczyły się dawać i brać, i bynajmniej nie zakończyły tego procesu. Ćwiczenie czyni mistrza, ćwiczcie więc dużo, cierpliwie szukajcie drogi do siebie i pamiętajcie, że miłość będzie w tej wędrówce najlepszym przewodnikiem.
Nauczcie się rozmawiać o seksie
Jasno wyrażać swoje pragnienia i wątpliwości. Pozwoli wam to w przyszłości uniknąć wielu konfliktów wynikających z niedomówień. To wcale nie jest proste, w dodatku język polski, z jego ubogim słownictwem seksualnym, wcale w tym nie pomaga – niestety, większość określeń z tej dziedziny brzmi albo medycznie, albo wulgarnie. Nie jest to jednak powód, by sprawy seksu przemilczać albo nie mówić o problemach, kiedy się pojawiają. Możecie przecież stworzyć swój własny intymny język, którym będziecie się komunikować wyłącznie między sobą. To nie tylko ułatwi wzajemne dopasowanie się w łóżku, ale też jeszcze bardziej zacieśni więź między wami.
Nie szafujcie seksem
…jak kijem i marchewką. Współżycie to nie łaskawy gest czy nagroda dla grzecznego męża, który spełnia polecenia żony. Jego brak to nie sposób na ukaranie go, że wrócił za późno ze spotkania z kolegami. Intymne chwile są wyrazem waszej miłości i oddania, a nie kartą przetargową. Zamknijcie przeszłość za żelazną kurtyną Przejawem braku poszanowania dla cudzej odrębności, o której mówiliśmy wcześniej, jest również dopytywanie się o przeszłość, żądanie od partnera, by się nam ze wszystkiego, co przeżył, wyspowiadał. Tylko po co nam to jego/jej seksualne CV? Przecież to niczego nie zmieni, a może zaszkodzić, wzbudzając bezsensowną zazdrość o przeszłość.
Maja Zawistowska, Ewa Żeromska Źródło tekstu: kobieta.gazeta.pl