Granice tolerancji
Kochani czytelnicy cóż przyszło Wam do głowy, kiedy zobaczyliście tytuł tegoż artykułu? … mnie paszport, męczące oczekiwanie, sprawdzanie, ograniczenie wolności. Na szczęście, by przeczytać tych kilkanaście zdań nie potrzebujemy paszportu, wystarczy trochę chęci i czasu.
Czy tolerancja potrzebuje granicy? Nie wystarczy, że ktoś inny nie będzie się czepiał tego co robię, a ja tego co czyni inny człowiek? Jeśli tak by miało być to byłoby to duże spłycenie gdyż mamy sobie wzajemnie pomagać na drodze do świętości, a im ta druga osoba większej potrzebuje pomocy tym większy jest mój obowiązek pomocy. Gdy widzę człowieka łysego, grubego, starszego, pijaka, żebraka, sąsiada, przyjaciela, księdza…, to widzę mego bliźniego, a nie kogoś od kogo trzeba jak najszybciej uciekać, bądź krytykować jego wygląd, słowa, gesty dlatego tylko, że jest inny ode mnie. Jesteśmy za siebie odpowiedzialni i winniśmy akceptować nawzajem naszą inność, ona jest bogactwem, nie chciałbym być otoczony ludźmi, którzy są identyczni– ależ nuda. Ale w tej inności jest pewien słup graniczny. Widząc zło, patrząc na czyny bądź słowa które powodują ból, stojąc obok chamstwa mam obowiązek reagować inaczej przyczyniam się do szerzenia sił ciemności – szatana w świecie. Owszem boję się, przecież i mnie może się stać krzywda to naturalny objaw, ale będąc chrześcijaninem muszę przełamywać lęk „Nie bójcie się Ja jestem”- mówi Jezus, dzięki temu, że idę przez życie razem z Chrystusem nawet gdybym oberwał za śmiałość w walce ze złem nie upadnę, a będę jeszcze silniejszy. Cóż trening czyni mistrza!!.
Nie możemy bać się siebie wzajemnie. Spacerując ulicami Krakowa lubię patrzeć mijanym ludziom prosto w oczy, tam kryją się niesamowite obrazy. Spróbuj kochany czytelniku patrzeć mijanym ludziom w oczy, zauważysz zapewne jak wielu z nich boi się ludzkiego spojrzenia, uśmiechaj się może to być jedyny uśmiech jakim ta osoba zostanie obdarzona, więcej jej możesz nie spotkać(a i Wam chłopaki to pomóc może w sferze seksualnej gdyż patrząc dziewczynom w oczy, a nie na długie bądź krótsze nóżki z ewentualną opaską na biodrach, będziesz miał czystsze serce, wolne od żądzy pożądania). Trening w miłowaniu ludzi pomoże mi być tolerancyjnym wobec ich inności. Nie jest łatwo tolerować innych zwłaszcza kiedy mają różne poglądy od moich, gdy w moim ciepłym pokoiku uchylą okno z nowym powietrzem z takim kimś już ciężko się rozmawia, więc po co?, tylko właśnie z braku chęci do dialogu z tym „intruzem” Kościół jest tak rozczłonkowany więc chociaż my nie dodawajmy do tego swojej cegiełki.
Szukamy prawdy bo tylko ona jest w stanie nas połączyć i kiedy zauważam są pomyłkę nie mogę w niej uparcie trwać, ponieważ co powiedzą znajomi, bo nie wypada teraz zmieniać zdania… liczy się tylko prawda ona wytycza szlak tolerancji. Jakże inaczej nam się ze sobą rozmawia gdy mówimy sobie prawdę, nawet tę bolesną, zbyt prawdziwą, ale wówczas ona nas łączy ze sobą, wzbudza nić zaufania i otwartości na inność i możemy odczuć coś bardzo dziwnego, iż im bardziej się akceptujemy i patrzymy sobie w oczy jesteśmy wolniejsi. Tak właśnie bardziej wolni, coraz pełniej oddychamy życiem.
Kiedy szanowny czytelniku składasz te literki w zdania, patrzysz prosto w moje oczy i stajesz się coraz bardziej tolerancyjnym i pomimo tego co w mych oczach teraz widzisz akceptujesz moją inność, a ja Twoją. Coraz więcej w nas wolności i radości. Jeśli masz to gdzieś i Twe oczy ciskają wokół siebie piorunami to proszę zamknij je i nie niszcz tej nici tolerancji którą razem tkamy naszym życiem.
Śpieszmy się patrzeć ludziom prosto w oczy naszą miłością gdyż tak szybko powieki opadają w dół i przestajemy się widzieć…