30 niedziela zwykła, rok B
PROBLEM FORMY OPOWIADANIA O UZDROWIENIU BARTYMEUSZA W MK 10,46-52
Niewidomy pod Jerychem – komentarz
HOMILIA
- Mam do tej Ewangelii bardzo osobisty stosunek. Kiedyś na rekolekcjach, już jako duszpasterz młodzieży, modliliśmy się tą Ewangelią i wołaliśmy jak Bartymeusz z zamkniętymi oczami. Prosiłem Boga o dar. W pewnym momencie ktoś podszedł i położył mi rękę na sercu. Nic nie czułem. Ale dar otrzymałem. Cały numer w tym, że nie ten, o który żarliwie prosiłem… kiedy ją czytam, to przypominam sobie tamten dzień…
- Bartymeusz uczy nas dzisiaj, że wołanie z wiarą ma sens. Wbrew wszystkim. Bo tłum go uciszał. A on tym bardziej głośno wołał… stać nas na to dzisiaj? Być innym niż wszyscy wokół? Mieć nadzieję mimo wszystko? Mimo przeciwnościom ze wszystkich stron? Tłum ma to do siebie, że jest zmienny… tutaj raz ucisza, a za chwilę mówi: „Bądź dobrej myśli…”
- Poza tym, żeby prosić Boga prostymi słowami – my BARDZIEJ zwracamy uwagę na to, jesteśmy odpowiednio skupieni, jak wyrażamy nasze myśli, a ten po prostu krzyczy… fachowo! Nie układa pięknych próśb!… jest sobą!…
- Uczy nas także, że dar może być niebezpieczny – on zostawił swój płaszcz – wszystko, co ma. Ale także symbol tego, kim jest, co daje mu pewną stabilizację. Ale także krępuje ruchy, nie pozwala biegnąć za pragnieniem. Nie wiemy, czy wróci po niego… może być jego znakiem rozpoznawczym… dla nas to będzie zaufanie, zostawienie jakiegoś przyzwyczajenia, wolność od zła…
- „Bądź dobrej myśli…” JAKIE SĄ TE NASZE myśli?… czy jest w nich nadzieja? Dobro? Czy stając przed Bogiem narzekam? Czy jestem pogodny? Dobroć jest rzeczywiście? Kto chce słuchać modlitwy marudy? Że i tak nic się nie zmieni? Że nic się nie da zrobić?…
- Czasami aż współczuję Panu Bogu…
- Jezus wiedział, na czym zależy niewidomemu żebrakowi… po co się pyta jeszcze? Po co on ma jeszcze Jemu to mówić? W tym samym celu, w jakim i my mówimy do Boga – abyśmy zdali sobie sprawę, że On jest moim Bogiem, że jestem zależny od Niego, i że tak jest najlepiej…
- Żebrak otrzymuje dar… wiara go rzeczywiście uzdrowiła… aby dopełnić piękna tej Ewangelii trzeba jeszcze zwrócić uwagę na dwie drobne rzeczy…
- Po pierwsze – żebrak ma imię. Nie jest bezimienny, anonimowy. Tak Bóg nas traktuje! Nie jesteśmy tłumem, ale konkretnymi osobami!
- Po drugie – Bartymeusz miał wiarę, która stała się dla niego drogą… poszedł za Jezusem, nie został w miejscu, nie latał po okolicy, jak inni uzdrowieni…
- To spotkanie może być małym czasem uzdrowienia… wystarczy na chwilę zamknąć oczy i powiedzieć po swojemu – Panie Jezu, zmiłuj się nade mną…
Msza św. w LSU, Zjazd Absolwentów 28 X 2012, 30 niedziela zwykła, rok B, Czytania Jr 31, 7-9; Hbr 5, 1-6; Mk 10, 46b-52
HOMILIA 2
1. Męczyłem się strasznie nad ułożeniem dzisiejszej homilii. Różnych kluczy używałem, aby odnaleźć sens dzisiejszych czytań, A wystarczyło przyjść do kościoła i wpatrzyć się w krzyż., który złożył wszystko w całość.
2. W jaki sposób? Krzyż zawsze będzie znakiem cierpienia i śmierci. Ten znak podzielił słowo boże na 4 pola: I czytanie, psalm, II czytanie, Ewangelia. W każdym z tych tekstów będzie cierpienie.
3. I czytanie: Jeremiasz, „prorok serca”, z krzykiem radości ogłasza powrót wygnańców do ojczyzny; woda i prosta droga – najlepsze dla piechura i wędrowca; Bóg jest Ojcem dla narodu wybranego, który przecież… tak niedawno odwrócił się od Boga i wybrał polityczną klęskę i fatalne sojusze. Radość miesza się z bólem odstępstwa. Krzyż i nadzieja!
4. W psalmie – niesłychane zdumienie! Doczekaliśmy się plonu, owocu pracy, radości, otarcia łez; każdy, kto coś zaczynał, siał, budował, organizował – zna strach, niepewność, ale i ulgę, gdy dzieło w końcu przynosi owoce. To jest drugie pole krzyża.
5. Trzecie pole: błądzenie, słabości – tych nigdy nie zabraknie. Dlatego to Chrystus bierze je wszystkie na swoje ramiona, On sam jako Arcykapłan składa ofiarę za nasze grzechy.
6. czwarte pole: Ewangelia i opowieść o przywróceniu wzroku Bartymeusza. Tu nawet nie chodzi przede wszystkim o tę niepełnosprawność, ale o jej znaczenie w oczach współczesnych ludzi: siedzisz tu, żebraku, bo nagrzeszyłeś ty sam lub twoi rodzice; niegodny, odrzucony przez Boga, i jeszcze wrzeszczysz w niebogłosy.
7. Przekleństwo ciążące na Bartymeuszu było największym nieszczęściem i krzyżem. Dlatego właśnie go uciszali – człowiek przeklęty przez Boga i niegodziwy i grzeszny powinien siedzieć cicho.
8. I nagle go wołają, pocieszają „Bądź dobrej myśli…” Tu jest dziura w tekście : „Żebym przejrzał…” i zaraz potem „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła…” Nie ma opisu tego, JAK to się dokonało! Nie ma opisanej reakcji tłumu! Nie ma tego zachwytu ludzi! On poszedł na NIM – to jest najważniejsze.
9. Kiedy jesteś tutaj – wpatrz się w krzyż. Zobacz, jak leży rozdzielając pola Twojego życia. Cierpienia nie zabraknie, ale nie zapomnij o zmartwychwstaniu.
10 Różnymi kodami, pilotami, kartami otwieramy drzwi i bramy. Krzyż jest najlepszym kluczem do czytań i do ludzkiego życia.
Radonie, 30 niedziela zwykła, rok B, 24 października 2021, Jr 31, 7-9; Hbr 5, 1-6; Mk 10, 46b-52
POMYSŁ DO REALIZACJI
Mk 10, 46-52
HFA: Dann kamen Jesus und seine Jünger nach Jericho. Als sie die Stadt wieder verlassen wollten, folgte ihnen eine große Menschenmenge. An der Straße saß ein Blinder und bettelte. Es war Bartimäus, der Sohn von Timäus. Als er hörte, dass es Jesus aus Nazareth war, der vorbeikam, begann er laut zu rufen: »Jesus, du Sohn Davids, hab Erbarmen mit mir!« Die Leute fuhren ihn an, er solle still sein. Aber er schrie nur noch lauter: »Du Sohn Davids, hab Erbarmen mit mir!« Da blieb Jesus stehen: »Ruft ihn her zu mir.« Ein paar von den Leuten liefen zu dem Blinden und sagten zu ihm: »Nur Mut! Steh auf, Jesus ruft dich!« Da warf er seinen Mantel zur Seite, sprang auf und kam zu Jesus. »Was soll ich für dich tun?«, fragte ihn Jesus. »Rabbi«, flehte ihn der Blinde an, »ich möchte sehen können!« Darauf antwortete Jesus: »Geh! Dein Glaube hat dich geheilt.« Im selben Augenblick konnte der Blinde sehen, und er ging mit Jesus.
Pomysł – uciszanie
Rozmowa z dziećmi i rodzicami: co to jest wytrwałość? Dlaczego jest potrzebna w życiu? Co dzięki niej możemy osiągnąć? Co jest przeciwieństwem wytrwałości? Czy Bartymeusz był wytrwały? Dlaczego nie posłuchał tłumu? Jaka nagroda go czekała? On wytrwale prosił Pana Jezusa, aby mu pomógł, otrzymał nagrodę za swoją wytrwałość i był znakiem dla tłumu, który wcześniej go uciszał.
HOMILIA
„Jezus mu rzekł: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim” (Mk 10, 52)
W Krakowie pojawiły się plakaty z hasłem: „Kościół, to Chrystus i ty”. Gdyby były one rozklejone po ulicach i opłotkach, nie byłoby w tym nic dziwnego, doskonale bowiem harmonizują z myślą Kościołów żyjących w nurcie poreformacyjnym. Tymczasem zjawiły się one na murach Kościołów katolickich, jako drogowskazy współczesnego człowieka. Wiele wskazuje na to, że są jedynie elementem zaprogramowanego na dłuższy czas „szkolenia”, nastawionego na oddziaływanie na odbiorcę przez obraz.
Katolikowi jednak nietrudno zauważyć, że ich treść nie ma nic wspólnego ani z Ewangelią, ani z Kościołem katolickim. Jest to klasyczne wezwanie do indywidualnego podejścia do chrześcijaństwa, lekceważącego społeczny jego wymiar. Ktokolwiek raz w życiu świadomie odmówił modlitwę Pańską „Ojcze nasz”, ten wie, że całe ewangeliczne życie jest oparte na harmonii odniesienia człowieka do Boga i do drugiego człowieka. Zlekceważenie jednego z tych odniesień jest równoznaczne z poważnym odchyleniem od Ewangelicznego pionu i w życiu kończy się herezją.
Osobiście nie lubię polemiki, przedkładając nad nią pozytywny wykład. Sięgam do niej jedynie wówczas, gdy domaga się tego samo wyjaśnienie prawdy wiary. Z niepokojem jednak obserwuję coraz częściej błędne drogowskazy religijne, jakie pojawiają się na polskich drogach. Wejście na ścieżki polemiki prowadzi do ich przestawiania lub usuwania, a to niepotrzebnie utrudnia wędrowanie właściwą drogą. Wspomniane jednak afisze sprowokowały mnie do zabrania głosu. Wydaje się bowiem rzeczą konieczną przekazanie ostrzeżenia, że nawet plakaty przeznaczone oficjalnie na mury katolickich świątyń, mogą być drogowskazem prowadzącym na manowce.
Już samo sformułowanie: „Kościół, to Chrystus i ty” jest bez sensu. Kościół bowiem to wspólnota ludzi. Sam Jezus jasno powiedział, „gdzie dwu lub trzech jest zgromadzonych w imię Moje, tam ja jestem wśród nich”. A więc w imię Ewangelii, aby był Kościół, potrzebny jest Chrystus i minimum dwie osoby. Tymczasem w haśle wyraźnie jest mowa o jednej – „ty”.
Przy proponowanym na plakacie odczytaniu Ewangelii należy jeszcze zapytać o jedno: Gdzie jest miejsce na kapłana? Pytanie to ujawnia intencję twórcy plakatu. Jeśli Kościół, to Chrystus i ja, to po co mi kapałan? Afisz zmierza do tego, by przekonać odbiorcę, że kapłan nie jest mu do niczego potrzebny. To po takiej „szkole” Kościół na Zachodzie stanął w obliczu pustych Seminariów Duchownych. Jeśli przkona się społeczeństwo, że kapłan nie jest potrzebny, nie należy się dziwić, że nie ma powołanych.
Jak w tym kontekście należy rozumieć słowa autora listu do Hebrajczyków: „Każdy arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanowiony w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. (…) I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron”. Kapłaństwo jest integralną częścią świata Ewangelii i bez kapłana nie da się dotrzeć do wszystkich tajemnic tego świata. Autor listu do Hebrajczyków zgodziłby się na taki plakat, zmieniając jednak słowo „ty” na „my”. Kościół, to Chrystus i my. W takim Kościele jest bowiem miejsce na kapłana i na życie w duchu ewangelicznej miłości bliźniego.
Czytajmy stawiane przed nami drogowskazy z Ewangelią w ręku, by mieć pewność, że wskazują drogę właściwą. Tak wielu ludzi wierzy dziś błędnym drogowskazom, a cena jaką za tę wiarę zapłacą będzie miała wymiar wieczny.
Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 43/94, 30 niedziela zwykła
Jr 31, 7-9; Hbr 5, 1-6; Mk 10, 46-52