Męskość?
Mężczyźni kochają przygodę, ryzyko, pragną czuć wolność, przestrzeń, dzikość, mieć przed sobą wyzwania. Słyszy się z różnych stron, że w obecnych czasach występuje kryzys męskości. Statystyki mówią, że depresja występuje pięć razy częściej wśród mężczyzn, zwłaszcza po czterdziestce, z samobójstwami jest podobnie. Kiedy w poradni słucham różnych historii krzywd, nietrudno zauważyć, że większość z nich jest wyrządzona przez chłopaków, mężów, ojców, alkoholizm, przemoc itp. Generalnie narzeka się na mężczyzn, np. kiedy prowadzę jakiś wykład i powiem, cytując pacjentki, że wszyscy faceci są nieodpowiedzialni, skoncentrowani na sobie, własnych przyjemnościach, są brutalni, aroganccy i nic ich nie obchodzi poza czubkiem własnego nosa, to spotykam się z dużym poparciem takiej tezy, oczywiście w grupie studentek.
Czym jest męskość, jaka jest jej natura, co mężczyźni kochają, a czym czują się zniewalani, co mężczyznę może porwać i uczynić go tak naprawdę szczęśliwym, a co może sprawić, że jego otoczenie będzie marzyć, żeby go nie było?
Pierwszą rzeczą, na jaką chciałbym zwrócić uwagę jest to, że mężczyźni kochają przygodę, ryzyko, pragną czuć wolność, przestrzeń, dzikość, mieć przed sobą wyzwania. To ich fascynuje i porywa. Przypatrzmy się zabawom chłopców – łażenie po budowach i ruinach, wchodzenie tam, gdzie reszta boi się wejść, wysadzanie petard – są to naturalne i bardzo powszechne zabawy wpisane w ich naturę mające duże znaczenie dla rozwoju męskości. Mam dziesięcioletniego syna i nieraz obserwuję, co robi z kolegami na dworze, ile jest w nich potrzeby przeżycia przygody i podejmowania ryzykownych działań; budują szałasy, wspinają się po drzewach. Czasami, wieczorami jeździmy na rowerach po lesie i mamy dużo frajdy, gdy zgubimy się czy wpadniemy w jakieś bagienko. Kiedyś pojechaliśmy do lasu i na naszej drodze była wielka, głęboka kałuża. Można było ominąć ją jadąc między krzakami, ale wyzwanie było w tym, by ją przejechać. Nikomu się to nie udało, choć próbowaliśmy wiele razy i skończyło się na brnięciu po pas w błocie. Do dziś jednak wspominamy tę przygodę i jestem przekonany, że jak spotkamy coś takiego jeszcze raz, zrobimy to samo. Znamienna była reakcja córki, która z nami była – nie wierzyła jak można się tak upaprać, była tym wręcz zbulwersowana, w ogóle tego nie czuła. Był to dla niej inny świat, a my byliśmy zachwyceni.
W przygodę jest wpisana rywalizacja, a w rywalizację walka. Młodzi chłopcy i dorośli mężczyźni potrzebują walczyć i zwyciężać, stąd tak wiele frajdy sprawia im sport, zmaganie się na różne sposoby z innymi. W naturę mężczyzny wpisana jest walka, a skoro jest, to znaczy, że ma czemuś służyć. Umiejętność walki we właściwy sposób, która polega na bronieniu się a nie na atakowaniu daje poczucie siły, a przez to poczucie własnej wartości. Dla mężczyzny bardzo ważne jest, by inni dostrzegali i podziwiali jego zwycięstwa i siłę. To tak jak kobieta potrzebuje czuć się piękną czyli najpiękniejszą.
Kolejną ważną sprawą jest kobieta, piękna kobieta, to znaczy zdobywanie pięknej kobiety. Kobieta pobudza mężczyznę nie tylko seksualnie, pobudza go także do działania, odświeża jego myślenie, rozwija jego twórczość. Jest dla niego ogromną inspiracją i radością. Zauważmy, kiedy czytamy baśnie i bajki, w których jest dużo prawdy o naszym życiu, to najczęściej fabułą jest walka o piękną królewnę, a na końcu i bez większych rozwlekań stwierdza się, że żyli długo i szczęśliwie. Co to oznacza? Że dla królewicza najbardziej fascynująca jest walka i zdobywanie. To jest jego pasją.
Seksualność, która w brutalny sposób wkracza ze swoja siłę w chłopięcość, potrafi przesłonić wiele innych pragnień i tęsknot, jej siła stawia przed mężczyzną wielkie wyzwanie, może być mieczem w ręku szalonego albo źródłem energii, szkołą odpowiedzialności i męskości. Wielu mężczyzn nie radzi sobie z własną seksualnością i najczęściej jest to przyczyną wielu dramatów w ich życiu, których wspólnym mianownikiem jest samotność. Nie mają swojej pięknej kobiety, nie walczą o nią, nie mają pasji, przygody, czegoś co ich pociąga, czegoś co mogą tworzyć, za co mogą czuć się odpowiedzialni.
Są mężczyźni, którzy szukają swojej męskości u kobiet i trafiają pod zły adres, bo jej tam nie znajdują. Kobieta nie może dać im męskości, bo jest kobietą, może ją podziwiać i potwierdzać, ale nie dać. Gdzie można znaleźć męskość? Przypatrzmy się zabawom chłopców. Zabawa z dziewczynami uchodzi za coś niemęskiego, tacy są wręcz wyśmiewani, dokucza się im różnymi przezwiskami w stylu babiarz, bawidamek, laluś itp. Chłopiec, mężczyzna instynktownie poszukuje swojej męskości w gronie mężczyzn rywalizując z nimi, walcząc, poszukując w ich oczach uznania. Pamiętam jak mój syn wrócił kiedyś ze szkoły i zauważyłem, że był smutny i zły, zamknął się w pokoju i warczał na swoją siostrę. Kiedy zapytałem go, co się stało, po dłuższej rozmowie powiedział mi, że chłopaki dokuczają mu w klasie, przezywają go, a jeden go bije. Zapytałem, co on z tym robi. Powiedział, że mówił już pani, ale to nie pomaga; najczęściej chodzi na przerwę tam, gdzie ich nie ma. Nie zapomnę jego błysku w oczach, kiedy powiedziałem mu, że musi się bronić i że da sobie radę. Po kilku dniach wrócił ze szkoły i z wielką satysfakcją wyznał, że jeden chłopak opluł go w autobusie. Zdziwiła mnie ta satysfakcja, a na pytanie, dlaczego jest z tego zadowolony, odpowiedział: „Bo sobie z nim poradziłem”. Nie wiem, jak to zrobił, ale wiem, że znacznie polepszyły się jego relacje z chłopakami w klasie. Wiem, że dla niego bardzo ważne było moje stwierdzenie, że musi się bronić i że da sobie radę. To dało mu siłę – ja jako jego ojciec i jako mężczyzna uwierzyłem w niego. Przypominam sobie także wydarzenie ze swojego dzieciństwa – miałem może 10 lat i biłem się na podwórku z kolegą; do dziś pamiętam, że miał na imię Robert; wygrywałem, ale w pewnym momencie wyjrzał przez okno jego ojciec i krzyknął do niego „Nie daj mu się” – przegrałem, on uwierzył w siebie, ja zwątpiłem. Wielu dorosłych już mężczyzn pamięta swoje przegrane bójki ze szkoły, wyśmiewanie się kolegów lub słowa ojca: „i tak nie dasz sobie rady; jesteś głupi; wiedziałem, że to zepsujesz; nie można na ciebie liczyć”. Są to czasami głębokie rany. Mało się dziś mówi o inicjacji, czyli przejściu z chłopięcości do męskości. Kiedyś to starsi mężczyźni wprowadzali młodych chłopców w świat dorosłości i odpowiedzialności. Ma to ogromne znaczenie dla właściwego rozwoju męskości. Męskość możemy między innymi znaleźć w byciu z mężczyznami, w walce z samym sobą, z własnymi namiętnościami i potrzebami.
Przygoda, wolność, walka, kobieta, pasja, siła – to wszystko wpisane jest więc w naturę mężczyzny. Jeśli nie ma tego w jego życiu albo wykorzystuje te atrybuty do krzywdzenia innych, staje się brutalny, złośliwy, wulgarny, zgnuśniały, depresyjny, samotny. Jak sprawić, aby do tego nie doszło? Chciałbym zwrócić uwagę na jeden aspekt. Przed mężczyzną staje pewne wyzwanie. Chodzi o uznanie własnej słabości i bezsilności, o doświadczenie tego i pogodzenie się z tym. Jest to pewien paradoks, bo właśnie poczucie siły jest mu potrzebne, żeby czuł się ważny i wartościowy, a on ma uznać, że jest słaby. Ale jeśli poczucia siły szuka tylko w sobie we własnych umiejętnościach, staje się egocentrykiem, wykorzystującym własne atrybuty do wyrządzania krzywdy sobie i innym. Pewnie znamy ze swojego otoczenia wielu mężczyzn w różnym wieku, którzy bez przerwy i na różne sposoby rozpowiadają o swojej odwadze, osiągnięciach fizycznych lub intelektualnych, a którzy tak naprawdę czują się przegrani, tylko nie potrafią się do tego przyznać przed samym sobą i przed swoimi najbliższymi. Przyznać się nie oznacza poddać się, wręcz przeciwnie. Przyznać się oznacza uznać prawdę o sobie o swojej słabości, inaczej mówiąc stanąć na właściwym miejscu. Kiedy się to mężczyźnie udaje, czuje się bardziej odpowiedzialny, potrafi panować nad swoimi emocjami i we właściwy sposób je wyrażać, staje się bardziej dojrzały, pokorny, ma swoje pasje, zaczyna dostrzegać potrzeby innych, czuje się szczęśliwy.
Jakub Kołodziej – psycholog, zajmuje się psychoterapią indywidualną i terapią rodzin, należy do kręgu Domowego Kościoła w Lublinie i do Diakonii Życia.
Wieczernik nr 137 maj – czerwiec 2005 r.