27 grudnia, święto św. Jana, Apostoła
HOMILIA 1
1. Święta to czas wspomnień, oglądania starych zdjęć, snucia opowieści.
2. Dziś mamy jakby 2 „zdjęcia” z życia św. Jana Apostoła:
- z młodości: bieganie, wyprzedzenie Piotra, ciekawość,
- z wieku dojrzałego: pisze to, co najważniejsze.
3. Życie polega na tym, aby młodość i dojrzałość pasowały do siebie. Św. Janie, módl się za nami.
Polanica, 27 grudnia 2017, 1 J 1,1-4; Ps 97; J 20,2-8
HOMILIA 2
1. „Życie objawiło się…” pisze św. Jan Apostoł. Pisze te słowa jako dojrzały człowiek, staruszek. Nie wspomina Dzieciątka, ale to, co w życiu z Jezusem i dla Niego przeżył:
- widział uzdrowienie teściowej Piotra, córeczki Jaira,
- był na górze Przemienienia,
- był w Ogrodzie Oliwnym blisko Jezusa,
- Ostatnia Wieczerza…
- pod krzyżem Jezusa…
2. Przez 3 lata wędrowania słuchał, obserwował, na końcu czuwał nad wspólnotami chrześcijan w wielu miastach.
3. Widział, dotykał, przeżył. Słuchał, myślał, czekał… Tego samego doświadczamy w sakramentach Kościoła – Jezus przychodzi, aby dać nam życie…
Polanica, OSU, 27 grudnia 2019, 1 J 1,1-4; Ps 97; J 20,2-8
HOMILIA 3
1. Kto chodził „na oazę”, ten w pewnym momencie dostawał „foskę” – słynny znak FOS – ZOE, czyli światło – życie.
2. Zoe – życie – to słowo używane przez św. Jana, gdy pisze o życiu Boga, którego On sam udziela człowiekowi. Jest to inne życie niż „bios” – fizyczne życie ciała, oraz „psyche” – umysł, uczucia, wola – czyli życie psychiczne.
3. „Życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione…” – jego celem jest więź, relacja z Bogiem. „Współuczestnictwo” – jak pisze św. Jan.
4. Napełniaj więc stale, Panie, nasze życie Twoim życiem.
Radonie, święto św. Jana, 27 grudnia 2021, rok C, 1 J 1,1-4; Ps 97; J 20,2-8
HOMILIA 4
1. W latach 70-tych zmarł amerykański dziennikarz Hodding Carter, który napisał dość znaną sentencję: „Są dwie trwałe rzeczy, które możemy dać w spadku naszym dzieciom: pierwsza to korzenie, druga to skrzydła”. Można to wykorzystać do spojrzenia na naszą wiarę.
2. Gdy wczoraj czytaliśmy i śmierci św. Szczepana i jego wizji Jezusa w niebie – to było jak skrzydła wiary unoszące go ku niebu. Ta sama wiara miała korzenie w Przymierzu z Bogiem, w posłudze Kościołowi, w jego głoszeniu, sporach i dysputach.
3. Dzisiaj natomiast oddajemy cześć Bogu razem ze św. Janem Apostołem: pisze na początku listu o Słowie życia, o jedności z Ojcem i Synem, o radości. To są skrzydła unoszące ku niebu. Korzeniami będzie realizm doświadczenia Boga na ziemi w Jezusie Chrystusie: słuchał, widział, dotykał Boga żywego! Teraz o Nim świadczy.
4. Daj i nam, dobry Boże, korzenie i skrzydła, abyśmy – jak św. Jan przy pustym grobie – „ujrzeli i uwierzyli”.
Radonie, święto św. Jana, 27 grudnia 2022, 1 J 1,1-4; Ps 97; J 20,2-8
HOMILIA 5
1. Motyw świadka oraz świadectwa często można znaleźć w opowieściach św. Jana. Zarówno teksty ST świadczą o Jezusie, odwołać się można do nauczania uczniów Jezusa, wspomnieć można Samarytankę, tłum słuchający Zbawiciela… Oczywiście wśród świadków Pana ma swoje wyjątkowe miejsce ten, który „ujrzał i uwierzył”.
2. Te dwa słowa właśnie definiują rolę świadka Chrystusa: wskazują na wymiar fizyczny (ujrzał) oraz duchowy (uwierzył). Te dwa wymiary można ująć tak: w świetle wiary zrozumiał to, co zobaczył. Zrozumiał duchowe znaczenie faktów.
3. Nabiera to wagi, gdy dowiadujemy się, że za życia św. Jana niestety niektórzy chrześcijanie skręcili w stronę pseudo-świadectw o Jezusie. Gnoza, czyli fałszywa wiedza płynąca z misteriów stała się modna wręcz!
4. Już nie Apostołowie, ale mistyczna więź z Magdaleną była dla gnostyków punktem odniesienia…
5. Umacniajmy naszą wiarę wyznawaną we wspólnocie Kościoła…
Radonie, 27 grudnia 2023, 1 J 1,1-4; Ps 97; J 20,2-8
LEKTURA DODATKOWA
Jaka myśl kryje się w tym, gdy Nowy Testament mówi o życiu? Przykładowo, kiedy Pan Jezus powiedział w Ewangelii Jana 10:10: „Ja przyszedłem, aby miały życie i miały je w obfitości”, co miał na myśli? Czy chodziło Mu o to, że pomoże nam mieć lepsze ludzkie życie, że je ubogaci?
Jeśli chcemy się dowiedzieć, jaką myśl kryje w sobie Nowy Testament, gdy mówi o życiu, musimy przyjrzeć się temu słowu od strony języka oryginału. W języku greckim trzy różne słowa — bios, psyche i zoe — tłumaczy się na język polski jako życie, przy czym każde z nich ma inne znaczenie. Poniżej kilka przykładów użycia tego słowa:
- Bios występuje w Ewangelii Łukasza 8:14: „[…] troski, bogactwo i przyjemności tego życia”. To greckie słowo odnosi się do życia fizycznego ciała. Z tego słowa powstała nazwa biologia.
- Psyche występuje w Ewangelii 16:25: „Bo kto by chciał ocalić swoje życie duszewne, straci je”. To greckie słowo odnosi się tutaj do psychologicznego życia ludzkiej duszy, tj. umysłu, uczuć i woli. Z tego słowa powstała nazwa psychologia.
- Zoe występuje w Ewangelii Jana 1:4: „W Nim było życie, a życie było światłem ludzi”. To greckie słowo użyte tutaj odnosi się do niestworzonego, wiecznego życia Bożego, boskiego życia, które posiada wyłącznie Bóg.
Najważniejsze jest zoe
W Biblii życie wieczne napotykamy wszędzie. Już na początku w Księdze Rodzaju Słowo Boże przedstawia nam drzewo życia. To drzewo w ogrodzie Eden symbolizuje życie Boże, wieczne, boskie, niestworzone, niepodlegające zepsuciu, niezniszczalne — życie zoe. Tam Bóg dał Adamowi to drzewo życia za pokarm. Stało się to przed upadkiem Adama, jeszcze zanim na scenę wkroczył grzech. Mimo że Adam był bez grzechu, posiadał jedynie ludzkie życie; nie miał życia Bożego. Boży zamiar nie polegał jedynie na tym, żeby Adam był bezgrzeszny, ale na czymś znacznie więcej: aby Adam, reprezentujący całą ludzkość, przyjął Jego życie wieczne i miał w nim udział.
Drzewo życia widzimy ponownie na samym końcu Biblii, w Księdze Objawienia 22:14: „Błogosławieni ci, którzy piorą swoje szaty, aby mieć prawo do drzewa życia”. Tutaj, ponieważ ludzkość popadła w grzech, widzimy Boże zaopatrzenie w postaci drogocennej krwi Chrystusa, która nas obmywa. Dzięki temu możemy uczestniczyć w drzewie życia, życiu wiecznym. Taki zamiar miał pierwotnie Bóg.
To, że o drzewie życia mowa jest w pierwszej i ostatniej księdze Biblii, pomaga nam ujrzeć, że życie zoe stanowi centralny temat w Biblii.
Bóg pragnie, by ludzie przyjęli Jego życie wieczne. Kiedy je przyjmujemy, staje się On naszym prawdziwym życiem i możemy Go wyrażać przez swoje codzienne życie.
Dlaczego ważne jest to, żebyśmy znali zoe?
Ponownie zwróćmy się do wersetu 10:10 z Ewangelii Jana, zamiast jednak polskiego słowa życie wstawmy tam oryginalne greckie słowo zoe: „Ja przyszedłem, aby miały zoe i miały je [tj. zoe] w obfitości”.
Kiedy w taki sposób czytamy ten werset, staje się jasne, że Chrystus przyszedł, abyśmy mieli wieczne, boskie życie Boga. To zupełnie co innego niż myślenie, że Chrystus przyszedł, abyśmy mieli lepsze, czy też ulepszone ludzkie życie.
Musimy mieć takie Boże spojrzenie, jakie ukazuje Biblia. Bóg, który stworzył wszechświat, pragnie dzielić z nami swoje boskie życie. A my, żyjąc przez Jego boskie życie, możemy Go wyrażać. Uczynił On nas właśnie w tym celu.
Za sprawą naszych naturalnych narodzin my, ludzkie istoty, posiadamy jedynie życie duszewne (psyche) i życie fizyczne (bios). Kiedy jednak uwierzyliśmy w Pana Jezusa Chrystusa, zostaliśmy nie tylko odkupieni, lecz także przyjęliśmy do wnętrza siebie boskie życie (zoe). Narodziliśmy się na nowo z życia Bożego. To przyprowadza nas ponownie do pierwotnego zamiaru, jaki Bóg ma wobec nas, a mianowicie do tego, że mamy mieć Jego życie.
Bóg nie jest zainteresowany tym, by ludzie poprawiali i doskonalili samych siebie własnymi wysiłkami w sferze własnego życia. Pragnie, by Jego życie zoe powiększało się w nas i byśmy przez nie żyli oraz wyrażali je przez swoje życie. Wówczas będzie się przez nas wyrażało bogactwo Jego boskiego życia, a On będzie się przejawiał w naszym codziennym życiu wobec ludzi znajdujących się wokół nas.
Żyć przez zoe na co dzień
Jeśli wiemy, że Boże pragnienie całkowicie wiąże się z tym, że mamy mieć Jego boskie, wieczne życie zoe i wyrażać je przez swoje życie, nie będziemy marnowali czasu na koncentrowanie się na bios bądź psyche ani szukali w nich duchowych postępów. Nie będziemy zawiedzeni, kiedy się okaże, że nie możemy siebie poprawić ani ulepszyć. Będziemy pamiętali, że Chrystus przyszedł po to, byśmy mieli zoe w obfitości, i skoncentrujemy się na tym wiecznym życiu zoe, które jest w naszym duchu. Będziemy je karmić i pielęgnować, jedząc i pijąc Chrystusa w Jego Słowie, spędzając z Nim czas na modlitwie i doświadczając Go na co dzień jako naszego życia. Gdy każdego dnia będziemy się troszczyć o to życie w swoim wnętrzu, ono będzie się w nas powiększać i wzrastać, wyrażając coraz więcej Boga w codziennym życiu, jakie prowadzimy na tej ziemi.
Źródło strony: blog.bibliedlaeuropy.org
Życie wieczne to znajomość Jezusa. Chodzi tu jednak o znajomość w znaczeniu biblijnym, a więc nie tylko o zdobycie odpowiedniej ilości informacji, ale o bardzo konkretną więź osobową.
Nie da się żyć wiecznie w oderwaniu od Boga. Tylko Bóg bowiem może zaspokoić serce człowieka i wypełnić do końca tą treścią, której człowiek potrzebuje do szczęścia. A określenie „życie wieczne” oznacza nie tylko życie bez przemijania, co właśnie życie w pełni szczęścia. I właśnie w ludziach szczęśliwych i „żyjących wiecznie” Jezus został „otoczony chwałą”, bo Jego chwałą jest szczęśliwy człowiek.
Źródło tekstu: deon.pl
Garść uwag do czytań święta św. Jana Apostoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Niesamowita postać. Syn Zebedeusza i Marii. Wśród Apostołów – zapewne najmłodszy. Niemal dzieciak, powołany, gdy młodzi przeżywają burze i dokonują ważnych wyborów. I to jako jeden z pierwszych, razem z Andrzejem, a przed Piotrem i swoim bratem, Jakubem. Umiłowany uczeń, świadek – razem z Piotrem i Jakubem – najważniejszych wydarzeń z życia Jezusa, jak przemienienie Jezusa na Taborze (wysokiej górze), jak wskrzeszenie córki Jaira; blisko Jezusa podczas ostatniej wieczerzy, blisko podczas aresztowania; jako jeden z dwóch poszedł za aresztowanym Jezusem i jedyny – przynajmniej o innych nic nie wiemy – który stał pod Jego krzyżem. Usłyszał wtedy – „oto Syn Twój, oto Matka Twoja”. A potem razem z Piotrem pobiegł do pustego grobu. Wszedł i uwierzył – jak sam napisał. Potem…. Potem z Piotrem mężnie staje w obronie sprawy. Jeden z filarów pierwotnego Kościoła w Jerozolimie. A jeszcze później podpora Kościoła w Azji Mniejszej, prześladowany, ale nie zabity, Umiera jako starzec. Niemal całe życie z Chrystusem i dla Chrystusa. Choć pewnie zawsze mądry, z czasem dojrzewał. Pisze Apokalipsę, potem Ewangelię. W tej zapewne kolejności. Zwłaszcza to drugie dzieło godne starca, który nie myśli już liniowo: który patrzy szeroko dostrzegając wiele aspektów tych samych spraw. Prawdziwy mędrzec….
Kiedy wybierałem go przy bierzmowaniu na patrona inspirował mnie jego młody wiek, w którym musiał podjąć tak odpowiedzialne zadanie. Gdy mocno się już posunąłem w latach, zachwyca mnie sposób, w jaki myśli: ciągle w sposób niby prosty komunikując niezwykle głębokie myśli. Z głębokim przeświadczeniem: muszę dać świadectwo; no bo jeśli nie ja, to kto? Przecież inni oglądają już Jezusa twarzą w twarz; tylko ja jeszcze we wspomnieniach i wizjach. Na to przecież Pan mnie na tak długo pozostawił….
1. Pierwsze czytanie 1 J 1,1-4
To początek Pierwszego listu św. Jana. Ujawniający motywy, dla których Jan go pisze. Czytając go ma się wrażenie, że serce Jana się przelewa i nie potrafi nie mówić o tym, co widział i słyszał; chciałby, żeby w potoku miłości Bożej, którą niezdarnie usiłuje ubrać w słowa, mogli się skapać bez wyjątku wszyscy….
To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione, oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami. A mieć z nami łączność znaczy: mieć ją z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna.
Przepiękne. Słabo nadające się do „liniowego” komentowania, bo przecież takie w takim wypadku wszystko psuje. Ale żeby nie zostawić bez komentarza – parę myśli.
- Jan jest świadom, że jest ważnym świadkiem życia Chrystusa; wie, ze w gąszczy różnych koncepcji, które zrodziły się jeszcze za życia innych apostołów a zwłaszcza po ich śmierci, on powinien pokazać to co najważniejsze: samo jądro, samo sedno misji Jezusa; tego kim był, Jego czynów, Jego słów… Dlatego oznajmia to, co słyszał, co widział i czego „dotykały jego ręce” czyli czego sam doświadczył, co mu zostało objawione… To chyba ważne i dziś. Sensownie głosić Jezusa może chyba tylko Jego świadek; ten, który sam słyszał, widział, doświadczył. Ten, któremu objawiło się Życie.
Garść uwag do czytań święta św. Jana Apostoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
- Słowo życia, życie, życie wieczne… Tym jest Chrystus, tym jest Jego Ewangelia. Bez Niego, owszem, żyje się, ale to życie jest raczej tylko wegetacją, która skończy się wraz z nadejściem zimy – nieuchronnej po jesieni życia. Tylko z Nim zasiane w ziemię ziarno kiełkuje wiosną do nowego życia, życia wiecznego. Życia na wieki wraz z Ojcem i Synem. Jedynego godnego, by zwać się Życiem z dużej litery. A kiedy jest się ziarnem noszącym w sobie dzięki Chrystusowi zalążek tego przyszłego Życia… Czym są życiowe burze? Ledwie czymś, co strąca nas w ziemie, byśmy mogli wiosna wykiełkować… To też ważne dziś: czy my żyjemy czy zwyczajnie wegetujemy w oczekiwaniu na nieuchronny koniec tego ziemskiego życia?
- Mieć z nami łączność znaczy mieć ją z Ojcem i Synem…. Dzięki łączności z widzialnym Kościołem ma się łączność z Trójjedynym Bogiem. To pierwsze. Drugie to prawda, że z każdym, kto jest w łączności z Ojcem i Synem, mamy łączność i my. Choćby był nie wiadomo jak daleko. Jakże pięknie pobrzmiewają echa tej prawdy w każdej modlitwie eucharystycznej, gdy Kościół, sprawujący Eucharystie tu i teraz ogarnia całą wspólnotę wierzących na całej ziemi; tak, w Chrystusie jesteśmy zjednoczeni nawet, jeśli się (jeszcze) nie znamy. To też ważne i dziś. Skłóceni bywamy. Zapominamy, że ten, kto jakoś jednoczy się z Bogiem jest naszym bratem i siostrą. No by chyba nie odmawiamy ciut inaczej widzącym sprawy tego, że życia w łączności z Bogiem, prawda?
- Radość pełna…. Czy można by się cieszyć z tego, że zostało się przez Boga wybranym i umiłowanym, a tylu innych zostało odrzuconych? Doświadczenie Bożej miłości sprawia, że człowiek chce się nią dzielić. „I tak miłością Bożą jest: gdy raz doświadczysz jej, rozgłaszać chcesz każdemu ją, każdemu dać ją chcesz”. Kto jej doświadczył nie potrafi o niej milczeć. No, chyba że ogarnęła go „duchowa skleroza”…. I to ważne jest i dziś: kto doświadczył Bożej miłości cieszy się, że doświadczają jej też inni; nie zamyka w swojej małości działania Bożej łaski jedynie do „swoich”, „z mojej wspólnoty”, „podobnie myślących”…
A ducha tej radości podtrzymuje następujący po czytaniu psalm Pan króluje, wesel się, ziemio, radujcie się, liczne wyspy! Obłok i ciemność wokół Niego, prawo i sprawiedliwość podstawą Jego tronu. Góry jak wosk topnieją przed obliczem Pana, przed obliczem władcy całej ziemi. Jego sprawiedliwość rozgłaszają niebiosa, a wszystkie ludy widzą Jego chwałę. Światło wschodzi dla sprawiedliwego i radość dla ludzi prawego serca. Radujcie się w Panu, sprawiedliwi, i sławcie Jego święte imię.
2. Kontekst Ewangelii J 20,2-8
Okoliczności sceny opowiedzianej w Ewangelii tego święta są jasne: poranek zmartwychwstania, pierwsze, co zdarzyło się po śmierci i pogrzebaniu Jezusa. Jeszcze nie wiadomo dokładniej co się stało: ani Maria Magdalena ani żaden inny uczeń jeszcze nie spotkali Zmartwychwstałego. Teraz dopiero się zacznie. To wydarzenie ostatecznie odmieni życie tych, którzy „słyszeli, widzieli i dotykali własnymi rękami”. Nic już nie będzie jak wcześniej….
Garść uwag do czytań święta św. Jana Apostoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie.
Dwa ostatnie, nie pogrubione zdania, to ten fragment Ewangelii, którego nie ma już w czytaniu tego święta…
3. Warto zauważyć
- Szczegół, ale wart zauważenia w kontekście kontrowersji wobec spójności opowieści o zmartwychwstaniu w różnych Ewangeliach… Maria Magdalena mówi: „nie wiemy”. Znaczy że rankiem u grobu nie była sama. Pewnie – zgodnie z relacją innych Ewangelii – z innymi kobietami. Zwraca też uwagę, że przybywa do Piotra i Jana. Gdzie są pozostali Apostołowie? Nie wiadomo.
- Ujrzał i uwierzył… Chyba w życiu każdego człowieka wiara jest pewnym procesem, dojrzewaniem. „Uwierzył” znaczy w tym wypadku chyba tyle, że był to moment, w którym przekonał się, że jego wcześniejszy wybór nie był błędem. W następnym zdaniu jest przecież mowa o tym, że choć szedł za Jezusem trudność sprawiały mu zapowiedzi zmartwychwstania. Pewnie zapowiedzi Jezusa, który wskazywał na konkretne zapowiedzi Starego Testamentu (fascynujący temat; odczytywania ST przez Jezusa i pierwszych uczniów). Zarówno on jak i inni nie bardzo wiedzieli, jak je rozumieć. W pustym grobie Jan zrozumiał, że jak najdosłowniej.
- Dlaczego Jan uwierzył? Przekonały go puste ściany grobowca? To, że nie było tam żadnego tajnego przejścia? Nie byłoby potrzebne gdyby ciało Jezusa wyniesiono przez normalne wyjście. Najpewniej Jana zastanowiły te płótna i chusta. Może zwłaszcza chusta. Niektórzy przypuszczają, że była tak zwinięta, jakby była jeszcze na głowie Jezusa, a przecież Go tam nie było. Ale czy tak było faktycznie – nie wiadomo. Zresztą niebawem dowodem zmartwychwstania przestał być pusty grób, a stały się spotkania ze Zmartwychwstałym. A potem jeszcze moc, jaką doświadczali w samych sobie, gdy przez ich ręce, ręce zwykłych ludzi, działy się czasem wielkie rzeczy.
- Ta Ewangelia uzmysławia, co miał Jan na myśli, gdy pisał, że świadczy o tym, co słyszał, widział i czego dotykały jego ręce. Wtedy w pustym grobie – jak napisał po latach – uwierzył. Przez parę lat szedł już za Jezusem. Ale to tamta chwila ostatecznie zmieniła całe jego życie. I sprawiła, że sprawie dobrej nowiny o zbawieniu, jakiego dokonał Chrystus, o życiu, które chce dać każdemu człowiekowi, poświęcił całe swoje życie.
4. W praktyce
- Nie widzieliśmy pustego grobu, ale wierzymy, ze Jezus zmartwychwstał. Na ile ta prawda faktycznie wpływa na nasze życie, na nasze codzienne wybory? Na ile kształtuje zaufanie, że skoro Jezus uczył tak a tak, to tak ma być i nie ma co wymyślać, bo On ma przecież rację? Żyjemy w czasach, w których dość często Jezusa Ewangelistów, Jezusa Kościoła, zamienia się na Jezusa własnych wyobrażeń; Jezusa, który nie ma niczego kształtować, nie ma zmuszać do nawrócenia, ale ma być wsparciem dla własnego widzenia spraw; którego można będzie użyć w charakterze tarczy lub dzidy w walce z innymi, także z nieco inaczej myślącymi braćmi w wierze. Nie dla dialogu z niewierzącymi i z inaczej wierzącymi, nie dla ekumenizmu, nie dla reform soborowych, nie dla zreformowanej liturgii; ale i nie dla trzymania się nauki Jezusa w kwestiach moralnych, bo przecież to była tylko nauka uwarunkowana tamtym systemem kulturowym, a my dziś – postępowcy – wiemy lepiej; my wiemy lepiej, że zbawić się można i bez chrztu zapominając, że choć Bogu nie możemy w tej kwestii stawiać granic, to przecież On jednak powiedział, którędy wiedzie droga do zbawienia i na tą drogę kazał nam prowadzić innych. „Nie” dla Jezusa, my wiemy lepiej. A chodzi o to, byśmy pozwolili kształtować się temu, czego swoim słowem i życiem uczył Chrystus. Czy jeśli ktoś Go poprawia może nazywać się Jego uczniem? „Co słyszeliśmy, co widzieliśmy, czego dotykały nasze ręce”. Nie nasze widzimisię.
- „Co słyszeliśmy, co widzieliśmy, czego dotykały nasze ręce”… Chrystus potrzebuje i dziś nauczycieli – świadków. Nie takich, który głoszą jakiś system religijny z przyzwyczajenia, że tak ma być i koniec. Świadków, którzy przekażą prawdę o Życiu, nie nauczycieli, którzy Życie zamienią w paragrafy z bogatym zestawem przypisów.
Źródło strony: biblia.wiara.pl