6 niedziela zwykła, rok C
„Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże” (Łk 6, 20)
Od zarania dziejów, od grzechu pierwszych rodziców, życie człowieka toczy się pomiędzy błogosławieństwem i przekleństwem. Dobro ściera się w nim ze złem, prawda z kłamstwem, miłość z nienawiścią, wierność ze zdradą, bohaterstwo z bestialstwem, mądrość z głupotą… Wydawać by się mogło, że w tej samej sekwencji należałoby umieścić bogactwo i ubóstwo, sytość i głód, śmiech i płacz. Czy więc nie pomylił się Pan Jezus nazywając błogosławionymi ubogich, głodujących, płaczących i znienawidzonych? Czy nie przesadził ze swoim „biada”, mówiąc o bogatych, sytych, śmiejących się i chwalonych? Przecież to kłóci się ze zdrowym rozsądkiem i normalnymi dążeniami ludzi. Każdy woli cieszyć się dobrobytem i sławą, aniżeli cierpieć biedę i pogardę.
Nauczanie Pana Jezusa jest jednoznaczne. Myliłby się jednak ten, kto odczytywałby je jedynie w kategoriach sprawiedliwości społecznej. Pan nie głosił pochwały ubóstwa, aby uspokoić podążające za Nim tłumy biedaków, roztaczając przed nimi wizję przyszłego szczęścia, za cenę doczesnego cierpienia. Choć dla wielu słowa te z pewnością były pocieszeniem w ich niedoli, czyny Jezusa przeczą takiej ich interpretacji. On sam dawał jałmużnę żebrakom (J 13,29), karmił rzesze zgłodniałych (Mt 14,20-21; 15,37-38), dzielił radość nowożeńców w Kanie (J 2,1-12) i cieszył się uśmiechem rodziców, których dzieci przywrócił do życia (Mk 5,35-43; Łk 7,11-17). Nie pochwalał więc nędzy ludzkiej jako takiej, co więcej, otwarcie przeciw niej występował. Nie był jednak rewolucjonistą, który chciałby siłą odebrać bogatym ich dobra, aby oddać je ubogim. Sam przecież korzystał z gościny zamożnych (Łk 5,29-32; 19,1-10; J 12,3-8). Choć wzywał ich do umiejętnego korzystania z posiadanych dóbr i do wychodzenia naprzeciw potrzebom innych, nie rzucał im „biada” na pożegnanie. Nauczanie Pana Jezusa jest czytelne w perspektywie wiary. Jest ono skierowane do uczniów: „A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: Błogosławieni jesteście” (Łk 6,20). To im przedstawił nową wizję życia błogosławionego. Świat nie może zaakceptować takiej koncepcji rzeczywistości ludzkiej. Wymaga ona bowiem przewrócenia całego systemu wartości. To, co dla świata jest błogosławieństwem, dla chrześcijanina może być przekleństwem. Dlatego właśnie Pan Jezus ostrzega przed łatwą możliwością fatalnej pomyłki. Jeśli człowiek wierzący postawi jako cel swojego życia ziemskie powodzenie, w jakimkolwiek jego wymiarze, wpadnie w pułapkę doczesności. Być może osiągnie on nawet swój cel, ale przestanie patrzeć z ufnością w wieczność. A szczęśliwy nie jest ten, kto myśli jedynie o koncie, które rośnie lub maleje, ale ten, kto umie głód cierpieć i obfitować, współpracując z wszechmocną Bożą Opatrznością. Błogosławiony jest ubogi, czyli ten, kto u Boga szuka solidnego zabezpieczenia na przyszłość, a niegodziwą mamoną pozyskuje sobie przyjaciół. Łudzi się ten. kto w rozrywce i przyjemności szuka zapomnienia o odpowiedzialności za kształt życia, które nieuchronnie się kończy. Błogosławiony, kto raduje się w Panu. płacząc z płaczącymi i śmiejąc się ze śmiejącymi. Zawiedzie się ten. kto prawdę podporządkował prawom koniunktur), zapominając, że jedynym sprzymierzeńcem, który nie zmienia zdania, jest Stwórca. Przekłamane pochlebstwa są bardziej gorzkie niż pogarda i odrzucenie ze świadomością, że Prawda jest po naszej stronie.
Błogosławiony jest człowiek, który zawierzył Bogu do końca i nie pozwolił skrępować się powrozami pieniądza, obfitości dóbr, przyjemności i władzy. Wzgardzony w oczach świata znajdzie pełnię tych darów w Panu.
Ks. Paweł Ptasznik, ŹRÓDŁO, nr 7/95, 6 niedziela zwykła, rok C, Jr 17,5-8; Ps 1; 1 Kor 15,12.16-20; Łk 6,17.20-26