20 niedziela zwykła, rok A
JEZUS DOMEM MODLITWY DLA WSZYSTKICH NARODÓW (IZ 56,7)
20 niedziela zwykła, rok A, różne komentarze
HOMILIA 1
1. Wydarzenie, o którym opowiada dzisiejsza Ewangelia, przypomina emocjonalną pułapkę lub tykającą bombę. Spróbujmy więc ją rozbroić, aby dotrzeć do istoty i nauki dla nas.
2. Pierwsza sprawa – jak pokazać, że Boże dary, błogosławieństwa nie są przeznaczone tylko dla Izraelitów, ale dla wszystkich ludów i narodów? Można użyć chwytu św. Mateusza – przed i po tej historii pisał o uzdrowieniu wielkich tłumów, wszystkich potrzebujących. Pisał o cudach, znakach, karmieniu głodnych. Między tymi fragmentami był spór z faryzeuszami o rytualną czystość. Z wyrzutem, że cześć oddają ustami, lecz sercem są daleko od Boga. Wtedy właśnie pojawia się kobieta, która prosi Jezusa o uratowanie jej córki, ale… jest ona rytualnie potrójnie nieczysta:
- jako kobieta zaczyna rozmowę publicznie z nieznajomym mężczyzną,
- była osobą o pogańskim rodowodzie,
- była matką opętanej córki, miała więc kontakt ze złym duchem…
3. Druga sprawa – na wzór wschodni kobieta prosi wytrwale i natrętnie, jak wschodni żebracy. Z tą różnicą, że żebrak nie doczekawszy się datku potrafi długo i soczyście przeklinać niedoszłego darczyńcę. Kobieta zlekceważona przez Jezusa powinna Go przeklinać. Dlaczego tego nie robi???
4. I tu jest dla nas nauka, którą możemy wykorzystać w modlitwie:
- bądź uparty, nieustępliwy, upierdliwy w proszeniu Boga; nie pozwól prośbie zamienić się w żal i pretensję; nie trać wiary w moc i pomoc Bożą,
- dzięki tej wytrwałości Twoja wiara będzie dojrzewać i umacniać się; nie wszystko od razu musi być spełnione!
- wrzeszcz na modlitwie! bądź sobą! nie ugrzeczniaj się przed Bogiem,
- jesteś godzien Bożych darów ZAWSZE, w każdej sytuacji – najbardziej wtedy, gdy ci się wydaje, że nie…
Wien Kahlenberg, 20 niedziela zwykła, rok A, zastępstwo na Mszy św. dla Polaków, Iz 56,1.6-7; Ps 67,2-3.5.8; Rz 11,13-15.29-32; Mt 15,21-28
KOMENTARZ
Współczesna pedagogika odrzuca możliwość zaprogramowanego upokorzenia. Mając na uwadze godność człowieka, odmawia wychowawcy prawa do stosowania surowych metod wychowawczych, nawet do sprawiedliwej kary, a co dopiero mówiąc o programowym upokorzeniu.
Historia wychowania mówi o nim wiele. Kto uważnie śledzi wskazania wielkich mistrzów pustyni z łatwością odkryje stosowane przez nich upokorzenia. Były one obliczone na doskonalenie w człowieku odporności za upokorzenia, których życie nie szczędzi. Były też narzędziem doskonalenia opanowania, siły charakteru, lekarstwem na pychę, która najgłębiej cierpi w upokorzeniu.
W Ewangelii jest scena, wywołująca u wielu bunt a nawet ostry atak na Jezusa. Chodzi o Jego podejście do kobiety kananejskiej, proszącej o uzdrowienie córki. Zastrzeżenie budzi już Jego nieczułość na głos cierpiącej matki. Ona krzyczy, a On milczy. Milczy wobec nieszczęśliwego człowieka. Sytuacja musiała być nieprzyjemna, bo interweniują sami uczniowie prosząc Mistrza „odpraw ją, bo krzyczy za nami”.
Jezus tłumaczy im, że Jego misja jest ograniczona wyłącznie do Izraelitów, a ona do nich nie należy. Znając postawę Żydów wobec pogan, odpowiedź jest zrozumiała, ale Jezus jawi się tu jako żydowski nacjonalista. Ujawnia się to, gdy kobieta podchodzi blisko i pada przed Nim prosząc „Panie, dopomóż mi”. Odpowiedź jest upokarzająca: „Niedobrze jest zabierać chleb dzieciom i rzucać psom”. Już samo zestawienie dziecko – pies upokarza. Słowo „rzucić chleb psu” dodatkowo rani kobietę. Ona jednak nie patrzy na upokorzenie, choć musi je boleśnie odbierać. Wręcz przeciwnie, uznaje je i przyjmuje. Jak pies woła: „Tak Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów”. Żebrze o okruszynę chleba, nie dla siebie, dla córki. Oto miłość matki gotowej na największe upokorzenie, byle córka wróciła do zdrowia.
Jezus nagradza pokorną postawę matki – córce daje zdrowie, a kobietę chwali za wiarę. Piotrowi powiedział: „Czemuś zwątpił małej wiary”. Pogańskiej kobiecie zaś mówi: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara”. Przejście przez upokorzenie ubogaciło kobietę i jej rodzinę.
Jezus zaprogramował to upokorzenie – a był i jest Pedagogiem najdoskonalszym. Uczynił to jednak w imię wielkiej miłości do tej kobiety, chcąc ją ubogacić.
W rozmowach z ludźmi spotkałem wielu, którzy przegrali nawet życie, tylko dlatego, że nie umieli zachować godności w upokorzeniu. Nikt ich tego nie nauczył. Upokorzenie jest bolesne, sięga serca. Upokorzenie może człowieka zniszczyć, wrzucić w czeluść stresów i kompleksów. Z tego punktu widzenia zastrzeżenia co do stosowania upokorzenia w wychowaniu w dużej mierze są słuszne. Skoro jednak nie można przejść przez życie bez upokorzenia, lepiej w okresie wychowania przyjąć mądrze podaną szczepionkę, która uodporni na nie, a nie zniszczy.
Mądry pedagog winien się uczyć trudnej sztuki upokorzenia ucznia, w duchu prawdziwej troski o jego dobro, u samego Chrystusa. Sam zresztą musi wcześniej tę szczepionkę na sobie wypróbować. Uczynił to również Chrystus w straszliwy sposób upokorzony w Wielkim Tygodniu.
Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 33/93, 20 Niedziela zwykła, Iz 56,1.6-7; Ps 67,2-3.5.8; Rz 11,13-15.29-32; Mt 15,21-28