Charyzmat jedności, charyzmat Europy
Szanowny Panie Prezydencie. Eminencjo, Czcigodny Księże Kardynale Prymasie. Ekscelencjo, Czcigodny Księże Arcybiskupie. Czcigodni Księża Biskupi. Drodzy Przedstawiciele Religijni i Świeccy. Czcigodni Goście.
Temat, który mi powierzono brzmi: „Charyzmat jedności, charyzmat Europy”. Zestawienie, które może zaskakiwać, ale jest logiczne, jeśli patrzy się na Europę właśnie z punktu widzenia jej jedności. Analogia ta nie jest zbyt łatwa do wyjaśnienia, ale z pomocą Ducha Świętego, podejmę się tego mimo wszystko.
Europa w swojej historii
Europa i jej jedność.
Przede wszystkim nie można nie pamiętać, chociażby pobieżnie, jak kształtowała się historia naszego kontynentu ukazana w podręcznikach szkolnych.
Cofając się w czasie, widzimy początki Europy już w Świętym Imperium Rzymskim. Potem, na przestrzeni wieków, pogłębia się postrzeganie tego czym jest Europa, a jednocześnie, poszerzają się jej granice: świadomość europejska kiełkuje w niewielkiej Grecji, ale rozprzestrzenia się i definiuje swój zasięg od Atlantyku aż po Ural. Dzieje się tak dzięki przenikaniu wpływów chrześcijaństwa zaszczepiającego w ludach „geograficznej” Europy wartości religijne, które, kształtując później wartości obywatelskie, społeczne i polityczne, budują Europę kultury. A to wszystko odbywa się bez naruszenia odrębnej tożsamości miast i tożsamości narodowych, które dotąd formowały się stopniowo.
Na tym szlaku Europa coraz bardziej przypominała siebie. Jednak nie odbywało się to bezboleśnie.
Wystarczy pomyśleć o dramatycznym zmieszaniu kultury greckiej z tak zwaną „barbarzyńską”; o fenomenie ewangelizacji; o napływie judaizmu; o wewnętrznych dylematach chrześcijaństwa ze względu na trudność pogodzenia idei władzy świeckiej z duchową; o erupcji państw narodowych; o zerwaniu ze wschodnim chrześcijaństwem. Pozostaje tylko dodać wojny religijne XVII wieku i sekularyzację.
W ten sposób Europa jawi nam się jako teatr odwiecznych walk, a w XX wieku nawet jako punkt wyjścia do dwóch wojen światowych.
Jak widzi to papież
Ale czy to już wszystko co możemy myśleć o Europie?
Ojciec Święty Jan Paweł II, komentując zbyt laickie interpretacje, stwierdził: „Europa (…) została rozlegle i głęboko przeniknięta chrześcijaństwem. Stanowi ono element centralny i decydujący w złożonej historii kontynentu, który konsolidował się na gruncie dziedzictwa klasycznego i zróżnicowanego wkładu etniczno kulturalnego, którego strumienie przeplatały się przez wieki.
(…) Wiara chrześcijańska modelowała kulturę Europy wrastając w jej historię, a (…) chrześcijaństwo stało się religią Europejczyków. Jego wpływ pozostał zauważalny również współcześnie, pomimo silnego i popularnego zjawiska sekularyzacji.
Kościół (…) jako strażnik Ewangelii, promował te wartości, które sprawiły, że kultura europejska została powszechnie doceniona. To dziedzictwo nie może zostać roztrwonione. Przeciwnie, nowej Europie trzeba pomóc wzrastać poprzez ożywienie korzeni chrześcijańskich które ją stworzyły”.
Oto refleksja Ojca Świętego dotycząca Europy.
Działanie Boga w historii
W obliczu tej sytuacji należy wyciągnąć jeden wniosek: jeżeli papież powiedział tak o Europie, to mógł to zrobić dlatego, że pomimo wszelkich ciemnych stron dziejów, którym nie da się zaprzeczyć, Bóg, Pan historii, podążał za nią zawsze ze swoją miłością, obdarowując ją rozwiązaniami, impulsami, wskazówkami, które sprawiały, że wzrastała. Być może zawdzięczamy to również odwiecznemu ciężarowi krzyża znoszonego przez Europejczyków po chrześcijańsku.
Bo tak właśnie było. Jeśli dobrze się przyjrzymy, to zobaczymy, że wiele darów na przestrzeni wieków Europa zawdzięcza Kościołowi, nie tylko poprzez przedstawicieli jego hierarchii, ale i poprzez utożsamiających się z nią reprezentantów maryjnej i charyzmatycznej strony wiary. Pan dał bowiem Europie wielu świętych z ich cudownymi i wyjątkowymi charyzmatami.
Wystarczy pomyśleć o świętych obwołanych patronami Europy. Patroni, czyli jej założyciele, którzy umieli interweniować w kluczowych momentach historii wznosząc filary i nadając kształt obliczu tej, którą obecnie nazywamy Europą.
I tak, na przełomie V i VI wieku Benedykt z Nursji tworzy sieć ośrodków duchowych, ekonomicznych i kulturalnych, wokół których ma miejsce duchowe i jednocześnie społeczne odrodzenie Europy.
Dalej należałoby dodać działalność braci Cyryla i Metodego na wschodzie, którzy w IX wieku wymyślają alfabet dla ludów słowiańskich, włączając je tym samym głębiej we wspólnotę kościelną i społeczną, i ocalając jednocześnie ich tożsamość kulturową. W ten sposób stosują w praktyce chrześcijański model opierający się na zasadzie jedności w różnorodności, który należy do DNA Europy.
Następnie, w momencie, w którym Europa zdawała się zgubić poczucie jedności duchowej, Brygida Szwedzka i Katarzyna ze Sieny zwracają się do możnych swoich czasów z ramienia władzy miłości, i przypominają o prawdziwym celu służby sprawiedliwości.
Przypominamy sobie również Franciszka z Asyżu, który poprzez swoją wielką rewolucję ewangeliczną skierowaną na prawdziwe wartości, wpłynął z pewnością na Europę. Podobnie Teresa z Avila, Ignacy z Loyoli, Franciszek Salezy….
Dzięki współczesnej nam Edith Stein widzimy z kolei jak świętość schodzi do głębin wojennego piekła przetaczającego się przez Europę, łącząc w osobistej ofierze podwójną wierność: swojemu narodowi i swojej wierze. Umiera jako chrześcijańska zakonnica; ale umiera też, ponieważ jest Żydówką. Kładzie tym samym kamień węgielny pod dom europejski, który mogą budować wszystkie religie.
Świętość leży u korzeni Europy: i chodzi tu nie tylko o Europę, którą stworzyła nam historia, ale także o tę, którą my dzisiaj konstruujemy, o czym świadczą niektóre postacie ojców zjednoczonej Europy: Robert Schuman, Alcide De Gasperi i nieskazitelny Adenauer. Dla pierwszych dwóch rozpoczął się już proces kanonizacyjny, który dowodzi pełni świętości nie tylko ze względu na cnoty religijne, ale również te obywatelskie, wymagane w zawodzie polityka.
Dzisiaj państwa europejskie jednoczą się
Obecnie widzimy jak państwa europejskie jednoczą się zgodnie ze znakiem czasów, który proklamuje wszelką jedność. Ten swego rodzaju fenomen europejski wymaga szczególnej uwagi ze względu na nowe wyzwania. Europie politycznej, ekonomicznej, Europie wspólnej waluty, nie może bowiem zabraknąć uzupełnienia: „Europa ducha”, które jest marzeniem papieża wyrażonym podczas jego ostatniej pielgrzymki do Hiszpanii.
Tak być musi, ponieważ bez żywej i silnej duszy, nie da się, ani nie można będzie zachować jedności Europy.
Zło Europy
Ponad wszystko potrzeba nam duszy.
Biskupi naszego kontynentu przeanalizowali aktualną sytuację Europy w czasie dwóch specjalnych synodów, w jednym z nich uczestniczyłam również ja.
Jako że nikt i nic lepiej niż oko i serce Duszpasterzy chrześcijan europejskich nie mógłby tego dostrzec, duchowni dyskutowali nad tym, czego brakuje dzisiejszej Europie. Poddano analizie współczesne zło, nie zapominając jednak i o dobru.
Wielu biskupów zasygnalizowało poważne zagubienie pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego i, w konsekwencji, stawianie w centrum rzeczywistości człowieka zamiast Boga; stąd z kolei rozpowszechnianie się indywidualizmu; poczucie osamotnienia, zanikanie solidarności, wygasanie powołań kapłańskich, religijnych, i, co kluczowe, wzrost ogólnej obojętności etycznej mającej konsekwencje godne potępienia. Jedną z nich jest wyłanianie się kultury sprzecznej z Ewangelią.
Jednocześnie da się zauważyć jak można znajdować, i jak rzeczywiście znajduje się środki zwalczające takie i inne przejawy zła. Od jakiegoś czasu, przy instytucji Kościoła i w głębokiej z nim wspólnocie, rozkwitają różnorodne nowe jednostki duchowe skierowane na powszechne dobro, a w szczególności na dobro Europy.
Ruchy kościelne
Dotyczy to dziesiątek ruchów kościelnych i nowych wspólnot powstałych w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku, które teraz, niczym liczne sieci, jednoczą ze sobą narody, kultury i odmienności: jako znak, że począwszy od naszego kontynentu świat mógłby stać się wspólną ojczyzną narodów. W ramach tych organizacji w zasadzie już nią jest, nawet jeśli na razie tylko na etapie laboratorium.
To ruchy godne dużego szacunku, gdyż nie są efektem ludzkiego projektowania, lecz owocem charyzmatów Ducha Świętego, który lepiej niż jakikolwiek mężczyzna czy jakakolwiek kobieta na tej ziemi zna problemy naszej planety i pragnie współpracować przy ich rozwiązaniu.
To ruchy zdolne doprowadzić lud chrześcijański, często zsekularyzowany poprzez kontakt ze światem, do radykalizmu ewangelicznego, który ma zawsze moc nadać nowe oblicze ziemi.
Założone i składające się przeważnie z osób świeckich, ruchy te są nośnikiem szczerego i głębokiego zainteresowania życiem ludzkim. Promieniuje ono na obszar wartości obywatelskich, któremu proponuje się konkretne rozwiązania polityczne, ekonomiczne, itd.
Ruchy te, z których każdy podąża za własnym charyzmatem, skupiają się na realizowaniu miłości na wiele sposobów.
Jednym z takich ośrodków jest ruch Focolari rozproszony niemal na całym świecie. Ponieważ zrodził się on z daru Ducha Świętego, z charyzmatu jedności, wnosi tę jedność wszędzie do naszej epoki.
To właśnie dlatego ruch Focolari ma związek z ideą jedności, która nas tutaj interesuje.
Sekret jego powodzenia leży w nowym sposobie przewodnictwa, objętym przez niezliczone osoby, które, czerpiąc inspirację głównie z wartości chrześcijańskich – nie pomijając, a nawet uwydatniając podobne wartości obecne w innych wyznaniach i kulturach- próbują nieść temu światu jedność, braterstwo i pokój.
Chodzi tu o „duchowość jedności”, dotyczącą zarówno pojedynczych osób, jak i wspólnot. Można zrozumieć tę ideę, dowiadując się jak rozwijała się w czasie. Mamy rok 1943. Trwa druga wojna światowa. Trydent na północy Włoch przeżywa potężne bombardowania.
Jakieś dziewczyny, pośród których byłam i ja, widzą, jak między gruzami znikają te przedmioty lub osoby, które nadawały poniekąd sens ich życiu; dom, który miał być umeblowany zostaje zniszczony; założenie rodziny staje się nierealne, gdy narzeczony nie wraca z frontu; studia idą w zapomnienie, bo wojna uniemożliwia uczęszczanie na uniwersytet….
Lekcja, którą daje im Bóg w tych okolicznościach jest jasna: wszystko przemija. „Marność nad marnościami – wszystko marność”( por. Koh 1,2).
Bóg zaszczepia jednocześnie pytanie w ich sercach: „Ale czy istnieje taka wartość, której możemy oddać się całkowicie, i której nie zburzy żadna bomba?”
I od razu odpowiedź: „Tak, istnieje: jest nią Bóg”, Bóg, który jest Miłością.
To świeże objawienie Boga-Miłości sprawia, że dziewczyny nie posiadają się z radości. Ta prawda wrasta w nie tak głęboko, że mogą potwierdzić: „Wierzymy w miłość.”
I od tej pory czują się przygarnięte przez Jego miłość.
Również wcześniej wierzyły, że On istnieje, ale wydawał im się odległy, niedostępny.
Teraz wszystko się zmienia. Bóg, który jest Miłością, staje się im bliski, uobecnia się we wszystkich sytuacjach ich życia, wesołych i smutnych; wie o nich wszystko.
Decydują się uczynić Go sensem egzystencji.
Wybrać Boga, który jest Miłością na ideał życia to pierwsza zasada owej „duchowości jedności”.
Staje jednak przed nimi od razu pewne zadanie:
„Jeżeli Bóg, który jest Miłością staje się naszym nowym ideałem, to jak mamy postępować, żeby móc powiedzieć, że jest On dla nas naprawdę wszystkim?
To oczywiste: mamy Go kochać”.
Biegną w pośpiechu do schronów pośród wyjących syren, nie mogą wziąć ze sobą nic poza małą książeczką: Ewangelią.
To w niej – są tego pewne – odnalazły wskazówki jak kochać Boga.
Otwierają ją. I oto cud: słowa słyszane już wcześniej wiele razy, rozświetlają się pod działaniem charyzmatu, jakby podświetlał je jakiś płomień. Odczytują je na nowo i jakaś siła ponagla je natychmiast do działania.
Czytają na przykład: „miłuj swego bliźniego jak siebie samego” (por. Mt 19,19). Gdzie jest ów bliźni?
Jest tuż obok nich, w postaci tej staruszki, która za każdym razem dociera do schronu z wielkim trudem, ociągając się. Trzeba jej pomóc, podtrzymać ją.
Ewangelia zapewnia: „Proście, a będzie wam dane”(por. Mt 7,7; Łk 11,9).
Proszą w imieniu biednych, a dom za każdym razem zapełnia się wszelkimi darami Bożymi, przynoszonymi dla potrzebujących.
„Dawajcie, a będzie wam dane”( por. Łk 6,38), czytają jeszcze. Dają więc. Czy w domu jest tylko jedno jabłko? Dają je biednemu, który o nie prosi. I oto rano pojawia się cała torba, a następnie, gdy już i to rozdano, cała walizka.
Jezus obiecał, a teraz dotrzymuje słowa. Słowa Ewangelia wypełnia się więc: jest prawdziwa.
Żyć Ewangelią słowo po słowie, a w szczególności, żyć miłością ewangeliczną, to druga zasada ich duchowości.
Stwierdzenie, że Ewangelia niesie prawdę, dodaje im skrzydeł w niedawno podjętej wędrówce. Przekazują innym to, co wydarza się każdego dnia. A oni rozumieją, że Jezus żyje również dzisiaj.
Do tego stopnia, że wielu z nich chce nawet za Nim podążać.
Tymczasem wojna nadal trwa i z dnia na dzień można umrzeć.
„Czy istnieje – pytają się w takich momentach- takie słowo, na którym Jezusowi najbardziej zależy?” Chciałyby przywołać je tuż przed śmiercią.
W Ewangelii czytają: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja Was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (…) To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.” (por. J 15,12-13-17)
Żyją konsekwentnie nowym przykazaniem. Co więcej, wyrażają je w umowie, którą uznają za kamień milowy Ruchu. Mówią sobie wzajemnie: „Jestem gotowa za Ciebie umrzeć”; „Ja za ciebie”. Wszyscy za jednego.
I od tego momentu ich życie zmienia się: wkracza w nie nowy pokój, nowa radość, nowa siła.
Co się stało? Realizuje się między nimi to, o czym mówił Jezus: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam ja jestem pośród nich” (por. Mt 18,20). On sam stanął pośród nich.
Żyć wzajemną miłością, która prowadzi do obecności Jezusa pośród braci to trzecia zasada.
Oczywiście nie zawsze udaje im się tak żyć. Czasami nawet małe niedociągnięcia przyćmiewają blask jedności.
Ale nie poddają się.
Wiedzą, że Jezus cierpiał najbardziej wtedy, kiedy na krzyżu doświadczył odrzucenia przez Ojca, kiedy krzyczał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”( por. Mt 27,46).
Dotknięte Jego bólem, czują się zmobilizowane, aby za wzór swego życia przyjąć Jezusa w Jego osamotnieniu.
Odtąd odkrywają Jego oblicze wszędzie: w oschłości swojej duszy, w ciemności, w wątpliwościach; w samotnych, opuszczonych i zawiedzionych bliźnich; w najróżniejszych konfliktach rodzinnych; w rozłamach między generacjami czy między wspólnotami naszego Kościoła; w podziałach między Kościołami; w braku dialogu pomiędzy różnymi religiami lub pomiędzy wiernymi i niewierzącymi.
A cały ten ból, wszelkie rozłamy, nie przerażają ich. Przeciwnie, one kochają ukrytą w nich obecność porzuconego Chrystusa. I, podobnie jak Chrystus, który mimo odrzucenia przez Ojca oddał się na nowo w Jego ręce („Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” <por. Łk 23, 46>), odnajdują klucz do rozwiązania różnych sytuacji.
Kochać ukrzyżowanego i odrzuconego Jezusa to czwarta zasada.
We wzajemnej miłości, którą Jezus wzbudza między chrześcijanami, realizuje się także jedność głoszona przez Niego w modlitwie: „Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze we Mnie, a ja w Tobie (…)” (por. J 17,21). Doskonalą ją przyjmując codziennie Eucharystię, więź jedności.
Jedność to piąta zasada.
Do poprzednich ideałów „duchowości jedności” dodać należy Maryję, kochaną i naśladowaną jako Matkę jedności; Ducha Świętego, który łączy w jedno członki mistycznego Ciała; Kościół, postrzegany i przeżywany jako wspólnota.
Jedność daje rezultaty. „Aby wszyscy stanowili jedno,- mówi Jezus- aby świat uwierzył”(por. J 17,21)
I świat uwierzył. Świadczy o tym rozpowszechnianie się Ruchu na całej planecie.
Oto parę słów na temat „duchowości jedności” zweryfikowanej doświadczeniem 60 lat życia.
Już tutaj można znaleźć środki do walki z przejawami zła współczesnej Europy wspomnianymi wcześniej. Na przykład, czyż wybór Boga jako ideału, który wymaga „duchowości jedności” nie może naprawić wspomnianego wcześniej błędu postawienia człowieka w centrum?
A czy wzajemna miłość nie wystarczy, aby przeciwstawić się indywidualizmowi, poczuciu samotności, zanikaniu solidarności?
Czyż postanowienie o życiu według Ewangelii słowo po słowie nie pomaga przywrócić należnego miejsca wartościom moralnym?
Czy pojawiająca się kultura sprzeczna z Ewangelią, nie będzie mogła poczuć się wkrótce zdominowana przez nową, rozkwitającą kulturę, która już zaczęła kiełkować wśród chrześcijan, którzy poznali miłość i promieniują mądrością we wszystkich aspektach człowieczeństwa?
Duchowość wspólnoty
Podczas wielkiego Jubileuszu roku 2000, Jan Paweł II, w liście apostolskim Novo millennio ineunte, proponuje wszystkim katolikom o różnym zaangażowaniu, „duchowość wspólnoty” w celu uczynienia z całego Kościoła „ojczyzny i szkoły wspólnoty”.
Niewiele później, głównie w pięknych listach do „Kardynałów i Biskupów przyjaciół Ruchu Focolari”, daje się stwierdzić nadzwyczajne podobieństwo pomiędzy „duchowością wspólnoty” i „duchowością jedności” prowadzące nawet do konkluzji, że chodzi o to samo.
Rzeczywiście, w liście z 14 lutego 2001 Papież pisze:
„Tak przeżywana „duchowość jedności” i „wspólnoty”, która charakteryzuje wasz ruch….”.
Dlatego tytuł mojej wypowiedzi, który proponuję można też sformułować tak: „Duchowość wspólnoty, duchowość Europy”.
W innym liście, z 13 lutego 2003, Papież pokazuje jak „duchowość wspólnoty” może zostać wzbogacona poprzez zasady naszej duchowości:
„<Duchowość wspólnoty> dzieli się na różne elementy, które zanurzają swe korzenie w Ewangelii, a okazują się wzbogacane przez wkład, jaki w całą Wspólnotę chrześcijańską wnosi Ruch Focolari, zaangażowany w świadectwo „duchowości jedności”. Pośród wielu innych cnót tej działalności, chciałbym przy tej okazji przytoczyć ideę jedności jako „testamentu” pozostawionego przez Jezusa uczniom (por. J 17), tajemnicę ukrzyżowanego i odrzuconego Chrystusa jako drogi, aby tę jedność osiągnąć, celebrację Eucharystii jako więzi wspólnoty, działanie Ducha Świętego, który ożywia mistyczne Ciało Chrystusa i jednoczy Jego członki, obecności Maryi Dziewicy, Matki jedności, która prowadzi nas wszystkich do Chrystusa”.
Stąd, kiedy została opublikowana Novo millennio ineunte, można zrozumieć, jak wielka radość nas ogarnęła. Nasza duchowość, zarezerwowana dotąd dla członków jednego Ruchu, stawała się użyteczna, żeby nie powiedzieć potrzebna, całemu Kościołowi.
Duchowość ekumeniczna
Ale to nie wszystko. Papież postrzega naszą duchowość jako odpowiednią również dla chrześcijan innych Kościołów. Nazwał ją nawet: „duchowością ekumeniczną”. Definicja ta pojawiła się też na kongresie ekumenicznym w Graz, w Austrii, który zgromadził 10 000 osób.
Trafność tej definicji uzasadnia także fakt, że w naszym ruchu była ona realizowana z powodzeniem przez chrześcijan 350 kościołów, którzy do niego należą.
A pozostali? A co z wiernymi innych wyznań i z tymi, którzy nie identyfikują się z żadną religią, ale pozostają ludźmi dobrej woli?
W jaki sposób ta idea może służyć także im? Pokazują to dialogi, które istnieją w Ruchu Focolari.
Dialogi
Toczą się cztery dialogi ukierunkowane na jedność i wspólnotę, które aktywuje Ruch: ten obecny wewnątrz każdego Kościoła chrześcijańskiego; dialog ekumeniczny pomiędzy różnymi Kościołami, który pomaga odbudować jedność w ramach jednego Kościoła i ma na pewno pozytywny oddźwięk także w politycznej jedności europejskiej; dialog z osobami innych religii: muzułmanami, żydami, buddystami, hindusami, siksami itd. Ten dialog jest wykonalny dzięki tak zwanej „złotej zasadzie”, obecnej w Świętych Księgach największych religii tej ziemi, która mówi: „Jak chcecie, żeby inni wam czynili, podobnie wy im czyńcie” (por. Łk 6,31). Złota zasada zaprasza wszystkich do miłości. W ten sposób, jeśli my kochamy jako chrześcijanie, jeśli kochają wyznawcy innych religii, to właśnie jest wzajemna miłość, z której rozkwita braterstwo i pewna wspólnota również z nimi.
Wreszcie, dialog z naszymi braćmi z innych kultur, którzy nie wyznają wprawdzie żadnej religii, ale mają wyryte w DNA swojej duszy ponaglenie do miłości. Oto cztery dialogi niezbędne dzisiaj także w Europie ze względu na fale imigracyjne i intensywną wymianę związaną z globalizacją.
Szanowny Panie Prezydencie. Eminencjo, Czcigodny Księże Kardynale Prymasie. Ekscelencjo, Czcigodny Księże Arcybiskupie. Czcigodni Księża Biskupi. Drodzy Przedstawiciele Religijni i Świeccy. Czcigodni Goście. Dziękuję za skupienie i uwagę.
Niech Pan Bóg i Maryja Królowa Polski obdarzą wszystkich Polaków łaską uczestniczenia w jedności europejskiej, dając się porwać „duchowości wspólnoty” tak jak pragnie tego i zachęca Ojciec Święty, Polak.
Chiara Lubich, tłumaczenie Agnieszka Drzewiecka.
Źródło tekstu: www.euroforum.pl