Rozmowa z Bogiem?

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Modlitwa, Rozmowa z Bogiem

1. Amplituda

WSTĘP

Od dziecka jesteśmy uczeni, że modlitwa to rozmowa z Bogiem. Ale warto zapytać – skąd wiem, że to właśnie Boga słyszę na modlitwie? Jak się o tym przekonać?[1]

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – amplituda. Zadanie jest następujące: wymyślamy amplitudę – jak w programie do nagrywania muzyki i jej odtwarzania – głosu Boga oraz wskazujemy na tej amplitudzie cechy charakterystyczne wskazujące na to, że jest to głos właśnie Boga. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PUENTA

Skąd mogę wiedzieć, że to przychodzi od Boga, a nie ode mnie samego? Zacznijmy od wyliczenia sytuacji, kiedy to, co usłyszałem na modlitwie, na pewno od Pana Boga nie pochodzi.

Na przykład kogoś w czasie modlitwy mogą ogarnąć marzenia, jak to słodko będzie odegrać się na koledze za doznaną krzywdę. Ktoś inny nabrał pewności, że sam Pan Bóg błogosławi jego związek z osobą rozwiedzioną — i idzie przed Najświętszy Sakrament, żeby potwierdzić tę swoją pewność. Gdybym kiedykolwiek usłyszał na modlitwie boskie pozwolenie na odejście od jakiegoś Bożego przykazania, powinienem z góry wiedzieć, że nie może ono pochodzić od Boga.

Mistrzowie życia duchowego podkreślają, że prawdę o naszej modlitwie mogą odzwierciedlać nasze złe nastawienia duchowe i wówczas modlitwa rzeczywiście może być tylko rozmową z samym sobą. Faryzeusz, który dziękował Bogu za to, że nie jest jak ten celnik, mógł nawet „usłyszeć” w duchu Bożą aprobatę dla siebie — płynęła ona jednak nie od Boga, tylko z jego fałszywych wyobrażeń o Bogu.

Bardzo to wątpliwe, żeby Bóg przemawiał do człowieka, którego sercem zawładnęła chciwość, rozpusta, nienawiść, pycha, duch potępiania innych itp. Podczas modlitwy takiego człowieka jedynie wezwania do nawrócenia i opamiętania mogą pochodzić naprawdę od Boga. Na podobieństwo Mojżesza, który zdjął sandały z nóg — pisał Ewagriusz z Pontu — „musisz uwolnić się od wszelkiej namiętnej myśli: przecież chcesz zbliżyć się do Tego, który jest ponad wszelką myślą i zmysłami!”. Na przykład, musisz uwolnić się od wszelkiej myśli oskarżającej bliźniego — kontynuuje ten wielki starożytny nauczyciel modlitwy — „abyś nie zniszczył tego, co budujesz, czyniąc swą modlitwę odrażającą”.

Muszę być prawdomówny — tłumaczył Cyprian Norwid Konstancji Górskiej — bo „jakże u licha mógłbym się modlić, łżąc od rana do wieczora?”. Słowem, jeśli jestem opanowany złymi namiętnościami czy nawykami, to nawet gdybym słyszał na modlitwie Boże pouczenia, raczej należy wątpić, czy naprawdę od Boga one płyną. Chyba że — powtarzam — są to wezwania do nawrócenia i opamiętania.

W tym momencie możliwe jest nieporozumienie. Niekiedy przecież namiętności czy niepokoje odzywają się w nas jedynie w postaci pokusy. Otóż nie tylko nie niweczą one sensu modlitwy, ale właśnie o nią wołają. Modlitwa w takim momencie może być największym dla nas ratunkiem.

Choćby ogarnęła mnie cała nawałnica np. myśli bluźnierczych, to moje pokorne trwanie przed Bogiem jest najlepszą odpowiedzią na te pokusy. Jeśli zaś usłyszę wtedy słodki szept Pana Jezusa: „Pokój tobie!” albo: „Trwaj przy Mnie, boś taki utrudzony i obciążony, a Ja cię pokrzepię” — nie miałbym wątpliwości, że jest to naprawdę słowo Pana Jezusa.

Otóż wiara podpowiada nam trzy kryteria, dzięki którym możemy się upewnić, że nie mylimy się, słysząc w sobie głos samego Boga.

Po pierwsze, głos ten jest ewidentnie zgodny z Pismem Świętym, czasem nawet przychodzi do nas w postaci konkretnego zdania z Ewangelii, psalmów lub listów apostolskich.

Po wtóre, usłyszane w duchu słowa w pełni harmonizują z nauką Kościoła.

Po trzecie, wolno nam spodziewać się, że idąc za tym, co wtedy słyszymy, wybieramy „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22n.).

Nie bójmy się jednak zapytać wyraźnie: Może jednak się wtedy mylimy? Może jest tak, że my słyszymy w sobie Bożą podpowiedź, radę, przestrogę, pociechę itp., a ona w nas powstała w wyniku działania mechanizmów naturalnych?

Na pytanie to odpowiem pytaniem: A jeśli nawet jakieś dobro pojawiło się w nas w sposób dający się wytłumaczyć naturalnie, to czyżby z tego wynikało, że nie pochodzi ono od Boga? Zobaczmy to na konkretnym przykładzie. Dziecko rodzi się z miłości swoich rodziców, ale czy znaczy to, że nie zostało ono stworzone przez Boga albo że nie jest darem Bożym dla swoich rodziców?

Podobnie jest z modlitwą, która rozjaśnia — zgodnie z podanymi wyżej trzema kryteriami — nasze duchowe drogi. Jeżeli dzięki tej modlitwie zaczynam radzić sobie z różnymi ciemnymi lękami, urazami czy namiętnościami, jeśli uczę się mądrze znosić zło, które mnie przerasta, jeśli zaczynam dostrzegać dobre wyjścia z trudnej sytuacji, których dotychczas nie zauważałem — to czy mogę wątpić, że pierwszym autorem tej błogosławionej zmiany jest sam Pan Bóg?

2. Jeśli nie słowa, to co?

WSTĘP

Na koniec jeszcze raz przypomnę, że spotkanie z Bogiem czasem nie potrzebuje żadnych słów.

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – nowe funkcje WINAMPA. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jeśli modlitwa nie potrzebuje słów, to czego właściwie może potrzebować? Odpowiedzi ujmujemy w postaci „nowych funkcji” programu. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PUENTA

Na koniec jeszcze raz przypomnę, że spotkanie z Bogiem czasem nie potrzebuje żadnych słów. Prawdziwą modlitwą jest zwyczajne trwanie przed Bogiem, kiedy próbuję się w Nim zanurzyć. W obecności Bożej można się wtedy „wykąpać”, człowiek wychodzi z takiej modlitwy czystszy, napełniony radością życia i dziękczynieniem.

Ktoś mi się zwierzył, że kiedy klęka przed Najświętszym Sakramentem, to wystawia się na działanie Pana Jezusa, bo On jest jakby słońcem, w którego promieniach można się duchowo opalać. Uświadomiłem sobie wtedy: faktycznie, przecież monstrancja zazwyczaj ma kształt słońca!

Promotorka nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusa, święta Maria Małgorzata Alacoque, doszła do szczytów kontemplacji, bo umiała zastosować się do mądrej rady swej mistrzyni z nowicjatu. Zwierzyła się jej, że nie umie się modlić, na to jej mistrzyni powiedziała:

Modlitwa to coś bardzo prostego. Idź i stań przed Panem Jezusem i pomyśl sobie, że jesteś płótnem, które przyszło do Boskiego Malarza. Bądź tylko cierpliwa i miej kochające serce, a On to płótno będzie oczyszczał i będzie malował na nim swój wizerunek.

[1] Tekst źródłowy: Jacek Salij OP, Czy naprawdę rozmawiam z Bogiem? W drodze nr 4 (344) 2002.