Adoracja
Na pewno słyszałeś wiele razy słyszałeś, jak twoi przyjaciele mówili o „wyjściu na adorację”. Tak spędzony czas przynosi same duchowe korzyści. Być może jednak wciąż nie wiesz o czym mowa i nigdy nie byłeś na adoracji. Jest wiele osób, które nigdy miały możliwości uczestniczyć w niej z różnych powodów. Ten tekst jest skierowany właśnie do was.
Czym jest adoracja?
Kiedy katolicy mówią, że „idą na adorację”, chodzi oczywiście o adorację eucharystyczną. Jak wygląda taka modlitwa? Przeistoczona hostia jest umieszczona w monstrancji na ołtarzu. Wokół klęczą lub stoją wierni i wpatrują się w nią. Trwa cicha modlitwa, czasem tylko przerywana jest śpiewem. W adoracji najbardziej chodzi o to, aby wszyscy mogli widzieć Chrystusa i modlić się w Jego obecności.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o niej tak: „Adoracja jest zasadniczą postawą człowieka, który uznaje się za stworzenie przed swoim Stwórcą. Wysławia wielkość Pana, który nas stworzył, oraz wszechmoc Zbawiciela, który wyzwala nas od zła. Jest uniżeniem się ducha przed „Królem chwały” (Ps 24, 9-10) i pełnym czci milczeniem przed Bogiem, który jest „zawsze większy”. Adoracja trzykroć świętego i miłowanego ponad wszystko Boga napełnia nas pokorą oraz nadaje pewność naszym błaganiom. (KKK, 2628)
Możemy okazać nasza modlitwę Bogu na wiele sposobów, ale w adoracji eucharystycznej poświęcamy czas spędzając go z Chrystusem prawdziwie obecnym wśród nas.
Kiedy i gdzie odbywają się adoracje?
Kiedy tylko chcesz w większości kościołów. Sprawdź, czy w twojej parafii odbywają się regularne adoracje. Wiele parafii ma tzw. adorację wieczystą i oznacza to, że adoracja trwa w specjalnie przygotowanej kaplicy przez cały czas, gdy kościół jest otwarty. Warunek jest jeden – Chrystus w monstrancji nie może pozostać sam, musi przy Nim być przynajmniej jedna osoba. Dlatego najczęściej takie formy można spotkać przy parafiach zakonnych lub takich, gdzie żyją siostry zakonne. Nie musisz zapisywać się na adorację. Jezus daje Ci się cały i jesteś podczas niej zawsze mile widziany. Możesz też poprosić księdza w swojej parafii, aby wystawił Najświętszy Sakrament do adoracji. Kapłani bardzo rzadko odmawiają wiernym tej pięknej modlitwy.
Jak się zachować podczas adoracji?
Przed Najświętszym Sakramentem powinieneś zawsze uklęknąć lub się skłonić. To wyraz twojego szacunku, gdy stajesz przed samym Bogiem. Staraj się zawsze dostosować modlitwę do panującej w kaplicy atmosfery zadumy. Jeśli adoracja jest w ciszy, staraj się nie modlić na głos. Bóg słyszy głos twojego serca w każdej sytuacji. Ale możesz też spotkać się z tzw. Uwielbieniem podczas adoracji, gdy najczęściej modlitwę animuje prowadzący, a jej częścią są pieśni uwielbiające Boga. Staraj się znaleźć zawsze adorację, która odpowiada pragnieniom twojej duszy. Gdy klęczenie staje się niewygodne możesz zmienić pozycję: wstać, usiąść. Postawa jest nieodpowiednia tylko wtedy, gdy rozprasza ciebie lub osoby, z którymi się modlisz. Najważniejsze jest skupienie uwagi na obecności Jezusa w monstrancji. Twoja postawa, gesty i myśli muszą być częścią modlitwy. Nie musisz nawet nic mówić: wystarczy patrzeć na Chrystusa, który jest tutaj dla ciebie.
8 propozycji, jak modlić się w czasie adoracji:
- czytaj fragmenty duchowych lektur i módl się nimi
- proś o wstawiennictwo, łaskę modlitwy
- spisuj myśli i modlitwy w dzienniku, prowadź dialog z Bogiem
- módl się spontanicznie, nie narzucaj sobie niczego, otwórz serce
- proś świętych, aby przyszli ci z pomocą, gdy nie możesz się skupić
- czytaj Pismo Święte i rozważaj nawet jedno słowo
- medytuj, staraj się nie myśleć o wszystkim, co zaprząta ci głowę i skup się na Jezusie
- milcz i patrz, wystarczy byś był
Co święci mówią o adoracji?
– Kiedy tylko przychodzę do kaplicy, ofiarowuje siebie w obecności naszego Boga i mówię do Niego: „Panie, jestem tutaj. Powiedz mi, co chciałbyś abym zrobiła?”. I wtedy, mówię Bogu wszystko co leży mi na sercu. Mówię mu o moich przykrościach, radościach i słucham. Jeśli słuchasz, Bóg będzie do ciebie również mówił. Do dobrego Boga musisz zarówno mówić i słuchać. Bóg zawsze odpowiada, kiedy kierujesz się do Niego w jasny i prosty sposób” – Św. Katarzyna Labourē.
– Czas jaki spędzasz z Jezusem w Najświętszym Sakramencie jest najlepszym czasem jaki spędzisz na ziemi. Każda chwila jaką z Nim spędzisz będzie pogłębiała waszą relację i sprawi, że twoja dusza będzie stawała się wspanialsza i piękniejsza, to przyniesie pokój całej ziemi” – Św. Matka Teresa z Kalkuty
– Kiedy podczas adoracji odmawiałam Święty Boże kilkakrotnie, wtem ogarnęła mnie żywsza obecność Boża i zostałam w duchu porwana przed majestat Boży. I ujrzałam, jak oddają chwałę Bogu aniołowie i święci Pańscy. Tak wielka jest ta chwała Boża, że nie chcę się kusić opisywać, bo nie podołam, a przez to – aby dusze nie myślały, że to już wszystko, com napisała – Św. Siostra Faustyna
Źródło tekstu: www.deon.pl
Choć klęczenie przed Jezusem w monstrancji przez kilkanaście minut może wydawać się nudne, to zapewniamy, że bardzo warto. Oto poradnik, który pomoże ci dobrze przeżyć ten moment.
Po raz pierwszy odwiedziłam Najświętszy Sakrament kiedy miałam osiem lat. Zrobiłam to podczas przygotowań do mojej Pierwszej Komunii Świętej. Siostra, która nas przygotowywała, powiedziała z pełnym przekonaniem, że wewnątrz tabernakulum są drzwi do Nieba.
W wieku ośmiu lat wzięłam te słowa bardzo dosłownie, myślałam, że kiedy otworzę te malutkie drzwi, przejdę do cudownego świata, do Nieba. Wyobraźcie sobie moje rozczarowanie kiedy zobaczyłam zamknięte Tabernakulum, którego nie sposób otworzyć. Nic z tego wszystkiego nie rozumiałam.
Takie sytuacje nie zdarzają się tylko w bardzo młodym wieku. Próba zrozumienia, że kawałek chleba jest ciałem Chrystusa nie jest łatwe. To fakt, który wprawia w osłupienie.
Jeśli adorowanie Najświętszego Sakramentu nie jest naszym nawykiem, to szybko może się nam znudzić. Wejdziemy wtedy na chwilę do kościoła, uklękniemy, ale poirytowani tym, że po prostu nic się nie dzieje, zrobimy szybki znak krzyża u wyjdziemy.
Zapewniam was, że spędzalibyśmy całe dnie na kolanach przed ołtarzem, jeśli tylko rozumielibyśmy łaskę, jaką daje adoracja. Adorowanie Najświętszego Sakramentu jest też towarzyszeniem Jezusowi, podczas Jego poświęcenia dla ludzkości.
Święta Małgorzata Alacoque zanotowała słowa Jezusa:
„A każdej nocy z czwartku na piątek pozwolę ci odczuć ten sam śmiertelny smutek, jakiego ja doświadczyłem w ogrodzie oliwnym”.
Oto przewodnik, który pozwoli wam dobrze przeżyć chwile, które spędzicie adorując Najświętszy Sakrament.
Co zrobić zaraz po przyjściu – przyjdź w ciszy i skupieniu do kościoła lub na nabożeństwo przed Najświętszym Sakramentem. Uklęknij przed Nim i zrób znak Krzyża. Pamiętaj, że to Bóg jest obecny w tym kawałku chleba.
Pomódl się słowami tej modlitwy– po tym, jak usiądziesz w ławce, uklęknij i odmów modlitwę, która przygotuje twoje serce. Może być to modlitwa własnymi słowami lub zaczerpnięta z modlitewnika. My polecamy tę poniższą:
O mój Jezu w Hostii skryty, Na kolanach wielbię Cię. W postać chleba Tyś spowity, Bóstwo Twoje kryje się. Ty Co rządzisz całym światem, Me zbawienie w ręku masz; Tu przed Twoim Majestatem Aniołowie kryją twarz. O światłości przysłoniona, Rzuć mi Twój promienny blask. O dobroci nieskończona, Otwórz dla nas skarby łask. Chlebie życia przeobfity, Nasyć duszy mojej głód. Boski ogniu tu zakryty, Rozgrzej serca mego chłód. Jezu, Tyś jest Zbawicielem, Ustrzeż mnie od zgubnych dróg. Bądź mi siłą i weselem. Boś w tej Hostii żywy Bóg. Dla miłości Matki Twojej Racz wysłuchać prośbę mą: Bądź miłością duszy mojej, Nie gardź moją cichą łzą.
Duchowe czytanie i kontemplacja – możesz wybrać fragment Ewangelii lub coś ze swojego modlitewnika. Zastanów się nad tym. Po tej refleksji, pozostań w ciszy i rozmyślaj na temat tego, co właśnie przeczytałeś. To bardzo ważne, że próbujesz wyciszyć swój umysł i serce a odrzucić rozpraszające myśli i wysłuchać tego, co Bóg do ciebie mówi. Mówi się, że „cisza pomaga duszy usłyszeć więcej”. Kiedy czytasz fragment Ewangelii, wyobraź sobie tę scenę i pomyśl o tym, jest napisane na kartach Biblii. Pomyśl też o twoich uczuciach i myślach, które budzą się w twoim sercu.
Pisz – to bardzo użyteczny zwyczaj. Możesz prowadzić dziennik przeznaczony specjalnie dla chwile przed Najświętszym Sakramentem, w którym będziesz spisywać swoje refleksje o tym co poczułeś i pomyślałeś. To pomoże twojej pamięci oraz życiu duchowemu. Przypomni o momentach, w których doświadczyłeś działania Boga i pozwoli uporządkować to wszystko, co działo się w twojej głowie. Kiedy masz trudny czas, będziesz mieć możliwość powrotu do spotkań z Panem, które cię umocnią.
Módl się – po refleksji odmów różaniec, odpraw Drogę Krzyżową, pomódl się swoimi słowami.
Odmów Koronkę do Bożego Miłosierdzia i przyjmij Komunię duchową– w obecności odsłoniętego Najświętszego Sakramentu, możesz przyjąć Go w swoim sercu w czasie tak zwanej Komunii . Więcej o Komunii duchowej przeczytasz TUTAJ. Tak pisał o niej papież Benedykt XVI:
„Nawet wtedy, kiedy nie jest możliwe przystąpienie do sakramentalnej Komunii, uczestnictwo we Mszy św. pozostaje konieczne, ważne, znaczące i owocne. W tej sytuacji dobrze jest żywić pragnienie pełnego zjednoczenia z Chrystusem, za pomocą, na przykład, praktyki Komunii duchowej, przypomnianej przez Jana Pawła II i polecanej przez świętych mistrzów życia duchowego”. (Sacramentum caritatis 55)
Po przyjęciu Komunii w ten sposób możesz odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia.
Zakończ słowami: Jezu mój! wierzę, że jesteś obecny w Najświętszym Sakramencie. Miłuję Cię nade wszystko i pragnę Cię posiadać w duszy mojej. Ponieważ teraz nie mogę Cię przyjąć sakramentalnie, przyjdź przynajmniej duchowo do serca mojego. Obejmuję Cię jakobyś już do mnie przyszedł i cały z Tobą się łączę, nie dozwól, abym się miał oddalić od Ciebie. Amen.
Odmów modlitwę końcową– na sam koniec możesz pomodlić się znów swoimi słowami, podziękować za to, że otrzymałeś łaski od Boga. Podziękuj za to, pamiętaj w modlitwie o tych, którzy prosili cię o pomoc. Zakończ adorację słowami:
Niech będzie Bóg uwielbiony!
Niech będzie uwielbione święte Imię Jego!
Niech będzie uwielbiony Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek!
Niech będzie uwielbione Imię Jezusowe.
Niech będzie uwielbione Najświętsze Serce Jezusowe!
Niech będzie uwielbiona Najświętsza Krew Jezusowa!
Niech będzie uwielbiony Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie Ołtarza!
Niech będzie uwielbiony Duch Święty Pocieszyciel!
Niech będzie pochwalona Bogarodzica, Najświętsza Panna Maryja!
Niech będzie pochwalone jej święte i Niepokalane Poczęcie!
Niech będzie pochwalone imię Maryi, Dziewicy i Matki!
Niech będzie pochwalony św. Józef, Jej przeczysty Oblubieniec!
Niech będzie uwielbiony Bóg w swoich Aniołach i w swoich świętych!
Źródło tekstu: www.deon.pl
ADORACJA — MODLITWA OBECNOŚCI
Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Wiemy z potocznego doświadczenia, co to znaczy być obecnym lub nieobecnym. Mówimy, że ktoś przebywa tu wprawdzie fizycznie, ale duchem jest zupełnie nieobecny, albo że ktoś jest wprawdzie daleko, ale za to jest „obecny myślami”. Bóg w Najświętszym Sakramencie jest w sposób niepojęty obecny — cały skierowany ku temu, kto do Niego przychodzi. W kawałku chleba skupia się miłość Ojca, Syna i Ducha Świętego: „Oto moje Ciało za was wydane, oto moja Krew za was wylana” (por. Łk 22,19-20). To nie jest obecność kogoś, kto obserwuje, pozostając na zewnątrz. To jest pełna współczucia obecność kogoś, kto „wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8,17).
Pismo Święte porównuje miłość Bożą do pełnej uwagi, oddania i zachwytu miłości matki wobec niemowlęcia: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49,15) „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie” (Iz 54,10). Miłość Boża jest w nieporównanie większym stopniu bezinteresowna niż miłość matki. Przypowieści o zagubionej owcy i o synu marnotrawnym wprowadzają pojęcie Boga miłosiernego, który najbardziej kocha największego grzesznika. Chrystus idzie najdalej, gdy objawia, że utożsamia się z najbiedniejszymi. Mówi, odnosząc te słowa do siebie: „Bo byłem głodny, byłem spragniony, byłem nagi, byłem w więzieniu, byłem chory, byłem przybyszem” (por. Mt 25,35-45). To miłość posunięta „do końca” (J 13,1), do stania się Eucharystią.
Wobec tak niepojętej tajemnicy najlepszą rzeczą, jaką można zrobić w czasie adoracji, jest poddanie się promieniowaniu tej obecności, otwieranie się na nią. Przyzwolenie w sposób jak najbardziej bierny, by ona działała, nie my. Monstrancje najczęściej mają kształt słońca. Hostię otaczają złociste promienie. Ta starożytna symbolika może być pomocna w adoracji. Człowiek, który chce się opalić, pozwala działać słońcu i doskonale wie, że nie on działa, lecz słońce. On musi jedynie przez pewien czas „wystawić się na działanie” promieni słonecznych. Dlatego pierwszym warunkiem, by wejść w promieniowanie Eucharystii, jest cisza.
Tak jak w rozmowie, by usłyszeć, co ktoś chce powiedzieć, trzeba przerwać potok własnej wymowy, a najlepiej również — by faktycznie wsłuchać się w mówiącego — własnych myśli, tak i tu, trzeba się zatrzymać, zrezygnować choć na chwilę ze swojej aktywności, nie zasypywać Pana Boga słowami i prośbami, lecz otworzyć się na to, co On mówi. A Jego językiem w Eucharystii jest cisza. Jest to cisza Boża, inna od ludzkiej, cisza pulsująca miłością, osobowa, cisza, w której Bóg daje siebie. Trwanie w ciszy adoracji tworzy przestrzeń, w której można doświadczyć, że jest się kochanym. To doświadczenie dokonuje się na głębszym poziomie niż słowa.
„Wszystkie słowa, jakie Bóg wypowiedział, są dla nas tajemnicą, ale Tajemnicą samą w sobie jest Jezus, który daje nam swoje ciało, to znaczy swoje serce, na pokarm… i który pragnie, żebyśmy Go przyjmowali jako najgłębszą tajemnicę naszego życia. Dlatego daje siebie w ciszy. Chce zrodzić w nas ciszę, ciszę adoracji” — pisze o. Marie-Dominique Philippe, założyciel Wspólnoty św. Jana, w książce Iść za Barankiem (Warszawa 2007, s. 35).
Adoracja jest jedyną w swym rodzaju modlitwą obecności. Przychodzimy, gdyż Ktoś na nas czeka. Zostajemy, bo jest tu Ktoś, kto pragnie, byśmy z Nim pozostali. „Gdy kontemplujemy Go w świętym sakramencie ołtarza, Chrystus zbliża się do nas i wnika w nas głębiej niż my sami; przez przemieniające zjednoczenie z sobą daje nam udział w swoim Boskim życiu, a przez Ducha otwiera nam dostęp do Ojca” — napisał Jan Paweł II w Liście z okazji 750-lecia święta Bożego Ciała. W encyklice O Eucharystii w życiu Kościoła złożył bardzo osobiste świadectwo: „Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany uczeń oprzeć głowę na Jego piersi (por. J 13,25), poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca (…) Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!” (25).
Adoracja uczy stawania się samemu obecnym, uważnym i cierpliwym wobec tych, którzy są wokół.
Adoracja — najwyższa cześć
Adorować znaczy dosłownie „upaść” na twarz czy do nóg. Taką postawę przyjmowano w starożytności wobec jakiegoś władcy czy pana. Abraham „padł na oblicze”, gdy Pan mu się ukazał. „Przed tak wielkim Sakramentem upadajmy wszyscy wraz” — śpiewamy w liturgii. Głęboki pokłon — podobnie jak pokłon Trzech Króli przed Dzieciątkiem — wyraża najwyższą cześć. Mówimy o Najświętszym Sakramencie, gdyż w Nim jest ukryty sam Dawca łaski i wszystkich sakramentów. „Przed tą szczególną obecnością Kościół od wieków pochyla się w geście adoracji” — napisał Jan Paweł II w Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 2002.
Upadając przed Nim, wyrażamy przekonanie, że jest jedynym Panem. „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4,11) — odpowiada Chrystus demonowi na pokusę władzy. Św. Paweł stwierdza, że bez pomocy Ducha nie można powiedzieć z pełnym przekonaniem: „Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3). Podobnie bez pomocy Ducha nie można Go adorować. Adoracja jest modlitwą w Duchu. Taką jak ta, o której Jezus mówił Samarytance: „Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec: Bóg jest duchem; potrzeba więc, aby czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu” (J 4,23-24).
Pozostawanie w adoracji w milczeniu wyraża cześć, której nie są w stanie wyrazić słowa. Słowa są za małe. Trwanie w ciszy pozwala wejść w najbardziej duchowy wymiar modlitwy. Najgłębszy kontakt z Bogiem dokonuje się bez słów, w spotkaniu serca z sercem. Patrzenie ze czcią na Hostię oczyszcza ludzkiego ducha z tego, co jest w nim skalane czczeniem bożków. Uznanie panowania jedynego Pana oznacza wyrzeczenie się innych bóstw. Zerwanie z kłanianiem się pieniądzom, wizerunkowi, karierze, wygodzie, wszelkim formom okultyzmu. Przede wszystkim jednak oznacza zgodę na przebaczenie i pojednanie.
Adoracja wymaga wiary. Bez wiary nie sposób wytrzymać na adoracji nawet pięciu minut. Dlatego też Kościół udziela odpustu cząstkowego wiernemu, który nawiedza Najświętszy Sakrament w celu adoracji. Jeżeli adoracja trwa co najmniej pół godziny, odpust będzie zupełny, pod zwykłymi warunkami. Adoracja daje też wiarę, tworzy klimat, w którym Duch Święty może działać.
Prorokiem adoracji naszych czasów nazywa się bł. Karola de Foucauld (1858-1916). W okresie gdy żył w Nazarecie, pisał do swego ojca duchowego, że właściwie nie potrafi już się modlić. Próbuje czytać, rozmyślać, rozważać, odmawiać gotowe modlitwy — nic mu nie wychodzi — to nie jest obecność. Jedyne, co może robić, to trwać godzinami przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. A kiedy już tam jest, pozostaje oschły, jałowy, bez jakiejkolwiek myśli. Pyta sam siebie, czy to jest jeszcze modlitwa, i coraz bardziej odkrywa, że tak. Właśnie ona stanie się jego modlitwą, a po jego śmierci, powstałych z jego inspiracji zgromadzeń Małych Braci i Małych Sióstr Jezusa.
Jeden z Małych Braci, Carlo Caretto, doskonale opisał w Listach z pustyni, co dzieje się z człowiekiem trwającym dłużej na adoracji. Odbywał nowicjat na pustyni, na Saharze. Miał spędzić tydzień w grocie sam na sam z Panem Jezusem eucharystycznym, wystawionym dzień i noc. Kapłan odprawił Mszę świętą na ołtarzu z kamieni i odszedł. „Cisza na pustyni, cisza w grocie, cisza w Najświętszym Sakramencie. Żadna modlitwa nie jest tak trudna jak adoracja Najświętszego Sakramentu. Natura ludzka buntuje się ze wszystkich sił. Wolałoby się raczej kamienie dźwigać w żarze słońca. Zmysły, umysł, wyobraźnia — to wszystko jest umartwione. Tylko wiara tryumfuje” (Warszawa 2006, s. 26). Wreszcie po pewnym czasie zmysły się uspokajają, a wtedy modlitwa staje się czymś rzeczywiście ważnym i „tak poważnym, że nie można się bez niej obejść”.
Moris Maurin, Mały Brat Jezusa, tak wprowadza ludzi w adorację w ciszy: „Staraj się jak najmniej mówić, jak najmniej wyrażać. Pozwalaj, żeby On na ciebie patrzył. Czekaj. aż powoli On zacznie przenikać cię całego”. W praktyce jest to bardzo trudne. Przychodzimy przed Najświętszy Sakrament — i nic się nie dzieje. Na początku cisza, najczęściej, nie jest pełna obecności. Trzeba stać się bardzo małym, by zgodzić się trwać w takiej pozornej pustce, by zrezygnować z własnej aktywności, nie być przede wszystkim kimś, kto patrzy, lecz kimś, kto pozwala, by Inny na niego patrzył. Trzeba wówczas zgodzić się na czekanie i tęsknotę. „Dusza moja oczekuje Pana bardziej niż strażnicy świtu” (Ps 130,6). „Ciebie pragnie moja dusza. Za Tobą tęskni moje ciało (Ps 63,2). Psalmy są pełne oczekiwania.
Adoracja uzdrawia
Pan przychodzi. Czasem w pierwszej minucie, czasem w ostatniej. Jednak pewne jest to, że przyjdzie. Możemy nawet nie zauważyć, w którym momencie, a jednak w pewnej chwili Duch Boży ogarnia nas — jak Eliasza — w „szmerze łagodnego powiewu” (por. 1 Krl 19,12). Nie w wichurze, nie w trzęsieniu ziemi, nie w ogniu, lecz w łagodnym powiewie. „Panie, przenikasz i znasz mnie. Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję (…) nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem utkany w głębi ziemi” (Ps 139,2.15). Jezus dotyka serca w jego najtajniejszej głębi. Nie pozostaje na powierzchni zdarzeń, od razu przenika serce. Dotyka tego, co jest bólem, trudem, niezgodą, z czym sobie nie radzimy, trudnych relacji, rozdarcia z powodu choroby czy innej niemocy, wszystkiego, co nie pozwala nam pełnić tego, co jawi się jako Jego wola. Dotyka nieprzebaczenia, żalu, lęku, konfliktów, sytuacji, których nie możemy zmienić, naszej bezsilności. Dotyka też zmęczenia, zamętu i wypalenia.
Wchodzi w tę rzeczywistość od wewnątrz, przenikając ją swoim Świętym Duchem. „On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce” (Ps 103,3) — mówi psalmista. Adoracja Najświętszego Sakramentu jest par excellence modlitwą uzdrowienia. W niej Bóg ma wreszcie dostęp do samych korzeni naszych chorób i zniewoleń. Dzięki ciszy dusza otwiera się, przestaje się bronić i może przyjmować Lekarza, który przyszedł nie do tych, co się mają dobrze, ale do tych, którzy się źle mają.
Wielu ludzi stwierdza, że po godzinie adoracji Najświętszego Sakramentu w ciszy są jak odrodzeni i trudno im wyobrazić sobie skuteczniejszy odpoczynek. Być może dzieje się tak dlatego, że Bóg leczy na „głębokościach” (por. Ps 130,1), do których nie mają dostępu inni lekarze ani my sami. „Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja” (Ps 62, 6) — modli się psalmista i w innym miejscu dodaje: „On twoje dni nasyca dobrami, odnawia się młodość twoja jak orła” (Ps 103,5).
Wyjątkowo leczące działanie może mieć adoracja, gdy następuje po sakramencie pojednania. Wówczas w sposób szczególny dusza jest przygotowana i otwarta, by przyjmować Boże miłosierdzie. Może ono przenikać ją i leczyć z grzechu. Siostra Faustyna widziała, jak promienie miłosierdzia przenikały do dusz, z Serca Jezusa i z Najświętszego Sakramentu. Pan Jezus zapraszał ją, by zanurzała dusze w Jego miłosierdziu.
W adoracji dokonuje się właśnie takie zanurzenie w miłosierdziu niczym w wodach chrztu, „rodzenie z wody i z Ducha”, o którym Chrystus mówił Nikodemowi (J 3,1-13). W duszy ożywają łaski, dary Ducha Świętego i charyzmaty, które były w niej złożone w chwili chrztu, ale zostały niejako zablokowane, nie mogły ujawnić swej mocy.
Jest szansa, że domownicy osoby chodzącej na adorację będą mogli docenić to uzdrawiające działanie. Być może z początku buntują się, że ktoś znowu wychodzi z domu, by „nic nie robić” w kościele. Jednak po pewnym czasie zauważają, że im również ten czas się „opłaca”, gdyż bardzo często z adoracji ludzie wracają odnowieni, spokojniejsi, a nieraz i w lepszym humorze.
Źródło tekstu: opoka.org.pl