Czy aborcja jest słuszna?
Czy aborcja jest słuszna? Czy jest to ostateczny wybór?
Aborcja, zwana także przerywaniem ciąży, jest pozbawieniem życia dziecka przed urodzeniem, czyli w fazie prenatalnej, najczęściej poprzez wyrwanie i usunięcie go z macicy, gdzie dotąd się rozwijało.
Już w tej „roboczej” definicji zawarta jest odpowiedź na pierwszą część pytania. Jeżeli aborcja jest pozbawieniem życia, czyli zabójstwem, to nigdy nie może być słuszna. Istnieje przecież V przykazanie, które mówi „NIE ZABIJAJ”, i które, generalnie rzecz ujmując, obowiązuje każdego, bez względu na światopogląd, ponieważ życie jest wartością.
Czasami ludziom się wydaje, że trudna sytuacja, w jakiej się znajdują, lub okoliczności, w jakich nastąpiło poczęcie dziecka, dają im prawo do decyzji o życiu lub zabiciu dziecka przed narodzeniem, czyli dokonania tzw. przerwania ciąży.
Trzeba jasno powiedzieć: żadna sytuacja nie upoważnia do zabójstwa, a tym bardziej do zabójstwa małej niewinnej istoty nie potrafiącej się bronić. Taki akt, będący aktem barbarzyńskim, nie może być usprawiedliwiony żadną sytuacją.
Istnieje obiegowa opinia, że dziecko poczęte w wyniku gwałtu będzie przypominało kobiecie sam akt gwałtu, przysparzając jej cierpień, że będzie miało cechy ojca – gwałciciela, a zatem lepiej je usunąć, czyli zabić!. Taka argumentacja jest wielkim nieporozumieniem.
Przecież dziecko poczęte w taki sposób niczym nie różni się od innych dzieci i wcale nie musi posiadać i najczęściej nie posiada negatywnych skłonności czy cech ojca. Natomiast kobiety, które urodziły dzieci poczęte w wyniku gwałtu twierdzą, że patrząc na dziecko wcale nie łączą go z tym przeżyciem (o którym starają się zapomnieć i które z biegiem czasu gdzieś tam ginie w pamięci). Czy na dziecko, tylko dlatego że zostało poczęte w taki sposób, wydawać wyrok śmierci? Czy słuszne jest, aby kobiecie do przykrych przeżyć gwałtu dodawać jeszcze cierpienia, jakich doznaje prawie każda kobieta żyjąc ze świadomością zabicia swojego dziecka?. Bo to dziecko jest jej dzieckiem, bez względu na to, kto był ojcem biologicznym – to jest także jej dziecko.
Dość powszechna jest opinia, że jeżeli stwierdzi się upośledzenie dziecka to można, a nawet należałoby, (dla dobra?!) tych rodziców i dziecka pozbawić je życia. Opinia również absurdalna.
Po pierwsze – nigdy do końca nie wiadomo, jaki będzie stan psychiczny czy fizyczny dziecka po urodzeniu. Dalej – nawet zakładając określony stan upośledzenia dziecka doświadczenie uczy, że właśnie te dzieci są najczęściej najbardziej kochane przez swoich rodziców (właśnie z uwagi na swój stan). Po trzecie – czy dla dziecka byłoby lepsze, aby nie żyło? To proszę zapytać dziecko upośledzone (czy dorosłego upośledzonego) czy woleliby nie żyć? Ci ludzie cieszą się życiem jak każdy z nas i są wdzięczni za dar życia. Francuzka Denise Legrix, bez rąk i nóg, kobieta – wydawałoby się – głęboko pokrzywdzona, w swoim świadectwie Ne comme ca dziękuje rodzicom za życie i jakże jest aktywna.
Jeszcze jednym powszechnym „argumentem” jest stwierdzenie: Jeżeli to dziecko jest „niechciane”, albo ma żyć w biednej rodzinie w złych warunkach, to lepiej…? No co lepiej..? Lepiej je ukarać wyrokiem śmierci? Jest pewnym wynikiem nieodpowiedzialności rodziców doprowadzać do poczęcia dziecka w sytuacji, gdy jego utrzymanie i wychowanie jest bardzo trudne czy wręcz niemożliwe. Ale jeżeli już się poczęło? Jeżeli już jest?. Nie ma dzieci „niechcianych”. Mogą być nieplanowane – przez rodziców. Ale jeżeli się poczęły to znaczy że są chciane – przez Boga, a nam pozostaje tylko je przyjąć. Innego wyjścia nie ma.
Nawet w sytuacji bardzo trudnej dla kobiety, w sytuacji całkowitego braku akceptacji poczętego dziecka aborcja nie jest jedynym wyjściem. Lepiej będzie (dla niej i dla dziecka) aby to dziecko urodzić i zrzekając się go, obdarzyć nim jedno z oczekujących małżeństw (nie mających potomstwa), które z ogromną radością i wdzięcznością przyjmą to dziecko, dając mu dom rodzinny. Lepiej, że ta kobieta zrzeknie się dziecka, niż miałaby pozbawić go życia. Nie będzie żyła z piętnem zabójstwa i dziecko będzie żyło wśród ludzi, którzy je przyjmą z miłością jako kogoś bardzo cennego, upragnionego, oczekiwanego. Będą jego rodzicami.
Istnieje wiele innych absurdalnych argumentów pozornie usprawiedliwiających aborcję. I to mówią niestety także ludzie wierzący, katolicy. Co się stało z V przykazaniem „Nie zabijaj”? Czyżby o nim zapomnieli!!!.
Powtórzmy jeszcze raz: Nie ma żadnej argumentacji usprawiedliwiającej aborcję, czyli pozbawianie życia dziecka przed urodzeniem. Bez względu na treść prawa „państwowego” w tym zakresie, dla człowieka wierzącego najważniejsze jest prawo Boże, a ono mówi: „Nie zabijaj”.
Nigdy śmierć nie może być ostatecznym wyborem. Ostateczny wybór jest zawsze jeden: życie. Dlaczego nie należy usunąć ciąży w przypadku gwałtu, przecież to dziecko poczęte zostało bez miłości?
(wypowiedź autentyczna)
Jestem kobietą, która przeżyła próbę gwałtu. Wiem, co to są pobicia, poniżenia, upodlenia i co to jest utrata dziecka. Mam tylko jedną odpowiedź: żaden gwałt, nawet najohydniejszy w wyniku, którego poczęłoby się życie nie usprawiedliwia aborcji! Nigdy nie zmienię zdania. Dar życia jest ponad wszystko. Moje dzieci, które żyją uratowały mi życie i tylko dzięki nim mogłam normalnie zacząć funkcjonować w świecie. Staram się na ten temat nie wypowiadać, ponieważ ludzie są generalnie „rozgadani”, a nie przemyślani. Bardzo łatwo zajmują stanowiska, opierają się na wypowiedziach psychologów i psychiatrów, a tak naprawdę nie mają żadnego osobistego doświadczenia. Łatwo jest szermować ludzkim życiem, jeśli to nie dotyczy nas. Większość wypowiedzi, które słyszę – to przede wszystkim w takim przypadku – ABORCJA. A czym jest aborcja – jaką ingerencją w życie biologiczne, duchowe, psychiczne, religijne dziewczyny czy kobiety? Na to pytanie często nie słyszę odpowiedzi, albo są one bardzo mętne. Łatwe jest pozbycie się „kłopotu” – bez głębszego poznania problemu. Myślę (patrząc na siebie), że potrzeba dużo wiary, własnych wewnętrznych sił, aby to wszystko, co się stało zostawić na brzegu drogi – zostawić Panu Bogu – i iść dalej. Uważam, że to wszystko, co przeżywamy i nas spotyka nie jest karą i nie jest bez celu, a może właśnie tak Pan Bóg chciał nas doświadczyć.