Dialog międzyreligijny

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Dialog międzyreligijny, Dziedzictwo JP2

1. Zasady dialogu

WSTĘP

Jednym z owoców Soboru Watykańskiego II była zmiana nastawienia wobec innych religii świata, wyzbycie się wrogości i poniżenia wobec nich, a nawet – na szczęście – zwrot ku dialogowi. Dialog – każdy dialog – ma przede wszystkim swoje reguły i żelazne zasady. Przypomnijmy je sobie dzisiaj na początku naszego spotkania.

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Formularz – komórka. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jakie są podstawowe zasady dialogu? Prezentacja na forum, czas na dyskusję.

DYSKUSJA

Propozycje pytań do dyskusji:

  • Czy jesteśmy gotowi do dialogu z innymi kulturami i religiami?
  • Co nam może pomóc, co przeszkodzić?
  • Czy zdajemy sobie sprawę z „nowego układu granic” między kulturami i cywilizacjami?
  • Jak nadrobić zaległości związanie z brakami w dialogu między ludźmi różnych wyznań i kultur?

PUENTA

Istnieją trzy żelazne zasady dialogu:

  1. Pierwszeństwo słuchania przed mówieniem,
  2. Pierwszeństwo rozumienia przed ocenianiem,
  3. Pierwszeństwo dzielenia się przed dyskutowaniem.

Dokonujące się w szybkim tempie przemiany współczesnego świata, migracje ludności i rozwój narzędzi komunikacji sprawiły, że granice między religiami nie przebiegają już wzdłuż linii brzegowej odległych mórz i kontynentów, ale wewnątrz poszczególnych państw czy regionów. Zjawisko to w szczególny sposób dotyka Europy, która staje się domem dla wielkich rzesz muzułmanów, hinduistów czy buddystów, sprawiając jednocześnie, że dialog religijny jest dzisiaj sprawą pierwszoplanową.

Chrześcijańska Europa przez długie stulecia — nie licząc judaizmu i islamu, które dzielą z chrześcijaństwem monoteizm i wspólne zakorzenienie w Biblii — nie spotykała się z religiami niechrześcijańskimi, nie musiała więc się uczyć dialogu z nimi. Teraz musi tę lekcję nadrobić z nawiązką.

2. Zmiana

WSTĘP

Kościół w soborowej „Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich” (Nostra aetate) nakreślił zasadniczą linię swojej relacji do innych religii.

Wcześniej traktował je bardziej lub mniej wyraźnie jako dzieło szatańskie bądź czysto ludzkie i jako przeszkodę w zbawieniu dla ich wyznawców.

Takie podejście w sposób zasadniczy wyznaczało charakter misji chrześcijańskich. Zbawienie uważano za ekskluzywną własność Kościoła, którą inni mogli osiągnąć, stając się jego członkami.

Sobór zaproponował inny model rozumienia religii niechrześcijańskich — model wypełnienia.

Kościół rozumiany jest w nim jako wspólnota, która ma pełnię prawdy i środków zbawienia. Inne religie uczestniczą jedynie w części tej pełni, ale w sposób prawdziwy i rzeczywisty, co jest sformułowaniem przełomowym.

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Dyskusja. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na pytanie: jakie zadanie stawia przed Kościołem to nowe ujęcie relacji wobec innych religii? Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

DYSKUSJA

Propozycje pytań do dyskusji:

  • Co może być „prawdziwego i rzeczywistego” w innych religiach?
  • Czy wizja „uzupełniania ich do pełni zbawczej” nie będzie upokarzająca?
  • Co Kościół ma do zaofiarowania innym religiom?
  • Co chrześcijanie mogą pokazać wyznawcom innych religii?
  • Czy dzisiejsze chrześcijaństwo może być znakiem obecności Boga w świecie?
  • Co jest nam niezbędne dla bycia wiarygodnym świadectwem?

PUENTA

Zadanie Kościoła ma polegać na doprowadzeniu innych do posiadanej przez niego pełni zbawczej, do czego drogą ma być między innymi dialog międzyreligijny.

Zyskał on więc wielką wartość jako możliwość poznania braków innych religii, które Kościół może uzupełnić i udoskonalić.

3. Cel modlitwy

WSTĘP

Czy oznacza to, że chrześcijanie mogą modlić się z niechrześcijanami? Czy istnieje i czym jest modlitwa niechrześcijańska? Czy jest możliwa wspólna płaszczyzna teologiczna dla jednej i drugiej modlitwy? Do kogo modlą się niechrześcijanie? Do swoich bożków, demonów, tworów wyobraźni?

A może ich modlitwy „odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi” (Nostra aetate 2) i jeżeli Kościół pragnie te promienie odnaleźć w tradycjach religijnych ludzkości (Redemptoris missio 56), to powinien się nad nimi pochylić?

AKTYWIZACJA

Praca indywidualna. Formularz – tarcza strzelecka. Zadanie jest następujące: rysujemy tarczę strzelecką i w jej pola wpisujemy odpowiedzi na pytanie: co jest celem modlitwy jako takiej, modlitwy samej w sobie – niezależnie od wyznania czy religii? Prezentacja na forum, dyskusja.

DYSKUSJA

Propozycje pytań do dyskusji:

  • Wszystkie pytania umieszczone we wstępie do tej części zajęć,
  • Co płynie z tego, że spotykają się ze sobą ludzie modlący się?
  • Łatwo się dzisiaj modlić razem czy trudno?
  • Po czym można poznać modlitwę? Co jest jej cechą?

PUENTA

Kiedy w 1986 roku Jan Paweł II zaprosił wyznawców innych religii do Asyżu, podkreślano, że nie chodzi o to, żeby modlić się razem, ale żeby być razem i modlić się.

Na spotkaniu z dziennikarzami watykański rzecznik Joaquin Navarro–Valls stwierdził: „Nie będzie to akt międzyreligijnej modlitwy”.

Takiemu stanowisku towarzyszyły swobodniejsze i dosadniejsze wypowiedzi niektórych teologów katolickich. Paul Knitter znany ze swych śmiałych poglądów na temat religijnego pluralizmu uznał Asyż za wydarzenie zachęcające, ale dostrzegł w nim wiele protekcjonalności ze strony chrześcijaństwa. Stwierdził on:

Jeżeli rzeczywiście chcemy modlić się razem w postawie pokoju, powinno temu towarzyszyć zrozumienie, że wszystkie nasze indywidualne akty modlitwy są ważne i znaczące i żaden nie jest lepszy od drugiego.

Z kolei belgijski jezuita Jacques Dupuis, odrzucając argument, że chrześcijanie i niechrześcijanie modlą się do różnych bogów, jednoznacznie stwierdził: „Jest tylko jeden Bóg. Do kogo można jeszcze się modlić?”.

Sam zaś Jan Paweł II podczas przemówienia powitalnego wygłoszonego w bazylice Matki Boskiej Anielskiej w Asyżu mówił:

Nasze religie, tak liczne i różnorodne, są odbiciem towarzyszącego mężczyznom i kobietom wszystkich czasów pragnienia kontaktu z Najwyższym Bytem. Modlitwa prowadzi do nawrócenia serca. Dzięki niej postrzegamy ostateczną Rzeczywistość. Właśnie dlatego przybyliśmy do tego miejsca.

Pomocą dla teologicznego uzasadnienia modlitw międzyreligijnych może być niewątpliwie fenomenologia religii, która stara się ująć istotę zjawisk religijnych, unikając ich wartościowania.

Pierwszoplanową sprawą jest przy tym poznanie istoty aktów religijnych, a następnie wyodrębnienie z nich i opisanie specyfiki modlitwy, czyli fenomenologia modlitwy.

Max Scheler, klasyk dwudziestowiecznej myśli filozoficznej i teologicznej, z której dorobku korzystało wielu myślicieli chrześcijańskich (w tym Jan Paweł II czy Edyta Stein) sformułował spójną koncepcję aktów religijnych, wykazując ich autonomiczność i niezależność wobec innych aktów (niereligijnych) człowieka.

Według Schelera akty religijne należą konstytutywnie do ludzkiej świadomości, tak jak myślenie, sądzenie, spostrzeganie czy przypominanie sobie. Nie są też i nie mogą być jedynie życzeniami, potrzebami, tęsknotami, gdyż mierzą intencjonalnie w zupełnie inną dziedzinę przedmiotów niż przedmioty empiryczne czy idealne.

Za Schelerem możemy wyróżnić trzy cechy aktów religijnych.

Pierwszą jest transcendowanie świata przez intencję aktów religijnych, czyli inaczej mówiąc, tylko gdy przekraczamy w swym akcie świat jak całość (w tym siebie), można mówić o akcie religijnym.

Druga cecha aktów religijnych to możność wypełnienia aktu tylko przez „to, co boskie”. Akt ten nie może być wypełniony przez skończony przedmiot należący do świata lub stanowiący sam świat. W tym sensie zdanie św. Augustyna: „I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” stanowi według Schelera formułę dla wszystkich aktów religijnych.

Trzecią cechę aktów religijnych stanowi możność wypełnienia aktu jedynie przez przyjęcie czegoś istniejącego, co otwiera się przed człowiekiem i co ma boski charakter. Akt religijny w odróżnieniu od innych aktów domaga się odpowiedzi, aktu ze strony przedmiotu, do którego zmierza zgodnie ze swą intencją.

Występowanie powyższych trzech cech sprawia, że dany akt religijny, np. modlitwa, ma charakter religijny, oczywiście z perspektywy Schelerowskiej fenomenologii. Z tej też perspektywy istotę modlitwy można określić tylko ze względu na jej sens, a nie towarzyszące jej gesty, zachowania, emocje, wyobrażenia. To, co dzieje się w modlącym oraz jak to się dzieje, „dla istoty aktu modlitwy pozostaje tak samo obojętne jak dla myślenia o liczbach nieistotne jest gniecenie w żołądku”.

Wyróżnienie specyfiki aktów religijnych dokonane przez Schelera to fundamentalny krok na drodze wyodrębnienia aktu, którym jest modlitwa, i ustalenia jej specyfiki. Temu właśnie zagadnieniu poświęcone jest dzieło Prośba i modlitwa francuskiego fenomenologa religii Maurice Nédoncelle’a, który z perspektywy chrześcijańskiej dokonał opisu zjawiska modlitwy. Jego rozważania nad fenomenologią modlitwy rzucają wiele światła na międzyreligijny wymiar spotkania w Asyżu. Tym bowiem, co tak bardzo zaniepokoiło wielu chrześcijan, był fakt, że buddyści, hinduiści, dźiniści, muzułmanie, sintoiści, afrykańscy animiści czy bahaiści modlili się do „tego, co boskie” (M. Scheler) każdy na swój sposób. Uwagi nie należy zatrzymywać jednak na wielości form modlitwy, która była tak jaskrawa w Asyżu, ale trzeba za Nédoncelle’em podkreślić, że „formy nie wyczerpują nigdy istoty modlitwy”. Podczas przemówienia powitalnego wygłoszonego w bazylice Matki Boskiej Anielskiej Jan Paweł II powiedział:

Modlitwa bez względu na zróżnicowanie religii wyraża związek z Potęgą Najwyższą, która znacznie przekracza granice naszych ludzkich możliwości.

Spróbujmy, korzystając z ustaleń Nédoncelle’a, rozjaśnić sens międzyreligijnej modlitwy i intencje, które mogły kierować papieżem, kiedy zapraszał wyznawców innych religii na takie spotkanie.

Modlitwa będąca otwarciem na Boga lub mówiąc inaczej, perspektywę uniwersalną stanowi w porządku religijnym, ale i społecznym, samą zasadę relacji międzyludzkich. Ludzka świadomość bowiem karłowacieje i zamiera, jeżeli nie odkrywa zasady swej osobowości powyżej siebie. Modlitwa wyrastająca z ludzkiej wolności jest szkołą, w której konstytuuje się nasze bycie na najgłębszym z możliwych fundamentów. Według Nédoncelle’a „modlić się to stanąć w postawie człowieka, który zgadza się uczyć, zgadza się na to, że nie wszystko wie może z góry”.

Szczególnym wymiarem ustanawianego przez modlitwę wymiaru interpersonalnego jest modlitwa za drugiego człowieka, w której prosząc Boga o jakieś dobro dla niego, sami sobie uświadamiamy, co dla tego człowieka jest najcenniejsze, i przez to odkrywamy prawdziwą istotę jego i naszego człowieczeństwa. Kiedy więc modlimy się za wrogów, aby się pojednali, to już w modlitwie jednamy ich w sobie przez działanie Boga. Kiedy modlimy się o pokój na świecie, to on już w nas się realizuje, choć w świecie jeszcze nie zapanował. „Przez sam fakt modlitwy dokonuje się zwycięstwo nad rozproszeniem przestrzeni, czasu i rozbieżnych woli” — pisze Nédoncelle. Tak oto modlitwa ma moc społeczną. Choć zwraca się bezpośrednio do Boga, nie można, modląc się, nie poszerzać swojego ludzkiego horyzontu.

W tym duchu odczytał też spotkanie w Asyżu Olivier Clement, prawosławny teolog i profesor w Instytucie Teologii Prawosławnej Świętego Sergiusza w Paryżu. Jego zdaniem, „Asyż to otwarcie drzwi historii na transcendencję, w której człowiek na zawsze jest zakorzeniony”. Była tam też „prawdziwa modlitwa (…) i odkrycie oblicza drugiego człowieka”.

4. Zatracenie?

WSTĘP

Zastanówmy się na koniec, czy zaproponowana droga rozumienia modlitw międzyreligijnych nie spowoduje zatracenia specyfiki poszczególnych tradycji religijnych, głównie zaś chrześcijańskiej.

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Formularz – strach na wróble. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na w/w pytanie. Prezentacja na forum, czas na dyskusję.

PUENTA

Z pewnością nie. Ewentualne przyszłe modlitwy z niechrześcijanami nie mogą naruszyć depozytu wiary ani istoty modlitwy chrześcijańskiej, którą stanowi przecież jej odwołanie do jedynego pośrednika — Chrystusa.

To właśnie odwołanie nadaje całkowicie inny sens modlitwie chrześcijańskiej, nie pozbawiając jej właściwych wszystkim religiom form wyrazu i zdolności do otwarcia człowieka na „to, co boskie”.

Zawsze możliwe jest oczywiście powstanie wynaturzeń, które będą wywoływać słuszne niepokoje, ale międzyreligijne spotkania modlitewne stanowią też niepowtarzalną szansę poznania braków innych religii, które Kościół przez swą sakramentalną obecnością może uzupełnić i udoskonalić.

Jeśli zaś chodzi o tytułowe pytanie, do kogo modlą się niechrześcijanie, to na razie musimy się zadowolić konstatacją, że dzięki fenomenologii religii i odrobinie dobrej woli można odnaleźć w innych religiach prawdziwą postać modlitwy, ale pytanie o jej Adresata wymyka się ściśle racjonalnym rozważaniom i pozostaje w sferze wielkiego misterium, do którego musimy podchodzić z czcią, pokorą i modlitwą.

Naszą zaś obecną i konkretną troską powinno stać się to, aby wielość obrazów Boga nie przesłoniła nam oblicza drugiego człowieka, także niechrześcijanina.