Jan Paweł II i dialog międzyreligijny
Tragiczne wydarzenia ostatnich lat – szczególnie zamachy 11 września i wojna w Iraku – potwierdzają podstawową prawdę: Nie może być pokoju między narodami bez pokoju między religiami. Oczywiste jest, że nie może być pokoju między religiami bez (teologicznego) dialogu między nimi.
Dialog międzyreligijny jest jednak wymogiem nie “tylko” światowego pokoju. Charakterystyczną cechą doby globalizmu jest nieznane wcześniej geograficzno-kulturowe zbliżenie. “Kiedy byłem młody, mogłem jedynie czytać książki o innych religiach – mówi kard. Franz König. – Dzisiaj partnerzy naszych (…) międzyreligijnych dialogów żyją między nami, są naszymi sąsiadami i kolegami”. Codzienne bycie razem rodzi potrzebę wzajemnego poznawania, eliminacji przesądów i przezwyciężania lęków.
Wstrząs Asyżu
Kościół katolicki jest jednym z głównych motorów dialogu między religiami, przede wszystkim za sprawą działalności i nauczania Jana Pawła II. Żaden inny papież – ba, żaden inny przywódca religijny – nie zrobił tak wiele dla tego dialogu. Wizytówką obecnego pontyfikatu są bezprecedensowe międzyreligijne Dni Modlitw o Pokój w Asyżu w 1986 r. i w 2002 r.
Wiadomo, że ta papieska inicjatywa spotkała się z krytyką nawet wśród niektórych hierarchów kurii rzymskiej. Sceptyków nie zabrakło także po stronie wyznawców innych religii. Z jednej strony oskarżano Jana Pawła II o sprzyjanie religijnemu synkretyzmowi i zacieranie różnicy między jedyną prawdziwą religią – katolicyzmem – a pozostałymi. Niektóre środowiska tradycjonalistyczne mówiły wręcz o papieskim ześliźnięciu się w otchłań herezji. Z drugiej strony słychać było zarzuty, że Papież nie dość radykalnie wyszedł na spotkanie innych religii, proponując, aby w Asyżu przedstawiciele każdej modlili się osobno. Jan Paweł II – przypomnijmy – opowiedział się za zasadą: “być razem, aby się modlić, nie zaś modlić się razem”.
W spotkaniach w Asyżu uczestniczyli zwierzchnicy i przedstawiciele “wszystkich” religijnych tradycji świata: chrześcijaństwa, islamu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, konfucjanizmu, religii sikhów, tradycyjnych religii afrykańskich, zoroastryzmu… Nie były to międzyreligijne konferencje, nie wygłaszano referatów, nie zajmowano się dyplomacją. Bezprecedensowość tych spotkań polegała na tym, że przywódcy różnych religii przybyli do miasta św. Franciszka, aby modlić się o pokój. Ich sednem była modlitwa!
Zaproszenie do modlitwy zakłada “uznanie, że odmienne w swych aspektach doktrynalnych i formułach zbawienia tradycje religijne więcej ze sobą łączy niż dzieli, ich wspólnota nie ma przypadkowego charakteru, zaś wyznawcy tych tradycji religijnych, wprawdzie w różnym stopniu i zakresie, ale zawsze dotykają tej samej Prawdy i uczestniczą w tej samej tajemnicy” (Bartłomiej Dobroczyński). Tu też tkwił – zdaniem wielu – cały szkopuł tego spotkania, niebezpieczeństwo zrównywania religii, i to z inicjatywy Jana Pawła II. Tym razem – wołano – Papież poszedł za daleko.
Jan Paweł II, owszem, poszedł daleko, ale też krok ten dobrze wpisuje się we współczesną – zachodzącą nie bez napięć i dramatycznych zwrotów – ewolucję spojrzenia Kościoła katolickiego na inne religie, na ich zbawcze znaczenie, a tym samym na dialog międzyreligijny. Początek tej ewolucji dał Sobór Watykański II.
Od wrogości do dialogu
To właśnie tu Magisterium po raz pierwszy – zaczątkowo i nie bez niejasności – uznało autentyczną wartość niechrześcijańskich tradycji religijnych. Wcześniej inne religie traktowano bardziej lub mniej wyraźnie jako dzieło szatańskie i przeszkodę w zbawieniu dla ich wyznawców. W takim modelu nie ma miejsca na dialog. Zbawienie jest ekskluzywną “własnością” Kościoła, a inni mogą je osiągnąć, stając się – w świadomy czy nieświadomy sposób – jego członkami.
Sobór zaproponował inny model rozumienia religii niechrześcijańskich – model “wypełnienia”. Kościół jawi się tu jako wspólnota, która została obdarowana pełnią prawdy zbawczej i środków zbawienia. Inne religie uczestniczą jedynie w części tej pełni, ale prawdziwie i rzeczywiście (por. soborową deklarację Nostra aetate, nr 2). Zadanie Kościoła polega na doprowadzeniu innych do posiadanej przez niego pełni zbawczej, do czego drogą ma być m.in. dialog międzyreligijny. Dialog z grubsza traktuje się jako możliwość poznania braków – “dziur” – innych religii, które Kościół może uzupełnić. Oznacza to, bardziej lub mniej wyraźnie, przygotowanie innych do przyjęcia Ewangelii.
W nauczaniu Jana Pawła II znajdujemy również “model wypełnienia”. O ile jednak przesłanie Vaticanum II było teoretyczne, Jan Paweł II ma za sobą liczne spotkania z przedstawicielami innych religii: jego nauczanie jest bardziej praktyczne. Wspomnijmy choćby o pierwszych w dziejach wizytach papieża w synagodze (w Rzymie, 1986 r.) i w meczecie (w Damaszku, 2001 r.).
Sobór podstawę dla dialogu z innymi religiami opierał na podwójnym fundamencie: wspólny początek wszystkich ludzi w dziele stworzenia i wspólne przeznaczenie – zbawienie w Jezusie Chrystusie. Jan Paweł II ten fundament uzupełnia o kolejne dwa elementy. Po pierwsze, podkreśla, że w innych religiach działa Duch Święty. Sobór widział to działanie nie tyle w religiach jako takich, ile tylko wśród ich wyznawców indywidualnie. Nauka o powszechnym działaniu Ducha Świętego w innych tradycjach religijnych to jeden z najważniejszych wkładów obecnego Papieża do dialogu międzyreligijnego. Mówiąc konkretnie, o ile przez wieki sądzono, że misjonarze, idąc do religii “pogańskich”, przynoszą im Ducha Świętego, którego tam wcześniej nie było, o tyle w świetle nauczania Papieża misjonarze w religiach tych spotykają już obecnego tam Ducha. Dialog międzyreligijny jest również wspólnym odkrywaniem tego, co Duch Boży działa po obu stronach…
Po drugie, Jan Paweł II ostrożnie, acz klarownie rozróżnia między Kościołem i Królestwem Bożym w historii, chociaż podkreśla ich wyjątkową i jedyną więź. W encyklice Redemptoris missio (1990) pisze: “Prawdą jest zatem, że zaczątkowa rzeczywistość Królestwa może się znajdować również poza granicami Kościoła w całej ludzkości, o ile żyje ona »wartościami ewangelicznymi« i otwiera się na działanie Ducha, który tchnie, gdzie i jak chce (por. J 3, 8). Trzeba jednak od razu dodać, że ten doczesny wymiar Królestwa jest niepełny, jeśli nie łączy się z Królestwem Chrystusa obecnym w Kościele i skierowanym ku eschatologicznej pełni”.
Przez wieki Królestwo Boże w historii i Kościół praktycznie utożsamiano ze sobą. Dla Jana Pawła II Bóg króluje również poza granicami Kościoła. Wyznawcy innych religii mogą, żyjąc – jak ujmuje to Papież – według wartości ewangelicznych (!), przyczyniać się do historycznego urzeczywistniania i rozwoju Królestwa Bożego. Im mniej dialogu między religiami, tym wolniej i słabiej budowane jest Królestwo Boże.
Szok „Dominus Iesus”
Stanowisko Watykanu w odniesieniu do innych religii nie jest jednorodne. Nie należy się dziwić. Wraz z Soborem Watykańskim II Kościół wszedł na nieznaną wcześniej ziemię. Niejednorodność współczesnego Magisterium należy rozumieć jako wynik pojawiania się i ścierania różnych opcji, a przede wszystkim jako pozostawienie otwartych drzwi dla dalszych poszukiwań. Właśnie tak należy widzieć głośną deklarację Kongregacji Nauki Wiary “Dominus Iesus”. Jan Paweł II nie tylko ją zaaprobował, ale również – w obliczu krytyki – stanął w jej obronie.
Przez wielu dokument ten został uznany za poważny krok wstecz w nauczaniu na temat innych religii. Ocena ta odnosiła się zwłaszcza do zaproponowanego przez Kongregację rozróżnienia na “wiarę” (fides) i “wierzenie” (credulitas). Wiara właściwa jest tylko chrześcijaństwu, bo tylko ono jest odpowiedzią na objawienie Boga. Inne religie (z wyjątkiem judaizmu, o którym deklaracja milczy) są tworem czysto ludzkiej mądrości, a nie odpowiedzią na Boże objawienie. Nie można było mocniej podkreślić absolutnej wyższości chrześcijaństwa…
Problem w tym, że dziewięć lat wcześniej inna watykańska kongregacja – Ewangelizacji Narodów – przy współpracy z Papieską Radą do Dialogu Międzyreligijnego w dokumencie “Dialog i przepowiadanie” stwierdziły coś zupełnie innego. Czytamy: “Z tej »tajemnicy jedności« wynika, że wszyscy mężczyźni i kobiety, którzy mają udział w zbawieniu, uczestniczą, chociaż w różny sposób, w tej samej tajemnicy zbawienia w Jezusie Chrystusie przez Jego Ducha. (…) Tajemnica zbawienia dosięga ich w sposób znany Bogu, poprzez niewidzialne działanie Ducha Świętego. Konkretnie polega to na szczerym czynieniu dobra w ich własnych tradycjach religijnych i w posłuszeństwie ich sumieniu, w którym wyznawcy innych religii pozytywnie odpowiadają na Boże zaproszenie i otrzymują zbawienie w Jezusie Chrystusie, nawet jeśli nie rozpoznają albo nie uznają Go za Zbawiciela” (podkr. J.M.). Inne religie widzi się tu jako rzeczywiste odpowiedzi na zaproszenie – tj. objawienie – Boga. Jako takie należą do świata wiary, do “zjawisk” nadprzyrodzonych, nie zaś do dzieł jedynie “mądrości i rąk” ludzkich.
Dwa lata przed opublikowaniem “Dominus Iesus”, 9 września 1998 r., Jan Paweł II w jednym z przemówień posłużył się zacytowanym fragmentem “Dialogu i przepowiadania”. Wielokrotnie też powtarzał, że dialog międzyreligijny wzbogaca wszystkie strony, również Kościół. “Dominus Iesus” również o tym wspomina, ale skoro inne religie (“wierzenia”) nie są nosicielami prawdy nadprzyrodzonej, to chrześcijaństwo raczej niewiele może zyskać na dialogu z nimi.
Drzwi lękliwie otwarte
“Dialog i przepowiadanie” robi krok ku uznaniu, że inne religie mogą być dla ich wyznawców – chcianymi przez Boga i istotnie powiązanymi z Jezusem – ścieżkami zbawienia czy też “kanałami” zbawczej łaski. “Wydaje się – pisze Jacques Dupuis – że drzwi zostały tutaj, po raz pierwszy, lękliwie otwarte w celu uznania przez autorytet Kościoła »uczestniczącego pośrednictwa« religijnych tradycji w zbawieniu ich wyznawców. Dzięki temu stwierdzeniu, wydaje się, że ostatecznie odchodzimy od »teorii wypełnienia« do uznania aktywnej obecności tajemnicy Jezusa Chrystusa w samych tych tradycjach”. W spotkaniu z innymi religiami Kościół nie tylko staje w obliczu swoich beneficjentów, ale również sam staje się ich beneficjentem – “tajemnica Jezusa” uobecnia się po obu stronach.
“Dominus Iesus” i “Dialog i przepowiadanie” to dwa – jak wiele na to wskazuje – nie przystające do siebie dokumenty. Oba powstały pod okiem i u boku Jana Pawła II. Które ostatecznie przechyli szalę? Dziś za wcześnie na odpowiedź, choć wielu teologów, a nawet biskupów, przede wszystkim z Azji (gdzie chrześcijaństwo przypomina kroplę w morzu wielkich religii), wyraźnie opowiada się za spojrzeniem “Dialogu i przepowiadania”. Jedno jest pewne: od tej odpowiedzi zależy kształt przyszłego zaangażowania się Kościoła w dialog międzyreligijny, jak również kształt samego tego dialogu.
Wyglądając odpowiedzi, warto wczytać się w słowa Papieża wypowiedziane przy okazji pierwszego Dnia Modlitwy o Pokój w Asyżu: “Różnice [między religiami] są mniej istotnymi elementami, jeśli porównać je z jednością, która jest radykalna, podstawowa i decydująca. (…) Powszechna jedność (…) nie może nie pozostawiać śladu w żywej rzeczywistości ludzi, również tych, którzy należą do innych religii. (…) Każda prawdziwa modlitwa jest pod wpływem Ducha, »który przychodzi z pomocą naszej słabości (…), gdyż my nawet nie wiemy, jak powinniśmy się modlić«, ale On modli się za nas »w błaganiach«, i »Ten, który przenika serca, zna zamiar Ducha« (por. Rz 8, 26-27). Istotnie możemy uważać, że każda prawdziwa modlitwa jest podejmowana przez Ducha Świętego, który jest w tajemniczy sposób obecny w sercu każdego człowieka”.
Józef Majewski